000191b |
Previous | 7 of 12 | Next |
|
small (250x250 max)
medium (500x500 max)
Large
Extra Large
large ( > 500x500)
Full Resolution
|
This page
All
|
Kandydaci partii postępowo-konserwatywn- ej
Zapewnijmy sobie
powtórne wybranie
NASIEGO przedstawiciela
w dniu 11 czerwca
□L
C =
oupcwr ir
azoo? sr
1-iAi-
SBOfSD ST@
gxicggg7- T-
]ini a££v sr iij
r'=a= r ---- — it--s
' v J lbf
OKRĘG ANDREW
1 URONTO
v V t&
HWI—HJIfclWMM—Ml-- — ' " ' ' "—
%
"
SfM
ST
London
JOHN
'tr 'Srn S
a s w ai
W
%W"j fiź&u&lĄ
y
sfltóSa
nrflcowi'
i
n
— doviodł swojej wartości na
stanowisko aldermana i parlamentu prowinconal-neg- o
— jako człowiek zawsze gotowy
do sie pro- blemami
— J3ko ten zawsze prze-mawia
i walciy za nas
— jako człowiek biorący
w lyciu społecznym
— ako długoletni wróg komu-nizmu
ZXJ]iJL£?FZ!S2SXimj£W
Sttamywi WŁitsrTyfftraEawagZBBisiE
Nasz głos rządzie
ROSS MORRISOM
Wasz kandydat konserwatywnej
WATERL00 NORTH
WI MiWfMK3jJ
$& Mm
'ł APa
GLOSUJCIE NA KTÓRY BĘDZIE GODNIE
REPREZENTOWAŁ WATERLOO NORTH — WYBIERZCIE
iTiEiiEjgHgwagmlgS8agigBzrgaŁMSłMiueaa KBBiiiB
v
najmocniejszy
mmiK %#WB'st! ww
'HiruiJMH
jp
iBaHESEsasass- -- "4
na partię postepovo-koiienatn- a 11-g- o czerwca
m
North
ponownie
-- 8°
5łjv'
London
&?Y&£
&S4Uavm
Bedjie
człon-ka
zaecia naszymi
który
crynny
udział
h
W)
KiaasssSissnLiriscTi?
e
o
o
A
Glosuicie
— - :'"' ' "'riSJ111 l i ' !"jj
s _a=t -5- -wła
SrA "W --ŁE EPKB3
fc-- ? T--% Ttt
#$w&fs &?sM?&a -
Grossman ~
i!
II Milall u
yzTFTFtTfirj-rrwTW&łiazJ&- z -
w Frosla
partii
KANDYDATA
11
i
I
i
na
r f 0 3 i
tiB a
i
W tli
by the A n
ra- -
a
Icp-- ą
na
Wybory
czwartek
wm
CZYKY
POSTĘP
WINDSOR
WALKERYILLE
Głosujcie
E&uy rg£wio
KONSERWATYSTA
Utrzymajcie London Ontario konserwatywne
Glosujcie partię Postcpowo-Konscrwatyw- aa
wybierzcie
Sou
Authoiized Piogiessive Conterratne
iiraw
mmmm
IlalJWll
London
wybierzcie ponownie
JOHN
A4
czerwca York Sou(!i
Popierając rząd rrosta
wybierzcie
SBE&yESSBsazKsi: rrtryagijjnimyisusuiii
Ofitalna kandydatka : Poslepow- - Konsftrvatywn
o
reprczeniucię
wbpólpratę rządem
niższMiii podatkami domy
zwiększeniem zapomóg
ADRESY KOMITETÓW: 1552 Ealinlon Ave W RU
554 Rogers Rd RO
Foresł Hill RU
"ZWIĄZKOWIEC" CZERWIEC (June) Sobota 6 — 1959
hui i
l
V KtS?Si T
Allan MPP
M a 5 ii
W
~~~ii
czerwca
w
i
w
Partu
9-11- 52
6-07-
31
7-03- 63
€
Od tiaciezm 't titty Va
nuiu" minął iz pi a szło rok
— -- prawa zatonięua teco stat
ku ciągle je-2t- if uważana jest
ai nie zakończoną DziMai za- -'
rrz majcie ie wszyscy razem'
mie-zcza- my me znany jezcze
poNkim Czytelnikom opi prze
i i zye jednego z cnłopcow stano-- ]lh Mf na nas niczun wodv
wącyeh załogę
j Wok6} b}Q j m0]ch ko)e
Po południu 21 w rześnialf?'' Jedpn z mdl hwclł Jakli bezpański pas ratunkowy inni i oku 57 amerykanskie-- J
go lotnictwa stacjonująca uczepili mc jakichś rzemieni
odebrała alarmujący n wszystkiego co pływało po w o- - rnał "SOb — przeciw ł 45
tupni groźba zatonięcia "
Niemiecki czteromaztowice "Pa-mu- "
wpadł v huragan w odle-głok- -i
600 nul moiIich na po-hidn- io
-- zachód od wysp Azor-skich
' ranni ' powrot-ną
podróż z Bueno Au es do
Niemiec i miał na pokładzie 51
uczniów w wieku od 10 do 18
35 ludzi stałej załogi Vlnaźlisniy jakąś łódź ratunkową
ładowniach Maiku znajdowało
sie 3103 tony lecznuenia
1 podczas uds ameikaiiscy
piloci z eskadn ratowniczej na
płoziło staiah sie u Mailować
l lotniska w czasie Mraszliwei
burz — "1'amu" toczł swoją
osiatmą lozpaczliwą alke
A oto przeżycia Hanusa Geor-ga
Wntiia jednego z piyciu
uratowaiiNch
Bjło lo w sobotę po południu
powioinej oiouze uo i
posuwaliśmy se szybkością 12
nul na godzino gd nagle zeiwał
sie ostiy i poryuiMy wiatr Król
ko po godzinie 8 zabrzmiał na
statku dzwon Kapitan Johannes
Diebitseh szeioko kościsty bar-tst- y
mężczyzna kloiy pływał
luz -- łl! wydał 10kaz "Zwijać
agle'"
Nikt pokładzie nie pi pusz-czał
ze giozi nam niebezpieczeń-stwo
siatek o długości
110 in był żaglowcem pizy stoso-wany
m do złych w ai unkow almo-sfeiycziiyc- h
Przez liśmy już go-rse
stoimy wivc lym lazem bez
obawy wspiąłem sie na leje świst
wiatru bl niczym oszałamiające
dla młodego zeglaiza
Wither lozdymał żagle jak ba-lony
Tale bomliaidowaly statek a
m ba i dziej kładliśmy sie na lewą
buite Coiaz więcej żagli zamie
mało się w Miepy
lląbać wanty'" zawołał kapitan
Pobił zieszlą w sam' ko bv utizy-ma- c
statek pod wiatr ale nawet
po odcięciu żagli sztoim spychał
njs na bok tak_ze wkiótie lelmgi
lewe i bui ty znalazły Me pod wodą
Masty łaniKic sio z tizaskiem sjia-dal- y
na pokład
W micdzcasie uslyszeliśnn'
głos jednego ofueiów lnloiiiui
lącego z mostku' Pizechyły 32 sto-- I
ue' 35' 40' Stało się dla nas
lasiic ze "1'amn" ino będzie mógł
się podnieść
1 Kiotko pized godziną 12 w po
łudnie kapitan Diebitsch rozkaal
lopoŁzęcie nadawania sygnałów
SOS i nałożenie pasów latunko
wyth Nie bło jednak żadnej pa-niki
na statku Kucliaiz nadal go
lował kawę dopóki kocioł mu się
nie picwrocił Rozdano papleiosy i
butelki z sokami owocowymi i al
koholem Następnie pionowaliśmy
wydostać się na łodzie ratunkowe
Ale lizy łodie na lewej boicie
znajdowały się już całkowicie pod
wodą Pozostałe lizy na puwej
bulcie wisah tak wysoko ze nie
mogliśmy się do nich dostać Spo
śiód tizech łodzi pneumatycznych
dwie zdbiala woda Trzecia
się na iioi7U z 20 ludllll
ktoizy do im przywalił
"Pamir" U td juz zupełnie pła- -
Wyborcy Okręgu
HIGH PARK
Glosujcie na
PROGRESYWNO
KONSERWATYWNĄ
PARTIE
GLOSUJCIE
NA
ALFRED
COWLING lx
11 CZERWA j - a Vork s"oHih Co ' !'i f A'0' 4i 4"
towało
ko na boku "Opuście
miast pokład i trzymać się zdała
od statku'" zawołał kapitan
Bog z wami'"
skoczlMiiv do wody tale zwa- -
Pamiru" mme £0iV
eskadra
na
Azorach
odbwał
ojczyzny
na
"Pamu"
wino
koły-sała
dzie Wieszeie udało nam się po-wiązać
linką od pasa ratunkowego
wwko co pływało wokół nas
i ziobic z tego coś w lodzaju
tratwy
Do kadłuba "Pamiru" przywal-ł- o
pięciu naszych kolegów W
odległości około 300 mettów zau
lat i
lat
iuz
wywrócona dnem do gói W po-bliżu
niej nie bło nikogo Pió-bowaliśm- y
się więc do niej zbli-żyć
Za każdym Kizeni gdy spadała
na mnie goia wody a ja wydosta-wałem
się z tej topieli dziwiłem
się że jeszcze żyję i z cały cli sił
chwytałem oddech by znowu po-sunąć
się o paię metrów naprzód
Cudem zupełnie jakaś fala lzuciła
w moją stronę pustą łoili latun-kow- ą
Z całych sił uczepiłem się
jej bui ty
Tylko dziesięciu z nas udało się
to samo W lodzi nie było nic na-wet
naimniejszego izeniyka Na
doniiai złego łódź piawie cała
była zalana wodą Tylko komory
powietrzne utrzymywały ją na
wodzie Skizym z lakielami świe-tlnymi
nie było jedwue pod ław-ką
sternika znajdował się woiek z
piowiantem i małe naczynie
w ody
Ściągnęliśmy buty i spodnie by
móc swobodniej pływać Teiaz w
lodzi odczuliśmy natyclinuaM ich
bi ak Szczękaliśmy zębami skóia
stała się biała i szorstka od lodo-watej
wody morskiej Każda więk-sza
fala grzebała nas pod lawiną
wody i pogiążała w świecie zimna
i ciemności z któiego wydostawa
liśmy się na pól uduszeni Teraz
nasza łódź zdana była na laskę
i niełaskę żywiołu 7 jakiegoś
m bielu fali ujrzeliśmy w pewnej
chwili "Pamir" i pięciu naszych
kolegów którzy jeszcze ciągle ioz-paczliw- ie
li smali się kadłuba
W kilka minut później z "Pa-m- u
u" nie zostało już najmniej-szego
śladu
Kaz sposliegliśniy jedną z na-szych
łodzi idtunkowych z około
25 ludźmi Nie dali najmniejszego
znaku ze iowniez nas widzą i od
lei chwili zostaliśmy sami Póź- -
n
ciła nasza łódź i przewróciła 15
minut walczyliśmy lozpaczliwie
aby ją ustawie i gdy wiescie
udało nam się znowu do niej do-stać
mieliśmy i podra-pane
i pokaleczone Many te wnet
się zaogniły od słonej wody mor-skiej
Ustaliliśmy że mat Kall Dum-mer
będzie naszym dowódcą
Chociaż miał dopici o 25 lal
najstaiszy spośiod nas i miał za
sobą sześć lal pływania Dummer
uznał że jest juz pora wydob}ć
swój zakonspirowany skaib który
miał w kieszeni H}ła to butelka
natch- - nać do statku Ale Dummer po- - 'Muiiz dotrzwnac
tyzykowac butelki
z rąk do iak brał łyk ginu do
ust i wargi do ust
kolegi wlewał mu alkohol do gar-dła
Sam poczekał na koniec Ale
gdy
uM -
łodz w wróciła raz diugi
'Gdyśmy ją wreszcie zdołali oblo-cie
— nie było 7 wo-dą
Teraz zmora 7acęło na
nas czyhać pragnienie "Ani kro-pli
wody morskiej!" ostrzegał
Dummer "Paię łyków wystarczy
by dostać obłędu'"
'Jej pierwszej nocy gdyśmy
rozmawiali o wszystkim możliwym
bleby tylko czuwać gdy modli-ji-r- u
się o jakiś cud —
w odległości 500 metrów
jakiegoś parowca z nas
się nas pięciu
przrzeczenla'
pizekazywania
strzmal nas tłumacząc ino-- Lek nas ogarniał przed zimnem
zemy' uratować się t lko wówczas i spędzeniem drugiej nocy na wo-jeże- li
będziemy wsc trz mać dzie gdy ą minimalne szanse ze
razem Kriczelim jak oszi- - znajdzie nas jakiś statek ktoiy nas
leli zapominająca ze w i- - szuka Bjliśmy już zupełnie wy- -
dać nasze głowy nad wodą i że
fale nas zupełnie zasłaniają świa-tła
reflektorów prześlizgnęły się
nad nami i wkrótce potem paio--
wiec utonął w mrokach nocy j
W chwilę potem spostrzegliśmy
ze Guenteiowi Schinnaglowi głowa
opadła na piersi Zamkną! oczy
ale to nie był sen Zimno i nie-kończąca
się walka z falami zła-mały
go Przez chwilę zastanawia-liśmy
się czy nie zatrzymać go
nuędzs nami — nie chcieliśmy
uwieizy ze morze wyiwalo pierw-szą
ofiaię spośród nas Wreszcie
zdjęliśmy z niego kamizelkę ratun-kową
Ilu miner odmówił krótką
modlitwę i ciało wyizuciliśmy za
bui tę
Tej samej nocy spadł krótki
rzęsisty deszcz Wystawiliśmy ję-zyki
i chciwie łykaliśmy każdą
kroplę wody Ale wkrótce prze-stało
padać
Holst banlzo li raz
osłabł Nie mógł już się prosto
lizy mać głowa chwiała mu się w
prawo i w lewo Dwóch 7 nas mu-siało
go podtnymywać "Wylizy- -
maj jeszcze trochę1 WMotce się
rozjaśni'" — szeptał mu Dummer
Lanialiśni} sobie głowy jak po
móc Manfredowi — ale nic nie
mogliśmy wyimślić
O piątej inno 22 września wy-slaitow- al
pny Iniiaganowym wi-chrze
na lotnisku lages pieiwszy
samolot SC-5- 4 Pilot kapitan Vi(o
fongo lecąc 150 metiów nad po-wierzchnią
wody dojial dwie pu-ste
łodzie latunkowe jedną po-targaną
łódź pneuinal}C7iią Gwał
townie atakowany pizez buię z
pusljmi tankami musiał w lądo-wać
na Beimudach
#
O świcie wyjialo słońce lecz
byliśmy 7eszt}wniali od zimna
Folkeit Anders chciał się liochę
roziuszać i zaczął pływać dookoła
łodzi Nagle Klaus Piediichs krzy-knął-
"Uważaj' Hekin1" Szybko
wciągnęliśmy Polkeita do lodzi
i z-aezęliś-iny
walić w bui tę aby
pizepędzić rekina Ale on krążył
wokół ns kieiując swój oli ilny
pysk w naszą stionę Wieszcic
przepadł
Przed południem ujieliśmy na
hoiyzoncie jakiś tankowiec Ścią-gnęliśmy
7 siebie koszuli wyw-ijanie
nimi nad głowami jak sza-leni
dopóki nam ięce ?e zmęcze-nia
nie opadły Tankowiec jednak
skieiował się na południc i slm- -
m popołudniem silna fala chwy-!ciliśm- y go z oczu I!}ł lak daleko
ięce nogi
był
ptzykładając
od nas że nie mogliśmy nawet od
lóznić bandery
Teiaz zamilkliśmy Iłyliśmy zbył
zmęczeni by podzielić się nawet
swoja Rorjtzą leden t}lko Diun
mci potiafil nas podtrzymać na
duchu Potiafil zawsze i obić
wszystko we właściwym czasie
Teraz pozwolił olwoiz}ć paczkę
piowiantu któia znajdowała "ic w
łodzi Łapczywie jedliśmy czekola-dę
ewihak tabletki cukru glono-wego
i mleko skondensowane
któie było tak stężałe że musie-liśmy
je wydobywać palcami Od
blisko 21 godzin nie mieliśmy nic
ginu Ponieważ jednak nie chciał W ustach i waigi paliły jak ogień
niczym
1
ujrzeli--n- i
świa-tła
Dwóch
ledwie
Manfied
W takich warunkach myśli krą
' jednak
1
jednak zniknął
0 zielonych groblach domkach
cegły szpiczastych
1 ogródkach tonących w
różnobarwnych Ale dzi-wna
rzecz: najbardziej pragnąłem
dotrzymać pewnego danego przy-rzeczenia
Przez szereg miesięcy
moja ośmioletnia Mi-c- ki
męczyła mnie zęby iść z nią
na Napisałem do niej
1 liuenos Aires ze tylko wró
spełnię jej prośbę
Nagle sprawa ta nabrała dla
szczególnej wagi Całe popołudnie
'lnidło wyskoczyć łodzi 1 popły 'i cały wieczór powtarzałem sobie:
Głosujcie na przyjaciela
Glosujcie - JOE BEECHIE
WASZ LIBERALNY KANDYDAT W NORTH LONDON
Miejscowy prav
?ojiMy 1 ojciec lodziny
f parafii St 1'cter's Catliedral London
Uice prcyd nt — Towarzystwa Świętego Imienia
( 7nny w społecznym
Prawdziwy nowoprzybyłych Kanady
CZERWCA — GLOSUJCIE PRZYJACIELA
— GLOSUJCIE NA
JOE BEECHIE
A jthortit-- d tu Soith London Llbi rai Assoclłtlon 45
STR 7
czerpani Szczekałem zębami a
skóra zaczęła mi się łuszczsć w
miejscach zzartych przez wodę
Ciągle chociaż
wolno było usnąć'
Gdy w nocy po raz trzeci lodź
wywróciła się do góry dnem pra
wdopodobnie mój kolega Menie
musiał napić się dużo wody Sko-1- 0
bowiem tylko nadaliśmy jej
właściwe położenie zaczai bie-dzić
Zaczął kizyczeć jak szalony
ze idzie do "staiego" Za chwilę
wyskoczył za bui Przez dłuższą
chwilę nie słyszeliśmy nic innego
jak tylko jego szalony śmiech
Potem zapadła cisza
Czekaliśmy milczący i otępiali
Dummer cicho szeptał Ojcze nasz
Po kolei pizy taczaliśmy się do nie-go
goiącym łamiącym się gło-sem
"Wszyscy musimy unii?eć" —
westchnął jeden z nas Dummer
pochylił się ku niemu i zaczął go
uspokajać "Wy lizy maj chłopcze
jeszcze tioihę niebawem będzie
ranek "
o niczym nie mv
śleć Usiłowałem nie dopuścić no
cy siebie Nagle wpadł nu w
uszy pizeraźliwy krzyk: "Mamię'
Muszę wyskoczyć po pulowei1"
1 jakaś postać skoczyła za bui tę
Byt to Peter 1'iedei ich któiy ply
wał wokół lodzi i kizyrzał jak
opętany Pi obuwałem chwycić go
za lękę i pizez chwilę poczułem
tchnienie śnneici Za tliwilę
wszystko minęło i pozostało nas
już t}lko sześciu
Gdy 23 września w kilka god111
po wschodzie słońca wiatr się uel
s7}ł mogły wyslaitować z lotniska
I-n-ges
dalsze inasz}iiy 57 eskadiy
latunkowej Iiozpuczęly się inten-sywne
poszukiwania
W tym czasie zataiły się dla nas
gianice między izeczywistoscią a
światem meiealny 111 się
halucynacje Naokoło widzieliśmy
rzeczy iiajbu dziej nicpiawdopo-dobn- e
"Płyniemy wpiosl w kie-runku
lądu'" — zawołał jeden 1
nas Natychmiast wszyscy zobaczy-liśmy
ziemię Potialiliśmy już do-strzec
skaliste brzegi człowieka
który machał lękami w naszą slio
nę la nawet widziałem jakąś go-lę
któia nagle zamieniła się w
błyszczące miasto Tylko jakaś ioz-sądn- a
czynność mogła nas ulizy- -
inać pizy zin}slach
Dummer powiedział: "Musimy lo-bie
jakiś sygnał i żagiel'" Po go-dzinnej
w}czetpującej piacy wy-iwaliś- my
lodzi dwumetrową
listwę którą w otwo
tze jii zeznać ony m na inast Jak
dzieci szukaliśmy czegoś z czego
inoźnaby ziobić sygnał Wieszeiu
Duminei i obił coś w lodzaju Hagi
z inateiułu z kamizelki latunko-we- j
Z dwóch płaszczy powstał ża-giel
Ale płaszcze były za ciężkie
wiatr ustal 1 nasz ?age żałośnie
opadł Zabawa się i
znowu popadliśmy w odiętwienie
Późnym spostize-głe- m
nagle Klausa Diiibolda pły-nącego
obok naszej lodzi Nie
zwtacając uwagi na możliwość
ukazania się lekinów skocyl (Jo
żą wokół tego wszystkiego co wody by toprostować clonki
wiąże człowieka z życiem Ja tny-- i Płynął coraz dalej od nas i wic-s-siałe- m
o moich lodzicach o moim cie jeden z nas krzyknął: "Nie lob
staiszym bracie i trzech siosti ach głupstw Klaus'" Dnebold
piykładał juz butelkę do Myślałem o rodzinnym mieście spokojnie odpowiedział "Nie
fala wytrąciła mu z ręki! jeer we wschodniej Piyzji o sta- - martwcie się o mnie!" Za chwilę
Kiotko po zapadnięciu zmroku 'jjth kutrach rybackich w porcie nam z oczu Poo- -
się po
juz naczynia
że
sie
z
czerwonej da
cbacli
kwiatach
siostrzyczka
wycieczkę
skoro
tę do domu
mnie
z
swego
tuk
złonc-- k
życiu
przyjaciel do
11-g- o NA
LIBERAŁA
the
myślałem- - zęby mi
tę
Pióbowalem
do
Zaczęły
zdiowych
umieściliśmy
skończyła my
popołudniem
ją
stało nas pięciu Baliśmy się spoj
rzeć na siebie
Na horyzoncie zaczęły giomadzić
się ciężkie chmury Może przynio-są
descz Nikt z nas już jednak o
t}in nie myślał Po chwili jednak
zasłona z chmur uniosła się W}?ej
i ujrzeliśmy na niebie tęczę Nasze
oszalałe umysły widziały dziesiątki
samolotów krążących na dużej
wysokości ale nie spostrzegają
cych nas Nagle z tęczy wynu-rzył
się statek Na pokładzie stall
nawet ludie i machali w naszą
(Dokończenie na sir 9)
t!xl V &&" tpA
t
Object Description
| Rating | |
| Title | Zwilazkowiec Alliancer, June 06, 1959 |
| Language | pl |
| Subject | Poland -- Newspapers; Newspapers -- Poland; Polish Canadians Newspapers |
| Date | 1959-06-06 |
| Type | application/pdf |
| Format | text |
| Identifier | ZwilaD2000313 |
Description
| Title | 000191b |
| OCR text | Kandydaci partii postępowo-konserwatywn- ej Zapewnijmy sobie powtórne wybranie NASIEGO przedstawiciela w dniu 11 czerwca □L C = oupcwr ir azoo? sr 1-iAi- SBOfSD ST@ gxicggg7- T- ]ini a££v sr iij r'=a= r ---- — it--s ' v J lbf OKRĘG ANDREW 1 URONTO v V t& HWI—HJIfclWMM—Ml-- — ' " ' ' "— % " SfM ST London JOHN 'tr 'Srn S a s w ai W %W"j fiź&u&lĄ y sfltóSa nrflcowi' i n — doviodł swojej wartości na stanowisko aldermana i parlamentu prowinconal-neg- o — jako człowiek zawsze gotowy do sie pro- blemami — J3ko ten zawsze prze-mawia i walciy za nas — jako człowiek biorący w lyciu społecznym — ako długoletni wróg komu-nizmu ZXJ]iJL£?FZ!S2SXimj£W Sttamywi WŁitsrTyfftraEawagZBBisiE Nasz głos rządzie ROSS MORRISOM Wasz kandydat konserwatywnej WATERL00 NORTH WI MiWfMK3jJ $& Mm 'ł APa GLOSUJCIE NA KTÓRY BĘDZIE GODNIE REPREZENTOWAŁ WATERLOO NORTH — WYBIERZCIE iTiEiiEjgHgwagmlgS8agigBzrgaŁMSłMiueaa KBBiiiB v najmocniejszy mmiK %#WB'st! ww 'HiruiJMH jp iBaHESEsasass- -- "4 na partię postepovo-koiienatn- a 11-g- o czerwca m North ponownie -- 8° 5łjv' London &?Y&£ &S4Uavm Bedjie człon-ka zaecia naszymi który crynny udział h W) KiaasssSissnLiriscTi? e o o A Glosuicie — - :'"' ' "'riSJ111 l i ' !"jj s _a=t -5- -wła SrA "W --ŁE EPKB3 fc-- ? T--% Ttt #$w&fs &?sM?&a - Grossman ~ i! II Milall u yzTFTFtTfirj-rrwTW&łiazJ&- z - w Frosla partii KANDYDATA 11 i I i na r f 0 3 i tiB a i W tli by the A n ra- - a Icp-- ą na Wybory czwartek wm CZYKY POSTĘP WINDSOR WALKERYILLE Głosujcie E&uy rg£wio KONSERWATYSTA Utrzymajcie London Ontario konserwatywne Glosujcie partię Postcpowo-Konscrwatyw- aa wybierzcie Sou Authoiized Piogiessive Conterratne iiraw mmmm IlalJWll London wybierzcie ponownie JOHN A4 czerwca York Sou(!i Popierając rząd rrosta wybierzcie SBE&yESSBsazKsi: rrtryagijjnimyisusuiii Ofitalna kandydatka : Poslepow- - Konsftrvatywn o reprczeniucię wbpólpratę rządem niższMiii podatkami domy zwiększeniem zapomóg ADRESY KOMITETÓW: 1552 Ealinlon Ave W RU 554 Rogers Rd RO Foresł Hill RU "ZWIĄZKOWIEC" CZERWIEC (June) Sobota 6 — 1959 hui i l V KtS?Si T Allan MPP M a 5 ii W ~~~ii czerwca w i w Partu 9-11- 52 6-07- 31 7-03- 63 € Od tiaciezm 't titty Va nuiu" minął iz pi a szło rok — -- prawa zatonięua teco stat ku ciągle je-2t- if uważana jest ai nie zakończoną DziMai za- -' rrz majcie ie wszyscy razem' mie-zcza- my me znany jezcze poNkim Czytelnikom opi prze i i zye jednego z cnłopcow stano-- ]lh Mf na nas niczun wodv wącyeh załogę j Wok6} b}Q j m0]ch ko)e Po południu 21 w rześnialf?'' Jedpn z mdl hwclł Jakli bezpański pas ratunkowy inni i oku 57 amerykanskie-- J go lotnictwa stacjonująca uczepili mc jakichś rzemieni odebrała alarmujący n wszystkiego co pływało po w o- - rnał "SOb — przeciw ł 45 tupni groźba zatonięcia " Niemiecki czteromaztowice "Pa-mu- " wpadł v huragan w odle-głok- -i 600 nul moiIich na po-hidn- io -- zachód od wysp Azor-skich ' ranni ' powrot-ną podróż z Bueno Au es do Niemiec i miał na pokładzie 51 uczniów w wieku od 10 do 18 35 ludzi stałej załogi Vlnaźlisniy jakąś łódź ratunkową ładowniach Maiku znajdowało sie 3103 tony lecznuenia 1 podczas uds ameikaiiscy piloci z eskadn ratowniczej na płoziło staiah sie u Mailować l lotniska w czasie Mraszliwei burz — "1'amu" toczł swoją osiatmą lozpaczliwą alke A oto przeżycia Hanusa Geor-ga Wntiia jednego z piyciu uratowaiiNch Bjło lo w sobotę po południu powioinej oiouze uo i posuwaliśmy se szybkością 12 nul na godzino gd nagle zeiwał sie ostiy i poryuiMy wiatr Król ko po godzinie 8 zabrzmiał na statku dzwon Kapitan Johannes Diebitseh szeioko kościsty bar-tst- y mężczyzna kloiy pływał luz -- łl! wydał 10kaz "Zwijać agle'" Nikt pokładzie nie pi pusz-czał ze giozi nam niebezpieczeń-stwo siatek o długości 110 in był żaglowcem pizy stoso-wany m do złych w ai unkow almo-sfeiycziiyc- h Przez liśmy już go-rse stoimy wivc lym lazem bez obawy wspiąłem sie na leje świst wiatru bl niczym oszałamiające dla młodego zeglaiza Wither lozdymał żagle jak ba-lony Tale bomliaidowaly statek a m ba i dziej kładliśmy sie na lewą buite Coiaz więcej żagli zamie mało się w Miepy lląbać wanty'" zawołał kapitan Pobił zieszlą w sam' ko bv utizy-ma- c statek pod wiatr ale nawet po odcięciu żagli sztoim spychał njs na bok tak_ze wkiótie lelmgi lewe i bui ty znalazły Me pod wodą Masty łaniKic sio z tizaskiem sjia-dal- y na pokład W micdzcasie uslyszeliśnn' głos jednego ofueiów lnloiiiui lącego z mostku' Pizechyły 32 sto-- I ue' 35' 40' Stało się dla nas lasiic ze "1'amn" ino będzie mógł się podnieść 1 Kiotko pized godziną 12 w po łudnie kapitan Diebitsch rozkaal lopoŁzęcie nadawania sygnałów SOS i nałożenie pasów latunko wyth Nie bło jednak żadnej pa-niki na statku Kucliaiz nadal go lował kawę dopóki kocioł mu się nie picwrocił Rozdano papleiosy i butelki z sokami owocowymi i al koholem Następnie pionowaliśmy wydostać się na łodzie ratunkowe Ale lizy łodie na lewej boicie znajdowały się już całkowicie pod wodą Pozostałe lizy na puwej bulcie wisah tak wysoko ze nie mogliśmy się do nich dostać Spo śiód tizech łodzi pneumatycznych dwie zdbiala woda Trzecia się na iioi7U z 20 ludllll ktoizy do im przywalił "Pamir" U td juz zupełnie pła- - Wyborcy Okręgu HIGH PARK Glosujcie na PROGRESYWNO KONSERWATYWNĄ PARTIE GLOSUJCIE NA ALFRED COWLING lx 11 CZERWA j - a Vork s"oHih Co ' !'i f A'0' 4i 4" towało ko na boku "Opuście miast pokład i trzymać się zdała od statku'" zawołał kapitan Bog z wami'" skoczlMiiv do wody tale zwa- - Pamiru" mme £0iV eskadra na Azorach odbwał ojczyzny na "Pamu" wino koły-sała dzie Wieszeie udało nam się po-wiązać linką od pasa ratunkowego wwko co pływało wokół nas i ziobic z tego coś w lodzaju tratwy Do kadłuba "Pamiru" przywal-ł- o pięciu naszych kolegów W odległości około 300 mettów zau lat i lat iuz wywrócona dnem do gói W po-bliżu niej nie bło nikogo Pió-bowaliśm- y się więc do niej zbli-żyć Za każdym Kizeni gdy spadała na mnie goia wody a ja wydosta-wałem się z tej topieli dziwiłem się że jeszcze żyję i z cały cli sił chwytałem oddech by znowu po-sunąć się o paię metrów naprzód Cudem zupełnie jakaś fala lzuciła w moją stronę pustą łoili latun-kow- ą Z całych sił uczepiłem się jej bui ty Tylko dziesięciu z nas udało się to samo W lodzi nie było nic na-wet naimniejszego izeniyka Na doniiai złego łódź piawie cała była zalana wodą Tylko komory powietrzne utrzymywały ją na wodzie Skizym z lakielami świe-tlnymi nie było jedwue pod ław-ką sternika znajdował się woiek z piowiantem i małe naczynie w ody Ściągnęliśmy buty i spodnie by móc swobodniej pływać Teiaz w lodzi odczuliśmy natyclinuaM ich bi ak Szczękaliśmy zębami skóia stała się biała i szorstka od lodo-watej wody morskiej Każda więk-sza fala grzebała nas pod lawiną wody i pogiążała w świecie zimna i ciemności z któiego wydostawa liśmy się na pól uduszeni Teraz nasza łódź zdana była na laskę i niełaskę żywiołu 7 jakiegoś m bielu fali ujrzeliśmy w pewnej chwili "Pamir" i pięciu naszych kolegów którzy jeszcze ciągle ioz-paczliw- ie li smali się kadłuba W kilka minut później z "Pa-m- u u" nie zostało już najmniej-szego śladu Kaz sposliegliśniy jedną z na-szych łodzi idtunkowych z około 25 ludźmi Nie dali najmniejszego znaku ze iowniez nas widzą i od lei chwili zostaliśmy sami Póź- - n ciła nasza łódź i przewróciła 15 minut walczyliśmy lozpaczliwie aby ją ustawie i gdy wiescie udało nam się znowu do niej do-stać mieliśmy i podra-pane i pokaleczone Many te wnet się zaogniły od słonej wody mor-skiej Ustaliliśmy że mat Kall Dum-mer będzie naszym dowódcą Chociaż miał dopici o 25 lal najstaiszy spośiod nas i miał za sobą sześć lal pływania Dummer uznał że jest juz pora wydob}ć swój zakonspirowany skaib który miał w kieszeni H}ła to butelka natch- - nać do statku Ale Dummer po- - 'Muiiz dotrzwnac tyzykowac butelki z rąk do iak brał łyk ginu do ust i wargi do ust kolegi wlewał mu alkohol do gar-dła Sam poczekał na koniec Ale gdy uM - łodz w wróciła raz diugi 'Gdyśmy ją wreszcie zdołali oblo-cie — nie było 7 wo-dą Teraz zmora 7acęło na nas czyhać pragnienie "Ani kro-pli wody morskiej!" ostrzegał Dummer "Paię łyków wystarczy by dostać obłędu'" 'Jej pierwszej nocy gdyśmy rozmawiali o wszystkim możliwym bleby tylko czuwać gdy modli-ji-r- u się o jakiś cud — w odległości 500 metrów jakiegoś parowca z nas się nas pięciu przrzeczenla' pizekazywania strzmal nas tłumacząc ino-- Lek nas ogarniał przed zimnem zemy' uratować się t lko wówczas i spędzeniem drugiej nocy na wo-jeże- li będziemy wsc trz mać dzie gdy ą minimalne szanse ze razem Kriczelim jak oszi- - znajdzie nas jakiś statek ktoiy nas leli zapominająca ze w i- - szuka Bjliśmy już zupełnie wy- - dać nasze głowy nad wodą i że fale nas zupełnie zasłaniają świa-tła reflektorów prześlizgnęły się nad nami i wkrótce potem paio-- wiec utonął w mrokach nocy j W chwilę potem spostrzegliśmy ze Guenteiowi Schinnaglowi głowa opadła na piersi Zamkną! oczy ale to nie był sen Zimno i nie-kończąca się walka z falami zła-mały go Przez chwilę zastanawia-liśmy się czy nie zatrzymać go nuędzs nami — nie chcieliśmy uwieizy ze morze wyiwalo pierw-szą ofiaię spośród nas Wreszcie zdjęliśmy z niego kamizelkę ratun-kową Ilu miner odmówił krótką modlitwę i ciało wyizuciliśmy za bui tę Tej samej nocy spadł krótki rzęsisty deszcz Wystawiliśmy ję-zyki i chciwie łykaliśmy każdą kroplę wody Ale wkrótce prze-stało padać Holst banlzo li raz osłabł Nie mógł już się prosto lizy mać głowa chwiała mu się w prawo i w lewo Dwóch 7 nas mu-siało go podtnymywać "Wylizy- - maj jeszcze trochę1 WMotce się rozjaśni'" — szeptał mu Dummer Lanialiśni} sobie głowy jak po móc Manfredowi — ale nic nie mogliśmy wyimślić O piątej inno 22 września wy-slaitow- al pny Iniiaganowym wi-chrze na lotnisku lages pieiwszy samolot SC-5- 4 Pilot kapitan Vi(o fongo lecąc 150 metiów nad po-wierzchnią wody dojial dwie pu-ste łodzie latunkowe jedną po-targaną łódź pneuinal}C7iią Gwał townie atakowany pizez buię z pusljmi tankami musiał w lądo-wać na Beimudach # O świcie wyjialo słońce lecz byliśmy 7eszt}wniali od zimna Folkeit Anders chciał się liochę roziuszać i zaczął pływać dookoła łodzi Nagle Klaus Piediichs krzy-knął- "Uważaj' Hekin1" Szybko wciągnęliśmy Polkeita do lodzi i z-aezęliś-iny walić w bui tę aby pizepędzić rekina Ale on krążył wokół ns kieiując swój oli ilny pysk w naszą stionę Wieszcic przepadł Przed południem ujieliśmy na hoiyzoncie jakiś tankowiec Ścią-gnęliśmy 7 siebie koszuli wyw-ijanie nimi nad głowami jak sza-leni dopóki nam ięce ?e zmęcze-nia nie opadły Tankowiec jednak skieiował się na południc i slm- - m popołudniem silna fala chwy-!ciliśm- y go z oczu I!}ł lak daleko ięce nogi był ptzykładając od nas że nie mogliśmy nawet od lóznić bandery Teiaz zamilkliśmy Iłyliśmy zbył zmęczeni by podzielić się nawet swoja Rorjtzą leden t}lko Diun mci potiafil nas podtrzymać na duchu Potiafil zawsze i obić wszystko we właściwym czasie Teraz pozwolił olwoiz}ć paczkę piowiantu któia znajdowała "ic w łodzi Łapczywie jedliśmy czekola-dę ewihak tabletki cukru glono-wego i mleko skondensowane któie było tak stężałe że musie-liśmy je wydobywać palcami Od blisko 21 godzin nie mieliśmy nic ginu Ponieważ jednak nie chciał W ustach i waigi paliły jak ogień niczym 1 ujrzeli--n- i świa-tła Dwóch ledwie Manfied W takich warunkach myśli krą ' jednak 1 jednak zniknął 0 zielonych groblach domkach cegły szpiczastych 1 ogródkach tonących w różnobarwnych Ale dzi-wna rzecz: najbardziej pragnąłem dotrzymać pewnego danego przy-rzeczenia Przez szereg miesięcy moja ośmioletnia Mi-c- ki męczyła mnie zęby iść z nią na Napisałem do niej 1 liuenos Aires ze tylko wró spełnię jej prośbę Nagle sprawa ta nabrała dla szczególnej wagi Całe popołudnie 'lnidło wyskoczyć łodzi 1 popły 'i cały wieczór powtarzałem sobie: Głosujcie na przyjaciela Glosujcie - JOE BEECHIE WASZ LIBERALNY KANDYDAT W NORTH LONDON Miejscowy prav ?ojiMy 1 ojciec lodziny f parafii St 1'cter's Catliedral London Uice prcyd nt — Towarzystwa Świętego Imienia ( 7nny w społecznym Prawdziwy nowoprzybyłych Kanady CZERWCA — GLOSUJCIE PRZYJACIELA — GLOSUJCIE NA JOE BEECHIE A jthortit-- d tu Soith London Llbi rai Assoclłtlon 45 STR 7 czerpani Szczekałem zębami a skóra zaczęła mi się łuszczsć w miejscach zzartych przez wodę Ciągle chociaż wolno było usnąć' Gdy w nocy po raz trzeci lodź wywróciła się do góry dnem pra wdopodobnie mój kolega Menie musiał napić się dużo wody Sko-1- 0 bowiem tylko nadaliśmy jej właściwe położenie zaczai bie-dzić Zaczął kizyczeć jak szalony ze idzie do "staiego" Za chwilę wyskoczył za bui Przez dłuższą chwilę nie słyszeliśmy nic innego jak tylko jego szalony śmiech Potem zapadła cisza Czekaliśmy milczący i otępiali Dummer cicho szeptał Ojcze nasz Po kolei pizy taczaliśmy się do nie-go goiącym łamiącym się gło-sem "Wszyscy musimy unii?eć" — westchnął jeden z nas Dummer pochylił się ku niemu i zaczął go uspokajać "Wy lizy maj chłopcze jeszcze tioihę niebawem będzie ranek " o niczym nie mv śleć Usiłowałem nie dopuścić no cy siebie Nagle wpadł nu w uszy pizeraźliwy krzyk: "Mamię' Muszę wyskoczyć po pulowei1" 1 jakaś postać skoczyła za bui tę Byt to Peter 1'iedei ich któiy ply wał wokół lodzi i kizyrzał jak opętany Pi obuwałem chwycić go za lękę i pizez chwilę poczułem tchnienie śnneici Za tliwilę wszystko minęło i pozostało nas już t}lko sześciu Gdy 23 września w kilka god111 po wschodzie słońca wiatr się uel s7}ł mogły wyslaitować z lotniska I-n-ges dalsze inasz}iiy 57 eskadiy latunkowej Iiozpuczęly się inten-sywne poszukiwania W tym czasie zataiły się dla nas gianice między izeczywistoscią a światem meiealny 111 się halucynacje Naokoło widzieliśmy rzeczy iiajbu dziej nicpiawdopo-dobn- e "Płyniemy wpiosl w kie-runku lądu'" — zawołał jeden 1 nas Natychmiast wszyscy zobaczy-liśmy ziemię Potialiliśmy już do-strzec skaliste brzegi człowieka który machał lękami w naszą slio nę la nawet widziałem jakąś go-lę któia nagle zamieniła się w błyszczące miasto Tylko jakaś ioz-sądn- a czynność mogła nas ulizy- - inać pizy zin}slach Dummer powiedział: "Musimy lo-bie jakiś sygnał i żagiel'" Po go-dzinnej w}czetpującej piacy wy-iwaliś- my lodzi dwumetrową listwę którą w otwo tze jii zeznać ony m na inast Jak dzieci szukaliśmy czegoś z czego inoźnaby ziobić sygnał Wieszeiu Duminei i obił coś w lodzaju Hagi z inateiułu z kamizelki latunko-we- j Z dwóch płaszczy powstał ża-giel Ale płaszcze były za ciężkie wiatr ustal 1 nasz ?age żałośnie opadł Zabawa się i znowu popadliśmy w odiętwienie Późnym spostize-głe- m nagle Klausa Diiibolda pły-nącego obok naszej lodzi Nie zwtacając uwagi na możliwość ukazania się lekinów skocyl (Jo żą wokół tego wszystkiego co wody by toprostować clonki wiąże człowieka z życiem Ja tny-- i Płynął coraz dalej od nas i wic-s-siałe- m o moich lodzicach o moim cie jeden z nas krzyknął: "Nie lob staiszym bracie i trzech siosti ach głupstw Klaus'" Dnebold piykładał juz butelkę do Myślałem o rodzinnym mieście spokojnie odpowiedział "Nie fala wytrąciła mu z ręki! jeer we wschodniej Piyzji o sta- - martwcie się o mnie!" Za chwilę Kiotko po zapadnięciu zmroku 'jjth kutrach rybackich w porcie nam z oczu Poo- - się po juz naczynia że sie z czerwonej da cbacli kwiatach siostrzyczka wycieczkę skoro tę do domu mnie z swego tuk złonc-- k życiu przyjaciel do 11-g- o NA LIBERAŁA the myślałem- - zęby mi tę Pióbowalem do Zaczęły zdiowych umieściliśmy skończyła my popołudniem ją stało nas pięciu Baliśmy się spoj rzeć na siebie Na horyzoncie zaczęły giomadzić się ciężkie chmury Może przynio-są descz Nikt z nas już jednak o t}in nie myślał Po chwili jednak zasłona z chmur uniosła się W}?ej i ujrzeliśmy na niebie tęczę Nasze oszalałe umysły widziały dziesiątki samolotów krążących na dużej wysokości ale nie spostrzegają cych nas Nagle z tęczy wynu-rzył się statek Na pokładzie stall nawet ludie i machali w naszą (Dokończenie na sir 9) t!xl V &&" tpA t |
Tags
Comments
Post a Comment for 000191b
