000432a |
Previous | 30 of 64 | Next |
|
small (250x250 max)
medium (500x500 max)
Large
Extra Large
large ( > 500x500)
Full Resolution
|
This page
All
|
Ę
iJl!
MV
Pil )H
flfUtf
-- Ma
41"- -
ŁtM !!' J ' ' ' j pl': u
&rkt {'i )ff 8%
PfV IfX
&¥- - v- - I 8)
J
K '£ i?Ł J n m '
?3-- 8 'rit 'i ' II F-- !- i ł!
r- - ? tu i Bi '+ - 1 s &A łA St 1
Ir-- " v i % mw%gFl '' uv'n1
!¥% ~łL
12 s
2?-- '
w
El m i
NAJSERDECZNEtlSZElżYCZENIA
WESOŁYCHjŚWIĄT
X SZCZEŚLIWEGOjNOWĘGO ROKU
tfiasyłatj - !
')f
:t7"
-- TA''J'
NEŁ YOUŃG :& SONS
JOHN DEERE SULESi&SĘRyjCE'
BtL Tobacco Tyr-Disfritiutor- s
Przedstawiciele: rJóhhi Deere:
najlepszych maszyn rolniczych
Burfórd Teł 449-242- 2 jSimcoe 426-532-4
Z OKAZJI ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA
""'LNOWEGO}ROKU
najlepsze 'życzenia szczęścia ipbwódzenfa'zasyła'
BARRY BEVEN
ELECTRICAL- -
Elektryk- - kontraktom wykonuje wszelkie elektryczne
-- instalacje%wnowy(:hfdoma'ch sbraz 'naprawy
WuIBurfordOnł 'CU5'~ "Tel449-552- 7 $r-- --'AJa J J1L
DUŻO SZCZĘŚCIA II RADOŚCI Z OKAZJI ŚWIAT
BOŻEGO NARODZENIAMI 'NOWEGO 2ROKU
SRRywii&SOŃIiTD
'gENERAL-MERCHANTS- 1
$i xouriorner sioreiioroveriuu(years-- _ M --
sP?żywczy? rr Artykuły jpierwszej jakości
m riaćżynlaikuchennehubb
Nd ułiiejsye guaiu uiulwik laiwiuwszysuue wasze zaitupy
W1 Klng)SktB SBurford V JjilĄ 449-293- 3
Vfl llttI
t'v
MOC SERDECZNYCHsŻYCZEŃiZ OKAZJLŚWIAT
BOŻEGONARODZENIAiIDUŻOSZCZESClA?W%J
rui
'Ic
""-"'-si ivy jzasjrh
IPIKOR ST!r )0:
Burford 449-241- 1
KKW8Iryisiav_ii
-- ril
1DWP1 W
BURFORD
'GIFTSHOP
- X 4
'
" '
j
~
" "
i
2 " "
A--
'"
t i
i'
:n
W "
_
"
J
'
ł
O NT
--TlłWlornlniłiUłioIlfim' tifvhńrńrnV!i!ltorH'ł "łnrtfiilrAłu1
'"Burfórd Onł" " r-ei-Ł
" Dial '449-502- 9
--- &=
1Z
i---
'WesóliclioiąUBóżeaólNarodzenia
- i Szczęśliwego {Nowego Rólminmmn 1
życzy swej kK)ientelft 'Przyjaciołom7 i
Ńófwićli DisliictkGrOpefatiye1
Maszyny roln1c"zeTHĆa"?JIaszynyimleraarskie
MaszynydoTpfodukcji tytoniu f ł ł
Opał — "Petroleum Products"
i
T
Nórwich 863-254- 7
NAJSERDECZNIEJSZEŻYCZENIASWIĄTECZNE
UaLZJJSUVVl!iUyOWJSGO' ROKU
zasyłasveJiTaieńteliiicałejPolonii
BURFppJFERfŁlZERiLtD
(naprzeciw Terenu Wystawowego)
s--
jf
' Producenci nasienia j ś Posiadamyńa składzie cKi enmawikoazlóiwado't"ybtopnryioswkiywcahnia
I
[' rBURF0RD' '— NWAT ERFORD — 'MT ELGIN j
ll" NAJtŚZElŻYCZENlA -
~ I
M-- Ont
K
Vix
'rWtY7Zł
Z OKAZJI ŚWIĄTIBOŹEG'0'NARODZENIA C
~~ l!N0VEG00KU ?
- sKiaaaf
RiiiEYs- -t : - i Automatic" Trąnsniisśi6mServicev Wheel-Balancin- g
Front'Eńd'&Gen"eral?Repairs
NaprawawśzelldćjKńiotowlorazlsamocHodów
VykonanieTgwarantowane
Cąthcart Phone' Princeton ' 4584545
iwf
1 a1 fJmi®) 8BSExS: Wj [SWMPrJrlMXmrHrEKa !S?weSS&w
i n mk Jd v s 'tS&JSHa - WaSm -- £ tMl ał
wA?mG2&mwM££& jsr: cMafef w
i i siiK2ys35KłSKS3-''ł:s3sKSsMJaS- I
Pozamykaliloknalitdrzwi i już
się im zdawało "że mogą odejść
od tego wielkiego ' domu odda-lić
tsię od' pustychjbudynków i
czysto wymiecionego podwórza
'Ale --Teresa ociągała- - się patrzy-ła
'w okna na piętrze-jkn- a o szy-bach
zupełnie czarnych w tym
majowym: słońcu i' Stefan pomy-ślaż- e
ona znówfip~owie: "Zda-wało
mi się "że" Ale" tym razem
nieppwiedziała i to'było gonej
(znacznie gorzej niż' -- gdyby po-wiedziała:
"Zdawało misie że
coś tam" I podejrzewała że o-navjuż1- nigdy nie odzwyczai się
i od tego jakby wsobnego zaslu-chjtn- ia
które przeszkadza jej
wypowiadać do kcńca to- - co ma
ńamyśli 'A swoją drogą dom
byłstanowczo za wielki' miał za
dużo 'okien które patrzyły na
nich i zniewalały do ociągania
się i oglądania wstecz Wiedzieli
że tam dalej poza oborą i ogro-dzeniem
poczują' się lepiej —
ichodzi tylko o to żeby wreszcie
-- wyjść oddalić się od tych bu-dynków
nabrzmiałych pustką
4 A' było majowe popołudnie ta
[niewiarygodna pora kiedy czło- -
wiek"nic nie robi a w polu wszy
stko rośnie I to było źle ze nie
ma nic do roboty bo wtedy jest
za' dobrze i wtedy mocniej wy-czuwa
sięT nadchodzący z daleka
'inny7niewiadomyvczas
i —z- - Dokąd idziemy? — zapytała
Teresa gdy -- już 'wyszli"' za bra-m- ę
i
„i- - ja tbyła chwila kiedypo-winnisi- ę'
dziwić 'że ważniejsze
jestdla nich wyjście oddalenie
się"ód'tych budynków niżeli doj-ście
f do określonego celu: Do
wsi?"— Nie Jam już przestali
chodzić od czasu'gdyiwysiedlo-li- o
'Niemców do wsi 'schodzili
tylkoz konieczności ustały tam
zabawy ji gościnne przyjęcia lu-dzie
zajęci bylirobotą Teraz wa-biły
ich łąki za górą gdzie pasą
się krowy-- i lasy których jeszcze
nie 'zdołali poznać!- - I ta droga
polna taka stroma wygryziona
'przez deszczowe strugi zprzy- -
ffescupniętymi obok niej krzakami
"
f dzikiej ] róży'- -
się by-- spojrzeć wdół5-- na- - bu- -
dynkii gospodarskiej! ustawione w
fortecznyjakby czworobok lna
rozległy kraj(rozprzestrzenlają-cyrsi- ę
iaż 'po samotną) ledwie ry-'śującątsię'g-órę
"zwaną Sobótka
'I Twtedy odezwała się Teresa:
f--Pa-mięta'sz
tego Szwaba co
nam powiedział: "Topsze' "War-szawa
Itopsze'"? '
'Óćzyyiściejjże -- pamięta To by--
ło 'wtenczas gdy -- Warszawa do-gorywała
a1 oni1" oboje ze znaka-miPnairamiona- ch
spacerowa- -
f''"!liCwrpodmiejskim 'lasku w Meis- -
sen aNlemiec siedzący na ła-weczce
nie' mógł' się powstrzy-mać
fod"zjadliwego uśmiechu
powie"dział do 'nich: "Topsze
Warszawatopsze'
IIjwiesz}— wspominała Ter-re- sa - ontej nocy kiedy-by- ł
nalot na Drezno 'stał koło1 mnie
na tyiri1 'płaskinrTdachu przy fa
bryce bo miałi"dyżurfprzeciwpo-'żarowym- i
-- jak' się 'zaczęło łubudu
iijak się zaczęły laćz nieba no
wiesz terfiolętowe strugi wte- -
dyTpowiedziałam'doniego:' "Nie
topsze Dresden nie topsze"
i— yA oncoina to?
M — Oń' tylko jedno słovo po-wiedział:
"Furchtbar!"-Jako-ś tak
strasznieFurchtbar!"
— No 'takrozumiem — kiw-nął
głową Stefan- -
"er-"Chodź-my chodźmy
„Nie pytał jej dokąd chce iść
niej było dróg do wyboru ta je-dna
wiodła w górę coraz "wyżej
i wyżej I znowu stanęli by spoj-rzeć
w 'dół! na domy jak "biało
czerwone klocki na wsie zagu-bione
wśród drzew i miasteczka
w głębi kraju świecące się jak
białe kamienie Stąd można się- -
gnąćwzrokiem ażpo niebo nad
Dreznem bo wiadomo e to
zdruzgotane miasto leży gdzieś
w tamtych stronach gdzieś z le-wa
od 'majaczącej niebieskoSo-bótki- i
z"prawej zaś strony ale
znacznie dalej 'i_głębiej — War-szawallCis- za i bezmierny spokój
Jakże to możliwe1 żeby się nic
nie? działo? Milczenie :kraju wy
MJ daje Jsię czymś' niepojętym do
W&A nlĆo1nnVołiirH7ita rTVmi nionram
ffijf dziwymHliterhiclf dom i budyn-M- &
kir~goipodarcze7 "takie wielkie i
pustęiod-czasugd- y Hathvigowie
wyjecnau - Chodźmy
TOęc szli dalej i coraz wyżej
chociaż-ni- e mieli przed sobą o-kreślo- nego celua inie wiedzieli
dokąd driś zajdą W pewnj--m
momencie gdy "się już zbliżali
dozałomu' góry-Stefa- n przypom-niał
sobie:
"rr Jak ja pomyślę jakeś ty
wtedy "płakała
Teresa" uśmiechnęła się jak
zawsze! gdy wspominał otyrn p"o- -
żegnaniu ze starą 'Hattwigową
Pamięta iak ia ucałowała i niri--
-- 5?: snęłaińocno1 tylko tęnednąlko
a potem odwróciłifsię i 'gwałtow-nie
załkała To śmieszne żeby
tak za Niemką płakać i ale' czy
ona jedna płakała? Polki to ta-kie
beksy w ów pamiętny kwiet-niowy
dzień one więcej płakały
niżeli Niemki żegnające na zaw-sze
te pola ten kraj Od tego
czasu właśnie cisza zaległa te bu-dynki
i okolicę i wszystko stało
się za wielkie nie na ich miarę
Iczas był jakiś niezwykłyi jakby
sprężony i w swoim mijaniu da-jący
się odczuć Dlatego chętnie
wychodzili z domu i szli w po-le
nie mogli tkwić w miejscu i
nic nie robić gdy wszystko roś-nie
i zapowiada jakiś inny z
daleka idący czas
Stanęli wreszcie na grzbiecie
góry na granicy ziemi ornej z
wybujałym żytem — dalej cią-gnęły
się łąki aż pod las piętrzą-cy
się na drugiej jeszcze wyższej
górze
— Widzisz jak się nażarły?
Rzeczywiście Wszystkie czte-ry
krowy i wół i dwa cielęta
stały przy drucianymogrodzeniu
i żuły Tylko klacz i źrebię sku-bały
trawę Nie ma teraz' kłopo-tu
z karmieniem bydła i 'w ogóle
nie ma nic dó roboty i to jest
właśnie "niedobrze Wszystko
jest' wielkie wszystkiego jest'jza
dużoi domy i poladają" ''się
trwać w -- jakimśoczekiwaniu i
może dlategoTeresa ciągle jak
by czegoś nasłuchuje W dodat-ku
dziś jest niedziela i cała ta
dolina razem z łąkami i lasem
naprawdę wygląda tak jak po-winna'
wyglądać1 w niedzielne
popołudnie: Oboje' wtargnęli tu
nieoczekiwanie"! mieli to nieod-parte
'wrażenie 'jak gdyby"przy- -
łapali kogoś lub "coś na_ tajem
niczej czynnoscii zeowo cos na-gle
'przerwało tę czynność uci-chło"'
znieruchomiało 'Łąki były
tu rozległe wrzynające k
się licz- -
nymi zatokami w las i dużo pa
górów "i wądołów1 pó których
można by'"się błąkać do wieczo
ra: i mieczetpyzaie rozwarte ku
słońcu- - pełne złocistych rzęs i
złocistego pyłu Czy warto1 je
zrywać ni podnosić do oczu czy
lepiej ~widzieć{je%pewnej odleg-łości
takie" jak rosną na łące!
wbitewsoczyśtąuń trawy? Ste-fan
miał ochotę' zerwać parę tych
kwiatów ljuz się schylał ku zie-mi
ale wtedy usłyszał głos Te-resy:
— Jak ja się'czegoś boję
Spojrzał nanią" ale nie zapy-tał
czego się boi! bo już raz
kiedyś pytał ją ii ona nie umiała
mu odpowiedzieć Ona nigdy nic
wyraźnego nie może powiedzieć
zawszev tylko zaczyna i nie koń-czy
— Chodźmy chodźmy
Ruszyli pobrzeżem lasu skąd
mieli widok na dalsze łąki na
których pasły się krowy osadni-ka
Mitręgi! cało wieka niezwykle
oszczędnego który nigdy" nie pił
wódki i nie chodził na żadne za-bawy
A jeszcze dalej iwidać by-ło
krowy osadnika Poganka któ-ry
był z zawodu 'fotografem i
wcale się na rolnictwie riietznał
więc nie wiadomo jak on sobie
daje radę z gospodarstwem Zre
Małgorzaty
(Dokońcienieze str 29)
— Pan nie zna mojego męża
panie inspektorze
Dochodzenie policyjne po
twierdziło prawdę słów' Donalda
Jeden zjego
dużą nieostrożność przy
sprzedaży skradzionego Donaldo
wi zegarka z dedykacją od lady
Portwicke i po aresztowaniu
przyznał się że zostali obaj wy-najęci
przezentona dla upozo-rowania
kradzieży pereł! Zgod
nie z instrukcjami -- mocodawcy
zakopali pudełko mające zawie-rać
fałszywe perły! a w rzeczy-wistości
wypełnione przez Do-nalda
gwoździami Pudełko 'zo-stało
odkopane we wskazanym
miejscu! Dentoinpoczątkowo za-przeczał
!w-szystkiemuToskar-żając
Donalda o wymianę" perełŁ ale
po konfrontacji jz wynajętym
przez sieblev rzezimieszkiem
przyznał się! do wszystkiego!
Wlprzystępie hojności obdaro
wał swoją ostatnią 'przyjaciółkę
perłami żony Gdy ta nieoczeki
wanie zażądała od niego przy
słania pereł Denton doszedł do
wniosku- - że najprościej będzie
sfingować 'kradzież" jnaszyjńika
co definitywnie załatwi sprawę!
Aby mieć bezstronnego tświadka
wydareemarwynajął"Donalda do
przewiezienia pereł Po 'zakopat
niu p~udełka
z fałszy}vymi perłami wszelkie
tropy"5 były zatarte aTiDentonina
dodatekynógłby się "domagać wy-płaty
-- sumy na którą perły 'by
ły ubezpieczone Gdyby nie prze--
Wetfz1ci3ej'iodjiny:Hattw1brnoJć--Donald3- ł pie ulegało
sztą we 'wsi więcej było takich
dyletantów był nawet profesor
gimnazjalny z Krakowa dwóch
prawników ze Lwowa i jakiś far-maceuta
z Lublina
Teresa nagle zatrzymała się i
ostrzegawczo podniosła palec do
góry Tym razem jej zasłuchanie
było usprawiedliwione bo skra-jem
łąki szli jacyś ludzie i roz-mawiali
A byli to --Niemcy dwo-je
starszych Niemców Kilkanaś-cie
rodzin jeszcze pozostało we
wsi miały one ruszyć następnym
transportem w lecie lub jesienią
A tych dwoje Stefan znał nie
tylko z widzenia wiedział że
mieszkają na samym końcu wsi
w ostatniej chałupce w lesie Był
tam raz w zimie Razem z dwo-ma
innymi osadnikami chodził
po wsi i spisywał żywy inwen-tarz
Więc weszli do tego domku
ostatniego i najmniejszego we
wsi i swoim wejściem wywołali
tam istny popłoch Stara kobie-ta
chowała coś do łóżka a ten
stary pryk dreptał w miejscu i
zachowywał się zupełnie nieprzy-tomnie
Nędza panowała w tym
domku jakiej nigdzie we wsi nie
widzieli więc dziwili się że
wśród Niemców możliwe jestta-ki- e
dziadostwo Jeden z osadni-ków'
"i ' ciekawości wylazł na
strycłi i wkrótce zawołał:
— Chodźcie no tuchodźcie!
W" chwilę później wszycy trzej
śmiali się na tym stryszku ale
zarazem patrzyli na siebie ba-dawczo
bo nie byli pewnie czy
można się śmiać Bo w samym
rogu za przepierzeniem z desek
w ostatnim z ostatnich kątów
pod dachem za którym nie było
już nic prócz lasu z mokrymi
czapami śniegu! mieszkała koza
stworzenie głupie i-zabie-dzone
jak ci dwoje tam na doleJako-n- i
jątutwtaszczyli po drabinie
ipo co to zrobili? Stefan prędko
zszedł do izby: i powiedział tym
starym że są "dumme Leute" i
kazał im sprowadzić to stworze-nie
na dół-d- o ciepłej stajenki
Stąd więcich znajomość i te- -
raz gdy szli skrajem łąki z da- - --
lęka już f
witali Stefana uśmie-chemZbliżylijS- ię
ku sobie sta-- v
nęlitwarzą w-twąrźpót- em zwró-cili
się kudoliriie -- przetykanej
żółtym mleczem i czerwienią
pasących się krów "
—Es istschoeni— powiedział
wreszcie stary Niemiec
} — Ja ja schoen — potwier-dził
Stefan ?vt- -
-- — O ja' — przytaknęła stara
Niemka - es ist'wirklich schoen
I Teresa przytaknęła ruchem
głowy a stary Niemiec dodał
jeszcze:
— Ja ja schoen ł
Stefan domyślił-si- ę że oni nie r
dla spaceru wyszli aż na tę 'górę
pewnie wracali przez las z są-siedniej
wsi nieśli jakieś kobiał-ki
nakryte szmatami Nie pytał
ich o nic chwilę jeszcze stali
przy sobie wreszcie kiwnęli so
bie głowami na pożegnanie i ro
zeszli się t — Lubię starych ludzi — po
wiedział Stefan — A Niemców
można tylko starych lubić
(Dokończenie na str32)
Perły lenSon
napastnikóWpopeł-ni-ł'
praeznapastńików
wątpliwości że plan Dentona
musiałby się udać
— Rozumiem wszystko — po-wiedział
Donald do pani Denton
w czasie jej pożegnalnych od-wiedzin)
w szpitalu który "miał
opuścić jutro — Ale dlaczego
pani mąż ryzykował tego rodzaju
historię zamiast się pani przy-znać
do' swego błędu? To chyba
byłoby bezpieczniejsze?
— 'Niapan nie' rozumie panie
McKeogh — zaśmiała się Małgo
rzata- - -- 7- Moj mąz wprawdzie
mnie już' nie' kocha ale! kocha o-grom- nie kocha pieniądze A w
swoim czasie idla uniknięcia mo-żliwości
utraty majątkuna sku-tek
rozmaitych' posunięć' speku--
iacyjnychprzepisał!na mnie bar
dzo 'znaczną jego część W razie
rozwodumusiałby się! z tymi pie-niędzmi
pożegnać
— Jo dobrze — meldawał za
wygraną Donald — Skoro się pa- ni z nim dotychczas 'hie!rozwjod- -
łoabidćl'atcezgeogowmłaiśanłaiebypotwo opdaun?i zr-
Małgorzata podniosła na nie-go"
roziskrzone oczy:
"— r Ą niech on sobie dnięitno-c- e
spędza z Mm innym! Tomnie'
nic nie obchodzi! Alę_'żebyvtaka
(tu piękna pani' użyła wyrazu
absoljtńienienadającegosię do
drukuf miała nosić moje' (perły?
Tego mu nigdy nie" wybaczę!
Nigdy!
Dznynesąteikobiety" — po- -
myślałi Donald'iż melką przy
jemnością i spojrzała w czarne O
czy" Małgorzaty1 Denton- - _r Ma pani najzupełniejszą
rację t-powi-edział'
# ól __ Vyoiciich':Stefanśa_
-
NAJSERDECZNIEJSZElżYCZENIA T
WESOŁYCH ŚSWIAT
I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU
iskłada
łffiyss&£Wkł~Js
Millie's Lihgerie & Spprlswear
Wielki wybór sukieneiywszelkich rozmiarów i fasonów
Swetry gorsety nylony najnowszych modeli
Blouses — Gloyes — Handbags — Costumes
iJewellery-- — Sleep Wear
5 Grand River St Paris Tel HI 2-35-
21
1 9 9 11011 _
NAJSERDECZNIEJSZE ŻYCZENIA"
WESOŁYCH ŚWIĄT
I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU
zasyła
RADIO TV 'SERYICE CENTRĘ
Wielki wybór aparatów radiowych i telewizyjnych?
1 Reperacje pó -- cenach' umiarkowanych
Robota -- gwarantowana
21 William St Paris Ont Tel 442-424-
4
NAJLEPSZE ŻYCZENIA ŚWIĄTECZNE
I NOWOROCZNE
'SKłlADA
GORDON FIGHT
Admirał Sales'and Sennce — Radio & TV Repairs'
"No Gimmicks -- - Just Good Service"
Ali WorktGuaranteed
Obsługa Jactiowa ceny umiarkowane
Dial 458-488- 0 Princeton Cathcart Onł I
WIĄZANKĘ NAJLEPSZYCH ŻYCZEŃ W RADOSNYM i
' DNIU BOŻEGO NARODZENIAI NOWEGO ROKU
ŚLE SWEJ1 KLIENTELI I CAŁEJ POLONII
GAYCHILDOF PARIS
i0
Children's Wear — Girls sizes Infants 1 lo 14 j
Boyssizes Infants 1 tov6
Coats — Suits— Knitwear — Skirts — Baby Giffc- -
Ceny umiarkowane grzeczna obsługa
ii
44 Grand River N "Tel 442-364- 2 Paris OnM
' ♦ -- - t ! -
NAJSERDECZNIEJSZE ŻYCZENIA
WESOŁYCH ŚWIĄT
I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU
zasyła
STANISŁAWA i JÓZEFAT STYSINSCY
i POLSKI HOTEL"- -
' NEW ROYAL'HOUSE
Miejsce gdzie można spotkać przyjaciół
PARIS — - -- iv ONTARIO!
DUŻO SZCZĘŚCIA' I RADOŚCI Z OKAZJI ŚWIAT
BOŻEGO NARODZENIA 1 NOWEGO ROKU
życzy
NORMAN MULLOY APPLIANCESj
AUTHORIZED FRIG1DAIRE DEALER
- Wielki wybór pieców kuchennych pralek radia
telewizji! 'podarunków świątecznych
Paris Ont "— Phone 442-244-1
9 ' V~ 9 ~~ 9 " ' ' tt U
Z rT 6WIAT
MUU SKKDECZNYCH2YCZENZvUluzJi ""! yr
BUiHUU PUUMJU&EjPiUY I UUAU o£vv--—
AMES
NOVYMJROKU
'sk-ład- a -v-1„rr
BISHORGATERD
STATI0N i
w
Stacja bexnmvą£Otwartaypda7nordoi9??S' m
Benzyna d- - oUwaiśoMegrgatunkuu sH
--""3
r~~--~ ' prawnsriirgfzścznarobswga --& i RR3!PariSOnt" ' --T Charle H i
Object Description
| Rating | |
| Title | Zwilazkowiec Alliancer, December 23, 1964 |
| Language | pl |
| Subject | Poland -- Newspapers; Newspapers -- Poland; Polish Canadians Newspapers |
| Date | 1964-12-23 |
| Type | application/pdf |
| Format | text |
| Rights | Licenced under section 77(1) of the Copyright Act. For detailed information visit: http://www.connectingcanadians.org/en/content/copyright |
| Identifier | ZwilaD3000253 |
Description
| Title | 000432a |
| Rights | Licenced under section 77(1) of the Copyright Act. For detailed information visit: http://www.connectingcanadians.org/en/content/copyright |
| OCR text | Ę iJl! MV Pil )H flfUtf -- Ma 41"- - ŁtM !!' J ' ' ' j pl': u &rkt {'i )ff 8% PfV IfX &¥- - v- - I 8) J K '£ i?Ł J n m ' ?3-- 8 'rit 'i ' II F-- !- i ł! r- - ? tu i Bi '+ - 1 s &A łA St 1 Ir-- " v i % mw%gFl '' uv'n1 !¥% ~łL 12 s 2?-- ' w El m i NAJSERDECZNEtlSZElżYCZENIA WESOŁYCHjŚWIĄT X SZCZEŚLIWEGOjNOWĘGO ROKU tfiasyłatj - ! ')f :t7" -- TA''J' NEŁ YOUŃG :& SONS JOHN DEERE SULESi&SĘRyjCE' BtL Tobacco Tyr-Disfritiutor- s Przedstawiciele: rJóhhi Deere: najlepszych maszyn rolniczych Burfórd Teł 449-242- 2 jSimcoe 426-532-4 Z OKAZJI ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA ""'LNOWEGO}ROKU najlepsze 'życzenia szczęścia ipbwódzenfa'zasyła' BARRY BEVEN ELECTRICAL- - Elektryk- - kontraktom wykonuje wszelkie elektryczne -- instalacje%wnowy(:hfdoma'ch sbraz 'naprawy WuIBurfordOnł 'CU5'~ "Tel449-552- 7 $r-- --'AJa J J1L DUŻO SZCZĘŚCIA II RADOŚCI Z OKAZJI ŚWIAT BOŻEGO NARODZENIAMI 'NOWEGO 2ROKU SRRywii&SOŃIiTD 'gENERAL-MERCHANTS- 1 $i xouriorner sioreiioroveriuu(years-- _ M -- sP?żywczy? rr Artykuły jpierwszej jakości m riaćżynlaikuchennehubb Nd ułiiejsye guaiu uiulwik laiwiuwszysuue wasze zaitupy W1 Klng)SktB SBurford V JjilĄ 449-293- 3 Vfl llttI t'v MOC SERDECZNYCHsŻYCZEŃiZ OKAZJLŚWIAT BOŻEGONARODZENIAiIDUŻOSZCZESClA?W%J rui 'Ic ""-"'-si ivy jzasjrh IPIKOR ST!r )0: Burford 449-241- 1 KKW8Iryisiav_ii -- ril 1DWP1 W BURFORD 'GIFTSHOP - X 4 ' " ' j ~ " " i 2 " " A-- '" t i i' :n W " _ " J ' ł O NT --TlłWlornlniłiUłioIlfim' tifvhńrńrnV!i!ltorH'ł "łnrtfiilrAłu1 '"Burfórd Onł" " r-ei-Ł " Dial '449-502- 9 --- &= 1Z i--- 'WesóliclioiąUBóżeaólNarodzenia - i Szczęśliwego {Nowego Rólminmmn 1 życzy swej kK)ientelft 'Przyjaciołom7 i Ńófwićli DisliictkGrOpefatiye1 Maszyny roln1c"zeTHĆa"?JIaszynyimleraarskie MaszynydoTpfodukcji tytoniu f ł ł Opał — "Petroleum Products" i T Nórwich 863-254- 7 NAJSERDECZNIEJSZEŻYCZENIASWIĄTECZNE UaLZJJSUVVl!iUyOWJSGO' ROKU zasyłasveJiTaieńteliiicałejPolonii BURFppJFERfŁlZERiLtD (naprzeciw Terenu Wystawowego) s-- jf ' Producenci nasienia j ś Posiadamyńa składzie cKi enmawikoazlóiwado't"ybtopnryioswkiywcahnia I [' rBURF0RD' '— NWAT ERFORD — 'MT ELGIN j ll" NAJtŚZElŻYCZENlA - ~ I M-- Ont K Vix 'rWtY7Zł Z OKAZJI ŚWIĄTIBOŹEG'0'NARODZENIA C ~~ l!N0VEG00KU ? - sKiaaaf RiiiEYs- -t : - i Automatic" Trąnsniisśi6mServicev Wheel-Balancin- g Front'Eńd'&Gen"eral?Repairs NaprawawśzelldćjKńiotowlorazlsamocHodów VykonanieTgwarantowane Cąthcart Phone' Princeton ' 4584545 iwf 1 a1 fJmi®) 8BSExS: Wj [SWMPrJrlMXmrHrEKa !S?weSS&w i n mk Jd v s 'tS&JSHa - WaSm -- £ tMl ał wA?mG2&mwM££& jsr: cMafef w i i siiK2ys35KłSKS3-''ł:s3sKSsMJaS- I Pozamykaliloknalitdrzwi i już się im zdawało "że mogą odejść od tego wielkiego ' domu odda-lić tsię od' pustychjbudynków i czysto wymiecionego podwórza 'Ale --Teresa ociągała- - się patrzy-ła 'w okna na piętrze-jkn- a o szy-bach zupełnie czarnych w tym majowym: słońcu i' Stefan pomy-ślaż- e ona znówfip~owie: "Zda-wało mi się "że" Ale" tym razem nieppwiedziała i to'było gonej (znacznie gorzej niż' -- gdyby po-wiedziała: "Zdawało misie że coś tam" I podejrzewała że o-navjuż1- nigdy nie odzwyczai się i od tego jakby wsobnego zaslu-chjtn- ia które przeszkadza jej wypowiadać do kcńca to- - co ma ńamyśli 'A swoją drogą dom byłstanowczo za wielki' miał za dużo 'okien które patrzyły na nich i zniewalały do ociągania się i oglądania wstecz Wiedzieli że tam dalej poza oborą i ogro-dzeniem poczują' się lepiej — ichodzi tylko o to żeby wreszcie -- wyjść oddalić się od tych bu-dynków nabrzmiałych pustką 4 A' było majowe popołudnie ta [niewiarygodna pora kiedy czło- - wiek"nic nie robi a w polu wszy stko rośnie I to było źle ze nie ma nic do roboty bo wtedy jest za' dobrze i wtedy mocniej wy-czuwa sięT nadchodzący z daleka 'inny7niewiadomyvczas i —z- - Dokąd idziemy? — zapytała Teresa gdy -- już 'wyszli"' za bra-m- ę i „i- - ja tbyła chwila kiedypo-winnisi- ę' dziwić 'że ważniejsze jestdla nich wyjście oddalenie się"ód'tych budynków niżeli doj-ście f do określonego celu: Do wsi?"— Nie Jam już przestali chodzić od czasu'gdyiwysiedlo-li- o 'Niemców do wsi 'schodzili tylkoz konieczności ustały tam zabawy ji gościnne przyjęcia lu-dzie zajęci bylirobotą Teraz wa-biły ich łąki za górą gdzie pasą się krowy-- i lasy których jeszcze nie 'zdołali poznać!- - I ta droga polna taka stroma wygryziona 'przez deszczowe strugi zprzy- - ffescupniętymi obok niej krzakami " f dzikiej ] róży'- - się by-- spojrzeć wdół5-- na- - bu- - dynkii gospodarskiej! ustawione w fortecznyjakby czworobok lna rozległy kraj(rozprzestrzenlają-cyrsi- ę iaż 'po samotną) ledwie ry-'śującątsię'g-órę "zwaną Sobótka 'I Twtedy odezwała się Teresa: f--Pa-mięta'sz tego Szwaba co nam powiedział: "Topsze' "War-szawa Itopsze'"? ' 'Óćzyyiściejjże -- pamięta To by-- ło 'wtenczas gdy -- Warszawa do-gorywała a1 oni1" oboje ze znaka-miPnairamiona- ch spacerowa- - f''"!liCwrpodmiejskim 'lasku w Meis- - sen aNlemiec siedzący na ła-weczce nie' mógł' się powstrzy-mać fod"zjadliwego uśmiechu powie"dział do 'nich: "Topsze Warszawatopsze' IIjwiesz}— wspominała Ter-re- sa - ontej nocy kiedy-by- ł nalot na Drezno 'stał koło1 mnie na tyiri1 'płaskinrTdachu przy fa bryce bo miałi"dyżurfprzeciwpo-'żarowym- i -- jak' się 'zaczęło łubudu iijak się zaczęły laćz nieba no wiesz terfiolętowe strugi wte- - dyTpowiedziałam'doniego:' "Nie topsze Dresden nie topsze" i— yA oncoina to? M — Oń' tylko jedno słovo po-wiedział: "Furchtbar!"-Jako-ś tak strasznieFurchtbar!" — No 'takrozumiem — kiw-nął głową Stefan- - "er-"Chodź-my chodźmy „Nie pytał jej dokąd chce iść niej było dróg do wyboru ta je-dna wiodła w górę coraz "wyżej i wyżej I znowu stanęli by spoj-rzeć w 'dół! na domy jak "biało czerwone klocki na wsie zagu-bione wśród drzew i miasteczka w głębi kraju świecące się jak białe kamienie Stąd można się- - gnąćwzrokiem ażpo niebo nad Dreznem bo wiadomo e to zdruzgotane miasto leży gdzieś w tamtych stronach gdzieś z le-wa od 'majaczącej niebieskoSo-bótki- i z"prawej zaś strony ale znacznie dalej 'i_głębiej — War-szawallCis- za i bezmierny spokój Jakże to możliwe1 żeby się nic nie? działo? Milczenie :kraju wy MJ daje Jsię czymś' niepojętym do W&A nlĆo1nnVołiirH7ita rTVmi nionram ffijf dziwymHliterhiclf dom i budyn-M- & kir~goipodarcze7 "takie wielkie i pustęiod-czasugd- y Hathvigowie wyjecnau - Chodźmy TOęc szli dalej i coraz wyżej chociaż-ni- e mieli przed sobą o-kreślo- nego celua inie wiedzieli dokąd driś zajdą W pewnj--m momencie gdy "się już zbliżali dozałomu' góry-Stefa- n przypom-niał sobie: "rr Jak ja pomyślę jakeś ty wtedy "płakała Teresa" uśmiechnęła się jak zawsze! gdy wspominał otyrn p"o- - żegnaniu ze starą 'Hattwigową Pamięta iak ia ucałowała i niri-- -- 5?: snęłaińocno1 tylko tęnednąlko a potem odwróciłifsię i 'gwałtow-nie załkała To śmieszne żeby tak za Niemką płakać i ale' czy ona jedna płakała? Polki to ta-kie beksy w ów pamiętny kwiet-niowy dzień one więcej płakały niżeli Niemki żegnające na zaw-sze te pola ten kraj Od tego czasu właśnie cisza zaległa te bu-dynki i okolicę i wszystko stało się za wielkie nie na ich miarę Iczas był jakiś niezwykłyi jakby sprężony i w swoim mijaniu da-jący się odczuć Dlatego chętnie wychodzili z domu i szli w po-le nie mogli tkwić w miejscu i nic nie robić gdy wszystko roś-nie i zapowiada jakiś inny z daleka idący czas Stanęli wreszcie na grzbiecie góry na granicy ziemi ornej z wybujałym żytem — dalej cią-gnęły się łąki aż pod las piętrzą-cy się na drugiej jeszcze wyższej górze — Widzisz jak się nażarły? Rzeczywiście Wszystkie czte-ry krowy i wół i dwa cielęta stały przy drucianymogrodzeniu i żuły Tylko klacz i źrebię sku-bały trawę Nie ma teraz' kłopo-tu z karmieniem bydła i 'w ogóle nie ma nic dó roboty i to jest właśnie "niedobrze Wszystko jest' wielkie wszystkiego jest'jza dużoi domy i poladają" ''się trwać w -- jakimśoczekiwaniu i może dlategoTeresa ciągle jak by czegoś nasłuchuje W dodat-ku dziś jest niedziela i cała ta dolina razem z łąkami i lasem naprawdę wygląda tak jak po-winna' wyglądać1 w niedzielne popołudnie: Oboje' wtargnęli tu nieoczekiwanie"! mieli to nieod-parte 'wrażenie 'jak gdyby"przy- - łapali kogoś lub "coś na_ tajem niczej czynnoscii zeowo cos na-gle 'przerwało tę czynność uci-chło"' znieruchomiało 'Łąki były tu rozległe wrzynające k się licz- - nymi zatokami w las i dużo pa górów "i wądołów1 pó których można by'"się błąkać do wieczo ra: i mieczetpyzaie rozwarte ku słońcu- - pełne złocistych rzęs i złocistego pyłu Czy warto1 je zrywać ni podnosić do oczu czy lepiej ~widzieć{je%pewnej odleg-łości takie" jak rosną na łące! wbitewsoczyśtąuń trawy? Ste-fan miał ochotę' zerwać parę tych kwiatów ljuz się schylał ku zie-mi ale wtedy usłyszał głos Te-resy: — Jak ja się'czegoś boję Spojrzał nanią" ale nie zapy-tał czego się boi! bo już raz kiedyś pytał ją ii ona nie umiała mu odpowiedzieć Ona nigdy nic wyraźnego nie może powiedzieć zawszev tylko zaczyna i nie koń-czy — Chodźmy chodźmy Ruszyli pobrzeżem lasu skąd mieli widok na dalsze łąki na których pasły się krowy osadni-ka Mitręgi! cało wieka niezwykle oszczędnego który nigdy" nie pił wódki i nie chodził na żadne za-bawy A jeszcze dalej iwidać by-ło krowy osadnika Poganka któ-ry był z zawodu 'fotografem i wcale się na rolnictwie riietznał więc nie wiadomo jak on sobie daje radę z gospodarstwem Zre Małgorzaty (Dokońcienieze str 29) — Pan nie zna mojego męża panie inspektorze Dochodzenie policyjne po twierdziło prawdę słów' Donalda Jeden zjego dużą nieostrożność przy sprzedaży skradzionego Donaldo wi zegarka z dedykacją od lady Portwicke i po aresztowaniu przyznał się że zostali obaj wy-najęci przezentona dla upozo-rowania kradzieży pereł! Zgod nie z instrukcjami -- mocodawcy zakopali pudełko mające zawie-rać fałszywe perły! a w rzeczy-wistości wypełnione przez Do-nalda gwoździami Pudełko 'zo-stało odkopane we wskazanym miejscu! Dentoinpoczątkowo za-przeczał !w-szystkiemuToskar-żając Donalda o wymianę" perełŁ ale po konfrontacji jz wynajętym przez sieblev rzezimieszkiem przyznał się! do wszystkiego! Wlprzystępie hojności obdaro wał swoją ostatnią 'przyjaciółkę perłami żony Gdy ta nieoczeki wanie zażądała od niego przy słania pereł Denton doszedł do wniosku- - że najprościej będzie sfingować 'kradzież" jnaszyjńika co definitywnie załatwi sprawę! Aby mieć bezstronnego tświadka wydareemarwynajął"Donalda do przewiezienia pereł Po 'zakopat niu p~udełka z fałszy}vymi perłami wszelkie tropy"5 były zatarte aTiDentonina dodatekynógłby się "domagać wy-płaty -- sumy na którą perły 'by ły ubezpieczone Gdyby nie prze-- Wetfz1ci3ej'iodjiny:Hattw1brnoJć--Donald3- ł pie ulegało sztą we 'wsi więcej było takich dyletantów był nawet profesor gimnazjalny z Krakowa dwóch prawników ze Lwowa i jakiś far-maceuta z Lublina Teresa nagle zatrzymała się i ostrzegawczo podniosła palec do góry Tym razem jej zasłuchanie było usprawiedliwione bo skra-jem łąki szli jacyś ludzie i roz-mawiali A byli to --Niemcy dwo-je starszych Niemców Kilkanaś-cie rodzin jeszcze pozostało we wsi miały one ruszyć następnym transportem w lecie lub jesienią A tych dwoje Stefan znał nie tylko z widzenia wiedział że mieszkają na samym końcu wsi w ostatniej chałupce w lesie Był tam raz w zimie Razem z dwo-ma innymi osadnikami chodził po wsi i spisywał żywy inwen-tarz Więc weszli do tego domku ostatniego i najmniejszego we wsi i swoim wejściem wywołali tam istny popłoch Stara kobie-ta chowała coś do łóżka a ten stary pryk dreptał w miejscu i zachowywał się zupełnie nieprzy-tomnie Nędza panowała w tym domku jakiej nigdzie we wsi nie widzieli więc dziwili się że wśród Niemców możliwe jestta-ki- e dziadostwo Jeden z osadni-ków' "i ' ciekawości wylazł na strycłi i wkrótce zawołał: — Chodźcie no tuchodźcie! W" chwilę później wszycy trzej śmiali się na tym stryszku ale zarazem patrzyli na siebie ba-dawczo bo nie byli pewnie czy można się śmiać Bo w samym rogu za przepierzeniem z desek w ostatnim z ostatnich kątów pod dachem za którym nie było już nic prócz lasu z mokrymi czapami śniegu! mieszkała koza stworzenie głupie i-zabie-dzone jak ci dwoje tam na doleJako-n- i jątutwtaszczyli po drabinie ipo co to zrobili? Stefan prędko zszedł do izby: i powiedział tym starym że są "dumme Leute" i kazał im sprowadzić to stworze-nie na dół-d- o ciepłej stajenki Stąd więcich znajomość i te- - raz gdy szli skrajem łąki z da- - -- lęka już f witali Stefana uśmie-chemZbliżylijS- ię ku sobie sta-- v nęlitwarzą w-twąrźpót- em zwró-cili się kudoliriie -- przetykanej żółtym mleczem i czerwienią pasących się krów " —Es istschoeni— powiedział wreszcie stary Niemiec } — Ja ja schoen — potwier-dził Stefan ?vt- - -- — O ja' — przytaknęła stara Niemka - es ist'wirklich schoen I Teresa przytaknęła ruchem głowy a stary Niemiec dodał jeszcze: — Ja ja schoen ł Stefan domyślił-si- ę że oni nie r dla spaceru wyszli aż na tę 'górę pewnie wracali przez las z są-siedniej wsi nieśli jakieś kobiał-ki nakryte szmatami Nie pytał ich o nic chwilę jeszcze stali przy sobie wreszcie kiwnęli so bie głowami na pożegnanie i ro zeszli się t — Lubię starych ludzi — po wiedział Stefan — A Niemców można tylko starych lubić (Dokończenie na str32) Perły lenSon napastnikóWpopeł-ni-ł' praeznapastńików wątpliwości że plan Dentona musiałby się udać — Rozumiem wszystko — po-wiedział Donald do pani Denton w czasie jej pożegnalnych od-wiedzin) w szpitalu który "miał opuścić jutro — Ale dlaczego pani mąż ryzykował tego rodzaju historię zamiast się pani przy-znać do' swego błędu? To chyba byłoby bezpieczniejsze? — 'Niapan nie' rozumie panie McKeogh — zaśmiała się Małgo rzata- - -- 7- Moj mąz wprawdzie mnie już' nie' kocha ale! kocha o-grom- nie kocha pieniądze A w swoim czasie idla uniknięcia mo-żliwości utraty majątkuna sku-tek rozmaitych' posunięć' speku-- iacyjnychprzepisał!na mnie bar dzo 'znaczną jego część W razie rozwodumusiałby się! z tymi pie-niędzmi pożegnać — Jo dobrze — meldawał za wygraną Donald — Skoro się pa- ni z nim dotychczas 'hie!rozwjod- - łoabidćl'atcezgeogowmłaiśanłaiebypotwo opdaun?i zr- Małgorzata podniosła na nie-go" roziskrzone oczy: "— r Ą niech on sobie dnięitno-c- e spędza z Mm innym! Tomnie' nic nie obchodzi! Alę_'żebyvtaka (tu piękna pani' użyła wyrazu absoljtńienienadającegosię do drukuf miała nosić moje' (perły? Tego mu nigdy nie" wybaczę! Nigdy! Dznynesąteikobiety" — po- - myślałi Donald'iż melką przy jemnością i spojrzała w czarne O czy" Małgorzaty1 Denton- - _r Ma pani najzupełniejszą rację t-powi-edział' # ól __ Vyoiciich':Stefanśa_ - NAJSERDECZNIEJSZElżYCZENIA T WESOŁYCH ŚSWIAT I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU iskłada łffiyss&£Wkł~Js Millie's Lihgerie & Spprlswear Wielki wybór sukieneiywszelkich rozmiarów i fasonów Swetry gorsety nylony najnowszych modeli Blouses — Gloyes — Handbags — Costumes iJewellery-- — Sleep Wear 5 Grand River St Paris Tel HI 2-35- 21 1 9 9 11011 _ NAJSERDECZNIEJSZE ŻYCZENIA" WESOŁYCH ŚWIĄT I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU zasyła RADIO TV 'SERYICE CENTRĘ Wielki wybór aparatów radiowych i telewizyjnych? 1 Reperacje pó -- cenach' umiarkowanych Robota -- gwarantowana 21 William St Paris Ont Tel 442-424- 4 NAJLEPSZE ŻYCZENIA ŚWIĄTECZNE I NOWOROCZNE 'SKłlADA GORDON FIGHT Admirał Sales'and Sennce — Radio & TV Repairs' "No Gimmicks -- - Just Good Service" Ali WorktGuaranteed Obsługa Jactiowa ceny umiarkowane Dial 458-488- 0 Princeton Cathcart Onł I WIĄZANKĘ NAJLEPSZYCH ŻYCZEŃ W RADOSNYM i ' DNIU BOŻEGO NARODZENIAI NOWEGO ROKU ŚLE SWEJ1 KLIENTELI I CAŁEJ POLONII GAYCHILDOF PARIS i0 Children's Wear — Girls sizes Infants 1 lo 14 j Boyssizes Infants 1 tov6 Coats — Suits— Knitwear — Skirts — Baby Giffc- - Ceny umiarkowane grzeczna obsługa ii 44 Grand River N "Tel 442-364- 2 Paris OnM ' ♦ -- - t ! - NAJSERDECZNIEJSZE ŻYCZENIA WESOŁYCH ŚWIĄT I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU zasyła STANISŁAWA i JÓZEFAT STYSINSCY i POLSKI HOTEL"- - ' NEW ROYAL'HOUSE Miejsce gdzie można spotkać przyjaciół PARIS — - -- iv ONTARIO! DUŻO SZCZĘŚCIA' I RADOŚCI Z OKAZJI ŚWIAT BOŻEGO NARODZENIA 1 NOWEGO ROKU życzy NORMAN MULLOY APPLIANCESj AUTHORIZED FRIG1DAIRE DEALER - Wielki wybór pieców kuchennych pralek radia telewizji! 'podarunków świątecznych Paris Ont "— Phone 442-244-1 9 ' V~ 9 ~~ 9 " ' ' tt U Z rT 6WIAT MUU SKKDECZNYCH2YCZENZvUluzJi ""! yr BUiHUU PUUMJU&EjPiUY I UUAU o£vv--— AMES NOVYMJROKU 'sk-ład- a -v-1„rr BISHORGATERD STATI0N i w Stacja bexnmvą£Otwartaypda7nordoi9??S' m Benzyna d- - oUwaiśoMegrgatunkuu sH --""3 r~~--~ ' prawnsriirgfzścznarobswga --& i RR3!PariSOnt" ' --T Charle H i |
Tags
Comments
Post a Comment for 000432a
