000092b |
Previous | 7 of 8 | Next |
|
small (250x250 max)
medium (500x500 max)
Large
Extra Large
large ( > 500x500)
Full Resolution
|
This page
All
|
fla WW Jf?L rVjfr3 csr Em rai "fl inH7i na Dead ?tSS2łtu -- - "Ł iuż resztę - wtni butla rumu" i Jack wykręcając ster &ŁX stożek podnoszący Skąd to? Gdzie LDb°S Robert Ludwik gsoi "w'sPa Sksr" Je!0IIv stożek nazywa się S2Vs Chest "Pierś nie-2T- b-brr Dmescie lat ?krawv zbój "Czarno-- i pozostawił tu piętna-buntoanyc- h towarzyszy n ponure miejsce Nikła f knettów ze wszystkich stromizny przepaści Tuiadomo jaki los spotkał wkóff Może zabrał ich in- -' Mozę zbudowali 5i sphneli do Tortoli? % wrrzneli się w pijackim iwK-Ńie- '" Pływać mało kto 5V tvch czasach obawia-c- e też' potworów morskich izcza straszliwych "tibu--- f -- rekinów Jeśli i jaki ek poszedł wpław ku li-- ™ widocznym tu zewsząd Wn bardzo wątpliwe czy B-U- i Odległości na mo- - nUa Bliskie na oko urze- - ba znacznie aaiej ruz się !ije i ifisary póhijspy zatoki jrits_ii_a- u-Ju Vn""A'n"n lnr!7i lo_ nwT maski snorkele inemy pływać nad złożami alu lezą płytko na półtora 213 [01 sie tam oa życia iezy marża na wodzie otwarte i maska oczy rozwierają się nej Z podziwu nad bogac- - :n form puisujacycn poa 1 nad niezuyKłoscią Ko-ni nn-skaiacyc-h na wszy-- Be strony żyjątek Dziw-- niemal niesamowicie wi-- "i tak w próżni Woda wy-cia w gorę bulgocą bańki netrza Niebiesko różowa na snodzie ukosem suną larańczowe ryby podobne nasz) eh leszczy Trzeba przyjrzeć się tym ki z bliska choć na kilka and Ręce pracują jak wio- - nogi zamieniają się w sru-ieszc- ze niżej jeszcze na 3 stóp Drgają tuż' przy hzy stowice koralu wo- - rozbiegłę Jakby Iapione osmiarnic' rozrostem jakby w jodujące pędami Wiją na wszystkie strony bły I u w a i w płuco ją Anczakową --'] k spał przejmować słyszeć sie" 4ain szczące oślizgłe pokryte ro- bakami i ślimakami morski-mi żerowisko kwiat ów-zwie-r-ząt z trawami na grzbietach matecznik czarnych i żółtvch krabów Nagle przychodzi panika Pdorzsytatoschsioędzpeondiumaksiklkęa zakproomp-li nieliśmy o wydechu coraz więcej wody brak powietrza Wstyd psiakrew przecież nie pierwszy raz pływamy pod- morskich łąkach Czas wyry- wać do góry najwyższy czas Czerwone koła 1 plamv" migo-cą cienie pulsy wala "w skro- niach Słońce rozfalowana powierzchnia chlust powie- trza Dość na dzisiaj pływania Kto chce "wariować" nad ko-ralowymi ławicami powinien dbać o kondycję i chodzić przynajmniej dwa na ty-dzień na basen YMCA W pobliżu sunie crawlem nie- zmordowana Karen Ba ma dwadzieścia lat Skończła sześciotygodniowy kurs dla nurków — "Scuba Diving" ♦ Norman Island to "Wysoa Skarbów" Stevensona Niji imię szczególnie krwiożercze-go pirata JMusiał do żywego dopiec ów Norman koczują-cej wówczas na Anegadzib zbójeckiej bandzie Podobno krzywdził podwładnych przy podziale łupów podobno b byle co dżgal nożem Pewne-go dnia przebrała się miarka Obalono herszta związano oddano pod sąd Ledwie sie wykręcił od zadyndania na rei Niemniej wsadzono opry-szk- a do łodzi dano strzelbę nóż trochę żywności zdano na łaskę fal i wiatrów Po kilku dniach przydryf-towa- ł do wyspy która miała nosić jego jmię Urzą-dził się tu zaraz i zaczął prze-myśliw- ać nad zemstą i sposo- bami wydostania się"z matni Nie czekał długo na uśmiech fortuny Przypłynął scory ża-glowiec zatrzymał sięgną noc przy wyspie Norman pływać nic umiał Miał za to odwagę szaleńca i ryzykanta -- na pocze- kaniu tratwę i korzystając z ciemności podpłynął pod '"sta-tek Zwinny jak "kot szybki jak błyskawica skoczył na kark pozostawianego na wa-chcie marynarza i 'ptfdęrżnął mu gardloV -- ' Odciajnał''trupato)ifv¥jścla do luku pfzytaii się-- w "'cieniu masztu i czekał Zdołu z ka-biny szedł-brzę- k szkła gwar Jerzy zastrzeżone -- A tak Kłótnia nich wyszła w nocy wiadomo pod gazem pijany Złapał - Jezu moj Jezu Kiedyż to? Dziś? - Jak raz o północku Ale zwiedzieli o tym jak słońce wstawało Doktor Wie-ńcz pobiegł tam policia przyszła On -- JBeosżzeczeBotażem żAyłaonDao? sŻzypjiet?ala oborni-- eS° Powieźli Wiela z niei to nie będzie 'ona na piersi słaba była A jeszcze jak Kia Dzieciaka ostawili A Anczaka poli- - racła -J- ezu — zachwiała kip Marta Stefan 13 Pod reke — Martnsin Onanni sip HŚJa? Ol niprlrthrło i tnrnimi nprwnmi się po ftrjZ W CTzminrńp t--Ał wrznoln rr7 nn upiorny koszmar — "kłótnia u nich Epk w nocy" --Wiedziała nieomylnie i ająco: ta kłótnia była epilogiem sce- - rnuz jej Marty udziałem 1 — z POOdU Kip1is7plr --AHlri niiQfW cnńr w furia i zemsta nożem Straszliwym Kartem wołał ku Marcie poprzez grzmot kurzu tamten dziecinny głos pierzenia: — Ma — mo zebv zatvkała n7v 7Phv nie --Me razv - w mordę 'dam — wrzeszczał pijany ™ pachołek Ja go do policji %vy- - -- nL3 udne 2ł0SV teonU-riU- - lol-i-i nipnr-z- v Ry dziki pijacki spór Piszczały kobiety K!f?oS Pnekonywał molestował Ktoś B ze zaraz da znać żandarmom w r0WÓZ Wił łirrn -- „4 T-4n- nrIrn ri0rem Xa sąsiednim torze stał woj- - "" 1 —nKnHmurii zjlomierze z -tory zagiąa1ani ea P°śpieszneeo gromadzili sie nrzy 'sąsiedniego przedziału śmieli się dy-- "JUe l noSThirpłiiwoi łfit-i-mi Panip '™&t — TerSvai1mrił Łmajorze Nie przyt-ł-nsć toi --mSzWeresgtolwtj- - "me majorze odwołuję się sSf?68- 0- — Żydowska morda — 0- - I-T- O jaząotem Harł cio łon Irłńreoo 5 moskiewski Ja mu pokaże — te — uujcia na żiuryiarzu -- t ucuc--j r-- i - -- osuim — cnorame oeziaane u 'ui2ry„ nie rozwiiai kiedyś Związał :71V 1 H7hvhvw n-r- tn -- ~-ji numu waguuy lunciiu- - XfeJ działami jaszczami samochod2- - l"'"-- turzem pachnące woraa ia j- - z jaszczów siedział młody żołnie- - jisno-iazurowj-c- h dziecumych i9a9n A głosów-- pijackie śpiewy Sta- ry zbójecki sprzymierzeniec-ru- m wyśmienicie ułatwiał za- danie Zamroczonych alkoho- lem niezdolnych do ororu lu- dzi wymordował po je"dnemu na pokładzie i w kajutach Nie na próżno śpiewano w tym czasie pieśni o "krwa-wym Normanie" Miał teraz okręt działo proch znaczne zapasy W kil- ka dni miał i własna załogę Sypnęły sie doń wszelkie za- bijaki i oprycliy Szli cłietnie pod komendę słynnego 'kor-sarza W czasie długich lat krwa-wego procederu skarbv zebrał ogromne Ukrył je podobno po wielu wyspach ale przede wszystkim na tej gdzie miesz-kał gdzie miał bazę Uporczywe legendy o milio-nach Normana nie wygasły do dzisiaj w rejonie Wysp Dzie-wiczych i co dziwniejsze cza-sem rzeczywistość potwierdza legndę Słowo "skarb" używane by-wa często w jęzjku wyspiarzy nawraca nawet w codzicnnjrn dialogu Z możliwością odko-pania skrzyni z kosztownoś-ciami odnalezienia C7eści ka-dłuba zotopionego okrętu spiżowego działa na dnie la-guny liczy się poważnie każ-dy' mieszkaniec rejonu a na-wet turysta który zdobył się przed wejściem do samolotu na przewertowanie dostęp-nych po bibliotekach źródeł historycznych Raz poraź robotnicy rozko-pując ziemie w St Thomas czy na pobliskiej Water Is-land pogłębiając port w Charlotte Amalie odnajdują złoto raz poraź mieszkaniec Tortoli dłubiąc na swej dział-ce uderza łopatą w wierzch metalowej skrzyni raz poraź kąpiący się turysta wychodzi z wody z cenna monetą wy- dłubana z koralu Na Wyspie Normana istot-nie znaleziono skarb Według starych źródeł ma to być cześć ładunku słynnego hisz-pańskiego statku "Nuestra Senora" wartości około pół miliona dolarów w zlocie i drogoccnnnościach zakopane-go na Wyspie Normana i wy-kopanego przez mieszkańców Tortoli Jardam' było tak by-ło Istnieje w St Thomas ro-dzina która wydając córkę za maż posyła ją do ołtarza przy-braną pasem z hiszpańskich duka!tó„w Osobliwy klejnot 1 -1- - ' 7 Wszelkie prawa autorskie rj ł 1 0-- czach Spojrzał na Martę pomachał ku niej ręką i uśmiechnął się wesoło i zawadiacko Do furażerki miał przypiętą zwiędłą pon-sow- ą różę Marta wychyliła się z okna Różę tę widziała jeszcze długo aż zginęła za czar-ny- m gryzącym dymem Znów grzmot kół zaduch kurz bijący w twarz Wagony kołysały się na zwrotni-cach grzmiały obok peronów zarywały się coraz głębiej w nadciągającą zewsząd noc Poprzez grzmot kół i gryzący zaduch dy-mu — znów ten cienki rozpaczliwy krzjk zza przepierzenia — Ma — mo Ma — mo — To moja zbrodnia — myśli Marta ściskając oburącz obolałe skronie niezdol-na pozbyć się tej koszmarnej upartej myśli — to moja zbrodnia i wina Potrójna wina — za śmierć za zbrodnie i za sieroctwo O tą przeklęta wódkę o tą postokTOĆ prze-klętą Gdyby nie to Moja zbrodnia Czym ją zmazę czem ją okupię Boże mój wielki Boże mój Pola zapadały się w horyzonty za lilio-wymi mgłami senne i ciche zieleniły się ciemną jesienną zielenią sady ociężałe kro-wy ściągały z pastwisk do obór Za którymś zakTetem toru daleko pod lasem jarzjło się wielkie ognisko i wysoki czerwony słup płomieni 1 dymu piął się prostopadle ku niebu Od rżysk ciągnęło wilgotnym przed-wieczornym zapachem ziemi Nagle w tur-kot kół wdarł się czysty klarowny dźwięk dzwonu pobliskiego kościoła Ziemia szy- -' kowala się do codziennego spokojnego snu obca ludzkim trwogom i bólom nieświa-doma nawałnicy która huraganem nadcią-gała nad jej pogodę jasność i ciszę Woj-na Nie to niemożliwe to absurd to non-sens to wierutny straszliwy nonsens Więc po tych ucichłych w przedwieczornej drzemce polach mają toczyć się czołgi? W lazurze dali maja błyskać artyleryjskie og-nie? Zamiast pastuszych ognisk krwawym odblaskiem położą się na ziemi ognie syg-nalizacyjne? A nad tą kępą przyczajonych w kotlince chat być może buchnie płomień pożaru? Nie to nieirożhwe Jak to na wojence ładnie — Rozlegały się z ostatniego przedziału chóralne pijackie wrzaski Koła pociągu grzmiał)' w tunelach zagajników głusząc dziką bezładną melodię niezestrojonych głosów Gwizd parowozu odbijał się od mil-czącego muru sosen cienko i wysoko jak na alarm Znów transporty wojskowe lory działa jeszcze samochody Cienkimi iglica-mi luf patrzyły w liliowe niebo działa prze-ciwlotnicze (Przypominają sobie fragment dzisiej- - przechodzi z pokolenia na po- kolenie Miejsce ukrytych skarbów jak twierdzi zgodnie opinia to trzy groty wycięte w skale i częściowo zatopione Przewodniki tuiystyczne przestrzegają przed samot-nym zwiedzaniem grot a jeśli robi się to w kompanii — nie zaleca się tego ludziom o sła-bych nerwach Dwiema motorówkami pod-pływamy do ciemnych okien Wyglądają dość nieprzyjem-nie nawet na tle blasku' słoń-ca niebieskości morza i nie-ba Popychani wiosłem wsu-wamy się w czarna jamę roz-wierającej się skały Z 'wnę-trza dochodzi głośny szuni niesamowity jak rzęrzenie duszonej bestii To trzema 0-twor- ami wiewa się morze Ło-skot fali podchwycony przez echa śpiące w rozległych tu-nelach potężnieje stokrotnie zcicha na chwilę i znowu pę-cznieje w kaskadę plusków bulgotów wibrujących jęków slihhhhh shhhhhh W wątłym świetle latarek widać wznoszące się stromo ściany wysoko na pięćdzie-siąt chyba stóp aż pod gesty mrok sięgający pod niewido-czne sklepienie Gdzieś w ty m mroku zrywa się fala świstów jękliwych zawodzeń i pisków To światło i glosy ludzkie 0-bud- ziły mieszkańców jaskiń — tysiące nietoparzy Wraże-nie rzeczywiście upiorne I znowu światło wydobywa zielone zapleśniałe kamienie Wysoko nad głowami występy skalne jakby półki To tam — pokazuje Jack — na tam-tej półce odkryto skarb z "Nuestra Senora" A tutaj pół roku temu turyści z Bilt-mor- e wygrzebali inną skrzyn-kę Zasypujemy Jacka pyta-niami nic o tym nie wiedzie-liśmy Obiecuje po powrocie na statek opowiedzieć dokład-niej ma cały reportaż wycięty z jakiegoś pisma Niedługo już pozostajemy w jaskini Każdy nerw każda żyłka domaga się słońca świe-żego powietrza" Człowiek tu-tejszy zapytany o "trejur"' u-śmiec- hnie się zagadkowo i milczy upoiczywie Chociaż trafi się i taki co po którymś rumie szepnie w samo ucho: "Go to Norman Island sar-chi- n dat awful middlc hole she derę Man she derę " Z dużą ciekawoycia zabiera-- Autor z widocznym szacun- - skarbu — Tdyznaleźli 'Dwie Kicm pisze o ponurym mieHsetki znalezionych w skrzynce atu ąu wiasnie wracamy Zgadza się Wynajęli we czterech żag-lówkę W St Thomas Dosta-tecznie znali się na żeglarst-wie by obejść się bez zawodo-wej załogi Uśmiechają sie z wielkiej fotografii Wyspor-towani opaleni bardzo' sym-patyczni młodzi ludzie Powłóczyli się po wyspach' ophnęli YirginGorda] zawró-cili na zachód Na zmianę po- goda wiatr szkwały — "zw-yczajnie Zbliżał sieiconiec ur-lopu Ale przed powrotem do St Thomas dwu z nich pod wpływem lektury książek i magazynów mimb fiaska nur-kowania wokół Anegady za-powiedziało że nie wracają do domu bez pobieżnego choćby przeszukania grot na Wypie Normana śmiali się z nich pozostali koledzy nie bło końca zło-śliw- ni kawałom Stanęli na kotwicy w tym sannm miej-scu udzie stoi teraz "Mave-ric- k" Dwaj śmiałkowie nie-zwłocznie popłynęli do grot "Macie dwie godziny czasu na wasze głupstwa" — 0-strz- egł ich jeszcze "kapitan" — ' spóźnicie się pojedziemy bez was Dzień był wietrzny fala biła z furia o skały "V grotach — pisze autor — wra-żenia akustyczne były po pro stu niesamowite Bez nam-sł- u polazł jeden z nich pod tamte polki Szukali długo bez lezultatu chcieli juz wiacac Nagle kilka kamieni pod kamieniami nawet nic głębo-ko metalowa płytka na niej ledwie widoczne hiszpańskie liteiy Zdarli palce do żywego mięsa wygrzebali niedua skrznkę Wiosłowali jak na skrzydłach Statek kołysał się mocno pod napierająca fala "Wy co? Z by kaście spadli" powitał ich rozeźlony kolega Zaniemówił Oczy postawił "w słup Ulokowana na 'stole w kabinie skrzynka zielono-bia- : la od pleśni ustaw lała świat i 4 śtiany kabiny w zupełnie m-ily- m wymiarze ' Wykonali — już w czwórkę — wokół lej skrzynki coś po średniego między twistem a tańcem ludezeiczych Karai-bów Po niemałych wysiłkach jiodw azyli wieko Rozprysły się po stole i podłodze ponę-ty zajaśniały zloty krucyfiks i' przy garść kolorowych' kamy-ków Popatmii na' siebie 'bez słowa chyba 1 minut"" trwało milczenie Poiem yerwłłaię fadosć! wiwaty otworzono 0-śtnt- nie zakupione na Tortoli koniaki - Dalsa czesc artykuły oci-śui- e orWórMkl tfełfWSffr-ł!- - ezp sądy rzeczoznawoówf SyhHJ szej nocnej rozmowy Stefa na 1 z ioktoreiru Stefan ostrożnie i z jakąś niechęcią mówił że my właściwie nie mamy pdpowiedniej obrony przeciwlotniczej Doktor starał się opanować ale już z samego tonu jego głosu wyczuć można było że wie to co i Stefan i że obydwaj właściwie udają przed sobą Sztucznie i nieudolnie pocieszali się nawza-jem że lotnictwo niemieckie jest zapewne o wiele słabsze niż się przypuszcza ze bę- - grało pomocniczą pdzen bojowych no mowy jiyVgfomot 0 tym aby ludność cywilna ponosiła stra ty Istnieją przecież konwencje umowy ży-jemy w świecie cywilizowanym gdzie obo-wiązują normy prawne gdzie wojna jest starciem sił zbrojnych państwa Prowadzili ze sobą na ten temat zawiłą sztuczną roz-mowę ale za jej kulisami z tonu głosów i niedomówień było jasne jedno: oto zbliża sie katastrofa której nie ujmie sic w żad-ne najbardziej wyszukane i precyzyjne sło-wa Wojna i śmierć) Znów ten cienki krzyk — ma — mo ma — mo Pogrążała się w swój ciemny duszny koszmar Z koszmaru tego wyłaniała sie sucha koścista ręka grożąca i bezlitosna W mroku wysoko ciemną plamą świecił 0-bra- zek patrzy na Mai to surowymi zimnymi oczami i milczał Jaką pokutę naznaczysz mi jaką? — szepce Mar-la _ jaką? Jaką pokutę za moją straszna zbrodnię? Bo przecież to ja jestem winna tej krwi Ja Milcząc surowymi kamiennymi oczami patrzy na nia obrazek Ostrobramskiej Su-cha koścista ręka podnosi się wysoko ku powale i grozi i grozi i grozi "Bo ty su-mienia ludzkiego nie — mówi okrop-ny skrzeczący głos i załamuje się w sucho-tnicz- y straszliwy kaszel i szloch — Mam sumienie — szepce Marta — mam sumienie I ja to odkupię Ja będę żyć tylko po to aby to odkupić — Martusiu — woła od drzwi przedzia-łu Stefan Zdołał jakoś przedostać się przez zatłoczony kurytarz stoi teraz na tle drzwi wysoki pogodny usłużny — Czy nie po-trzebujesz czegoś Martusiu? Nie jesteś gło-dna? Mamy przecież zapasy — Nie Stefuś dziękuję Już niedaleko do Warszawy prawda? — Za pół godziny być Już nawet widać światła Z sinej meły nad rżyskami wypływa da-lekim odblaskiem łuny — Warszawa 1 cie-mne niebo w tym kierunku podbiega zło-cistym nalotem Warszawa Olbrzymie rojne mrowisko dworca Cudem niemal znaleźli wolną tak-sówkę Warszawa tętni i huczy milionami głosów zalana powodzią świateł podmino-wana dygocąca Ostry zapach asfaltu ben-zn- y i perfum miesza się — z zapachem wojny Wszędzie jej ze-wsząd groiny i straszny — jak wezbrana powo-dziowa rzeka ogni i tłumów Za szybami li-muzyny przesuwały się jedynie nieruchome wyspy _ kawiarnie na chodnikach w cie-niu lip wśród których lampymigotały jak monet okazały sie miedzią kamienie - poł-szlachetnymi-wszy- stko to miało wartość ra-czej muzealną " Skrzynka należała zapewne do jakiegoś podrzędnego członka Normanowej ekipy kogoś kto otrzymywał nędzne resztki ochłapy bogatego łu-pu Niemnie] fakt pozostał faktem — legenda zmateriali-zowała się niespodziewanie Opowiadają po wyspach że znaleziono dotąd w grotach nie jeden o cztery skarby a' jedenaście innych czeka na szczęśliwca Być może że Wy-spa Normana kryje jeszcze niejedna niespodziankę Tylko kto pokusi sie pójść w ten mrok w fantasmagorie jaskiń w nietoperzowe piski w niesamowitość która wyzie-ra z każdego kamienia? To już nie jest brydż To rozpacz Z samymi blotkami wygrywa sie "mizerkę" ale nie robra Na szczęście part-nerzy rozzuchwaleni zbyt łat-wymi sukcesami rozpoczęli "pływanie" "Leżeli" aż trzy-krotnie bez czterech bez pię-:i- u Za takie ekscesy z kontra "po partii" płaci się grubo W rpzultacie mimo sporej z początku przegranej wieczór brydżowy zakończył się remi-sowo PÓlialasowało się jesz-cze przy barze popatrzyła jak rozwija-si- ę partia "cnbbagc" dość późno zeszło się do kabi- - Ale zasnąć nie można Przez otwarte okienko — port hole" wpada idący tuż nad wodą powiew Idzie do pełni Trzy kwadry owinięte w cynfolię Rozsypała się ta cynfolia po i chmurkach roz-lała po wodic Tuż przy bur-cie gwałtowne pluski seria dalszych pod brzegiem Na ciepłej fali ogłupiałe miesię-cznymi fluidami żerują wiel-kie ryby ' t n I jeszcze ta wyspa Zeszedł na brcg rój Slevensonow-skic- h postaci 1'tflycerzo fortu-ny": Kapitan Flint kucharz — Long John' Gcorge Dick Morgan z piiackicj załogi "Walmsa" Płyną szkunery- - widma łopoce 'Molly Roger" — flaga czaszek piszczeli ' ' Księżycowy gosejniec spina dalekie' wyspy( Blaskiem "doubloons" srebrpm :!pac ces of £igjit"„ „„„ 0k tTEJ iti& StioOFMcynd&toEEtf METAL CONTRACTOR ' SpcCjŁl! hi- - od 'plłisłtrJH"dacHSMi krjcidacliówKiy-lblntfIc8)- ' ko miny obljunlc £clnn Prtica gwarantowana ilczplatno —--tis7nco- wnnle-— ---- — - fllWarrerł Crc$e Toronto' '"' '' fl" '' 'IHI" IU'I ' l' I lic Uli II )fl 'll IV 'łlS '"''rt małe teatralne ksicżyco„ Z m narożnika Chmielnej- - rytmicznie-spadała-ijpięł- a się Ku góize na ipiąte "piętro purpurowa bryskaivi ca E WEDEL Kolorowej neonyi Tżywcail Skrzjżowanicj Brackiej 'Oristal7-fimasy- w BGK( błękitny neon 1 "Gazety llandlowoj' z zagadkowym purpurowym'n"0 iporspok tj-w-a Trzeciego iMostu wybiegająca AvJuny nad Pragą świaWa światła-- i światłai pul sujący goTączkowyi trwożnyrytini nocnych dzie rolę przy działaniach " jyarazaiVskicli magistrali Cłuchy i oczywiście nie ma"' nadlatującej nawałnicy' ) Ostrobramskiej masz i powinniśmy czad nadciągający jerozolimskie Afirln nnlnrln "rtln inl a mnmnn ci tu lniana W-U1-U J(IV UllUiUflJ snem z którego nic mogła nie rabgła oc-knąć się Nie mogła Ną ulicznym zoganc mignęła wskazówka 6snvł Jeszczc wczoraj — zaledwie wczoraj — o tej porze: ćmy nad klombami biały kitel Wieniewicza zapach mgły i nikotiany przytłumiony głos Stefat na akordy Księżycowej jak modlilwa( Jesi-cv- e vczoraj Nic to niemożliwe Stefan odwoził Marlę do jej mieszkania do Dobrej po drodze mieli przystanąć na chwilę przed domem gdzie 'mieszkał- - nd S7czjglej Nie bvł aw: Warszawie 'bd kilku dni a oczekiwał ważnej depeszy ziKrakowa- - Gdyby już była — zatrzyma tę taksówkę gfjż innej łatwo na Powiślu nie znajdzie aby pojechać zaraz na Żoliborz Czekała dość długo przed domem na Szczjglej Wewnątrz limuzyny było bardzo duszno odsunęła więc szybę i ćwierć-hau-sta- mi łykała zapach asfaltu i benzyny Ste-fan Jeszcze tjcli kilka chwil czy godzin z nim obok niego A potem Żelazną gorącą obręczą ściskał za krtań "niepokój Jeil Stanął obok taksówki i mocował się z klamką Trzymał w ręku jakiś świstek papieru 7 tego że tak nerwowo szarpał za klamkę zrozumiała' stało się coś — Karta "mob" — powiedział głucho w mroku — Czeka na mnie od wczoraj Mu-szę zaraz jechać do Skarżyska Zamarła skamieniała Samochód ruszjł W migotaniu migających za szybą świetl-nych plam Stefan gorączkowo wertował rozkład jazdy — Pociąg mam za trzydzieści pięć mi-nut Martusiu tylko cię odwiozę i zarsz wracam Muszę jechać wpaść do siebie za-brać byle co powiedzieć Martusiu moja — Odorowadze na dworzec — szepnęła — Nie Martusiu Broń Boże Ledwie dyszysz po tej podróży a widziałaś co się dzieje na dworcach Jeszcze ci coś się sla-m- e w takim zamęcie Nie Martusiu Nie na długo Ostrożnym serdecznym najtkliwszym gestem przygarnął ją do siebie Migotliwe kurczowe światła zza szyby przelatywały po jego mrów ej i pięknej twarzy Przygarnął mocno i trzymał Czuła na swym sercu ucisk jego gorącej i mcinej dłoni a jej małe ko-biece łzy spływały f6 tej dłoni 'olbrzymui jak świat rozpaczą Tamka Zakręt Ulica Dobra Stopnie schodów na drugie piętro uginają się nie-bezpiecznie i płynnie pod ociężałymi kro-kami bezw ładniejących nóg Opiekuńcze ra-mi- ę Stefana Znajome drzwi Dzwonek — luz — drugi — trzeci Cisza Jeszcze dzwo-nek Cisza KTO MA BLISKICH W POLSCE - wie-- z doświadczenia że na na na DZIEŃ MATKI prezent imieninowy graduacje czy ślub najlepszym darem jest paczka PEKAO wolna od cła gwarantowana w dostawie dostosowana do finansowych możliwości nadawcy i potrzeb odbiorcy Napcwno ktoś drogi i bliski czeka w Polsce na Twój dar 392 Bay St Kmiiiiiwihui injiijiJLiLiii iuiihii jin Nd L i iwjkujuibm -- JS9D t£BSeB3)2 mjmAKvmiimmjM'wią Centennlal Crettlngs from PARNES CLOTHING 7C6 OUEEN ST W EM 4-30- H Mcn's Sults Coals Tujscdoł Dlnner JuckoM and Unl-tcrsl- t) Nlaicrs IMade to Mpasure wlth our clolh or oiirs Order nou Fully Gunrnntfci! 17 19 21 23 13 235ES533S3E3 Toronto BViKftiaBlfl1fl7JSSfC Adwokaci i Notariusze A LIUDZIUS BL NOTARIUSZ Adwokat z Wilna 408 Roncesvallcs A v Toronto (rói? Hdwnrd Pnrk Ae) Tel Biuroi' 537-170- 8 Miesik: 279-6- 1 66 Okuliści OKULISTKA- - J T SZNtatWSKA Bnrtsr1 ocf u doblcrnnle ?zkieł 1 dopasowywanie "contact lcnsci t-cod?Jt-nnlŁoil 1W~1 1 oloty wiecznie w Innych godzinach aa uprzednim poroiumlcnlem' ' I 637rS piąlr Av W I Hit IOM1K[-W- 7 'I l"tl -- 1J iM(H"H XX 01P "(1 "ÓKUlllSTA "'' S BR0G0WSKI OD: I1 ' 1 417 Ronee'svalile'"t Al vvf"tll II I i '' (UWko 'HłMard Par)V'"'l" ta tel!fonlcninporoumlcnU'in Tell' ŁlB"ti41liŁi"ti:' -J-- 8029 tllllvm llvnni i!- - 4 II Pi Cl ( urlii ' J W ' 'Optkian)ii 2479A Bloor St West Toronto 9 "Ont'' SpccJaUzoJomyitlę w dobieraniu okularów rrccopty lekarzy oku Hitów Dentyści Dr ANDRZEJ DUKSZTA LEKARZ DENTYSTA rozpoczął praktjkc dentystyczna 94 Cumberland St Suitę 412 Toronto 5 Ont Tel 921-252- 8 23P29 Dr M JINDRA Dr V JINDRA LEKARZE DENTYtCI prryjmuja tnkio wIcCTornml I w (obuty ra uprrcdnlm poroiumlo- - nlpm telcfonlcinm 18 Spadlna Rd WA 2-08- 44 (powyifj llloor) 49-- P Dr V J Mollus LEKARZ DENTYSTAi prtyjmuje tnkii wlccioraml t w nouoty 711 uprzednim porptumle- - nlcm telefonicznym 262 Roncesvallcł LE 5702S tu ''Ctił DK vVl SADAUSKAS LEKARZ DENTYSTA Pnyjmujo m upnodnlm lelcfo- - nlcrnym porom mlonlcm Tel LE 1-4- 250 V1 Grenadier Rd (drugi dom od RoncomUeij)p II ul 'c H li' li J DrT L Granowikl DENTYSTA CHIRURG-- ' Mówi po (PC-lsk-U' rii 292 Spadlna Ave -- ti Toronto i( asB-yo- ui "{hi iMfflZP&-ij- 4 Okulista lpCollegeiSt Oczy badamjioMary-dostosowujemy- ' doUyszysklch '"'defektów wzrokiijhatiicrwowośćnai 'głowy „iuuwiiiiy t jju 11'uutui Vf MacDOHALD " ''TECrfNlCYlóMYCY ' ' ' ' - ' ! 1 1 1 ' I ( 1 ( - ( i- --- lim 1 'f i'i'A'i1 ! ból ' Kllcnt6V mówiących po pola- r-przyjmuje E nózcka Godziny: codziennie od 9 rnno do S3( po ja sonutę od 9 do 1230 £ Tel 769-260- 3 ' ' ' Speeiallśctod "Contoet Lense' Doktorzy Chiropraktyki w Toronto Hf STANISŁAW J LACH 124 Roncetvalle Ayo ' — LE 5-12- 11 RYSZARD LUCK-LUKOWS- KI 1848 Bloor St Wosł — RO 9-22- 59 RYSZARD S WYNN-WINIARS- KI 153 St Clair Avo W — 923-624- 7 Badanie I leczenie chorób kręgosłupa (krzyża) i nerwów APTEKA ŁANDISA 368-212- 9 368-312- 6 462 QUEEN ST W TORONTO ONT Obsługująca Polonię Kanadyjska od lat Wysyłamy wolne od cła lekarstwa do Polski oraz innych kra-jów Europy - Wykonujemy recepty kanadyjskie i krajowe WIELKI WYBÓR WITAMIN Nadchodzi okres świat Wielkanocy Posiadamy na składzie duiv wvbór czekoladowych koszyczków kurek i zajączków 'dla dzieci dla pań kosmetyki najlepszego gatunku oraz penumy )i cenacn iiajinzszjtn Wszelkie zamówienia przyjmujemy listownie telefonicznie u lub osobiście — Miła polska obsługa g [JTyjTMfrriTTnTW ŁJ fr???! ftaŁHTW ll'ilr Naturalna leki ta zbawienne IV kaldej paczce Jest 12 ratunków awletych specjalnych tJ6l ktorycb wartołć potwierdziły naukowe badania farmakologiczni Jert daU wainojcl Znane od W ZIOŁA ZAKONNIKA daj Olgę w z6zDyen nJedomaranlarh: — MIESZAI7KA No 1—artretyzra zla krew alaba wątroba nerki No Z nleatrawnotć- - zgaga kolka gazy bóle No 1 — ła-godnie przeczyizczajace No 4 — na nerwowoić bez-aenn- oie wyczerpanie No 5 — niedomagania nereie 1 pęcherza No t —płuca przeziębienie kaszel flegma No W — apecjalne na reumatyzm 1 aerce No 11 —' ułatwiające schudnięcie bez głodowania Każda paezks ZIÓŁ ZAKONNIKA korztoje tylko 1200 razem t prze-syłka Paczki są dute t przrpucm utycia po polsku 1 angieklru Mamy wiele podziękowań Polecamy zaKze oofie i wysuu w bjim --KAP-SUŁKI ZIOŁOWE ZAKONNIKA No XC — BO jtąpsulelc ułatwiają-cych oJcnudzcnle cena $330 No 25 - BO kaprj ele na artretyzm nerki zł: krew cena 3Xio No 2C - łagodnie przeczyszczające -- ena NoT 27 - kapsułek Waleriana --Relax" na nerwy bezse-nni Nie narkotyczne J2 No 12-d- la zdrowia codrien herbata zlołowa-t- Ł Króli zaraz Money Order z zamówieniem prortmy podać swój aa- -t aladn? adreTi zlóŁ Zaraz 7tlcmy Na COD tto ycJŁ tplatrie posyłamy iatdemu poUlc broszurkę "Jak 10 ctttóW na przesyłkę) Zamówienia ądresowae Honk'8 Herb Center 2B40 Milwaukee Ave Chicago III 60B47 Wim IŁU-BSia- l imMmŁii" mm MstmAW mlffccłisltJ ii JtSiZ5ł'A m B?i łST iS-jl- ?! Sifele ifc}A': 3CMH muw mwmt i! i i &t PU lT-r- K M l:młStrM_lŁ mfi
Object Description
Rating | |
Title | Zwilazkowiec Alliancer, March 18, 1967 |
Language | pl |
Subject | Poland -- Newspapers; Newspapers -- Poland; Polish Canadians Newspapers |
Date | 1967-03-18 |
Type | application/pdf |
Format | text |
Rights | Licenced under section 77(1) of the Copyright Act. For detailed information visit: http://www.connectingcanadians.org/en/content/copyright |
Identifier | ZwilaD3000379 |
Description
Title | 000092b |
Rights | Licenced under section 77(1) of the Copyright Act. For detailed information visit: http://www.connectingcanadians.org/en/content/copyright |
OCR text | fla WW Jf?L rVjfr3 csr Em rai "fl inH7i na Dead ?tSS2łtu -- - "Ł iuż resztę - wtni butla rumu" i Jack wykręcając ster &ŁX stożek podnoszący Skąd to? Gdzie LDb°S Robert Ludwik gsoi "w'sPa Sksr" Je!0IIv stożek nazywa się S2Vs Chest "Pierś nie-2T- b-brr Dmescie lat ?krawv zbój "Czarno-- i pozostawił tu piętna-buntoanyc- h towarzyszy n ponure miejsce Nikła f knettów ze wszystkich stromizny przepaści Tuiadomo jaki los spotkał wkóff Może zabrał ich in- -' Mozę zbudowali 5i sphneli do Tortoli? % wrrzneli się w pijackim iwK-Ńie- '" Pływać mało kto 5V tvch czasach obawia-c- e też' potworów morskich izcza straszliwych "tibu--- f -- rekinów Jeśli i jaki ek poszedł wpław ku li-- ™ widocznym tu zewsząd Wn bardzo wątpliwe czy B-U- i Odległości na mo- - nUa Bliskie na oko urze- - ba znacznie aaiej ruz się !ije i ifisary póhijspy zatoki jrits_ii_a- u-Ju Vn""A'n"n lnr!7i lo_ nwT maski snorkele inemy pływać nad złożami alu lezą płytko na półtora 213 [01 sie tam oa życia iezy marża na wodzie otwarte i maska oczy rozwierają się nej Z podziwu nad bogac- - :n form puisujacycn poa 1 nad niezuyKłoscią Ko-ni nn-skaiacyc-h na wszy-- Be strony żyjątek Dziw-- niemal niesamowicie wi-- "i tak w próżni Woda wy-cia w gorę bulgocą bańki netrza Niebiesko różowa na snodzie ukosem suną larańczowe ryby podobne nasz) eh leszczy Trzeba przyjrzeć się tym ki z bliska choć na kilka and Ręce pracują jak wio- - nogi zamieniają się w sru-ieszc- ze niżej jeszcze na 3 stóp Drgają tuż' przy hzy stowice koralu wo- - rozbiegłę Jakby Iapione osmiarnic' rozrostem jakby w jodujące pędami Wiją na wszystkie strony bły I u w a i w płuco ją Anczakową --'] k spał przejmować słyszeć sie" 4ain szczące oślizgłe pokryte ro- bakami i ślimakami morski-mi żerowisko kwiat ów-zwie-r-ząt z trawami na grzbietach matecznik czarnych i żółtvch krabów Nagle przychodzi panika Pdorzsytatoschsioędzpeondiumaksiklkęa zakproomp-li nieliśmy o wydechu coraz więcej wody brak powietrza Wstyd psiakrew przecież nie pierwszy raz pływamy pod- morskich łąkach Czas wyry- wać do góry najwyższy czas Czerwone koła 1 plamv" migo-cą cienie pulsy wala "w skro- niach Słońce rozfalowana powierzchnia chlust powie- trza Dość na dzisiaj pływania Kto chce "wariować" nad ko-ralowymi ławicami powinien dbać o kondycję i chodzić przynajmniej dwa na ty-dzień na basen YMCA W pobliżu sunie crawlem nie- zmordowana Karen Ba ma dwadzieścia lat Skończła sześciotygodniowy kurs dla nurków — "Scuba Diving" ♦ Norman Island to "Wysoa Skarbów" Stevensona Niji imię szczególnie krwiożercze-go pirata JMusiał do żywego dopiec ów Norman koczują-cej wówczas na Anegadzib zbójeckiej bandzie Podobno krzywdził podwładnych przy podziale łupów podobno b byle co dżgal nożem Pewne-go dnia przebrała się miarka Obalono herszta związano oddano pod sąd Ledwie sie wykręcił od zadyndania na rei Niemniej wsadzono opry-szk- a do łodzi dano strzelbę nóż trochę żywności zdano na łaskę fal i wiatrów Po kilku dniach przydryf-towa- ł do wyspy która miała nosić jego jmię Urzą-dził się tu zaraz i zaczął prze-myśliw- ać nad zemstą i sposo- bami wydostania się"z matni Nie czekał długo na uśmiech fortuny Przypłynął scory ża-glowiec zatrzymał sięgną noc przy wyspie Norman pływać nic umiał Miał za to odwagę szaleńca i ryzykanta -- na pocze- kaniu tratwę i korzystając z ciemności podpłynął pod '"sta-tek Zwinny jak "kot szybki jak błyskawica skoczył na kark pozostawianego na wa-chcie marynarza i 'ptfdęrżnął mu gardloV -- ' Odciajnał''trupato)ifv¥jścla do luku pfzytaii się-- w "'cieniu masztu i czekał Zdołu z ka-biny szedł-brzę- k szkła gwar Jerzy zastrzeżone -- A tak Kłótnia nich wyszła w nocy wiadomo pod gazem pijany Złapał - Jezu moj Jezu Kiedyż to? Dziś? - Jak raz o północku Ale zwiedzieli o tym jak słońce wstawało Doktor Wie-ńcz pobiegł tam policia przyszła On -- JBeosżzeczeBotażem żAyłaonDao? sŻzypjiet?ala oborni-- eS° Powieźli Wiela z niei to nie będzie 'ona na piersi słaba była A jeszcze jak Kia Dzieciaka ostawili A Anczaka poli- - racła -J- ezu — zachwiała kip Marta Stefan 13 Pod reke — Martnsin Onanni sip HŚJa? Ol niprlrthrło i tnrnimi nprwnmi się po ftrjZ W CTzminrńp t--Ał wrznoln rr7 nn upiorny koszmar — "kłótnia u nich Epk w nocy" --Wiedziała nieomylnie i ająco: ta kłótnia była epilogiem sce- - rnuz jej Marty udziałem 1 — z POOdU Kip1is7plr --AHlri niiQfW cnńr w furia i zemsta nożem Straszliwym Kartem wołał ku Marcie poprzez grzmot kurzu tamten dziecinny głos pierzenia: — Ma — mo zebv zatvkała n7v 7Phv nie --Me razv - w mordę 'dam — wrzeszczał pijany ™ pachołek Ja go do policji %vy- - -- nL3 udne 2ł0SV teonU-riU- - lol-i-i nipnr-z- v Ry dziki pijacki spór Piszczały kobiety K!f?oS Pnekonywał molestował Ktoś B ze zaraz da znać żandarmom w r0WÓZ Wił łirrn -- „4 T-4n- nrIrn ri0rem Xa sąsiednim torze stał woj- - "" 1 —nKnHmurii zjlomierze z -tory zagiąa1ani ea P°śpieszneeo gromadzili sie nrzy 'sąsiedniego przedziału śmieli się dy-- "JUe l noSThirpłiiwoi łfit-i-mi Panip '™&t — TerSvai1mrił Łmajorze Nie przyt-ł-nsć toi --mSzWeresgtolwtj- - "me majorze odwołuję się sSf?68- 0- — Żydowska morda — 0- - I-T- O jaząotem Harł cio łon Irłńreoo 5 moskiewski Ja mu pokaże — te — uujcia na żiuryiarzu -- t ucuc--j r-- i - -- osuim — cnorame oeziaane u 'ui2ry„ nie rozwiiai kiedyś Związał :71V 1 H7hvhvw n-r- tn -- ~-ji numu waguuy lunciiu- - XfeJ działami jaszczami samochod2- - l"'"-- turzem pachnące woraa ia j- - z jaszczów siedział młody żołnie- - jisno-iazurowj-c- h dziecumych i9a9n A głosów-- pijackie śpiewy Sta- ry zbójecki sprzymierzeniec-ru- m wyśmienicie ułatwiał za- danie Zamroczonych alkoho- lem niezdolnych do ororu lu- dzi wymordował po je"dnemu na pokładzie i w kajutach Nie na próżno śpiewano w tym czasie pieśni o "krwa-wym Normanie" Miał teraz okręt działo proch znaczne zapasy W kil- ka dni miał i własna załogę Sypnęły sie doń wszelkie za- bijaki i oprycliy Szli cłietnie pod komendę słynnego 'kor-sarza W czasie długich lat krwa-wego procederu skarbv zebrał ogromne Ukrył je podobno po wielu wyspach ale przede wszystkim na tej gdzie miesz-kał gdzie miał bazę Uporczywe legendy o milio-nach Normana nie wygasły do dzisiaj w rejonie Wysp Dzie-wiczych i co dziwniejsze cza-sem rzeczywistość potwierdza legndę Słowo "skarb" używane by-wa często w jęzjku wyspiarzy nawraca nawet w codzicnnjrn dialogu Z możliwością odko-pania skrzyni z kosztownoś-ciami odnalezienia C7eści ka-dłuba zotopionego okrętu spiżowego działa na dnie la-guny liczy się poważnie każ-dy' mieszkaniec rejonu a na-wet turysta który zdobył się przed wejściem do samolotu na przewertowanie dostęp-nych po bibliotekach źródeł historycznych Raz poraź robotnicy rozko-pując ziemie w St Thomas czy na pobliskiej Water Is-land pogłębiając port w Charlotte Amalie odnajdują złoto raz poraź mieszkaniec Tortoli dłubiąc na swej dział-ce uderza łopatą w wierzch metalowej skrzyni raz poraź kąpiący się turysta wychodzi z wody z cenna monetą wy- dłubana z koralu Na Wyspie Normana istot-nie znaleziono skarb Według starych źródeł ma to być cześć ładunku słynnego hisz-pańskiego statku "Nuestra Senora" wartości około pół miliona dolarów w zlocie i drogoccnnnościach zakopane-go na Wyspie Normana i wy-kopanego przez mieszkańców Tortoli Jardam' było tak by-ło Istnieje w St Thomas ro-dzina która wydając córkę za maż posyła ją do ołtarza przy-braną pasem z hiszpańskich duka!tó„w Osobliwy klejnot 1 -1- - ' 7 Wszelkie prawa autorskie rj ł 1 0-- czach Spojrzał na Martę pomachał ku niej ręką i uśmiechnął się wesoło i zawadiacko Do furażerki miał przypiętą zwiędłą pon-sow- ą różę Marta wychyliła się z okna Różę tę widziała jeszcze długo aż zginęła za czar-ny- m gryzącym dymem Znów grzmot kół zaduch kurz bijący w twarz Wagony kołysały się na zwrotni-cach grzmiały obok peronów zarywały się coraz głębiej w nadciągającą zewsząd noc Poprzez grzmot kół i gryzący zaduch dy-mu — znów ten cienki rozpaczliwy krzjk zza przepierzenia — Ma — mo Ma — mo — To moja zbrodnia — myśli Marta ściskając oburącz obolałe skronie niezdol-na pozbyć się tej koszmarnej upartej myśli — to moja zbrodnia i wina Potrójna wina — za śmierć za zbrodnie i za sieroctwo O tą przeklęta wódkę o tą postokTOĆ prze-klętą Gdyby nie to Moja zbrodnia Czym ją zmazę czem ją okupię Boże mój wielki Boże mój Pola zapadały się w horyzonty za lilio-wymi mgłami senne i ciche zieleniły się ciemną jesienną zielenią sady ociężałe kro-wy ściągały z pastwisk do obór Za którymś zakTetem toru daleko pod lasem jarzjło się wielkie ognisko i wysoki czerwony słup płomieni 1 dymu piął się prostopadle ku niebu Od rżysk ciągnęło wilgotnym przed-wieczornym zapachem ziemi Nagle w tur-kot kół wdarł się czysty klarowny dźwięk dzwonu pobliskiego kościoła Ziemia szy- -' kowala się do codziennego spokojnego snu obca ludzkim trwogom i bólom nieświa-doma nawałnicy która huraganem nadcią-gała nad jej pogodę jasność i ciszę Woj-na Nie to niemożliwe to absurd to non-sens to wierutny straszliwy nonsens Więc po tych ucichłych w przedwieczornej drzemce polach mają toczyć się czołgi? W lazurze dali maja błyskać artyleryjskie og-nie? Zamiast pastuszych ognisk krwawym odblaskiem położą się na ziemi ognie syg-nalizacyjne? A nad tą kępą przyczajonych w kotlince chat być może buchnie płomień pożaru? Nie to nieirożhwe Jak to na wojence ładnie — Rozlegały się z ostatniego przedziału chóralne pijackie wrzaski Koła pociągu grzmiał)' w tunelach zagajników głusząc dziką bezładną melodię niezestrojonych głosów Gwizd parowozu odbijał się od mil-czącego muru sosen cienko i wysoko jak na alarm Znów transporty wojskowe lory działa jeszcze samochody Cienkimi iglica-mi luf patrzyły w liliowe niebo działa prze-ciwlotnicze (Przypominają sobie fragment dzisiej- - przechodzi z pokolenia na po- kolenie Miejsce ukrytych skarbów jak twierdzi zgodnie opinia to trzy groty wycięte w skale i częściowo zatopione Przewodniki tuiystyczne przestrzegają przed samot-nym zwiedzaniem grot a jeśli robi się to w kompanii — nie zaleca się tego ludziom o sła-bych nerwach Dwiema motorówkami pod-pływamy do ciemnych okien Wyglądają dość nieprzyjem-nie nawet na tle blasku' słoń-ca niebieskości morza i nie-ba Popychani wiosłem wsu-wamy się w czarna jamę roz-wierającej się skały Z 'wnę-trza dochodzi głośny szuni niesamowity jak rzęrzenie duszonej bestii To trzema 0-twor- ami wiewa się morze Ło-skot fali podchwycony przez echa śpiące w rozległych tu-nelach potężnieje stokrotnie zcicha na chwilę i znowu pę-cznieje w kaskadę plusków bulgotów wibrujących jęków slihhhhh shhhhhh W wątłym świetle latarek widać wznoszące się stromo ściany wysoko na pięćdzie-siąt chyba stóp aż pod gesty mrok sięgający pod niewido-czne sklepienie Gdzieś w ty m mroku zrywa się fala świstów jękliwych zawodzeń i pisków To światło i glosy ludzkie 0-bud- ziły mieszkańców jaskiń — tysiące nietoparzy Wraże-nie rzeczywiście upiorne I znowu światło wydobywa zielone zapleśniałe kamienie Wysoko nad głowami występy skalne jakby półki To tam — pokazuje Jack — na tam-tej półce odkryto skarb z "Nuestra Senora" A tutaj pół roku temu turyści z Bilt-mor- e wygrzebali inną skrzyn-kę Zasypujemy Jacka pyta-niami nic o tym nie wiedzie-liśmy Obiecuje po powrocie na statek opowiedzieć dokład-niej ma cały reportaż wycięty z jakiegoś pisma Niedługo już pozostajemy w jaskini Każdy nerw każda żyłka domaga się słońca świe-żego powietrza" Człowiek tu-tejszy zapytany o "trejur"' u-śmiec- hnie się zagadkowo i milczy upoiczywie Chociaż trafi się i taki co po którymś rumie szepnie w samo ucho: "Go to Norman Island sar-chi- n dat awful middlc hole she derę Man she derę " Z dużą ciekawoycia zabiera-- Autor z widocznym szacun- - skarbu — Tdyznaleźli 'Dwie Kicm pisze o ponurym mieHsetki znalezionych w skrzynce atu ąu wiasnie wracamy Zgadza się Wynajęli we czterech żag-lówkę W St Thomas Dosta-tecznie znali się na żeglarst-wie by obejść się bez zawodo-wej załogi Uśmiechają sie z wielkiej fotografii Wyspor-towani opaleni bardzo' sym-patyczni młodzi ludzie Powłóczyli się po wyspach' ophnęli YirginGorda] zawró-cili na zachód Na zmianę po- goda wiatr szkwały — "zw-yczajnie Zbliżał sieiconiec ur-lopu Ale przed powrotem do St Thomas dwu z nich pod wpływem lektury książek i magazynów mimb fiaska nur-kowania wokół Anegady za-powiedziało że nie wracają do domu bez pobieżnego choćby przeszukania grot na Wypie Normana śmiali się z nich pozostali koledzy nie bło końca zło-śliw- ni kawałom Stanęli na kotwicy w tym sannm miej-scu udzie stoi teraz "Mave-ric- k" Dwaj śmiałkowie nie-zwłocznie popłynęli do grot "Macie dwie godziny czasu na wasze głupstwa" — 0-strz- egł ich jeszcze "kapitan" — ' spóźnicie się pojedziemy bez was Dzień był wietrzny fala biła z furia o skały "V grotach — pisze autor — wra-żenia akustyczne były po pro stu niesamowite Bez nam-sł- u polazł jeden z nich pod tamte polki Szukali długo bez lezultatu chcieli juz wiacac Nagle kilka kamieni pod kamieniami nawet nic głębo-ko metalowa płytka na niej ledwie widoczne hiszpańskie liteiy Zdarli palce do żywego mięsa wygrzebali niedua skrznkę Wiosłowali jak na skrzydłach Statek kołysał się mocno pod napierająca fala "Wy co? Z by kaście spadli" powitał ich rozeźlony kolega Zaniemówił Oczy postawił "w słup Ulokowana na 'stole w kabinie skrzynka zielono-bia- : la od pleśni ustaw lała świat i 4 śtiany kabiny w zupełnie m-ily- m wymiarze ' Wykonali — już w czwórkę — wokół lej skrzynki coś po średniego między twistem a tańcem ludezeiczych Karai-bów Po niemałych wysiłkach jiodw azyli wieko Rozprysły się po stole i podłodze ponę-ty zajaśniały zloty krucyfiks i' przy garść kolorowych' kamy-ków Popatmii na' siebie 'bez słowa chyba 1 minut"" trwało milczenie Poiem yerwłłaię fadosć! wiwaty otworzono 0-śtnt- nie zakupione na Tortoli koniaki - Dalsa czesc artykuły oci-śui- e orWórMkl tfełfWSffr-ł!- - ezp sądy rzeczoznawoówf SyhHJ szej nocnej rozmowy Stefa na 1 z ioktoreiru Stefan ostrożnie i z jakąś niechęcią mówił że my właściwie nie mamy pdpowiedniej obrony przeciwlotniczej Doktor starał się opanować ale już z samego tonu jego głosu wyczuć można było że wie to co i Stefan i że obydwaj właściwie udają przed sobą Sztucznie i nieudolnie pocieszali się nawza-jem że lotnictwo niemieckie jest zapewne o wiele słabsze niż się przypuszcza ze bę- - grało pomocniczą pdzen bojowych no mowy jiyVgfomot 0 tym aby ludność cywilna ponosiła stra ty Istnieją przecież konwencje umowy ży-jemy w świecie cywilizowanym gdzie obo-wiązują normy prawne gdzie wojna jest starciem sił zbrojnych państwa Prowadzili ze sobą na ten temat zawiłą sztuczną roz-mowę ale za jej kulisami z tonu głosów i niedomówień było jasne jedno: oto zbliża sie katastrofa której nie ujmie sic w żad-ne najbardziej wyszukane i precyzyjne sło-wa Wojna i śmierć) Znów ten cienki krzyk — ma — mo ma — mo Pogrążała się w swój ciemny duszny koszmar Z koszmaru tego wyłaniała sie sucha koścista ręka grożąca i bezlitosna W mroku wysoko ciemną plamą świecił 0-bra- zek patrzy na Mai to surowymi zimnymi oczami i milczał Jaką pokutę naznaczysz mi jaką? — szepce Mar-la _ jaką? Jaką pokutę za moją straszna zbrodnię? Bo przecież to ja jestem winna tej krwi Ja Milcząc surowymi kamiennymi oczami patrzy na nia obrazek Ostrobramskiej Su-cha koścista ręka podnosi się wysoko ku powale i grozi i grozi i grozi "Bo ty su-mienia ludzkiego nie — mówi okrop-ny skrzeczący głos i załamuje się w sucho-tnicz- y straszliwy kaszel i szloch — Mam sumienie — szepce Marta — mam sumienie I ja to odkupię Ja będę żyć tylko po to aby to odkupić — Martusiu — woła od drzwi przedzia-łu Stefan Zdołał jakoś przedostać się przez zatłoczony kurytarz stoi teraz na tle drzwi wysoki pogodny usłużny — Czy nie po-trzebujesz czegoś Martusiu? Nie jesteś gło-dna? Mamy przecież zapasy — Nie Stefuś dziękuję Już niedaleko do Warszawy prawda? — Za pół godziny być Już nawet widać światła Z sinej meły nad rżyskami wypływa da-lekim odblaskiem łuny — Warszawa 1 cie-mne niebo w tym kierunku podbiega zło-cistym nalotem Warszawa Olbrzymie rojne mrowisko dworca Cudem niemal znaleźli wolną tak-sówkę Warszawa tętni i huczy milionami głosów zalana powodzią świateł podmino-wana dygocąca Ostry zapach asfaltu ben-zn- y i perfum miesza się — z zapachem wojny Wszędzie jej ze-wsząd groiny i straszny — jak wezbrana powo-dziowa rzeka ogni i tłumów Za szybami li-muzyny przesuwały się jedynie nieruchome wyspy _ kawiarnie na chodnikach w cie-niu lip wśród których lampymigotały jak monet okazały sie miedzią kamienie - poł-szlachetnymi-wszy- stko to miało wartość ra-czej muzealną " Skrzynka należała zapewne do jakiegoś podrzędnego członka Normanowej ekipy kogoś kto otrzymywał nędzne resztki ochłapy bogatego łu-pu Niemnie] fakt pozostał faktem — legenda zmateriali-zowała się niespodziewanie Opowiadają po wyspach że znaleziono dotąd w grotach nie jeden o cztery skarby a' jedenaście innych czeka na szczęśliwca Być może że Wy-spa Normana kryje jeszcze niejedna niespodziankę Tylko kto pokusi sie pójść w ten mrok w fantasmagorie jaskiń w nietoperzowe piski w niesamowitość która wyzie-ra z każdego kamienia? To już nie jest brydż To rozpacz Z samymi blotkami wygrywa sie "mizerkę" ale nie robra Na szczęście part-nerzy rozzuchwaleni zbyt łat-wymi sukcesami rozpoczęli "pływanie" "Leżeli" aż trzy-krotnie bez czterech bez pię-:i- u Za takie ekscesy z kontra "po partii" płaci się grubo W rpzultacie mimo sporej z początku przegranej wieczór brydżowy zakończył się remi-sowo PÓlialasowało się jesz-cze przy barze popatrzyła jak rozwija-si- ę partia "cnbbagc" dość późno zeszło się do kabi- - Ale zasnąć nie można Przez otwarte okienko — port hole" wpada idący tuż nad wodą powiew Idzie do pełni Trzy kwadry owinięte w cynfolię Rozsypała się ta cynfolia po i chmurkach roz-lała po wodic Tuż przy bur-cie gwałtowne pluski seria dalszych pod brzegiem Na ciepłej fali ogłupiałe miesię-cznymi fluidami żerują wiel-kie ryby ' t n I jeszcze ta wyspa Zeszedł na brcg rój Slevensonow-skic- h postaci 1'tflycerzo fortu-ny": Kapitan Flint kucharz — Long John' Gcorge Dick Morgan z piiackicj załogi "Walmsa" Płyną szkunery- - widma łopoce 'Molly Roger" — flaga czaszek piszczeli ' ' Księżycowy gosejniec spina dalekie' wyspy( Blaskiem "doubloons" srebrpm :!pac ces of £igjit"„ „„„ 0k tTEJ iti& StioOFMcynd&toEEtf METAL CONTRACTOR ' SpcCjŁl! hi- - od 'plłisłtrJH"dacHSMi krjcidacliówKiy-lblntfIc8)- ' ko miny obljunlc £clnn Prtica gwarantowana ilczplatno —--tis7nco- wnnle-— ---- — - fllWarrerł Crc$e Toronto' '"' '' fl" '' 'IHI" IU'I ' l' I lic Uli II )fl 'll IV 'łlS '"''rt małe teatralne ksicżyco„ Z m narożnika Chmielnej- - rytmicznie-spadała-ijpięł- a się Ku góize na ipiąte "piętro purpurowa bryskaivi ca E WEDEL Kolorowej neonyi Tżywcail Skrzjżowanicj Brackiej 'Oristal7-fimasy- w BGK( błękitny neon 1 "Gazety llandlowoj' z zagadkowym purpurowym'n"0 iporspok tj-w-a Trzeciego iMostu wybiegająca AvJuny nad Pragą świaWa światła-- i światłai pul sujący goTączkowyi trwożnyrytini nocnych dzie rolę przy działaniach " jyarazaiVskicli magistrali Cłuchy i oczywiście nie ma"' nadlatującej nawałnicy' ) Ostrobramskiej masz i powinniśmy czad nadciągający jerozolimskie Afirln nnlnrln "rtln inl a mnmnn ci tu lniana W-U1-U J(IV UllUiUflJ snem z którego nic mogła nie rabgła oc-knąć się Nie mogła Ną ulicznym zoganc mignęła wskazówka 6snvł Jeszczc wczoraj — zaledwie wczoraj — o tej porze: ćmy nad klombami biały kitel Wieniewicza zapach mgły i nikotiany przytłumiony głos Stefat na akordy Księżycowej jak modlilwa( Jesi-cv- e vczoraj Nic to niemożliwe Stefan odwoził Marlę do jej mieszkania do Dobrej po drodze mieli przystanąć na chwilę przed domem gdzie 'mieszkał- - nd S7czjglej Nie bvł aw: Warszawie 'bd kilku dni a oczekiwał ważnej depeszy ziKrakowa- - Gdyby już była — zatrzyma tę taksówkę gfjż innej łatwo na Powiślu nie znajdzie aby pojechać zaraz na Żoliborz Czekała dość długo przed domem na Szczjglej Wewnątrz limuzyny było bardzo duszno odsunęła więc szybę i ćwierć-hau-sta- mi łykała zapach asfaltu i benzyny Ste-fan Jeszcze tjcli kilka chwil czy godzin z nim obok niego A potem Żelazną gorącą obręczą ściskał za krtań "niepokój Jeil Stanął obok taksówki i mocował się z klamką Trzymał w ręku jakiś świstek papieru 7 tego że tak nerwowo szarpał za klamkę zrozumiała' stało się coś — Karta "mob" — powiedział głucho w mroku — Czeka na mnie od wczoraj Mu-szę zaraz jechać do Skarżyska Zamarła skamieniała Samochód ruszjł W migotaniu migających za szybą świetl-nych plam Stefan gorączkowo wertował rozkład jazdy — Pociąg mam za trzydzieści pięć mi-nut Martusiu tylko cię odwiozę i zarsz wracam Muszę jechać wpaść do siebie za-brać byle co powiedzieć Martusiu moja — Odorowadze na dworzec — szepnęła — Nie Martusiu Broń Boże Ledwie dyszysz po tej podróży a widziałaś co się dzieje na dworcach Jeszcze ci coś się sla-m- e w takim zamęcie Nie Martusiu Nie na długo Ostrożnym serdecznym najtkliwszym gestem przygarnął ją do siebie Migotliwe kurczowe światła zza szyby przelatywały po jego mrów ej i pięknej twarzy Przygarnął mocno i trzymał Czuła na swym sercu ucisk jego gorącej i mcinej dłoni a jej małe ko-biece łzy spływały f6 tej dłoni 'olbrzymui jak świat rozpaczą Tamka Zakręt Ulica Dobra Stopnie schodów na drugie piętro uginają się nie-bezpiecznie i płynnie pod ociężałymi kro-kami bezw ładniejących nóg Opiekuńcze ra-mi- ę Stefana Znajome drzwi Dzwonek — luz — drugi — trzeci Cisza Jeszcze dzwo-nek Cisza KTO MA BLISKICH W POLSCE - wie-- z doświadczenia że na na na DZIEŃ MATKI prezent imieninowy graduacje czy ślub najlepszym darem jest paczka PEKAO wolna od cła gwarantowana w dostawie dostosowana do finansowych możliwości nadawcy i potrzeb odbiorcy Napcwno ktoś drogi i bliski czeka w Polsce na Twój dar 392 Bay St Kmiiiiiwihui injiijiJLiLiii iuiihii jin Nd L i iwjkujuibm -- JS9D t£BSeB3)2 mjmAKvmiimmjM'wią Centennlal Crettlngs from PARNES CLOTHING 7C6 OUEEN ST W EM 4-30- H Mcn's Sults Coals Tujscdoł Dlnner JuckoM and Unl-tcrsl- t) Nlaicrs IMade to Mpasure wlth our clolh or oiirs Order nou Fully Gunrnntfci! 17 19 21 23 13 235ES533S3E3 Toronto BViKftiaBlfl1fl7JSSfC Adwokaci i Notariusze A LIUDZIUS BL NOTARIUSZ Adwokat z Wilna 408 Roncesvallcs A v Toronto (rói? Hdwnrd Pnrk Ae) Tel Biuroi' 537-170- 8 Miesik: 279-6- 1 66 Okuliści OKULISTKA- - J T SZNtatWSKA Bnrtsr1 ocf u doblcrnnle ?zkieł 1 dopasowywanie "contact lcnsci t-cod?Jt-nnlŁoil 1W~1 1 oloty wiecznie w Innych godzinach aa uprzednim poroiumlcnlem' ' I 637rS piąlr Av W I Hit IOM1K[-W- 7 'I l"tl -- 1J iM(H"H XX 01P "(1 "ÓKUlllSTA "'' S BR0G0WSKI OD: I1 ' 1 417 Ronee'svalile'"t Al vvf"tll II I i '' (UWko 'HłMard Par)V'"'l" ta tel!fonlcninporoumlcnU'in Tell' ŁlB"ti41liŁi"ti:' -J-- 8029 tllllvm llvnni i!- - 4 II Pi Cl ( urlii ' J W ' 'Optkian)ii 2479A Bloor St West Toronto 9 "Ont'' SpccJaUzoJomyitlę w dobieraniu okularów rrccopty lekarzy oku Hitów Dentyści Dr ANDRZEJ DUKSZTA LEKARZ DENTYSTA rozpoczął praktjkc dentystyczna 94 Cumberland St Suitę 412 Toronto 5 Ont Tel 921-252- 8 23P29 Dr M JINDRA Dr V JINDRA LEKARZE DENTYtCI prryjmuja tnkio wIcCTornml I w (obuty ra uprrcdnlm poroiumlo- - nlpm telcfonlcinm 18 Spadlna Rd WA 2-08- 44 (powyifj llloor) 49-- P Dr V J Mollus LEKARZ DENTYSTAi prtyjmuje tnkii wlccioraml t w nouoty 711 uprzednim porptumle- - nlcm telefonicznym 262 Roncesvallcł LE 5702S tu ''Ctił DK vVl SADAUSKAS LEKARZ DENTYSTA Pnyjmujo m upnodnlm lelcfo- - nlcrnym porom mlonlcm Tel LE 1-4- 250 V1 Grenadier Rd (drugi dom od RoncomUeij)p II ul 'c H li' li J DrT L Granowikl DENTYSTA CHIRURG-- ' Mówi po (PC-lsk-U' rii 292 Spadlna Ave -- ti Toronto i( asB-yo- ui "{hi iMfflZP&-ij- 4 Okulista lpCollegeiSt Oczy badamjioMary-dostosowujemy- ' doUyszysklch '"'defektów wzrokiijhatiicrwowośćnai 'głowy „iuuwiiiiy t jju 11'uutui Vf MacDOHALD " ''TECrfNlCYlóMYCY ' ' ' ' - ' ! 1 1 1 ' I ( 1 ( - ( i- --- lim 1 'f i'i'A'i1 ! ból ' Kllcnt6V mówiących po pola- r-przyjmuje E nózcka Godziny: codziennie od 9 rnno do S3( po ja sonutę od 9 do 1230 £ Tel 769-260- 3 ' ' ' Speeiallśctod "Contoet Lense' Doktorzy Chiropraktyki w Toronto Hf STANISŁAW J LACH 124 Roncetvalle Ayo ' — LE 5-12- 11 RYSZARD LUCK-LUKOWS- KI 1848 Bloor St Wosł — RO 9-22- 59 RYSZARD S WYNN-WINIARS- KI 153 St Clair Avo W — 923-624- 7 Badanie I leczenie chorób kręgosłupa (krzyża) i nerwów APTEKA ŁANDISA 368-212- 9 368-312- 6 462 QUEEN ST W TORONTO ONT Obsługująca Polonię Kanadyjska od lat Wysyłamy wolne od cła lekarstwa do Polski oraz innych kra-jów Europy - Wykonujemy recepty kanadyjskie i krajowe WIELKI WYBÓR WITAMIN Nadchodzi okres świat Wielkanocy Posiadamy na składzie duiv wvbór czekoladowych koszyczków kurek i zajączków 'dla dzieci dla pań kosmetyki najlepszego gatunku oraz penumy )i cenacn iiajinzszjtn Wszelkie zamówienia przyjmujemy listownie telefonicznie u lub osobiście — Miła polska obsługa g [JTyjTMfrriTTnTW ŁJ fr???! ftaŁHTW ll'ilr Naturalna leki ta zbawienne IV kaldej paczce Jest 12 ratunków awletych specjalnych tJ6l ktorycb wartołć potwierdziły naukowe badania farmakologiczni Jert daU wainojcl Znane od W ZIOŁA ZAKONNIKA daj Olgę w z6zDyen nJedomaranlarh: — MIESZAI7KA No 1—artretyzra zla krew alaba wątroba nerki No Z nleatrawnotć- - zgaga kolka gazy bóle No 1 — ła-godnie przeczyizczajace No 4 — na nerwowoić bez-aenn- oie wyczerpanie No 5 — niedomagania nereie 1 pęcherza No t —płuca przeziębienie kaszel flegma No W — apecjalne na reumatyzm 1 aerce No 11 —' ułatwiające schudnięcie bez głodowania Każda paezks ZIÓŁ ZAKONNIKA korztoje tylko 1200 razem t prze-syłka Paczki są dute t przrpucm utycia po polsku 1 angieklru Mamy wiele podziękowań Polecamy zaKze oofie i wysuu w bjim --KAP-SUŁKI ZIOŁOWE ZAKONNIKA No XC — BO jtąpsulelc ułatwiają-cych oJcnudzcnle cena $330 No 25 - BO kaprj ele na artretyzm nerki zł: krew cena 3Xio No 2C - łagodnie przeczyszczające -- ena NoT 27 - kapsułek Waleriana --Relax" na nerwy bezse-nni Nie narkotyczne J2 No 12-d- la zdrowia codrien herbata zlołowa-t- Ł Króli zaraz Money Order z zamówieniem prortmy podać swój aa- -t aladn? adreTi zlóŁ Zaraz 7tlcmy Na COD tto ycJŁ tplatrie posyłamy iatdemu poUlc broszurkę "Jak 10 ctttóW na przesyłkę) Zamówienia ądresowae Honk'8 Herb Center 2B40 Milwaukee Ave Chicago III 60B47 Wim IŁU-BSia- l imMmŁii" mm MstmAW mlffccłisltJ ii JtSiZ5ł'A m B?i łST iS-jl- ?! Sifele ifc}A': 3CMH muw mwmt i! i i &t PU lT-r- K M l:młStrM_lŁ mfi |
Tags
Comments
Post a Comment for 000092b