000253b |
Previous | 7 of 8 | Next |
|
small (250x250 max)
medium (500x500 max)
Large
Extra Large
large ( > 500x500)
Full Resolution
|
This page
All
|
&mfflfflmmsmBgm
ki
§3Uinłpni W
'fiiiaŁS&aisuH&si sc s ?¥ rKfe l&o :
jjjjby GroUchi 1
mojej
Szpulkowej nad stosem
?3wńrP kwatermistrz puł- - IfCn olbrzym major Ju-Z- M
sokołowski złożył z os--
WT-iZ- : „ mnim b urku i
_- - mniMC nkn
ifPirrtr !„:„ AhpoMmi r]vc--
Sile ulatniając się Pozo-- fc " ™ rxsrnr™
t1fH"0-- '
UiUiW- -wj
Ł15iu-ane- i ODeciiie uiicuc Sz cała awersją oficera
tiSjLrm Hn admims- -
którą z natury rze-T-£?- f„
o7a 7a swoieeo nai- - fyj_ i--
CTi w ?onph
IsloWch zabrałem się do
mm hw w sąsiednim
u w którym urzędował
tfediutant por wierne -
odezwał się telefon Znu- -
jfcny mimowon przysiuciu- -
k tu adiutant pułku
rr1Wiszniewski z Tarnó-wki
Tak jest Czołem pa-M- ei
generale Pojutrze?
F502©z panie generale O go-ńM- e
dziesiątej Tak jest —
rozafiiem Dziesiąta rano
wgórce 203 przy szosie Ole-tóałoź- ce
Tak jest — Czo- -
leąpnie generale"
-- ~rsc&3?&:
fnej
Trfhvło coś nowego Czego
dnft-fidc- a korpusu szukać na
fegórzu 203 pod Załoźcami?
TgiW zaonycn magazynów
pnifimych przecież nie było
Atófcomba wybuchła za chwi-IłIB- o
mojego pokoju wpadł
aczlrwieniony adiutant i za-meldował:
"Pojutrze przegląd
pułlai połączony z grą wojen
ną oia oncerow ruiK o g iu
oczekiwać będzie inspektora
armii gen Norwid-Neugebau-eral- ia
wzgórzu 203 na połu-diiŚd- o
Załoziec Konie wierz-ctów- e
aia generała oficera
Operacyjnego i adiutanta przy- -
aacfna stację Kolejową cio
Ąti-ov-a
na pociąg poranny
nopoia aainuuiiuu gcne-skierow- ać
do Załoziec
DMJdca pułku z opracowa- -
£goVa inspektora armii na
sttai w Zborowie"
Jffly wszystkie zarządzenia
aSftry wydane zawołałem do
derae porucznika Wiszniew--
sbffio i powiedziałem mu:
?ffl
m
mi m
m
IM
tm
edv
Niech się pan 'zbiera Po- -
pan natychmiast 'przed
liem do Załoziec i obstalu- -
restauracji Zelka odpo
e
JeSt
objęciach
3
powie żeby obiad suty i
dobry odpowiednio podlany
Nalokrowhoidlemnie pbioja cahloecijaeżgo soafmi- cerowie lubią A pan wie
tu się uśmiechnąłem — od
opinii adiutanta nieraz zależy
opinia o pułku Obiad ma
być pierwszej klasy Zrozu-miane?
— Rozkaz panie pułkowni-ku
— odparł uśmiechając się Wiszniewski i stuknąwszy ob- casami odwrócił się na pięcie
dwa dni potem na wzgó-rzu
203 na południe od Zało-ziec
pułk w szyku rozwinię-tym
przyjął inspektora armii
który zwykle ze skwaszona
miną na swojej pociągłej i
ziemistej twarzy od razu
chciał coś zganić ale jakoś
nic po temu nie znalazł Po-goda
była piękna na lekkim
wietrze furczały biało-amaran-tow- e proporczyki parskały
szeregi zioiycn Kasztanów i
trębacze z namiętnością grali
marsza generalskiego
Otaczały nas złote rżyska i
falisty melancholijny pejzaż
podolski o ciemnych kępach
wiśniowych sadów wsi wy- chylających się z głębokich
dolin i jarów Staliśmy w śro-dku
historycznej okolicy po- między Beresteczkiem Zba-rażem
Tarnopolem i Zboro-we- m
po którym przed laty
hulały watahy tatarskie i
mknęły chorągwie husarskie
Staliśmy w pobliżu Jarosła-wiec
niemal na polu bitwy po-między
kawalerią austriacką
i rosyjską ostatniej wielkiej
rozprawy kawalerii w zwar-tych
szykach w 1914 roku
Na pamiątkę tego wszystkiego
pułk należąc do Brygady Kre-sowej
zamiast proporczyków
szwadronowych miał buńczu-k- i
(jak dawniej' mówiono
"chodził pod buńczukami")
a poza tym posiadał
buńczuk brygady za naj-lepsze
wyszkolenie w 1927 r
Na widok tego wszystkiego
generał uśmiechnął się sarka-stycznie
i zauważył: Czy ja
sie nie mylę i czy czasem nie
służę w wojsku tureckim czy
też nie stoją przed jakimś ta-tarskim
czambułem?
Czy piękna pogoda czy też
ogólny widok krajobrazu miał
na to jakiś wpływ ale zwykle
generał nie szczę-dząc
drobriych 'złośliwych "u-wa- g
które musieliśmy przyj-mować
z dobrą miną w
c[Mni obiad na trzydziestu ] lepszym zwykle humorze
ruw lymo Uiucu pun za- - i uaia lu&peiu-ji- i jiuaia na ugui
j f§f Barbara Gordon
Jerzego patrzą szeroko otwarte wznie-ocz- y
pełne łez a na ich dnie czai się
czna trwoga śmiertelna trwojra To aż
Jerzego nagle ogromny
głowiony męczący żal Żal mu aż do
— Maryny siebie ich dawnej miłości
ftTWoll miMnń n r11trtim i C7I7P- -
jjtoym wspólnym życiu Musi jej pomóc
[sana nie da sobie z tym rady Będzie czu- -
wnact nią dzisiaj tak jak to robił kiedyś
"jak s°bie w tej chwili jasno sprawę: to
tnimusi wybrać i zadecydować za nia cho-Qjjpozor- nie
będzie to jej wybór i decyzja
Et Marynko nie becz — mówi Jerzy na
PMjżartobliwie na pół czule — Trudnor
Wi? stało nie odstanie się Pomówimy
woje jutro spokojnie dobrze? Przyjdź ra-nMvi- esz
gdzie — na ławkę Kraszewskiego
j:BJr°dze do suchych gazowych łazienek
m
stuk- -
ri
Dracv
P tam na ten cuchnący gaz brrr
świństwo Doktor obiecał że jezeh
grzeczny to zmieni mi na mokre
'e Przyjemnie kąpać się w takiej
ęj wodzie sodowej pęcherzyki tak za- -
łaskoczą A
on plecie? O jakimś gazie pęcherzy-Maryn- a
patrzy na niego najpierw z
raźnym zdumieniem i wtem pojmuje
mu chodzi Oddycha głęboko z ulgą
ze on Hnhrv! Pnrhvln niskn eło- -
ipi etraemin iTc4łr1
był
jak
W
jak
był
jak
STlpłni
jaki
M] grzywa otych włosów dotyka teraz
'$$n J?rzeS°- - Łaskocze go w policzek
Igfa nieuchwytnym zapachem Jakie to
'Sr1"?: "zapach jej włosów"! Jerzemu ro-- t ttlf szno- - gorące fale przepływają przez
I jZJ0' ce bije na trwogę Nie Nie wolno
j?Mę Poddać ani na chwilę Bo będzie źle
być bardrn Sio 7ici--r qW w tpw--
momencie dreszcz graniczący z bez-y- m
bólem rozsadza mu klatkę nier--
'? Coś się w Jerzym przełamuje coś
ua się w giąb jego świadomości której
ra nie zna Gdzieś tam pozostanie
stKO co czuł do Marvnv
eraz Marvno s„w„ iU„ m -- ~r~ -- ?
f seld --°P!era 5 ° niego ufnie jak zmęczo- -
-- JyZiecko Tak bvwałn rlawnipi na trzv- -
Po burzy którei hała sie zawsze SZU- -
c £ jego schronienia
i
przecho-dni
zgryźliwy
zachłystuje
—
"powiedz mi teraz o Tomku Jaki
"lesz bvłem Tr7f1 irvin7Hpm w tvm
[" JAksademickimi powiedzieli że wyje- - wycieczka zagraniczną do Cze-kwa- cji
bodaj- -- a as Ale teraz już powinien być w
!fctoi)— oAti4naw
- -- ir - Jr
wjscmic ragsiMj im js wgsm$m& A-- „ jsfiw'
t--
£
fe-yi- -s oct ""-- v r "&'-j&y- ?' ? -- si s -- f i t~-jł- h '&-:- - ss'e x i?"" tgzsmis ™&swmz+ii osamRH
iłi-SJ-T8te2Uj&Włl4&- i'ł
— fKWfiillłll M
dobry wynik ku zadowoleniu
zainteresowanych
Po bardzo udanej
w kolumnie plutonów
gdy rozwiał
spowodowany setkami galo-pujących
kopyt końskich ge- nerał odbył krótkie omówie-nie
poczem zapytał: — Mam
wrażenie tutaj być
okolicy jakaś karczma w któ-rej
będzie można coś spożyć?
Poprzednio już Wiszniew-ski
zameldował mi że śniada-nie
w karczmie Zelka w Za-łoźcia- ch jest gotowe a major
Sokołowski przejeżdżając dał
ręką znać wszystko jest na
"F" i że on ma rozumieć
głównie do się
— Pan generał będzie łas-kaw
z nami na skromne śnia-danie
— poprosiłem Norwida
Jest tu w Załoźcach taka sta-ra
karczma żyda Zelka do
której zajeżdżają kupcy ra-ków
Całkiem smaczne daje
jedzenie i ma trunki niezgor-sze
Niezbyt lubuję się w opa- rach alkoholu ale o ile wiem
to nie wszycy idą w moje śla-dy
— rzucił ironicznie oglą--
aając się w ślad na wesołą
grupę oficerów kłusującą
nami
Karczma Zelka i tro-chę
już do ziemi przypadła
budowla sięgająca z widoku
gdzieś osiemnastego wieku
niedaleko wielkiego
załozieckiego i
torfowisk głównych dostaw-ców
sławnych załozieckich ra-ków
Trzeba bowiem wiedzieć
Załoźce słynęły na Eu-ropę
z tego towaru Przyjeż-dżali
po nie kupcy z Paryża
Brukseli Wiednia i Berlina
ich wygody rząd austria-sk- i
wybudował ślepą odnogę
szosy do Załoziec a stacja ko-lejowa
w Zborowie posiadała
zawsze gotowe wagony towa
rowe dla przyjęcia świeżych
koszów wyłożonych pokrzy-wami
Jednym słowem niepo-zorne
miasteczko Załoźce było
europejskim centrum handlu
rakami a jego obywatele
lisich czap i czar-nych
chałatów gromadzili
znaczne majątki
Karczma była kryta starą
zmurszałą drewnianą dachów-ką
przez którą prawdopodob-nie'
w niejednym miejscu
deszcze przeciekał Była bie-lona
wapnem jak inne wokoło
stojące chałupy i miała nie-bieskim
kolorem obwiedzione
Warszawie Podobny do ciebie Uczy się
dobrze ale trudno mi się z nim dogadać
Ta dzisiejsza młodzież taka jakaś inna Nie
jak za naszych czasów Zobaczysz z
nim miałam kłopotów Chciałam żeby po-szedł
na medycynę — nie i nie Nie wiem
skąd on do dziennikarstwa i po co mu to?
Jerzy uśmiecha się Czy tak powiedzia-łaby
Maria?
Ostatni akord melodii zawisa w powietrzu
jak znak zapylania
"Marianno ach Marianno" — nuci ktoś
pod nosem popychając Jerzego i Marynę
ku wolnemu przejściu Nawet nie zauwa-żyli
że orkiestra przestała grać Jerzy bie-rze
Marynę poufale pod rękę Nie boi się
już jej dotknięcia Jej ramię które tuli do
siebie jest miłe miękkie ciepłe — ale
obojętne nie różne od innych ramion ko-biecych
choćby takiej Basi czy Irenki
Nagle Maryna przystaje Szepcze zaci-nając
się jakby spłoszona czymś:
— Tam przy stoliku nie mów nic Jesz-cze
nie Dobrze?
Jerzy waha chwilę i mówi spokojnie:
— Dobrze
Unoszą się ku niemu twarze rozgrzane
wypitym' alkoholem z oczyma zaczerwie-nionymi
od dymu z błyskiem zaintereso-wania
Na chwilę milkną hałaśliwe roz-mowy
— Dziękuję ci — Jerzy szarmancko ca-łuje
Marynę w rękę Maryna bezwładnie
opada na kanapkę
Towarzystwo jest lekko wstawione Jakieś
wesołe panie przeważające w gromadce
wpatrują się z zaciekawieniem w Jerzego
i taksują wprawnie jego przystojną syl-wetkę
Wybuchają hałaśliwe zaproszenia:
— Niechże się pan przysiadzie!
— Prosimy prosimy
Przynajmniej będziemy miały z kim
tańczyć
Ale ja Przepraszam Jestem to-warzystwie
Me szkodzi me szkodzi Tylko na
chwileczkę! '
Jerzego sadowią siłą stoliku-- Przed-stawia
się mamrocząc pod nosem swoje
nazwisko tak żeby słychać było tylko sa-kramentalne
"ski" na końcu
Stocki — pada wyraźnie nazwisko jed-nego
z --panów - — ~T"
Jerzy rzuca ukradkowe spojrzenie Ma
-- 5t- wc i& j-j&v- ś ?i-#-s „f w&p o
defiladzie
rozwi-niętymi
kurz
musi
tego przyczy- nił
stara
stała sta-wu
dalszych
całą
pod
pokrywą
Dużo
przy
" -i- '- -- ? rS:W5 4JlVaviiXlftł ł L-U- „ u " "Ł Wi- - t 3Ł_Vj '£WrL xi - " A AiT- - 4?ia: VV£Ti' iMł V i SWb jfSi''! EajsrtmsnMMI
% '-"-
VU
- I irAlltlpt r? I lBIB flft --t- ~-' M_
się
iż w
ze
się
za
iz
Dla
się
w
Aillbiwillkia """™J_"' avuu[U —
drzwi -- wejściowe i okna Obok
właściwej karczmy wznosiła
iic_ staroświecka brama- - pro-vadza- ca
do obszernego pod-wórza
do którego w dnie jar-macz- ne
zajeżdżały bryczki
szlacheckie chłopskie fury a
ostatnio również i modne sa-mochody
z Berlina Karczma
ze starości zapadła się trochę
w ziemię i obecnie wchodziło
się do niej w dół po trzech
drewnianych schodkach Z ob-szernej
izby gdzie stał duży
wspólny stół prowadziły drzwi
do dalszych pomieszczeń za-rezerwowanych
dla bardziej
dostojnych gości
Sam Zelek był typem dos-tojnego
Żyda typu asyryjskie-go
z orlim nosem o podłuż-nej
wiecznie czerwonej twa-rzy
i dużej pięknej ryżej bro-dzie
Choć miał lat pod sześć-dziesiątkę
chadzał prosto i
hardo Nie nosił lisiej czapy
lecz czarną jarmułkę i zamiast
białych pończoch długie spo-dnie
wyłaniające się spod
czarnego chałata Był nieczuły
na wszelkie alkohole i mógł
ich wypić chyba tyle ile było
wody w stawie nad którym
stała jego karczma Papiero-sów
nie palił lecz wiecznie
trzymał w ustach długą za-krzywioną
fajkę staroniemie- -
cka tzw "Meerschaumpfei- -
rości a którą podobno otrzy-mał
za pośrednictwem jakie-goś
wielkiego wiedeńskiego
handlarza rakami od samego
cesarza Franciszka Józefa
Mówił czystym polskim języ-kiem
bez naleciałości żydow-skich
i tak samo po niemiec-ku
Jego żona mała chuda o
sympatycznej twarzy musia-ła
być kiedyś przystojna Cho-dziła
zawsze w czarnej jed-wabnej
sukni i miała na bio-drach
przewieszony wielki
pęk kluczy wszelkiego rozmia-ru
Była szafarką i stróżem
najcenniejszych alkoholów
które się mieściły w piwnicy
do której wejście prowadziło
z sypialni państwa Zelków i
zakamuflowane było staran-nie
pięknym perskim dywa-nem
możliwie pamiętającym
jeszcze czasy wiedeńskiej wy
prawy Jana Sobieskiego
Z naszego wojskowego
punktu widzenia największą
? trakcją całego lokalu (ma
się rozumieć po za wódką i
przekąskami) był stary fotel
wyplatany sierścią mocno już
sfatygowany nad którym wi-siał
również już stary i wy-blakły
napis: "TU NA TYM
FOTELU W ROKU 1831 SIE
DZIAŁ SAM PAN GENERAŁ1
JOZEF DWERNICKI"' 'Nid
fotelem" i napisem wisiała" ód
lat prawdopodobnie nie czy-szczona
już stara karabela z
rytowanymi na jej ostrzu słoń
K-- - w bissssot
cem księżycem i gwiazda
znakami Konfederacji Bar-skiej
Nie wątpiłem że przygoto-wania
Sokołowskiego
wsparte radami i artykułami
z zasobów Zelka okażą się go- dne moich oczekiwań "jednak-że
na widok tego co ujrzałem
zbielało mi oko
Duży stół pokryty pięknym
obrusem wyszywanym po
brzegach w ukraińskie vzorv
zastawiony był jak zamówi-łem
na trzydzieści osób Krze-sła
w stylu bidermaye-rowski- m i tylko na honoro-wym
miejscu zamiast krzesła
stał fotel na którym "siady-wał
sam pan generał Dwerni-cki
Przed każdym siedzeniem
stało nakrycie ze starej wie-deńskiej
porcelany obłożone
srebrną zastawą której by się
nie powstydził żaden stół ma-gnacki
Przed każdą czwórką
biesiadników stała piramida z
pięciu butelek różnych alko-holi
Powiem otwarcie ze mi
oko zbielało na widok tych
wspaniałości o możliwości ist-nienia
których nigdy nie po-dejrzewałem
skromna karcz-mę
w Załoźcach choć słysza-łem
ze się w niej dobrze ja-dało
Gen Norwid który wszę-dzie
obstawał przy tym ze mu-si
partycypować w wydatkach
za jedzenie w kasynach ofi-cerskich
w czasie ćwiczeń i
przeglądów popatrzył na
mnie z sarkastycznym dla nie-go
skrzywieniem twarzy i
rzekł I to pan nazywa skro-mnym
przyjęciem? Mam
wrażenie iż tym razem będę
musiał oficera rachunkowe-go
zaciągnąć zaliczkę na die-ty
wyjazdowe!
Gdy ujrzał napis nad fote-lem
na którym siadł zapro-szony
przez Zelka wdał się z
nim od razu swoim zwycza-jem
w dyskusję naukową
kwestionując historyczną au-tentyczność
zarówno fotelu
jak i napisu dopóki nie zo-stanie
dokładnie stwierdzona
osobista marszruta Dwernic-kiego
po przejściu granicy ga-licyjskiej
w 1831 roku Wo-koło
panowało milczenie a
Zelek głaskał brodę kiwając
pobłażliwie na naukowe wy-wody
generała Po chwili at-mosfera
się ożywiła dzięki
dźwiękom plutonu trębaczy
grającego na zewnątrz różne
skoczne melodie
Wreszcie gdy zjedliśmy
wszelkie dary Boże (w tym
wypadku raczej zelkowe) pod
postacią wszelkiego rodzaju rb po żydowsku szczupaków
z_ jajkami faszerowanymi 'i
karpi w słodkim sosie migda-łowym
oraz wypili morze sto-jącego
na stole alkoholu
wszelkiego rodzaju Generał
sywna dość wysoka postać bardzo jasny
trochę łysiejący blondyn Niebieskie oczy
patrzą chłodno i badawczo
— Że też się spodobał Marynie — myśli
Jerzy raczej obojętnie z odrobiną zacieka-wienia
— To państwo dawno sie znają? — pada
pytanie zadane niezbyt taktownie lecz za
to z odcieniem nieufności
— O my — odpowiada Jerzy bo widzi
jak Maryna blednie — my znamy się chyba
ze dwadzieścia lat prawda Marynko?
Maryna milcząco kiwa głową
— Aaaa — Nie wiadomo co znaczy to
'aaaa" w ustach pana Stockiego
— Nic mi nie mówiłaś że masz takich
miłych znajomych
Jerzy wyczuwa narastające napięcie
— Wie pan mnie nie było tu siedemna-ście
lat "Odjechać to znaczy trochę umrzeć"
— mówią Francuzi Mogła Maryna zapom-nieć
— Oooo? — dziwi się jedna z pań —
Była pan za granicą?
— Z Zachodu? — dorzuca druga zado-wolona
ze swojej domyślności
Panic są podniecone i żądne sensacji
Jerzy odpowiada zimno:
— Wręcz odwrotnie proszę państwa Ze
Wschodu
— Ach tak — w głosach rozpoznaje ton
ni to rozczarowania ni to maskowanej nie-chęci
Cóż to jest? Już kilka razy wyczuł
podobny odcień w rozmowach z ludźmi
Lepsze zresztą to niż natarczywa cieka-wość:
"jak tam było?" Jak wielu jego
współtowarzyszy Jerzy uznaje tamte lata
za zbyt bolesną sprawę by móc niej opo-wiadać
swobodnie przygodnym znajomym
— Muszę zapytać Marii dlaczego obok
serdeczności częstują nas rodacy tym bra-kiem
entuzjazmu — myśli Jerzy Maria:
człowiek który umie wszystko wytłuma-czyć
— Napije się pan z namP — jakiś pan
skwapliwie nalewa mu wódki chcąc przer-wać
chwilę kłopotliwego milczenia Jerze-mu
ręlca trochę drży gdy podnosi kieliszek
Jednocześnie pada dość niespodziewane
pytanie
— A nie spotkał tam pan przypadkiem
człowieka o nazwisku Kowalski? Jerzy Ko-walski
To pytanie zadał Roman Stocki
Teraz wszystko dzieje się prawie równo-cześnie
Jerzy odpowiada marszcząc czoło
niby szukając w pamięci:
— Nie Nie przypominam sobie No
wypijmy Marynko Twoje zdrowie I za
naszą starą przyjaźń — na szczęście!
W tej samej chwili gdy Jerzy wypowia-da
swój toast rozlega się chrupki trzask
szkła i brzęk Nad stolikiem unosi się wą-ska
biała dłoń Maryny drżących palcach
z których spływa krew
Zamieszanie z racji tego wypadku odwra-ca
uwagę od Jerzego Ktcś usuwa roz-bitego
kieliszka ktoś ścieratrozlaną wiś-niówkę
ze stolika ktoś podaję chusteczkę
— Boli mnie głowa--t- o dlatego- - —-t- łumaczy
się Maryna z zawstydzeniem a oczy
as&pa" "sE--v 7nŁst f" - gl f?¥is?- - 'izim?
majora
były
u
o
o
szkło
który w czasie obiadu jakoś
znacznie się ożywił spojrzaw-szy
na zegarek zawyrokował
iż czas przerwać "koleżeńską
biesiadę" jak się to w 22 puł-ku
ułanów nazywało i wyru-szyć
z powrotem do Lwowa
gdzie na wieczór miał zamó-wiony
jakiś ważny telefon z
Belwederu
Przed karczmą stał już go-towy
do drogi samochód gdy
do iby weszło dwóch pomoc-ników
Zelka z dużymi tacami
srebrnymi na których stały
rzędy kieliszków z musują-cym
szampanem Zelek trzy-mając
w ręku dwa kieliszki
stanął przed Generałem i
zwracając się do nas wszyst-kich
rzekł głosem wzruszo-nym:
— Od kiedy ojciec mojego
ojca umieścił ten napis w iz-bie
nad fotelem nikt na nim
nie siedział Zdrowie pierw-szego
polskiego generała któ-ry
po stu latach naszą skrom-ną
karczmę odwiedzie raczył
Zdrowie pana generała i ka-walerii
polskiej która przed
stu laty stąd odeszła i po stu
latach tutaj z powrotem na
woje miejsce wróciła
Zaległa chwila milczenia a
potem jak jeden trzydzieści
kieliszków kryształowych u-derz- yło
o ziemię rozlatując
się w drobne kawałki zaś
izbę zapełnił jeden gromki
okrzyk — Niech żyją
Major Sokołowski zamknął
oczy i na bólem skrzywionej
twarzy widziałem jak w du-chu
obliczał koszty tego toa-stu
Gdy przy samochodzie żeg-naliśmy
Generała właśnie
obok przechodił wracający
do Brodów 22 pułk ułanów
Na czele szli trębacze na si-wych
koniach z kotlarzem
którego nagłowię przystrojo-ne
było w amarantowo-biał- o
strusie pióra Za trębaczami
szedł pluton śpiewaków na
złotych kasztanach którzy w
przerwach gdy trębacze od-poczywali
nucił różne piosen
ki akompaniując im grą na
tamburynach (bębenkach)
przystrojonych w barwne
wstęgi Generał kazał pułko-wi
spocząć a z oddziału śpie-waków
którzy przeważnie by-li
Ukraińcami rozległa się me-lodia
starej hajdamackiej
dumki:
Hej lam na ślepi korczmyna
slojała
Zum-zu- m mamumu-Zu- m
zum laiunin
A w tu karczmynu kozaki
hodyły
Zum-zu- m mamuniu
Generał stojąc w-milcz-eniu
patr7il za odchodzącym puł-Dokończe- nie
na str 8
szklą się powstrzymywanymi łzami Za
chwilę może wybuchnąć łkaniem
— Dobrze już dobrze chodźmy do domu
Państwo wybaczą żona źle się czuje — Pan
Roman stanowczym ruchem ujmuje Marynę
pod ramię
Jerzy wstaje również Nie do niego na-leży
przywilej odprowadzenia Maryny do
pensjonatu Czuje na sobie ciężki badawczy
wzrok Stockiego Spojrzenia obu mężczyzn
krzyżują się Są wrogie
Przy stoliku Jerzego wybucha wrzawa
Na Jerzego sypią ssę wymówki żarty i py-tania
— Kto to jest ta pani? Co Aam sicstało?
Pani Basia udaje zazdrość Jerzy odpo-wiada
śmiejąc się nieszczerze Ale sztyw-ność
i onieśmielenie które czuł poprzednio
w rozbawionym towarzystwie już gdzieś
znikły Spadają z niego jakieś więzy krępu-jące
dotychczas jego myśli słowa i zacho-wanie
Znów pije Chętnie i łapczywie aby
znieczulić do reszty niepokój zamierający
gdzieś w środku ciała drobnym dreszczem
Tańczy coraz bardziej wariackie wygibasy
Tuli do siebie to Basię to Irenkę i myśli:
— Miłe wesołe dziewczyny
Całuje się z dubeltówki z panami któ-rych
poznał przed godziną i wola:
— No to pijmy! Nasze kawalerskie —
sto lat! Zdrowie pań po raz pierwszy! Hej
orkiestra tusz!!!
— Widzi pan nic mówiłam że to panu
dobrze zrobi?
— Racja Basiu! Chodźmy tańczyć
— Ależ to ten rock and roli!
— To co? Nie takie rzeczy się umiało
— Ohoho?!
Z późniejszych wydarzeń Jerzy pamięta
niewiele Jakaś gonitwa po śliskich ciem-nych
ścieżkach Parkowej Góry Zbocze
wielkiej polany w neonowym świetle księ-życa
Gwiazdy wirujące w oczach Wszystko
jak ze snu Ciepłe kobiece ramiona na szyi
Kto to?
— Marynko
— Nie żadna Marynka ale Basia! Jaka
Marynka? Co ci się pomyliło?
Pan mecenas interweniuje gwałtownie
robiąc łagodną scenę zazdrości Wobec tego
wszyscy biegną kłusem żeby zdążyć na
ostatnią kolejkę
4
Roman przekręcił klucz w drzwiach
— Że też ty zawsze jakąś taka historię
urządzisz! Będą mówić że pani dyrektorowa
Stocka upiła się
Starannie powiesił płaszcz na wieszaku-Maryn- a stała jak posąg nieruchoma wspar-ta
skaleczoną ręką o blat nocnego stolika
— Nie rozbierasz się?
Zrzuciła futro na łóżko i usiadła Wyjęła
papierosy Podając jej ogień Roman spytał
pozornie niedbale:
— I któż to był ten facet? Nawet naz-wiska
nie dosłyszałem
Maryna wciągnęła chciwie dym w płuca
i odwracając twarz ku oknu za którym szu-miały
monotonnie świerki odpowiedziała
bezbarwnym zmęczonyM 'głosem:
— Mój mąż
H H 7 i A?
SPBflWDZ' r i ? łł
f
listę najbardziej w Polsce pożądanych artykułów Pekao
i dokonaj zamówienia
LEKflRSTWfl
niosące ulgę w cierpieniu lub zapobiegające chorobom
Najniższe ceny najszybsza dostawa
MIESZKANIE w SPÓŁDZIELNI
nowoczesne z windą i centralnym ogrzewaniem — w
różnych miastach w Polsce
SAMOCHÓD
umożliwi usamodzielnienie lub rozwiąże problem miesz-kaniowy
Wielki wybór wozów ekonomicznych w cenie
i utrzymaniu
CENNIK PEKAO ZAWIERA SETKI DARÓW
Zlecenia Pekao sa legalno i nie mogą narazić odbiorcy
w Polsce na przekroczenie prawa Nie narażajmy na-szych
bliskich na przykre następstwa nielegalnej wy-miany
dolarów karanej nawet kilkuletnim więzieniem
PEKAO TRADING CO (Canada) LTD lub "DEALER"
61 07
CANIAGA CO LTD
R R BATTAGLIA
DEALER PKO
GWARANTOWANA — SZYBKA DOSTAWA
PIENIĘDZY I BONÓW TOWAROWYCH DO POLSKI
Lekarstwa Żywność Ortaliony Swetry Chustki
Szale etc
CANIAGA CO LTD
811 Quccn St W — Toronto 3 Ont — Tel EM 4-55-
74
yj i ? w WW ! !VJMi 'm ifyrKwrysirTntrrr
KRAKOWIANKA
BEAUTY SALON
1661 Dundas Street West
(pomiędzy Lansdowne 1 Ilrock)
Tel 536-037- 0 Poleca swe usługi: Nowoczesno
uczesania — Specjaln- o- frjzury
wieczorowe — Stllzouanc
Ceny przystępne 85 E4
OPTOMETRYŚCI
BADANIE OCZU
DOBIERANIE OKULARÓW
I "CONTACT LEWSES"
S BROGOWSKI OD
412 Ronccsvallcs Avc
(l)llsko llounrd Parli)
Wl7jly po telefonlc7nin
porozumieniu
531-425- 1
L' LUNSKI RO "
M LUNSKI OD MSc
470 College St
(l)IlsKo linl hurU bt)
Wizyty po telefonicznym
porozumieniu
921-393- 4
J SZYDŁOWSKA OD
637 Sf Clair Ave W
(blisko BnthurM St)
Wizyty po telefoniom) m
porozumieniu
532-879- 3 tky
1596 W
1 i $£
STA
Dr V J Mellut
LEKARZ DENTYSTA
przyjmujo takie wieczorami l'it
łoboty za uprzednim porozumie-niem
telefonicznym
184 Ave — Toronto 3
Tel 762-100- 9
S7-- P
Dr DANUTA
LUBICZ LEPARSKA
LEKARZ DENTYSTA
Przyjmuje za uprzednim telefo-nicznym
porozumieniem
Tel LE 5-99-
17 282 Roncesvallcs Ave '
(róg Łeoffrcy St)
13-- P
Dr M JINDRA
Dr V JINDRA
LEKARZE DENTYtCI
przyjmuju to kto ulcczornml 1
soboty za uprzednim porozumie-niem
tclofonlcmym "
10 Spadlna Rd — 922-084- 4
(powyżoj Ploor) 49-- P
Dr W
LEKARZ DENTYSTA
Przyjmuje za uprzednim telefo-nicznym
porozumieniem
Tel 531-425- 0 1I Grenadier Rd
(drugi dom c4 Ronco)villet)
4-- P
Dr T L Grnowkl
DENTYSTA CHIRURG
Mówi po polsku
292 Spadlna Ave Toronto
Tal 368-903- 8
1-- P
CENY
z powodu zmiany
CENA OKULARÓW OD $1495
BloorSt Tel
=XM
Ellis
396 QUEEN ST W ONT
Polonie od lat
Wysyłamy wolne od cła lekarstwa do Polski oraz innych kra-jów
Europy - recepty i krajowe
Szybka 1 fachowa obsługa W okresie wiosennym polecamy gorąco
doskonale witaminy dla dorosłych I dzieci nic tylko zdrowotne ale
1 poprawiające ogólno samopoczucie Wipanlala wyroby
Jak pończochy elastyczne pany chirurgiczne 1 tportowc lip
Przed wyjazdem radimy zaopatrzyć sic na drogę w apteczki pierw
zej pomocy Wuzclkle zamówienia przyjmujemy listownie telefo-nicznie
lub osoblicie Miła polska obsługa ńu
Najstarsza polska Agencja wszelkich
PHILIP BOMBIER I RAY BOMBIER
1366 Dundas St Wcsr — Toronto Ont
532-643- 3
!
&
931 Quccn Street West - 3
Gdzie całkowite koszty sq niższe mC
tUL CHATU 110 liiutmUiio bL 279-7t- £
lazł aura zjs7EIS-'- k _ — Hmunltliis aura—
QfiprnM& 5&rf£fr IHlEli
Dentyści
SADAUSkAS
WYBITNIE OBNIŻONE
kierownictwa
OPTICAL STUDIO
535-625- 2
APTEKA LARJOISA
368-212- 9 368-312- 6
TORONTO
Obsługująca Kanadyjska
Wykonujemy kanadyjskie
ffumoclis-t)czn- c
ubezpieczeń
TORONTO INSURANCE SERUICE
532-583- 3?
ZAKŁAD POGRZEBOWY
BATES DODDS
Telefon: 63-06- 81
pogrzebu
C3viŁAŁPnuxiomincTO
Cf a lr 5a FE?7 fcuWdM
h
lx-- Eł
M
w r i- -
!'? i "i i 1 m&Msi w'fmmMi
W$fH
v $&m
mm
(Witt
mm
fwMItiH hiłtP
tW
13 --ł'
Tl
Object Description
| Rating | |
| Title | Zwilazkowiec Alliancer, July 27, 1968 |
| Language | pl |
| Subject | Poland -- Newspapers; Newspapers -- Poland; Polish Canadians Newspapers |
| Date | 1968-07-27 |
| Type | application/pdf |
| Format | text |
| Identifier | ZwilaD2000631 |
Description
| Title | 000253b |
| OCR text | &mfflfflmmsmBgm ki §3Uinłpni W 'fiiiaŁS&aisuH&si sc s ?¥ rKfe l&o : jjjjby GroUchi 1 mojej Szpulkowej nad stosem ?3wńrP kwatermistrz puł- - IfCn olbrzym major Ju-Z- M sokołowski złożył z os-- WT-iZ- : „ mnim b urku i _- - mniMC nkn ifPirrtr !„:„ AhpoMmi r]vc-- Sile ulatniając się Pozo-- fc " ™ rxsrnr™ t1fH"0-- ' UiUiW- -wj Ł15iu-ane- i ODeciiie uiicuc Sz cała awersją oficera tiSjLrm Hn admims- - którą z natury rze-T-£?- f„ o7a 7a swoieeo nai- - fyj_ i-- CTi w ?onph IsloWch zabrałem się do mm hw w sąsiednim u w którym urzędował tfediutant por wierne - odezwał się telefon Znu- - jfcny mimowon przysiuciu- - k tu adiutant pułku rr1Wiszniewski z Tarnó-wki Tak jest Czołem pa-M- ei generale Pojutrze? F502©z panie generale O go-ńM- e dziesiątej Tak jest — rozafiiem Dziesiąta rano wgórce 203 przy szosie Ole-tóałoź- ce Tak jest — Czo- - leąpnie generale" -- ~rsc&3?&: fnej Trfhvło coś nowego Czego dnft-fidc- a korpusu szukać na fegórzu 203 pod Załoźcami? TgiW zaonycn magazynów pnifimych przecież nie było Atófcomba wybuchła za chwi-IłIB- o mojego pokoju wpadł aczlrwieniony adiutant i za-meldował: "Pojutrze przegląd pułlai połączony z grą wojen ną oia oncerow ruiK o g iu oczekiwać będzie inspektora armii gen Norwid-Neugebau-eral- ia wzgórzu 203 na połu-diiŚd- o Załoziec Konie wierz-ctów- e aia generała oficera Operacyjnego i adiutanta przy- - aacfna stację Kolejową cio Ąti-ov-a na pociąg poranny nopoia aainuuiiuu gcne-skierow- ać do Załoziec DMJdca pułku z opracowa- - £goVa inspektora armii na sttai w Zborowie" Jffly wszystkie zarządzenia aSftry wydane zawołałem do derae porucznika Wiszniew-- sbffio i powiedziałem mu: ?ffl m mi m m IM tm edv Niech się pan 'zbiera Po- - pan natychmiast 'przed liem do Załoziec i obstalu- - restauracji Zelka odpo e JeSt objęciach 3 powie żeby obiad suty i dobry odpowiednio podlany Nalokrowhoidlemnie pbioja cahloecijaeżgo soafmi- cerowie lubią A pan wie tu się uśmiechnąłem — od opinii adiutanta nieraz zależy opinia o pułku Obiad ma być pierwszej klasy Zrozu-miane? — Rozkaz panie pułkowni-ku — odparł uśmiechając się Wiszniewski i stuknąwszy ob- casami odwrócił się na pięcie dwa dni potem na wzgó-rzu 203 na południe od Zało-ziec pułk w szyku rozwinię-tym przyjął inspektora armii który zwykle ze skwaszona miną na swojej pociągłej i ziemistej twarzy od razu chciał coś zganić ale jakoś nic po temu nie znalazł Po-goda była piękna na lekkim wietrze furczały biało-amaran-tow- e proporczyki parskały szeregi zioiycn Kasztanów i trębacze z namiętnością grali marsza generalskiego Otaczały nas złote rżyska i falisty melancholijny pejzaż podolski o ciemnych kępach wiśniowych sadów wsi wy- chylających się z głębokich dolin i jarów Staliśmy w śro-dku historycznej okolicy po- między Beresteczkiem Zba-rażem Tarnopolem i Zboro-we- m po którym przed laty hulały watahy tatarskie i mknęły chorągwie husarskie Staliśmy w pobliżu Jarosła-wiec niemal na polu bitwy po-między kawalerią austriacką i rosyjską ostatniej wielkiej rozprawy kawalerii w zwar-tych szykach w 1914 roku Na pamiątkę tego wszystkiego pułk należąc do Brygady Kre-sowej zamiast proporczyków szwadronowych miał buńczu-k- i (jak dawniej' mówiono "chodził pod buńczukami") a poza tym posiadał buńczuk brygady za naj-lepsze wyszkolenie w 1927 r Na widok tego wszystkiego generał uśmiechnął się sarka-stycznie i zauważył: Czy ja sie nie mylę i czy czasem nie służę w wojsku tureckim czy też nie stoją przed jakimś ta-tarskim czambułem? Czy piękna pogoda czy też ogólny widok krajobrazu miał na to jakiś wpływ ale zwykle generał nie szczę-dząc drobriych 'złośliwych "u-wa- g które musieliśmy przyj-mować z dobrą miną w c[Mni obiad na trzydziestu ] lepszym zwykle humorze ruw lymo Uiucu pun za- - i uaia lu&peiu-ji- i jiuaia na ugui j f§f Barbara Gordon Jerzego patrzą szeroko otwarte wznie-ocz- y pełne łez a na ich dnie czai się czna trwoga śmiertelna trwojra To aż Jerzego nagle ogromny głowiony męczący żal Żal mu aż do — Maryny siebie ich dawnej miłości ftTWoll miMnń n r11trtim i C7I7P- - jjtoym wspólnym życiu Musi jej pomóc [sana nie da sobie z tym rady Będzie czu- - wnact nią dzisiaj tak jak to robił kiedyś "jak s°bie w tej chwili jasno sprawę: to tnimusi wybrać i zadecydować za nia cho-Qjjpozor- nie będzie to jej wybór i decyzja Et Marynko nie becz — mówi Jerzy na PMjżartobliwie na pół czule — Trudnor Wi? stało nie odstanie się Pomówimy woje jutro spokojnie dobrze? Przyjdź ra-nMvi- esz gdzie — na ławkę Kraszewskiego j:BJr°dze do suchych gazowych łazienek m stuk- - ri Dracv P tam na ten cuchnący gaz brrr świństwo Doktor obiecał że jezeh grzeczny to zmieni mi na mokre 'e Przyjemnie kąpać się w takiej ęj wodzie sodowej pęcherzyki tak za- - łaskoczą A on plecie? O jakimś gazie pęcherzy-Maryn- a patrzy na niego najpierw z raźnym zdumieniem i wtem pojmuje mu chodzi Oddycha głęboko z ulgą ze on Hnhrv! Pnrhvln niskn eło- - ipi etraemin iTc4łr1 był jak W jak był jak STlpłni jaki M] grzywa otych włosów dotyka teraz '$$n J?rzeS°- - Łaskocze go w policzek Igfa nieuchwytnym zapachem Jakie to 'Sr1"?: "zapach jej włosów"! Jerzemu ro-- t ttlf szno- - gorące fale przepływają przez I jZJ0' ce bije na trwogę Nie Nie wolno j?Mę Poddać ani na chwilę Bo będzie źle być bardrn Sio 7ici--r qW w tpw-- momencie dreszcz graniczący z bez-y- m bólem rozsadza mu klatkę nier-- '? Coś się w Jerzym przełamuje coś ua się w giąb jego świadomości której ra nie zna Gdzieś tam pozostanie stKO co czuł do Marvnv eraz Marvno s„w„ iU„ m -- ~r~ -- ? f seld --°P!era 5 ° niego ufnie jak zmęczo- - -- JyZiecko Tak bvwałn rlawnipi na trzv- - Po burzy którei hała sie zawsze SZU- - c £ jego schronienia i przecho-dni zgryźliwy zachłystuje — "powiedz mi teraz o Tomku Jaki "lesz bvłem Tr7f1 irvin7Hpm w tvm [" JAksademickimi powiedzieli że wyje- - wycieczka zagraniczną do Cze-kwa- cji bodaj- -- a as Ale teraz już powinien być w !fctoi)— oAti4naw - -- ir - Jr wjscmic ragsiMj im js wgsm$m& A-- „ jsfiw' t-- £ fe-yi- -s oct ""-- v r "&'-j&y- ?' ? -- si s -- f i t~-jł- h '&-:- - ss'e x i?"" tgzsmis ™&swmz+ii osamRH iłi-SJ-T8te2Uj&Włl4&- i'ł — fKWfiillłll M dobry wynik ku zadowoleniu zainteresowanych Po bardzo udanej w kolumnie plutonów gdy rozwiał spowodowany setkami galo-pujących kopyt końskich ge- nerał odbył krótkie omówie-nie poczem zapytał: — Mam wrażenie tutaj być okolicy jakaś karczma w któ-rej będzie można coś spożyć? Poprzednio już Wiszniew-ski zameldował mi że śniada-nie w karczmie Zelka w Za-łoźcia- ch jest gotowe a major Sokołowski przejeżdżając dał ręką znać wszystko jest na "F" i że on ma rozumieć głównie do się — Pan generał będzie łas-kaw z nami na skromne śnia-danie — poprosiłem Norwida Jest tu w Załoźcach taka sta-ra karczma żyda Zelka do której zajeżdżają kupcy ra-ków Całkiem smaczne daje jedzenie i ma trunki niezgor-sze Niezbyt lubuję się w opa- rach alkoholu ale o ile wiem to nie wszycy idą w moje śla-dy — rzucił ironicznie oglą-- aając się w ślad na wesołą grupę oficerów kłusującą nami Karczma Zelka i tro-chę już do ziemi przypadła budowla sięgająca z widoku gdzieś osiemnastego wieku niedaleko wielkiego załozieckiego i torfowisk głównych dostaw-ców sławnych załozieckich ra-ków Trzeba bowiem wiedzieć Załoźce słynęły na Eu-ropę z tego towaru Przyjeż-dżali po nie kupcy z Paryża Brukseli Wiednia i Berlina ich wygody rząd austria-sk- i wybudował ślepą odnogę szosy do Załoziec a stacja ko-lejowa w Zborowie posiadała zawsze gotowe wagony towa rowe dla przyjęcia świeżych koszów wyłożonych pokrzy-wami Jednym słowem niepo-zorne miasteczko Załoźce było europejskim centrum handlu rakami a jego obywatele lisich czap i czar-nych chałatów gromadzili znaczne majątki Karczma była kryta starą zmurszałą drewnianą dachów-ką przez którą prawdopodob-nie' w niejednym miejscu deszcze przeciekał Była bie-lona wapnem jak inne wokoło stojące chałupy i miała nie-bieskim kolorem obwiedzione Warszawie Podobny do ciebie Uczy się dobrze ale trudno mi się z nim dogadać Ta dzisiejsza młodzież taka jakaś inna Nie jak za naszych czasów Zobaczysz z nim miałam kłopotów Chciałam żeby po-szedł na medycynę — nie i nie Nie wiem skąd on do dziennikarstwa i po co mu to? Jerzy uśmiecha się Czy tak powiedzia-łaby Maria? Ostatni akord melodii zawisa w powietrzu jak znak zapylania "Marianno ach Marianno" — nuci ktoś pod nosem popychając Jerzego i Marynę ku wolnemu przejściu Nawet nie zauwa-żyli że orkiestra przestała grać Jerzy bie-rze Marynę poufale pod rękę Nie boi się już jej dotknięcia Jej ramię które tuli do siebie jest miłe miękkie ciepłe — ale obojętne nie różne od innych ramion ko-biecych choćby takiej Basi czy Irenki Nagle Maryna przystaje Szepcze zaci-nając się jakby spłoszona czymś: — Tam przy stoliku nie mów nic Jesz-cze nie Dobrze? Jerzy waha chwilę i mówi spokojnie: — Dobrze Unoszą się ku niemu twarze rozgrzane wypitym' alkoholem z oczyma zaczerwie-nionymi od dymu z błyskiem zaintereso-wania Na chwilę milkną hałaśliwe roz-mowy — Dziękuję ci — Jerzy szarmancko ca-łuje Marynę w rękę Maryna bezwładnie opada na kanapkę Towarzystwo jest lekko wstawione Jakieś wesołe panie przeważające w gromadce wpatrują się z zaciekawieniem w Jerzego i taksują wprawnie jego przystojną syl-wetkę Wybuchają hałaśliwe zaproszenia: — Niechże się pan przysiadzie! — Prosimy prosimy Przynajmniej będziemy miały z kim tańczyć Ale ja Przepraszam Jestem to-warzystwie Me szkodzi me szkodzi Tylko na chwileczkę! ' Jerzego sadowią siłą stoliku-- Przed-stawia się mamrocząc pod nosem swoje nazwisko tak żeby słychać było tylko sa-kramentalne "ski" na końcu Stocki — pada wyraźnie nazwisko jed-nego z --panów - — ~T" Jerzy rzuca ukradkowe spojrzenie Ma -- 5t- wc i& j-j&v- ś ?i-#-s „f w&p o defiladzie rozwi-niętymi kurz musi tego przyczy- nił stara stała sta-wu dalszych całą pod pokrywą Dużo przy " -i- '- -- ? rS:W5 4JlVaviiXlftł ł L-U- „ u " "Ł Wi- - t 3Ł_Vj '£WrL xi - " A AiT- - 4?ia: VV£Ti' iMł V i SWb jfSi''! EajsrtmsnMMI % '-"- VU - I irAlltlpt r? I lBIB flft --t- ~-' M_ się iż w ze się za iz Dla się w Aillbiwillkia """™J_"' avuu[U — drzwi -- wejściowe i okna Obok właściwej karczmy wznosiła iic_ staroświecka brama- - pro-vadza- ca do obszernego pod-wórza do którego w dnie jar-macz- ne zajeżdżały bryczki szlacheckie chłopskie fury a ostatnio również i modne sa-mochody z Berlina Karczma ze starości zapadła się trochę w ziemię i obecnie wchodziło się do niej w dół po trzech drewnianych schodkach Z ob-szernej izby gdzie stał duży wspólny stół prowadziły drzwi do dalszych pomieszczeń za-rezerwowanych dla bardziej dostojnych gości Sam Zelek był typem dos-tojnego Żyda typu asyryjskie-go z orlim nosem o podłuż-nej wiecznie czerwonej twa-rzy i dużej pięknej ryżej bro-dzie Choć miał lat pod sześć-dziesiątkę chadzał prosto i hardo Nie nosił lisiej czapy lecz czarną jarmułkę i zamiast białych pończoch długie spo-dnie wyłaniające się spod czarnego chałata Był nieczuły na wszelkie alkohole i mógł ich wypić chyba tyle ile było wody w stawie nad którym stała jego karczma Papiero-sów nie palił lecz wiecznie trzymał w ustach długą za-krzywioną fajkę staroniemie- - cka tzw "Meerschaumpfei- - rości a którą podobno otrzy-mał za pośrednictwem jakie-goś wielkiego wiedeńskiego handlarza rakami od samego cesarza Franciszka Józefa Mówił czystym polskim języ-kiem bez naleciałości żydow-skich i tak samo po niemiec-ku Jego żona mała chuda o sympatycznej twarzy musia-ła być kiedyś przystojna Cho-dziła zawsze w czarnej jed-wabnej sukni i miała na bio-drach przewieszony wielki pęk kluczy wszelkiego rozmia-ru Była szafarką i stróżem najcenniejszych alkoholów które się mieściły w piwnicy do której wejście prowadziło z sypialni państwa Zelków i zakamuflowane było staran-nie pięknym perskim dywa-nem możliwie pamiętającym jeszcze czasy wiedeńskiej wy prawy Jana Sobieskiego Z naszego wojskowego punktu widzenia największą ? trakcją całego lokalu (ma się rozumieć po za wódką i przekąskami) był stary fotel wyplatany sierścią mocno już sfatygowany nad którym wi-siał również już stary i wy-blakły napis: "TU NA TYM FOTELU W ROKU 1831 SIE DZIAŁ SAM PAN GENERAŁ1 JOZEF DWERNICKI"' 'Nid fotelem" i napisem wisiała" ód lat prawdopodobnie nie czy-szczona już stara karabela z rytowanymi na jej ostrzu słoń K-- - w bissssot cem księżycem i gwiazda znakami Konfederacji Bar-skiej Nie wątpiłem że przygoto-wania Sokołowskiego wsparte radami i artykułami z zasobów Zelka okażą się go- dne moich oczekiwań "jednak-że na widok tego co ujrzałem zbielało mi oko Duży stół pokryty pięknym obrusem wyszywanym po brzegach w ukraińskie vzorv zastawiony był jak zamówi-łem na trzydzieści osób Krze-sła w stylu bidermaye-rowski- m i tylko na honoro-wym miejscu zamiast krzesła stał fotel na którym "siady-wał sam pan generał Dwerni-cki Przed każdym siedzeniem stało nakrycie ze starej wie-deńskiej porcelany obłożone srebrną zastawą której by się nie powstydził żaden stół ma-gnacki Przed każdą czwórką biesiadników stała piramida z pięciu butelek różnych alko-holi Powiem otwarcie ze mi oko zbielało na widok tych wspaniałości o możliwości ist-nienia których nigdy nie po-dejrzewałem skromna karcz-mę w Załoźcach choć słysza-łem ze się w niej dobrze ja-dało Gen Norwid który wszę-dzie obstawał przy tym ze mu-si partycypować w wydatkach za jedzenie w kasynach ofi-cerskich w czasie ćwiczeń i przeglądów popatrzył na mnie z sarkastycznym dla nie-go skrzywieniem twarzy i rzekł I to pan nazywa skro-mnym przyjęciem? Mam wrażenie iż tym razem będę musiał oficera rachunkowe-go zaciągnąć zaliczkę na die-ty wyjazdowe! Gdy ujrzał napis nad fote-lem na którym siadł zapro-szony przez Zelka wdał się z nim od razu swoim zwycza-jem w dyskusję naukową kwestionując historyczną au-tentyczność zarówno fotelu jak i napisu dopóki nie zo-stanie dokładnie stwierdzona osobista marszruta Dwernic-kiego po przejściu granicy ga-licyjskiej w 1831 roku Wo-koło panowało milczenie a Zelek głaskał brodę kiwając pobłażliwie na naukowe wy-wody generała Po chwili at-mosfera się ożywiła dzięki dźwiękom plutonu trębaczy grającego na zewnątrz różne skoczne melodie Wreszcie gdy zjedliśmy wszelkie dary Boże (w tym wypadku raczej zelkowe) pod postacią wszelkiego rodzaju rb po żydowsku szczupaków z_ jajkami faszerowanymi 'i karpi w słodkim sosie migda-łowym oraz wypili morze sto-jącego na stole alkoholu wszelkiego rodzaju Generał sywna dość wysoka postać bardzo jasny trochę łysiejący blondyn Niebieskie oczy patrzą chłodno i badawczo — Że też się spodobał Marynie — myśli Jerzy raczej obojętnie z odrobiną zacieka-wienia — To państwo dawno sie znają? — pada pytanie zadane niezbyt taktownie lecz za to z odcieniem nieufności — O my — odpowiada Jerzy bo widzi jak Maryna blednie — my znamy się chyba ze dwadzieścia lat prawda Marynko? Maryna milcząco kiwa głową — Aaaa — Nie wiadomo co znaczy to 'aaaa" w ustach pana Stockiego — Nic mi nie mówiłaś że masz takich miłych znajomych Jerzy wyczuwa narastające napięcie — Wie pan mnie nie było tu siedemna-ście lat "Odjechać to znaczy trochę umrzeć" — mówią Francuzi Mogła Maryna zapom-nieć — Oooo? — dziwi się jedna z pań — Była pan za granicą? — Z Zachodu? — dorzuca druga zado-wolona ze swojej domyślności Panic są podniecone i żądne sensacji Jerzy odpowiada zimno: — Wręcz odwrotnie proszę państwa Ze Wschodu — Ach tak — w głosach rozpoznaje ton ni to rozczarowania ni to maskowanej nie-chęci Cóż to jest? Już kilka razy wyczuł podobny odcień w rozmowach z ludźmi Lepsze zresztą to niż natarczywa cieka-wość: "jak tam było?" Jak wielu jego współtowarzyszy Jerzy uznaje tamte lata za zbyt bolesną sprawę by móc niej opo-wiadać swobodnie przygodnym znajomym — Muszę zapytać Marii dlaczego obok serdeczności częstują nas rodacy tym bra-kiem entuzjazmu — myśli Jerzy Maria: człowiek który umie wszystko wytłuma-czyć — Napije się pan z namP — jakiś pan skwapliwie nalewa mu wódki chcąc przer-wać chwilę kłopotliwego milczenia Jerze-mu ręlca trochę drży gdy podnosi kieliszek Jednocześnie pada dość niespodziewane pytanie — A nie spotkał tam pan przypadkiem człowieka o nazwisku Kowalski? Jerzy Ko-walski To pytanie zadał Roman Stocki Teraz wszystko dzieje się prawie równo-cześnie Jerzy odpowiada marszcząc czoło niby szukając w pamięci: — Nie Nie przypominam sobie No wypijmy Marynko Twoje zdrowie I za naszą starą przyjaźń — na szczęście! W tej samej chwili gdy Jerzy wypowia-da swój toast rozlega się chrupki trzask szkła i brzęk Nad stolikiem unosi się wą-ska biała dłoń Maryny drżących palcach z których spływa krew Zamieszanie z racji tego wypadku odwra-ca uwagę od Jerzego Ktcś usuwa roz-bitego kieliszka ktoś ścieratrozlaną wiś-niówkę ze stolika ktoś podaję chusteczkę — Boli mnie głowa--t- o dlatego- - —-t- łumaczy się Maryna z zawstydzeniem a oczy as&pa" "sE--v 7nŁst f" - gl f?¥is?- - 'izim? majora były u o o szkło który w czasie obiadu jakoś znacznie się ożywił spojrzaw-szy na zegarek zawyrokował iż czas przerwać "koleżeńską biesiadę" jak się to w 22 puł-ku ułanów nazywało i wyru-szyć z powrotem do Lwowa gdzie na wieczór miał zamó-wiony jakiś ważny telefon z Belwederu Przed karczmą stał już go-towy do drogi samochód gdy do iby weszło dwóch pomoc-ników Zelka z dużymi tacami srebrnymi na których stały rzędy kieliszków z musują-cym szampanem Zelek trzy-mając w ręku dwa kieliszki stanął przed Generałem i zwracając się do nas wszyst-kich rzekł głosem wzruszo-nym: — Od kiedy ojciec mojego ojca umieścił ten napis w iz-bie nad fotelem nikt na nim nie siedział Zdrowie pierw-szego polskiego generała któ-ry po stu latach naszą skrom-ną karczmę odwiedzie raczył Zdrowie pana generała i ka-walerii polskiej która przed stu laty stąd odeszła i po stu latach tutaj z powrotem na woje miejsce wróciła Zaległa chwila milczenia a potem jak jeden trzydzieści kieliszków kryształowych u-derz- yło o ziemię rozlatując się w drobne kawałki zaś izbę zapełnił jeden gromki okrzyk — Niech żyją Major Sokołowski zamknął oczy i na bólem skrzywionej twarzy widziałem jak w du-chu obliczał koszty tego toa-stu Gdy przy samochodzie żeg-naliśmy Generała właśnie obok przechodił wracający do Brodów 22 pułk ułanów Na czele szli trębacze na si-wych koniach z kotlarzem którego nagłowię przystrojo-ne było w amarantowo-biał- o strusie pióra Za trębaczami szedł pluton śpiewaków na złotych kasztanach którzy w przerwach gdy trębacze od-poczywali nucił różne piosen ki akompaniując im grą na tamburynach (bębenkach) przystrojonych w barwne wstęgi Generał kazał pułko-wi spocząć a z oddziału śpie-waków którzy przeważnie by-li Ukraińcami rozległa się me-lodia starej hajdamackiej dumki: Hej lam na ślepi korczmyna slojała Zum-zu- m mamumu-Zu- m zum laiunin A w tu karczmynu kozaki hodyły Zum-zu- m mamuniu Generał stojąc w-milcz-eniu patr7il za odchodzącym puł-Dokończe- nie na str 8 szklą się powstrzymywanymi łzami Za chwilę może wybuchnąć łkaniem — Dobrze już dobrze chodźmy do domu Państwo wybaczą żona źle się czuje — Pan Roman stanowczym ruchem ujmuje Marynę pod ramię Jerzy wstaje również Nie do niego na-leży przywilej odprowadzenia Maryny do pensjonatu Czuje na sobie ciężki badawczy wzrok Stockiego Spojrzenia obu mężczyzn krzyżują się Są wrogie Przy stoliku Jerzego wybucha wrzawa Na Jerzego sypią ssę wymówki żarty i py-tania — Kto to jest ta pani? Co Aam sicstało? Pani Basia udaje zazdrość Jerzy odpo-wiada śmiejąc się nieszczerze Ale sztyw-ność i onieśmielenie które czuł poprzednio w rozbawionym towarzystwie już gdzieś znikły Spadają z niego jakieś więzy krępu-jące dotychczas jego myśli słowa i zacho-wanie Znów pije Chętnie i łapczywie aby znieczulić do reszty niepokój zamierający gdzieś w środku ciała drobnym dreszczem Tańczy coraz bardziej wariackie wygibasy Tuli do siebie to Basię to Irenkę i myśli: — Miłe wesołe dziewczyny Całuje się z dubeltówki z panami któ-rych poznał przed godziną i wola: — No to pijmy! Nasze kawalerskie — sto lat! Zdrowie pań po raz pierwszy! Hej orkiestra tusz!!! — Widzi pan nic mówiłam że to panu dobrze zrobi? — Racja Basiu! Chodźmy tańczyć — Ależ to ten rock and roli! — To co? Nie takie rzeczy się umiało — Ohoho?! Z późniejszych wydarzeń Jerzy pamięta niewiele Jakaś gonitwa po śliskich ciem-nych ścieżkach Parkowej Góry Zbocze wielkiej polany w neonowym świetle księ-życa Gwiazdy wirujące w oczach Wszystko jak ze snu Ciepłe kobiece ramiona na szyi Kto to? — Marynko — Nie żadna Marynka ale Basia! Jaka Marynka? Co ci się pomyliło? Pan mecenas interweniuje gwałtownie robiąc łagodną scenę zazdrości Wobec tego wszyscy biegną kłusem żeby zdążyć na ostatnią kolejkę 4 Roman przekręcił klucz w drzwiach — Że też ty zawsze jakąś taka historię urządzisz! Będą mówić że pani dyrektorowa Stocka upiła się Starannie powiesił płaszcz na wieszaku-Maryn- a stała jak posąg nieruchoma wspar-ta skaleczoną ręką o blat nocnego stolika — Nie rozbierasz się? Zrzuciła futro na łóżko i usiadła Wyjęła papierosy Podając jej ogień Roman spytał pozornie niedbale: — I któż to był ten facet? Nawet naz-wiska nie dosłyszałem Maryna wciągnęła chciwie dym w płuca i odwracając twarz ku oknu za którym szu-miały monotonnie świerki odpowiedziała bezbarwnym zmęczonyM 'głosem: — Mój mąż H H 7 i A? SPBflWDZ' r i ? łł f listę najbardziej w Polsce pożądanych artykułów Pekao i dokonaj zamówienia LEKflRSTWfl niosące ulgę w cierpieniu lub zapobiegające chorobom Najniższe ceny najszybsza dostawa MIESZKANIE w SPÓŁDZIELNI nowoczesne z windą i centralnym ogrzewaniem — w różnych miastach w Polsce SAMOCHÓD umożliwi usamodzielnienie lub rozwiąże problem miesz-kaniowy Wielki wybór wozów ekonomicznych w cenie i utrzymaniu CENNIK PEKAO ZAWIERA SETKI DARÓW Zlecenia Pekao sa legalno i nie mogą narazić odbiorcy w Polsce na przekroczenie prawa Nie narażajmy na-szych bliskich na przykre następstwa nielegalnej wy-miany dolarów karanej nawet kilkuletnim więzieniem PEKAO TRADING CO (Canada) LTD lub "DEALER" 61 07 CANIAGA CO LTD R R BATTAGLIA DEALER PKO GWARANTOWANA — SZYBKA DOSTAWA PIENIĘDZY I BONÓW TOWAROWYCH DO POLSKI Lekarstwa Żywność Ortaliony Swetry Chustki Szale etc CANIAGA CO LTD 811 Quccn St W — Toronto 3 Ont — Tel EM 4-55- 74 yj i ? w WW ! !VJMi 'm ifyrKwrysirTntrrr KRAKOWIANKA BEAUTY SALON 1661 Dundas Street West (pomiędzy Lansdowne 1 Ilrock) Tel 536-037- 0 Poleca swe usługi: Nowoczesno uczesania — Specjaln- o- frjzury wieczorowe — Stllzouanc Ceny przystępne 85 E4 OPTOMETRYŚCI BADANIE OCZU DOBIERANIE OKULARÓW I "CONTACT LEWSES" S BROGOWSKI OD 412 Ronccsvallcs Avc (l)llsko llounrd Parli) Wl7jly po telefonlc7nin porozumieniu 531-425- 1 L' LUNSKI RO " M LUNSKI OD MSc 470 College St (l)IlsKo linl hurU bt) Wizyty po telefonicznym porozumieniu 921-393- 4 J SZYDŁOWSKA OD 637 Sf Clair Ave W (blisko BnthurM St) Wizyty po telefoniom) m porozumieniu 532-879- 3 tky 1596 W 1 i $£ STA Dr V J Mellut LEKARZ DENTYSTA przyjmujo takie wieczorami l'it łoboty za uprzednim porozumie-niem telefonicznym 184 Ave — Toronto 3 Tel 762-100- 9 S7-- P Dr DANUTA LUBICZ LEPARSKA LEKARZ DENTYSTA Przyjmuje za uprzednim telefo-nicznym porozumieniem Tel LE 5-99- 17 282 Roncesvallcs Ave ' (róg Łeoffrcy St) 13-- P Dr M JINDRA Dr V JINDRA LEKARZE DENTYtCI przyjmuju to kto ulcczornml 1 soboty za uprzednim porozumie-niem tclofonlcmym " 10 Spadlna Rd — 922-084- 4 (powyżoj Ploor) 49-- P Dr W LEKARZ DENTYSTA Przyjmuje za uprzednim telefo-nicznym porozumieniem Tel 531-425- 0 1I Grenadier Rd (drugi dom c4 Ronco)villet) 4-- P Dr T L Grnowkl DENTYSTA CHIRURG Mówi po polsku 292 Spadlna Ave Toronto Tal 368-903- 8 1-- P CENY z powodu zmiany CENA OKULARÓW OD $1495 BloorSt Tel =XM Ellis 396 QUEEN ST W ONT Polonie od lat Wysyłamy wolne od cła lekarstwa do Polski oraz innych kra-jów Europy - recepty i krajowe Szybka 1 fachowa obsługa W okresie wiosennym polecamy gorąco doskonale witaminy dla dorosłych I dzieci nic tylko zdrowotne ale 1 poprawiające ogólno samopoczucie Wipanlala wyroby Jak pończochy elastyczne pany chirurgiczne 1 tportowc lip Przed wyjazdem radimy zaopatrzyć sic na drogę w apteczki pierw zej pomocy Wuzclkle zamówienia przyjmujemy listownie telefo-nicznie lub osoblicie Miła polska obsługa ńu Najstarsza polska Agencja wszelkich PHILIP BOMBIER I RAY BOMBIER 1366 Dundas St Wcsr — Toronto Ont 532-643- 3 ! & 931 Quccn Street West - 3 Gdzie całkowite koszty sq niższe mC tUL CHATU 110 liiutmUiio bL 279-7t- £ lazł aura zjs7EIS-'- k _ — Hmunltliis aura— QfiprnM& 5&rf£fr IHlEli Dentyści SADAUSkAS WYBITNIE OBNIŻONE kierownictwa OPTICAL STUDIO 535-625- 2 APTEKA LARJOISA 368-212- 9 368-312- 6 TORONTO Obsługująca Kanadyjska Wykonujemy kanadyjskie ffumoclis-t)czn- c ubezpieczeń TORONTO INSURANCE SERUICE 532-583- 3? ZAKŁAD POGRZEBOWY BATES DODDS Telefon: 63-06- 81 pogrzebu C3viŁAŁPnuxiomincTO Cf a lr 5a FE?7 fcuWdM h lx-- Eł M w r i- - !'? i "i i 1 m&Msi w'fmmMi W$fH v $&m mm (Witt mm fwMItiH hiłtP tW 13 --ł' Tl |
Tags
Comments
Post a Comment for 000253b
