000187b |
Previous | 11 of 12 | Next |
|
small (250x250 max)
medium (500x500 max)
Large
Extra Large
large ( > 500x500)
Full Resolution
|
This page
All
|
T
i1
i:
Vi
ś::
DY
451
'E
pioir Guzy
"5 ii
D
'
w
In r
L-ii- ii y
Urn
starł
eizialo
Tak aK
izial w fotelu bez cienia
_n sie nie cieszyć Znowu
"tar tioski i niepoknui
n si Zęby sie przed ta
Lwiac nieledwie błapac
k do siebie upodlił się
nuła z przedpokoju sta- -
Bal się podnieść ku nie]
vwoli iece
yv~ io się dobrze skończyło —
na nip ndzjala się pi zez emu-j- 3
e - " 13 °d niego odgiadza
przen tego chciałeś — wyrzek- -
Lthc pewnie ze chciałem — kizy- -
_ ale nie tak rozumiesz me lak!
p nmie potraktował'" Jakby miał
cPhd lakiegos chłystka To jest
j-j-
'ace
V pan w )1 nar! lękami bł wzbu- -
-- i akit -- ie Janina odsunęła się o
1 A mr:" Dlaczego to teraz mówi9
' yppl1? b!o przedtem czyż ona
i w innu
1 Bn zip z mm lozmawiałeś — po- -
K'da
_ zlc' Triaz ci dobrze mówić ti ze-bu
na moim miejscu tizcba
I e w c uc w moja sytuację
_ Wlenie to i obiłam I!kl!
E do nu ego nic clopiowadzi mm
sie telaz za pozno niczego iuz
-- e da ndwiocic A najważniejsze że
dzie knniet" Będzie można pomjślcć
re sann eh
Ia%nisldła Janina Ale tamto wciąż
I ipne teraz niewiele biakowa-Mhl- n
sie pokłócili Pierwszy laz
redv sie poznali Czuła ze jednak
Łuni wszystkim nie przejdie tak
kK dn porządku dziennego Coś zo- -
dłuto będzie musiała to nipia-rtraulr- f
dla niego tiochę szacun-prpial- a
nad tm więtej niz on sam
c -- rał na ma przykie mjsli obawia- -
ze icsli szbko czegoś nic nowie v zace ia uczucie nabieize konkiel- -
ch ktałtow będzie je musuła
m pogaida Wybiegła do kuchni
- Zd parze kawo Napijesz się'
5 --łtecki dopici o teraz podniósł gło
#
'jsmajmmimi- -
Slanislaw Maria Salińaki
Wronia na leMeni do Ingvaia i do
'thnlmii leszcze bai dziej obcych
2 na dworcu ledwie lozpoznała męża
turnic tak pizytył i zaokrąglił na
pmei kuchni a na dodatek wstawił
zab i wlviał Zagadkową szyb- -
wvUipnia tłumaczył wpływem pol- -
klimatu ktonm przebywał
"iłMgn T° diobne zmiany fizyczne
tl'N7(?Ptnie wszelki ślad Laisena
Nie teiaz na- -
fnni
ulokowano klasztoize prote- -
i" "m flh s7bszego opanowania ię- -
- Pi7urhała na wakacje bozcnaio-- '
i'iz odmieniona iuz gaworza-- '
7tt-fizk-u
o ostnch szwedzkich
Ł1'"'- - mini Im i osi P 1113- -
k- -
:' w
H
ie v
'r
"h ni rt
i- -
" nu i j i w
" iMna swoich nowych zamteie-p- -
- mch własnych scifAarh
''umne z Harnosand znakomi-- ' ' i 'K ? dziew lęciolelniei' kieł
'- -
"znała Szwedów by--'- m
tam
nz merowie powiązani
ttf-o- w snraw
'ii
me7C7yzn
paieczy-n- n
dianicne
pasja ich było Nie
"iipr mmi wspólnego
kiedyś po
ipnmniec nie
krbiel ich
rew
4
wę Kochana Janina zawsze znaidzie
wuc le z stuacu
Bardzo chętnie odpowiedział
Opuścił Intel w szedł za nią Opaił
sie o dizwi wodził za mą oczyma
zgrabne nogi Podszedł bliżej poca- łował w łokieć
— Bardzo cię przepraszam Janecz-ko
kochana
Odstawiła puszkę z kawa objęła go lamionami Patrzyła mu w oczy zoba-cz}
ła własną odczuła naglą radość
tamto wszystko nie ma znaczenia Szep-nęła:
— Głupstwo Niepotrzebnie się unio-słam
Kawa parowała diazniła przyjemnie
nozdrza Po chwili siedzieli znowu w po-koju
— Napiawdę teiaz juz będę musiał
isc Zanim doiadę do biuia
— Wpierw wypijesz jeszcze jedna
filiżankę
Pozennała go w dizwiach
— Nie siedź długo
Będziesz czekała?
— Ba!
Wobec tego postaiam się bjć jak
najkiócej
Na ulicy Sołtecki przystanął by za-palić
papiciosa Zapadał wieczór Okna
wystawowe były juz oświetlone Odizu-cają- c
zapałkę zobaczy) kątem oka cicn
mężczyzny stoiaccgo we wnęce muru
Sołtecki uiS7ł dalei W tej samej chwili
odciwal się od nuuu i podą-żył
za nim
Rozdział II
Niebo bladło zmęczone gwiazdy mi-gotały
ostatkiem światła Od wschodu
ila smuga selcdvnu rosła wspi-nając
się coiaz wyzci Noc ustępowała
przed budacym sic dniem
Bionek iuz od kilku minut mc spał
nczy miał otwaitc nwobailah mc
powoli tiudem od nocy den
szmer nic pło-- ł uszy w pokoju za
oknem w dalszym ciągu jednak nasłu-chiwał
miał włażenie ze pized chwilą
pizciechał ulicą pierwszy tramwaj ale
nic hsl tego pewny To ziemią nieważne
Pizcwiocil się na bok lewą rękę
podłożył pod głowę co się tak wce- -
r
sCSopyright b-y 1'olis-h Alhance Picss -
się
ft'-Kies-n
pizypominal
neklrll
wiciu
twarz
napici
nnsli
ciezaiu
Po
21
coiaz C7cscici zacinał iece znaczy
zadowolony z siebie świata Tina''
'lina losła ładniała WszWkie przed-mioty
spizety w domu na JaiKgatan
tkwiiy pewnie'] niewiuszeme na swo-ich
miejscach tak iak stały za czasów
babki Ingyaia Co loku zakwitały te sa-me
tuteiszc kwiaty w ogi odzie pizez
te same ulice lała się ta sama rcka li-niuz-
Mi
ulicami le same niebo puste
oki opnę same północne blade
gwiazdy blade nieżyczliwe słonce poł-nor- y
Na świecie za morzem grzmiała
wojna- - Oslo Paryż Belgrad Tobiuk
Ateny Know Wiazma LI Alamcin Ho-stow"stalmg-iad
1'alaisc Normandia a
Sztokholm rozi™) sic nocach neo-nami
niezmieniony mc świetlisty nie-czuły
nieodmiennie taki sam Ing-ya- r'
niezmiennie taki sam — syty łako-my
wygodny egoistyczny
Po pięciu latach Tina wróciła na
invn4l-- n tiarn-Aam- i
-- MAianskic narowy zeszwe- - Jailsgaian — 1 1™'™"'"™ :' '„ ' umiały zdą7vly Kwa dorosłej Szwedki Obca mała p j Ty
- f dzidko zilzwinna i iov- - bardzo zimną vyrachoana opanojd-- '
p ba dziej samotna a gdy na Jej polski język
' odmach Tina wyezdzala z szwedzkim akcentem icj k ciec e oczy - uceo goiskieco klasztou patizyly na sw-ia- chłodno nazn e or t
- - ' urzunrm ze dawnej Tiny grzecznie Medys w trakc e jaki ei oz
- iz nigdy więcei Pogrążyła mowy Lwa powiedziała i"mnthodcm
- -- motnosc zupełna sam na a kiedy się r n vbuth
: m pokojówkami szwedz neła ironicznym śmiechem
- „„Lj„i „„a marJsie A poco7 — "No — speszyła sit
f V--
tU łoiiimł ć
C-i-- U nvcn pokojów ze ouvuHn _:7P:"' 3L rA „ ma usnńl- -
tu i Handlnycy
ze
' nor7
za
te
po
ŁMJ-I- ll -
__
nic
'- -
7
z
— —
i
i
—
—
i
i
bł
V
I
i
i
i
i
i
i
i- - 7
i
i !
"
"
V V
nego ze sobą mamusiu? Miłosc i dom?
Dom nie jeM dla miłości mamusiu dom
jest dla wygody" — "Jesteś ?a smarka- -
_ -- V- iabiknlwiek sad o tym —
i zaintcre HyiAarzna dyskusje z pie- -
naizupcłniej obojętnych i" v HiHCkiem Eleboko dotknę- -
shmakowalyih dnbrzPlłaalu- - „„ k-ipH-vs
kiedyś cdv
wygodnickich'°___ '„ „„„15 sio rhndzić Ea
Kobiety zimne! '"' £ „A„ „AłV: nnrłrnsnip beda ?v- -
zdane urodziwe
s7tokholm-''fin- a
z
lednak umiała
Nie ro-- n
i zlekka sie
wyso- ka
mężczyzna
to
nad
Jak
miDP
a diMcuniuM- - — - -- - '
— marijid t-- j i-"- ""' i'n"cnha " - u-- wiclkuM nlebokipj przyjaż
ni Jej jedynej bedzie mosła opowie-Avn- r
'iak bardzo i nazawsze można po- -
! kochać kogoś i jak trazicznie i ciezko
można umierać przez ryie iai w
ni= mnrp iraac w nieskończoność bez
'żadnej nadziei na ratunek 1 pomoc Ale
( _ „ _ r7łPrv Ing1 Ale gdy prz%jr7dd "" i- -"
ki pnwronp nd hrh zakonnie zro ie rnraz bardzie w soie no
na 7n _
-- ałizBcrlsncm -- zlor mvr ?' 7 „„ „ń i rt3
T„--e- ™ i' n '3K Ld '=" - r -
śnie zbudził? Dzień minie jak każdy inny
nic sie nie zmieni
Naciacnął koldie przykrjł sie ma
az po sama biodę Ciepło i przyjemnie
zamknie teraz powieki na pewno jeszcze
zaśnie Przedtem jednak wziok jeco
spoczął na zwisających z poręczy krzela
spodniach — zmięte noeawki przybiu- -
dzone błotem A buty leżały na podło
dze jeden pod krzesłem di u ci blnei
stołu tez zawalane zołta gliną A praw
da wieczorem odprowadzał do domu
Hele
Padał deszcz Spadł nacie: ludzie
czekający na przystanku schronili sic do
polokraclo sklepionej bramy Tramwai
nie nadjeżdżał przez dłuższy czas coiaz
ktoś przebiecał ulicę
Jak to się dzieje ze mieszkali tak
blisko siebie oddzieleni tylko dwoma
blokami i przez dwa lata się nie wi-dzieli?
Ludzie rozchodzą sie gubią ie-d- en
drugieco życie każdego porywa w
inną stronę maizą tęsknią potem godzą
się z losem i zapominała az nagle któ-regoś
dnia przypadek sprawia ze znowu
się spotykają czy to nic dziwne? Cały
czas żyli obok siebie I mogliby tak da-lej
zyć nic o sobie me wiedząc
— "Rzeczywiście co 7a nicspodzian
ka — Hela otizaala się z deszczu Bio-nek
trzymał jej toiebkę
— I wiesz w pieiwszcj chwili wcale
cię nie poznałem Dopiero jak odwioci
las głowę "
Niedaleko bl naioznik Latarnia na
narożniku rozsiewała wokoło Malie świa
tło Zza wylotu ulicy udeizyl wiati
Kiąg światła podpłynął jak fala ku go-iz- e
prześlizgnął się po twarzach: oivy
Heli zabłysły i znowu miok pi z padł
do ziemi
— "Tak baulzo się zmieniłam?
— Wyiolas "
Uiwai Chciał jeszcze dodać "wy ła-dniałaś-'
ale się zawstydził Pomyśli ze
tani komplement
Znowu światło oblało jej twai
oki -- igle czoło włosy kiótko przycięte
uczesane w gizywkę oczy jak zawsze
duże wypukłe 7 wrn7em ciągłego
7(l7iwicnia: można by poimslcć o nic-spodziewa- nie
przeniesiono ja tu z miiei
planety postawiono w sioilku obcego
świata' wszystko iesl inne ziskakujaie
do wszystkiego trzeba się dopici o piy-zw- y
czając
Bronek posmutniał zaraz nadirdic
tiamwaj znowu s-i-ę mzejda po dwóch
dniach zapomni że go spotkała No tak
dlacfgoby miała pamiętać'' Pouictlzi:il
— "Nic nie zmieniłaś się to się od
lazu wyczuwa
Zaśmiała się
— Nawet nic wiem czy się z lego
cieszyć czy smucić
— Ciesyć oczywiście'
Deszcz pizestał padać powietize było
chłodne i izeskic Ludie wysuwali się
na Chodnik popatiywali na niebo io- -
-- - - - - -- n - j—
na znak ze strony Tiny na aluzię o oicu
na zap tanie Nigdy nic ani cienia aluzp
ani cienia zainlcicsowania lub fliuCidzhy
ciekawości pizynaiinniej ciekawości
Jak ciotka Pcla — nigdy nic Ojciec dla
Tiny nic istniał nawet to słowo "ociec"
wymawiała baido iadko Ha ieden w
yciu Lwa słysała słowo "latus" w
ustach Tiny tamtej szescioletniet 1 wię-cej
— nigdy 1 nic A sama zaczac lozmo
we czy zwieizenia nie miała odwagi 1 nie
umiała
Tak więc powoli 1 nicuchionme sla
iora7 głębie) na samo dno samotności
między mężem roika 1 Sztokholmem
sama jedna cudzoziemka bez lodu i oj-C7yz- ny
Chociaż śmiała się bawiła się
nawet Matowała lubiła taniec Hyla
egzotyczną dla Szwedów a klonś nawet
nazywał ja "księżniczką — incognito "
Na kilka dni przed sama lotznieą
ślubu z Jngyaiem 1 w przeddzień siód-mej
loczniey pizyiazdu do Sztokholmu
— po szesnastu latach — stanęła na logu
Odengatan oko w oko z Albeilem Jawoi-ski- m
Pudrowała się teraz przed lustrem
toalety oslioznie i uważnie odmierzając
ruchy iak Widziała w łustize odlucie
swej bardzo bladej i bardo spokojnej
twarzy 1 7ogar wiszący na ścianie naprze-ciwko
lustia Za kwadians siódma Za
kwadrans powie don — "dobiy wie
czór"'
Je-s7C-
7e nie postanowiła nic — C7v
"dobry wieczór Bertku" czy "dobiy wie-czór
panu" Jeszcze nic I nie wiedziała
czy postanowi
Za dziesięć ijodma Zamknęła puder-niczk- ę
Wyjdzie chyba na taras 1 tam
odc7eka t" dziesięć minut Pnpiawiła i
przygładziła włosy Juz tylko siedem mi-nut
ROZDZIAŁ 2
Wyszła na taras mrużąc oczy przed
platynowa jasnością nieba nad ogrodem
Słońce zapadło =ie ju? za dachy okoli- -
icznych kamienic niewidzialne zalewało
świat srebr7vto-szaryi- n kolorytem i
wszystko dookoła kwiaty drzewa niebo
1 świat nabrało barw starego szlachetne-go
srebra
j Schodziła powoli po stopniach Tak
postanowiła że spotka Berlka w ogroriz
i nn nlnirn irlar n anr7fipiu-lr- n rln fnrfv ?sTie
w pokojach nie anonsowanego po
szwedzku pnez Brigittę lecz zwyczairym
polskim "dobry wieczór" zwyrzajnym
wyciągnięciem ku niemu ręki C7v rak
ubrana najpro-cie- j po domowemu
Jeszcze raz odruchowo przygładziła
dłońmi włosy aby jak najprościej jak
dawnipj w Kielcach bez tej sztokholm
skiej ondulacji Przed tym już pozdej-mowała
7 pslrńw- - pierścionki aby rere
b K namodebnip -- zp de ddwnfh Vi°
j-z- m rK-wa-łć
w s 2 uz z Zjpeł'2 nie
-- -
pocadza się Z daleka zbliżał się klekot
tramwaju: druty były mokie sypały się ikr Jezdnia 'nadpływały piostokaty
światła
— "Jeszcze nie mój" — powiedziała
Hela
Bionek czul sypkość lej chwili: za-raz
sie wszystko lozwieie zostanie zno
w u sam ze swymi myślami ze -- wy ni
medobnm życiem zmarnowana młodo
scia Ale opowiedzieć jej o tym nic
mógł
O Urn nikomu nie mogl opowiedzieć
Gdyby matka żyła ona by zmzumnł1
i nie potępiła Nie — zdał solne spiiwc
z abstiidalnosci tej myśli — gdyby matka
zyla mc byłoby potrzeby zwieizania się
7 tego piowadilby inne 7cie nie mu
siałby sic 7 niczym ukrywać Popal iznł
na Helę Nic moce pozwolić ?eby to sic
tylko tak skończyło — pomyślał Nigdy
nie był rozmów n wobec kobiet liacił
pewno-- c siebie Co pomyślał wydawało
mu się głupie i naiwne obawa pi od
ośmieszeniem sue zakleiala mu usta
Tramwaj odiecliał zostali sami Kto-na- d
nimi otworzył okno w ciszę ulicy
wtargnęła nuiyka kobiecy glos mrucał
melodię
— "Na któiy czekasz?"
Okazało się ze jada w tę samą silo-ne
— "Chodźmy piechotą" — zapi opo-nowała
Hela
Bionek ucieszył się: pójdą razom
może pozwoli mu się odm owadzie do
domu Hela zauważyła jego zakłopotanie- -
— "A moe w olałby c zaczekać na
tramwaj""
— "Nie nic — znpieczł szybko —
tak jesl haidzo dobize Ja bardzo często
wychodzę wieczoicm na spacer Lubić
mieć ludzi dokoła siebie wtedy jakoś
raźniej
— Prani lesz gdzie?
— Tak to znaczy — wziął ją pod
ranne — Pi zejdźmy na di u ca stionę
dalej jest zepsuty chodnik w dodatku
ciemno kaik łatwo skięeic O teraz
bedzie nam się szło wygodniej luidzo
się cieszę z teco spotkania Co poiabiasz?
Tak dawno nie widzieliśmy się
— Dwa lata
— Właśnie Byłaś gdzieś na waka-cjach?
— Wczoiai wiónlam z gói
— Ciągle goiy co?
— Inaczej przez cały ink byłabym do
niczego Pamiętasz jeszcze w szkole
To juz ze inna lakie waiiictwo Inni nic
mogą 7c bez moi za ja bez gor Wspi-nasz
się wspinasz wiescio tlncliodzis
do szczytu piawic bez sil ale ikic to
pi7vjcmnc zmęczenie Tam dopici o od-poczywasz
Zupełnie inny świat wszystko
lev na dole pod tobą: hale wioski a
daleko we mgle inne szczly' Cudowne'"
Mówiła szybko z ozwieiuein Hyla
pełna w i nen ktńiynu nie miała esce
okazp z nikim się podzielić
ac
chęcią ponnslala pizy luslize ])ie( lym
ze izęsy są pizyeiemnione anadto li w a
le nie do nncia Zostawiła lko nazy]
ink z koiali jiodolmy do kieleckiego
Upiosciła się lak nic pie pieniedyli
cję cy kokieterię lec po pi ostu ib
myć z siebie jaknajwięiej Stokbolmii
1 iak naibaidicj spłukać le szesnastu
lat
Zakwitająca nikotiana zacęla pieb
nieć po swoiemu nieco wtzesnie gdz
po baitlzo ciephm i wilgolinm diun
Jakimś swoim madiym loslininm m
stynktem juzyszła Lwie z pninot 1 bu
wsi ód wszsslkiili kwiatów w ogioiln
pizy ulicy Jailsgatan ona ( dna edvni
na)wyraznie) pachniała Kielcami tlli
wie 1 set decnie
I leszcze jedno
Ale Lwa spostizegla to dopici o w ów
czas gdv usiadła na wielkim bloku ka
miennym na końcu półkolistych stho
(Iow Właśnie gdy 7cszla o schodów
na żwu alejki odiuchowo atizymal
się i prvsuulła na kamieniu I natytb
miast w lej sekundzie zupełnie dotąd
zapomniane — tak właśnie siedząc na
wielkim głazie za fintą domu kieleckie
go nieraz czekała na Beilka Był punk-tualny
(idy udało się na minutę pied
godziną druaą wymknąć niepostrzeenie
ciotce spod ręki — wunykała się r
furtę 1 czekała na tę chwilę gdv nagi"
z?a rogu piervs7oj przecznicy wyłom sit '
w perspektywie wąskiej 7iet)iiej uliczki
— on sniesząe na obiad Zdarzało sięj
ze ciotka wwoływala ją przez okno — j
"Lweiu' czego tam siedzisz"' Arhoflz-nn- l
tu pomóż odlej kailofle " "Zaraz ciot iu j
7a chwilę" — A lymezasem on juz wv
łom! się zza rogu i szcdl — coiaz blizt
— coraz bliżej Mozna było wtedy p" t
1
dejść pod kępą bzów nad płotem I
niaiatą okno r ciocią Felą obeirzet
szybko C7y aby kto nie widzi 1 naikin'
szVm przelotnym dotykiem san' mu t
skioń Bertka na "dzień dobn"
Przypomniała to sobie w te] ej on
dzie gdy przysiadła na kamieniu u i
schodów gdyż scice łomotało 7 ni'"ir
pliwosci tak samo głucho i szybko 1
szesnaście lal temu przed kieletkim d-o- n
kiem Zaraz
Jd7ie' Za bukszpanami d7ie)a'-m- i
ogród od chodnika słychać wyraźni' In
zające sie kroki Nie: ida danu '!
slveh2Ć cic7s7y stuk mę-skic-h obi '-- o1 1
lzej-:7- y obcasików Drgnęła A me" "
ście do niej? Za fuitą kroki Ao'ni'
rytm Przystanęli lecz 7arz 1 1 I
tfaloi nieco juz wolniej Kobi"'s -- rn"h
7a buks7panów bardzo dzię'ziy 01'
falic7ny Szwedka
Popierajcie łych
którzy ogłaszają się
w "Związkowcu"
OKULIŚCI
OKULISTKI
Ui Bukowska Bcpur O U
WiMoiia Bukowska O D
pro irtii nowini n caMnct
r ! I I I I l
271 RonccssMlIrs AvctiU9
pi'! ( r-- " s'
Tcl LIT ?51?3
loil-l- m pi i ' iv ' "l iitnil" ml 10
Irtiiu d' H i'i ii W Milmti oil
10 r ino do I n pol 1 s
ADWOKACI i NOTARIUSZE
n H LUCK n A LLB
(I UkOWSKI)
i K H SMCLA BA LL B
rOLSCI ADWOKACI
Wpiilnlił tli on uliuik 11 Klej
ninr PAstci naV Łuck S Smclj
5 plcik sr yv pielić WA4?ss
plMIHI1 V lt' '! mu ł Ukłonie
min pii-iiin- ii uli 111 1 S
GEORGE BEN BA
ADWOKAT I IJOTAKIUSZ
Muwi ]Hi polski!
1117 IJumlus SI W loionlo
Tcl LL 181J1 i LL 1813
JAN L Z- - GOHA
AUWOKAT — OBROŃCA
NOIAKIUSZ
Te I Himii u: 3 nu
Mie k Ar ?846!i
11J7 Ouccn SI W — loionlo
G HEIFETZ BA
ADWOKAT
S HEIFETZ
MOI AKIUSf
55 Wfllliflon '! W loi"nlo Out
LM 6 6lil wiPiioMini VA 3 4175
I S
Miss RUTH CANTOM
HA c r A
AUWOKAT _ OBKONCA
NOTAIIU:- -
13J UuihIhs SI W roionlo
LL 7-11-
33 II w
CM BIELSKI ha i--
1
AUW0KA1 I N01AKIUS7
Pi m hi ii i "ii n unii Snllo Uli
Ilnnil ni h uh llili
11 Adclllllr SI Weil
ipiN y mu i 'i i
Toionlo — LM 2-17-
51
W u tzni mil i upit iliiini
Ich loiiiczny iii poi iiziiinu nit iii
NAiiiAiarJi:i
do
KUWALY
W
2Tf 1!
DLA ZADCZFICCZENIA
OCZU
JLi I k3
Puiiktal
sKła ilo iiktilnrów
iuz io nabycia yv Kanadzie
Pytanie nic u Waszego
spoi mlisty do oczu
1 s
Dr E
ULNTY51A
lioiliin 10 12 i U—8
3B6 Bnlliuisl SI — CM 4 6515
2 W
Dr M
DENTYSTA
2072 UuiuIhs SI W Toionlo
Tcl KO
2 W
Dr S D BRIGEL
LLKAKZ UI-NTYS-TA
CIIIKUKG — STOMA! OIOC
Sl"-ciiln- li tlioróh liniy
l'ln h lins S siiijniii'' Iliillillne Kiniilnli Nu 270
86 SI W — Toronto
Tclclcn WA 2O056
2 W
Dr Tadeusz Więckowski
LLKARZ DPNIYSIA
lei W A 2 0841
3I0 SI W — Toionlo
pisltniiii p iipi i ilnlin poloMinilu
lllll li Ii f 1 1 MMII 2 W
Dr Władysława
SADAUSKAS
LLKAK UCrJlYSTA
uh iii I ilmil nil ll"iii i' iilli")
l'iv i iipizctliiim ttiefo- -
IIIIZIlMll llllOZIlnii'llllMll
Tclclon 11=
127 Giciiiiihcr Kd
Popioiajcic
ocjlaszajć) aQ
w "Zwiirkowcu"
Jan Alexanilrowicz — Nolary IMihlic
polsku: kiuko iuiormacyjni:
Phiiioc v 'PmwmIi lotlinnwli simIIiowmIi i miiit Uiiv ł!i u
'(ic( — Kniitiilh i inni' (IdkiMiunh liiiiKiif IliCDinc Tix
'I liniiaiv iii i
Foionlo Oni 7W-- A Ouccn Si Wcsl Tcl LM 0-51-
11
CnEina3ieiiTAimrnraDci70zauciasjvn&TrWŁiiauiuuuaB
DOMINION THAYEL OFFICE
B jj Vclliinlon V7oil — Toronlo — Tcl L'M 6-6-I- jI
H r i u-- 1 1: i i HrUAUy lilllll IC
W J IIUIILI1J i uuiiv
2 i!il iini' iu iuiio i nliiliiii 'pin 'nlziinic litumtli z 1'oKlti
3 iu liii lub miIv iz iln Pol 11 w IU lm izi ilo
' Mi 'til' luli iaIv Spii' ini ill'ouc v IIIMI ally
iIikiwiii )( Inoinui iml i inilt ństui pi I i'lip V i i spiiny
(fuii mii a mi pizt llr pi'iii''il i piiziK do 1'nMi i 1'lunny
lluinictnii noliiiilnc vsiM'icli dotiuinctilow
IWziiIitni iiiIuiiiuk ii li Iw nic o oln uc i Ich loiiiczinc
SirimTrrrarsł7!ODKuaŁ'raaełM3oiiwTL
NAfou: -- mumini:
tych nroui: tak wam uma- -
W kKAll] KODINNYM
00
WASZYCH
śLi O
LUGYK
9--16-
82
itnel
Blooi
Blooi
iiiHiiu
1-- 1750
IlUllftl
Culu - Uinycr Ale - Oianiju - Crcam Suda
[iliZPLATNA U03IAVA WAIilllt
na banku U i inne okazje fcw 1-2- 15
I OKONI O
ILLLTONUJCIfi
1
DENTYŚCI
WACHNA
łych klóizy
w finie jwsptlnie
tło ('] 7 w K'( i
'i]C (l'i I l 'n t"illl (l'i pi ' iltt! ( li 'hlinnA
WSaamSBBSBBBSSSB&BSBR
Paczki PEKAO do Polski
UQ ])') V --ihOII ' )' MATLHIM lJI!lJ 'IV
LUU VYMir:MIALNL HA flLIIIAUZU
(piawic 100 zlulycli m doUra) Ł Janiquc Trading - J Kamieński
fOfOMTO Oni: U2'j Ouccn SI 7 — lcl LM 4-40-
25
LUMONIOM AIIj: WA') Vlli Sit cci — Tcl 2 303?
% Nupykioj i najlanicj! Wolne od ciu!
Mijm SVILL POMAPAMCZL I CYTRYUY w
i
JlI
Object Description
| Rating | |
| Title | Zwilazkowiec Alliancer, June 03, 1959 |
| Language | pl |
| Subject | Poland -- Newspapers; Newspapers -- Poland; Polish Canadians Newspapers |
| Date | 1959-06-03 |
| Type | application/pdf |
| Format | text |
| Identifier | ZwilaD2000312 |
Description
| Title | 000187b |
| OCR text | T i1 i: Vi ś:: DY 451 'E pioir Guzy "5 ii D ' w In r L-ii- ii y Urn starł eizialo Tak aK izial w fotelu bez cienia _n sie nie cieszyć Znowu "tar tioski i niepoknui n si Zęby sie przed ta Lwiac nieledwie błapac k do siebie upodlił się nuła z przedpokoju sta- - Bal się podnieść ku nie] vwoli iece yv~ io się dobrze skończyło — na nip ndzjala się pi zez emu-j- 3 e - " 13 °d niego odgiadza przen tego chciałeś — wyrzek- - Lthc pewnie ze chciałem — kizy- - _ ale nie tak rozumiesz me lak! p nmie potraktował'" Jakby miał cPhd lakiegos chłystka To jest j-j- 'ace V pan w )1 nar! lękami bł wzbu- - -- i akit -- ie Janina odsunęła się o 1 A mr:" Dlaczego to teraz mówi9 ' yppl1? b!o przedtem czyż ona i w innu 1 Bn zip z mm lozmawiałeś — po- - K'da _ zlc' Triaz ci dobrze mówić ti ze-bu na moim miejscu tizcba I e w c uc w moja sytuację _ Wlenie to i obiłam I!kl! E do nu ego nic clopiowadzi mm sie telaz za pozno niczego iuz -- e da ndwiocic A najważniejsze że dzie knniet" Będzie można pomjślcć re sann eh Ia%nisldła Janina Ale tamto wciąż I ipne teraz niewiele biakowa-Mhl- n sie pokłócili Pierwszy laz redv sie poznali Czuła ze jednak Łuni wszystkim nie przejdie tak kK dn porządku dziennego Coś zo- - dłuto będzie musiała to nipia-rtraulr- f dla niego tiochę szacun-prpial- a nad tm więtej niz on sam c -- rał na ma przykie mjsli obawia- - ze icsli szbko czegoś nic nowie v zace ia uczucie nabieize konkiel- - ch ktałtow będzie je musuła m pogaida Wybiegła do kuchni - Zd parze kawo Napijesz się' 5 --łtecki dopici o teraz podniósł gło # 'jsmajmmimi- - Slanislaw Maria Salińaki Wronia na leMeni do Ingvaia i do 'thnlmii leszcze bai dziej obcych 2 na dworcu ledwie lozpoznała męża turnic tak pizytył i zaokrąglił na pmei kuchni a na dodatek wstawił zab i wlviał Zagadkową szyb- - wvUipnia tłumaczył wpływem pol- - klimatu ktonm przebywał "iłMgn T° diobne zmiany fizyczne tl'N7(?Ptnie wszelki ślad Laisena Nie teiaz na- - fnni ulokowano klasztoize prote- - i" "m flh s7bszego opanowania ię- - - Pi7urhała na wakacje bozcnaio-- ' i'iz odmieniona iuz gaworza-- ' 7tt-fizk-u o ostnch szwedzkich Ł1'"'- - mini Im i osi P 1113- - k- - :' w H ie v 'r "h ni rt i- - " nu i j i w " iMna swoich nowych zamteie-p- - - mch własnych scifAarh ''umne z Harnosand znakomi-- ' ' i 'K ? dziew lęciolelniei' kieł '- - "znała Szwedów by--'- m tam nz merowie powiązani ttf-o- w snraw 'ii me7C7yzn paieczy-n- n dianicne pasja ich było Nie "iipr mmi wspólnego kiedyś po ipnmniec nie krbiel ich rew 4 wę Kochana Janina zawsze znaidzie wuc le z stuacu Bardzo chętnie odpowiedział Opuścił Intel w szedł za nią Opaił sie o dizwi wodził za mą oczyma zgrabne nogi Podszedł bliżej poca- łował w łokieć — Bardzo cię przepraszam Janecz-ko kochana Odstawiła puszkę z kawa objęła go lamionami Patrzyła mu w oczy zoba-cz} ła własną odczuła naglą radość tamto wszystko nie ma znaczenia Szep-nęła: — Głupstwo Niepotrzebnie się unio-słam Kawa parowała diazniła przyjemnie nozdrza Po chwili siedzieli znowu w po-koju — Napiawdę teiaz juz będę musiał isc Zanim doiadę do biuia — Wpierw wypijesz jeszcze jedna filiżankę Pozennała go w dizwiach — Nie siedź długo Będziesz czekała? — Ba! Wobec tego postaiam się bjć jak najkiócej Na ulicy Sołtecki przystanął by za-palić papiciosa Zapadał wieczór Okna wystawowe były juz oświetlone Odizu-cają- c zapałkę zobaczy) kątem oka cicn mężczyzny stoiaccgo we wnęce muru Sołtecki uiS7ł dalei W tej samej chwili odciwal się od nuuu i podą-żył za nim Rozdział II Niebo bladło zmęczone gwiazdy mi-gotały ostatkiem światła Od wschodu ila smuga selcdvnu rosła wspi-nając się coiaz wyzci Noc ustępowała przed budacym sic dniem Bionek iuz od kilku minut mc spał nczy miał otwaitc nwobailah mc powoli tiudem od nocy den szmer nic pło-- ł uszy w pokoju za oknem w dalszym ciągu jednak nasłu-chiwał miał włażenie ze pized chwilą pizciechał ulicą pierwszy tramwaj ale nic hsl tego pewny To ziemią nieważne Pizcwiocil się na bok lewą rękę podłożył pod głowę co się tak wce- - r sCSopyright b-y 1'olis-h Alhance Picss - się ft'-Kies-n pizypominal neklrll wiciu twarz napici nnsli ciezaiu Po 21 coiaz C7cscici zacinał iece znaczy zadowolony z siebie świata Tina'' 'lina losła ładniała WszWkie przed-mioty spizety w domu na JaiKgatan tkwiiy pewnie'] niewiuszeme na swo-ich miejscach tak iak stały za czasów babki Ingyaia Co loku zakwitały te sa-me tuteiszc kwiaty w ogi odzie pizez te same ulice lała się ta sama rcka li-niuz- Mi ulicami le same niebo puste oki opnę same północne blade gwiazdy blade nieżyczliwe słonce poł-nor- y Na świecie za morzem grzmiała wojna- - Oslo Paryż Belgrad Tobiuk Ateny Know Wiazma LI Alamcin Ho-stow"stalmg-iad 1'alaisc Normandia a Sztokholm rozi™) sic nocach neo-nami niezmieniony mc świetlisty nie-czuły nieodmiennie taki sam Ing-ya- r' niezmiennie taki sam — syty łako-my wygodny egoistyczny Po pięciu latach Tina wróciła na invn4l-- n tiarn-Aam- i -- MAianskic narowy zeszwe- - Jailsgaian — 1 1™'™"'"™ :' '„ ' umiały zdą7vly Kwa dorosłej Szwedki Obca mała p j Ty - f dzidko zilzwinna i iov- - bardzo zimną vyrachoana opanojd-- ' p ba dziej samotna a gdy na Jej polski język ' odmach Tina wyezdzala z szwedzkim akcentem icj k ciec e oczy - uceo goiskieco klasztou patizyly na sw-ia- chłodno nazn e or t - - ' urzunrm ze dawnej Tiny grzecznie Medys w trakc e jaki ei oz - iz nigdy więcei Pogrążyła mowy Lwa powiedziała i"mnthodcm - -- motnosc zupełna sam na a kiedy się r n vbuth : m pokojówkami szwedz neła ironicznym śmiechem - „„Lj„i „„a marJsie A poco7 — "No — speszyła sit f V-- tU łoiiimł ć C-i-- U nvcn pokojów ze ouvuHn _:7P:"' 3L rA „ ma usnńl- - tu i Handlnycy ze ' nor7 za te po ŁMJ-I- ll - __ nic '- - 7 z — — i i — — i i bł V I i i i i i i i- - 7 i i ! " " V V nego ze sobą mamusiu? Miłosc i dom? Dom nie jeM dla miłości mamusiu dom jest dla wygody" — "Jesteś ?a smarka- - _ -- V- iabiknlwiek sad o tym — i zaintcre HyiAarzna dyskusje z pie- - naizupcłniej obojętnych i" v HiHCkiem Eleboko dotknę- - shmakowalyih dnbrzPlłaalu- - „„ k-ipH-vs kiedyś cdv wygodnickich'°___ '„ „„„15 sio rhndzić Ea Kobiety zimne! '"' £ „A„ „AłV: nnrłrnsnip beda ?v- - zdane urodziwe s7tokholm-''fin- a z lednak umiała Nie ro-- n i zlekka sie wyso- ka mężczyzna to nad Jak miDP a diMcuniuM- - — - -- - ' — marijid t-- j i-"- ""' i'n"cnha " - u-- wiclkuM nlebokipj przyjaż ni Jej jedynej bedzie mosła opowie-Avn- r 'iak bardzo i nazawsze można po- - ! kochać kogoś i jak trazicznie i ciezko można umierać przez ryie iai w ni= mnrp iraac w nieskończoność bez 'żadnej nadziei na ratunek 1 pomoc Ale ( _ „ _ r7łPrv Ing1 Ale gdy prz%jr7dd "" i- -" ki pnwronp nd hrh zakonnie zro ie rnraz bardzie w soie no na 7n _ -- ałizBcrlsncm -- zlor mvr ?' 7 „„ „ń i rt3 T„--e- ™ i' n '3K Ld '=" - r - śnie zbudził? Dzień minie jak każdy inny nic sie nie zmieni Naciacnął koldie przykrjł sie ma az po sama biodę Ciepło i przyjemnie zamknie teraz powieki na pewno jeszcze zaśnie Przedtem jednak wziok jeco spoczął na zwisających z poręczy krzela spodniach — zmięte noeawki przybiu- - dzone błotem A buty leżały na podło dze jeden pod krzesłem di u ci blnei stołu tez zawalane zołta gliną A praw da wieczorem odprowadzał do domu Hele Padał deszcz Spadł nacie: ludzie czekający na przystanku schronili sic do polokraclo sklepionej bramy Tramwai nie nadjeżdżał przez dłuższy czas coiaz ktoś przebiecał ulicę Jak to się dzieje ze mieszkali tak blisko siebie oddzieleni tylko dwoma blokami i przez dwa lata się nie wi-dzieli? Ludzie rozchodzą sie gubią ie-d- en drugieco życie każdego porywa w inną stronę maizą tęsknią potem godzą się z losem i zapominała az nagle któ-regoś dnia przypadek sprawia ze znowu się spotykają czy to nic dziwne? Cały czas żyli obok siebie I mogliby tak da-lej zyć nic o sobie me wiedząc — "Rzeczywiście co 7a nicspodzian ka — Hela otizaala się z deszczu Bio-nek trzymał jej toiebkę — I wiesz w pieiwszcj chwili wcale cię nie poznałem Dopiero jak odwioci las głowę " Niedaleko bl naioznik Latarnia na narożniku rozsiewała wokoło Malie świa tło Zza wylotu ulicy udeizyl wiati Kiąg światła podpłynął jak fala ku go-iz- e prześlizgnął się po twarzach: oivy Heli zabłysły i znowu miok pi z padł do ziemi — "Tak baulzo się zmieniłam? — Wyiolas " Uiwai Chciał jeszcze dodać "wy ła-dniałaś-' ale się zawstydził Pomyśli ze tani komplement Znowu światło oblało jej twai oki -- igle czoło włosy kiótko przycięte uczesane w gizywkę oczy jak zawsze duże wypukłe 7 wrn7em ciągłego 7(l7iwicnia: można by poimslcć o nic-spodziewa- nie przeniesiono ja tu z miiei planety postawiono w sioilku obcego świata' wszystko iesl inne ziskakujaie do wszystkiego trzeba się dopici o piy-zw- y czając Bronek posmutniał zaraz nadirdic tiamwaj znowu s-i-ę mzejda po dwóch dniach zapomni że go spotkała No tak dlacfgoby miała pamiętać'' Pouictlzi:il — "Nic nie zmieniłaś się to się od lazu wyczuwa Zaśmiała się — Nawet nic wiem czy się z lego cieszyć czy smucić — Ciesyć oczywiście' Deszcz pizestał padać powietize było chłodne i izeskic Ludie wysuwali się na Chodnik popatiywali na niebo io- - -- - - - - -- n - j— na znak ze strony Tiny na aluzię o oicu na zap tanie Nigdy nic ani cienia aluzp ani cienia zainlcicsowania lub fliuCidzhy ciekawości pizynaiinniej ciekawości Jak ciotka Pcla — nigdy nic Ojciec dla Tiny nic istniał nawet to słowo "ociec" wymawiała baido iadko Ha ieden w yciu Lwa słysała słowo "latus" w ustach Tiny tamtej szescioletniet 1 wię-cej — nigdy 1 nic A sama zaczac lozmo we czy zwieizenia nie miała odwagi 1 nie umiała Tak więc powoli 1 nicuchionme sla iora7 głębie) na samo dno samotności między mężem roika 1 Sztokholmem sama jedna cudzoziemka bez lodu i oj-C7yz- ny Chociaż śmiała się bawiła się nawet Matowała lubiła taniec Hyla egzotyczną dla Szwedów a klonś nawet nazywał ja "księżniczką — incognito " Na kilka dni przed sama lotznieą ślubu z Jngyaiem 1 w przeddzień siód-mej loczniey pizyiazdu do Sztokholmu — po szesnastu latach — stanęła na logu Odengatan oko w oko z Albeilem Jawoi-ski- m Pudrowała się teraz przed lustrem toalety oslioznie i uważnie odmierzając ruchy iak Widziała w łustize odlucie swej bardzo bladej i bardo spokojnej twarzy 1 7ogar wiszący na ścianie naprze-ciwko lustia Za kwadians siódma Za kwadrans powie don — "dobiy wie czór"' Je-s7C- 7e nie postanowiła nic — C7v "dobry wieczór Bertku" czy "dobiy wie-czór panu" Jeszcze nic I nie wiedziała czy postanowi Za dziesięć ijodma Zamknęła puder-niczk- ę Wyjdzie chyba na taras 1 tam odc7eka t" dziesięć minut Pnpiawiła i przygładziła włosy Juz tylko siedem mi-nut ROZDZIAŁ 2 Wyszła na taras mrużąc oczy przed platynowa jasnością nieba nad ogrodem Słońce zapadło =ie ju? za dachy okoli- - icznych kamienic niewidzialne zalewało świat srebr7vto-szaryi- n kolorytem i wszystko dookoła kwiaty drzewa niebo 1 świat nabrało barw starego szlachetne-go srebra j Schodziła powoli po stopniach Tak postanowiła że spotka Berlka w ogroriz i nn nlnirn irlar n anr7fipiu-lr- n rln fnrfv ?sTie w pokojach nie anonsowanego po szwedzku pnez Brigittę lecz zwyczairym polskim "dobry wieczór" zwyrzajnym wyciągnięciem ku niemu ręki C7v rak ubrana najpro-cie- j po domowemu Jeszcze raz odruchowo przygładziła dłońmi włosy aby jak najprościej jak dawnipj w Kielcach bez tej sztokholm skiej ondulacji Przed tym już pozdej-mowała 7 pslrńw- - pierścionki aby rere b K namodebnip -- zp de ddwnfh Vi° j-z- m rK-wa-łć w s 2 uz z Zjpeł'2 nie -- - pocadza się Z daleka zbliżał się klekot tramwaju: druty były mokie sypały się ikr Jezdnia 'nadpływały piostokaty światła — "Jeszcze nie mój" — powiedziała Hela Bionek czul sypkość lej chwili: za-raz sie wszystko lozwieie zostanie zno w u sam ze swymi myślami ze -- wy ni medobnm życiem zmarnowana młodo scia Ale opowiedzieć jej o tym nic mógł O Urn nikomu nie mogl opowiedzieć Gdyby matka żyła ona by zmzumnł1 i nie potępiła Nie — zdał solne spiiwc z abstiidalnosci tej myśli — gdyby matka zyla mc byłoby potrzeby zwieizania się 7 tego piowadilby inne 7cie nie mu siałby sic 7 niczym ukrywać Popal iznł na Helę Nic moce pozwolić ?eby to sic tylko tak skończyło — pomyślał Nigdy nie był rozmów n wobec kobiet liacił pewno-- c siebie Co pomyślał wydawało mu się głupie i naiwne obawa pi od ośmieszeniem sue zakleiala mu usta Tramwaj odiecliał zostali sami Kto-na- d nimi otworzył okno w ciszę ulicy wtargnęła nuiyka kobiecy glos mrucał melodię — "Na któiy czekasz?" Okazało się ze jada w tę samą silo-ne — "Chodźmy piechotą" — zapi opo-nowała Hela Bionek ucieszył się: pójdą razom może pozwoli mu się odm owadzie do domu Hela zauważyła jego zakłopotanie- - — "A moe w olałby c zaczekać na tramwaj"" — "Nie nic — znpieczł szybko — tak jesl haidzo dobize Ja bardzo często wychodzę wieczoicm na spacer Lubić mieć ludzi dokoła siebie wtedy jakoś raźniej — Prani lesz gdzie? — Tak to znaczy — wziął ją pod ranne — Pi zejdźmy na di u ca stionę dalej jest zepsuty chodnik w dodatku ciemno kaik łatwo skięeic O teraz bedzie nam się szło wygodniej luidzo się cieszę z teco spotkania Co poiabiasz? Tak dawno nie widzieliśmy się — Dwa lata — Właśnie Byłaś gdzieś na waka-cjach? — Wczoiai wiónlam z gói — Ciągle goiy co? — Inaczej przez cały ink byłabym do niczego Pamiętasz jeszcze w szkole To juz ze inna lakie waiiictwo Inni nic mogą 7c bez moi za ja bez gor Wspi-nasz się wspinasz wiescio tlncliodzis do szczytu piawic bez sil ale ikic to pi7vjcmnc zmęczenie Tam dopici o od-poczywasz Zupełnie inny świat wszystko lev na dole pod tobą: hale wioski a daleko we mgle inne szczly' Cudowne'" Mówiła szybko z ozwieiuein Hyla pełna w i nen ktńiynu nie miała esce okazp z nikim się podzielić ac chęcią ponnslala pizy luslize ])ie( lym ze izęsy są pizyeiemnione anadto li w a le nie do nncia Zostawiła lko nazy] ink z koiali jiodolmy do kieleckiego Upiosciła się lak nic pie pieniedyli cję cy kokieterię lec po pi ostu ib myć z siebie jaknajwięiej Stokbolmii 1 iak naibaidicj spłukać le szesnastu lat Zakwitająca nikotiana zacęla pieb nieć po swoiemu nieco wtzesnie gdz po baitlzo ciephm i wilgolinm diun Jakimś swoim madiym loslininm m stynktem juzyszła Lwie z pninot 1 bu wsi ód wszsslkiili kwiatów w ogioiln pizy ulicy Jailsgatan ona ( dna edvni na)wyraznie) pachniała Kielcami tlli wie 1 set decnie I leszcze jedno Ale Lwa spostizegla to dopici o w ów czas gdv usiadła na wielkim bloku ka miennym na końcu półkolistych stho (Iow Właśnie gdy 7cszla o schodów na żwu alejki odiuchowo atizymal się i prvsuulła na kamieniu I natytb miast w lej sekundzie zupełnie dotąd zapomniane — tak właśnie siedząc na wielkim głazie za fintą domu kieleckie go nieraz czekała na Beilka Był punk-tualny (idy udało się na minutę pied godziną druaą wymknąć niepostrzeenie ciotce spod ręki — wunykała się r furtę 1 czekała na tę chwilę gdv nagi" z?a rogu piervs7oj przecznicy wyłom sit ' w perspektywie wąskiej 7iet)iiej uliczki — on sniesząe na obiad Zdarzało sięj ze ciotka wwoływala ją przez okno — j "Lweiu' czego tam siedzisz"' Arhoflz-nn- l tu pomóż odlej kailofle " "Zaraz ciot iu j 7a chwilę" — A lymezasem on juz wv łom! się zza rogu i szcdl — coiaz blizt — coraz bliżej Mozna było wtedy p" t 1 dejść pod kępą bzów nad płotem I niaiatą okno r ciocią Felą obeirzet szybko C7y aby kto nie widzi 1 naikin' szVm przelotnym dotykiem san' mu t skioń Bertka na "dzień dobn" Przypomniała to sobie w te] ej on dzie gdy przysiadła na kamieniu u i schodów gdyż scice łomotało 7 ni'"ir pliwosci tak samo głucho i szybko 1 szesnaście lal temu przed kieletkim d-o- n kiem Zaraz Jd7ie' Za bukszpanami d7ie)a'-m- i ogród od chodnika słychać wyraźni' In zające sie kroki Nie: ida danu '! slveh2Ć cic7s7y stuk mę-skic-h obi '-- o1 1 lzej-:7- y obcasików Drgnęła A me" " ście do niej? Za fuitą kroki Ao'ni' rytm Przystanęli lecz 7arz 1 1 I tfaloi nieco juz wolniej Kobi"'s -- rn"h 7a buks7panów bardzo dzię'ziy 01' falic7ny Szwedka Popierajcie łych którzy ogłaszają się w "Związkowcu" OKULIŚCI OKULISTKI Ui Bukowska Bcpur O U WiMoiia Bukowska O D pro irtii nowini n caMnct r ! I I I I l 271 RonccssMlIrs AvctiU9 pi'! ( r-- " s' Tcl LIT ?51?3 loil-l- m pi i ' iv ' "l iitnil" ml 10 Irtiiu d' H i'i ii W Milmti oil 10 r ino do I n pol 1 s ADWOKACI i NOTARIUSZE n H LUCK n A LLB (I UkOWSKI) i K H SMCLA BA LL B rOLSCI ADWOKACI Wpiilnlił tli on uliuik 11 Klej ninr PAstci naV Łuck S Smclj 5 plcik sr yv pielić WA4?ss plMIHI1 V lt' '! mu ł Ukłonie min pii-iiin- ii uli 111 1 S GEORGE BEN BA ADWOKAT I IJOTAKIUSZ Muwi ]Hi polski! 1117 IJumlus SI W loionlo Tcl LL 181J1 i LL 1813 JAN L Z- - GOHA AUWOKAT — OBROŃCA NOIAKIUSZ Te I Himii u: 3 nu Mie k Ar ?846!i 11J7 Ouccn SI W — loionlo G HEIFETZ BA ADWOKAT S HEIFETZ MOI AKIUSf 55 Wfllliflon '! W loi"nlo Out LM 6 6lil wiPiioMini VA 3 4175 I S Miss RUTH CANTOM HA c r A AUWOKAT _ OBKONCA NOTAIIU:- - 13J UuihIhs SI W roionlo LL 7-11- 33 II w CM BIELSKI ha i-- 1 AUW0KA1 I N01AKIUS7 Pi m hi ii i "ii n unii Snllo Uli Ilnnil ni h uh llili 11 Adclllllr SI Weil ipiN y mu i 'i i Toionlo — LM 2-17- 51 W u tzni mil i upit iliiini Ich loiiiczny iii poi iiziiinu nit iii NAiiiAiarJi:i do KUWALY W 2Tf 1! DLA ZADCZFICCZENIA OCZU JLi I k3 Puiiktal sKła ilo iiktilnrów iuz io nabycia yv Kanadzie Pytanie nic u Waszego spoi mlisty do oczu 1 s Dr E ULNTY51A lioiliin 10 12 i U—8 3B6 Bnlliuisl SI — CM 4 6515 2 W Dr M DENTYSTA 2072 UuiuIhs SI W Toionlo Tcl KO 2 W Dr S D BRIGEL LLKAKZ UI-NTYS-TA CIIIKUKG — STOMA! OIOC Sl"-ciiln- li tlioróh liniy l'ln h lins S siiijniii'' Iliillillne Kiniilnli Nu 270 86 SI W — Toronto Tclclcn WA 2O056 2 W Dr Tadeusz Więckowski LLKARZ DPNIYSIA lei W A 2 0841 3I0 SI W — Toionlo pisltniiii p iipi i ilnlin poloMinilu lllll li Ii f 1 1 MMII 2 W Dr Władysława SADAUSKAS LLKAK UCrJlYSTA uh iii I ilmil nil ll"iii i' iilli") l'iv i iipizctliiim ttiefo- - IIIIZIlMll llllOZIlnii'llllMll Tclclon 11= 127 Giciiiiihcr Kd Popioiajcic ocjlaszajć) aQ w "Zwiirkowcu" Jan Alexanilrowicz — Nolary IMihlic polsku: kiuko iuiormacyjni: Phiiioc v 'PmwmIi lotlinnwli simIIiowmIi i miiit Uiiv ł!i u '(ic( — Kniitiilh i inni' (IdkiMiunh liiiiKiif IliCDinc Tix 'I liniiaiv iii i Foionlo Oni 7W-- A Ouccn Si Wcsl Tcl LM 0-51- 11 CnEina3ieiiTAimrnraDci70zauciasjvn&TrWŁiiauiuuuaB DOMINION THAYEL OFFICE B jj Vclliinlon V7oil — Toronlo — Tcl L'M 6-6-I- jI H r i u-- 1 1: i i HrUAUy lilllll IC W J IIUIILI1J i uuiiv 2 i!il iini' iu iuiio i nliiliiii 'pin 'nlziinic litumtli z 1'oKlti 3 iu liii lub miIv iz iln Pol 11 w IU lm izi ilo ' Mi 'til' luli iaIv Spii' ini ill'ouc v IIIMI ally iIikiwiii )( Inoinui iml i inilt ństui pi I i'lip V i i spiiny (fuii mii a mi pizt llr pi'iii''il i piiziK do 1'nMi i 1'lunny lluinictnii noliiiilnc vsiM'icli dotiuinctilow IWziiIitni iiiIuiiiuk ii li Iw nic o oln uc i Ich loiiiczinc SirimTrrrarsł7!ODKuaŁ'raaełM3oiiwTL NAfou: -- mumini: tych nroui: tak wam uma- - W kKAll] KODINNYM 00 WASZYCH śLi O LUGYK 9--16- 82 itnel Blooi Blooi iiiHiiu 1-- 1750 IlUllftl Culu - Uinycr Ale - Oianiju - Crcam Suda [iliZPLATNA U03IAVA WAIilllt na banku U i inne okazje fcw 1-2- 15 I OKONI O ILLLTONUJCIfi 1 DENTYŚCI WACHNA łych klóizy w finie jwsptlnie tło ('] 7 w K'( i 'i]C (l'i I l 'n t"illl (l'i pi ' iltt! ( li 'hlinnA WSaamSBBSBBBSSSB&BSBR Paczki PEKAO do Polski UQ ])') V --ihOII ' )' MATLHIM lJI!lJ 'IV LUU VYMir:MIALNL HA flLIIIAUZU (piawic 100 zlulycli m doUra) Ł Janiquc Trading - J Kamieński fOfOMTO Oni: U2'j Ouccn SI 7 — lcl LM 4-40- 25 LUMONIOM AIIj: WA') Vlli Sit cci — Tcl 2 303? % Nupykioj i najlanicj! Wolne od ciu! Mijm SVILL POMAPAMCZL I CYTRYUY w i JlI |
Tags
Comments
Post a Comment for 000187b
