000440a |
Previous | 30 of 72 | Next |
|
small (250x250 max)
medium (500x500 max)
Large
Extra Large
large ( > 500x500)
Full Resolution
|
This page
All
|
iFK'iaa'KffSsiAwilrsir)fia4żWfasria'-¥„=- --t R-:w?Sj ti£a r tŁ t1 fi p-l- j f (i - Ul i i - II pwz-Ł-TtYTrlin—ifi- lm ai"v t ih j- - g płyt z muzy rr :ą wysyłane są- - Jerzy Grobicki 0fepM@M z 1863 r Pod wieczór mróz stężał i ciemniejące niebo poczynało sic iskrzyć milionami gwiazd Sypki śnieg skrzypiał pod I łozami szybko śmigających sań zaprzężonych w parę rą-czych koni Ludzie siedzący na saniach zabijali zmarznięte ręce odziane w grube jedno-palcow- e rękawice domowej roboty Młodszy powożący saniami oderwał się do towarzysza: Zdążymy na -- wigilię Jak do-tąd mieliśmy szczęście i nikt nas nic zauważył Mam na-dzieję że Anielka dobrą kola-cję zgotowała Fi&iSsH&XictC&i):i-a-i 8 Afczema % dvxv v"rf u łr S jp?M Prawdziwe zdarzenie Co tam kolacja Chwała Pogu że nie spotkaliśmy żad-nego kozaka po drodze A można było bo przecież na końcu Wilkowa od strony Za-lesia podobno kwaterują — odparł starszy Powożący -- kiwnął głową i pognał konie do szybszego biegu Słońce jak wielka chińska kmpa zawisło nad "chłopskim lasem" i w dolinie prowadzą-cej do Trębarzewa ukazał się dwór stojący na uboczu od długiej wsi wilkowskiej oto-czony dużą kępą starych drzew okrytych teraz gęstym szronem który pod wieczór przybrał błękitnawy kolor Za ZlZ'CVZ'i''i'VS''Z'-ZKK'Z'VZX'i'Z'Ci'i'Z'''- ii Przyjemnych i Wesołych Świąt Bożego Narodzenia i Szczęśliwego Nowego Roku składa MUMIA Śf wypieka' chleb żytni prawdziwy krajowy biały j z kminkiem żytni razowy francuski włoski U biały krajowy rogaliki i prawdziwy żytni bałtycki ? 16 Earl St Hamilton Ont 'i Tel LI 9-97- 14 f2i22i%:i2i2i:i3i2t:i2i2i2)Si%2Si2i3iSl3)2iSS)3i2i:iSii2i3i%2i2i3i2A jf PRZYJEMNYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA ) I NOWEGO ROKU u życzy swym Klientom i całej Polonii BARTON BUTCEERS 625 Barton St E Hamilton Ont Tel LI 9-64- 72 ictętscisisisicatsictcsiijcicisicssssijiiisicietsisieisiststeistsisicieiciiist Wesołych Świąt Bożego Narodzenia i Pomyślnego Nowego Roku życzy MIKE'S BILLIARDS Właściciel Michał Sawa z Rodziną POLSKA D1LARDOWNIA ł FRYZJERNIA 470 Barton St E Hamilton Ont Tcl JA 7-97- 22 1 s SZyczenia z Burlington £ f U)3i3l2lSlSl2:3lS]%3)2lSi3lSlS)Sl2'2i3iS)Sl%Sa?)S:3)2)3d3)3l3l3)M ] I lIHillitllllSP Serdeczne Życzenia Wesołych świąt Bożego Naunlzcnia i wiele pomyślności 10 Nowym Roku dla wszystkich naszych Klientów Przyjaciół i Polonii składają Bracia Mieczysław i Jan Biskup oraz S Balon WŁAŚCICIELE ARO iOTORS (Burlington) LTD 2397 Fairvicw Avc Burlington Ont Tcl 637-583- 4 11 SNMHB 1§ SERDECZNE ŻYCZENIA WESOŁYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA I DUŻO SZCZĘŚCIA I POMYŚLNOŚCI W NOWYM ROKU zasyła wszystkim czytelnikom "Związkowca" wszystkim ogłaszającym się w "Ziciązkowcu" Przyjaciołom oraz całej Polonii Stanisław Krasuski PRZEDSTAWICIEL "ZWIĄZKOWCA" NA HAMILTON I OKOLICE 95 South Bcnd Rd W — Hamilton Tcl 383-797- 3 it{ ł=c ____--►- - r~ s 8 i fIf f f M i i § §S WsIQsBslffSsnffiQ dworem który ze wsią łączyła długa aleja wysmukłych nad-wiślańskich topoli znajdowały się obszerne bagna porosłe leszczyną kończące się pod Lisem topielą zwaną "piekieł-kiem" Dalej ciągnęła się cie-mna linia "pańskiego lasu" aż do horyzontu w kierunku Chodnowa i Trębaczewa Obaj powstańcy na saniach rozglądali się bacznie wokoło obserwując szczególnie do-jazd do wsi na której odle-głym końcu mieli kwatero-wać kozacy — Jak dotąd nie zauważy-łem nikogo — odezwał się znów starszy — Zimno okrutne Widocz-nie pochowali się na kwate-rach Poganiaj konie Gutek Do dworu już niedaleko — Wio-wi- o stare na to dictum pokrzyknął młodszy kręcąc biczem nad końskimi łbami Przez obmurowane wokoło podwórze wpadli całym pę-dem przed dwór i młodszy wyskoczywszy z sań zaczął ko-łatać w mocne drzwi dębowe które po chwili uchyliły się trochę i wyjrzała z nich gło-wa starego człowieka o si-wych włosach i takichż siwych długich bokobrodach Ujrzaw-szy młodego człowieka odwró-cił się do wnętrza i zawołał donośnie: — Proszę jaśnie państwa — panicz przyjechił — i otworzył na oścież drzwi w których ukazała się młoda kobieta z zarzuconą na szyję chustką wełnianą domowej roboty Zaczęła się witać serdecznie z przyjezdnym: — Tak dawno cię nie wi-działam Zdrów jesteś i ca-ły? Po tej potyczce pod Cho-dnowe- m takem się o ciebie bała! Nawet pojechałam oglą-dać zabitych dodała wzdry-gają- c się — A teraz co robisz? Dokąd jedziesz i kto to jest razem z tobą? tu spojrzała pytającym wzrokiem na starszego pow-stańca który stał na boku trzymając w ręku cugle od sań — To pan Celiński nowy komisarz Rządu Narodowego na powiat Rawski Proszę pa-nie komisarzu przedstawię pana mojej siostrze a gdy ten zdejmując czapkę futrzaną u- - całował pa'nią domu w rękę mówił dalej: — Jedziemy z Grójca do Spały Mamy z sobą worek prochu i duży zapas kapiszo-nów dla partii w lasach spal-skic- h Daj nam prędko coś ciepłego do zjedzenia i jak się bardziej ściemni ruszymy dalej aby się przemknąć ko-ło Białej Weźcie proch do domu aby trochę odmarzł a ja tymczasem oddam konie Antoniemu aby je nakarmił przed dalszą drogą — Nie ma Antoniego — od-parła pani Amelia — Tydzień temu też poszedł do partii Piotr sam musi konie obrzą-dzać' No ale po co my tutaj na ganka stoimy? Zaprowadź konie do stajni a potem przy-chodź na wczesną wigilię Piotr trochę niedomaga ale do Wicilii to wstał z łóżka Pan Celiński wyciągnął z sań ciężki worek z prochem i wniósł go do wnętrza dworu zaś brat pani Amelii zapro-wadził konie do stajni W ob-szernej jadalni znajdowała się w kącie sporej wielkości choinka ozdobiona różnymi świecidełkami i papierowymi girlandami własnej roboty Gbok niej stał średniego wie-ku mężczyzna opierając się na lasce Obrzucił badawczym zwrokiem nieznajomego przy-bysza i podając mu rękę rzekł: — W samą porę przybyli panowie do nas Myśleliśmy że samotnio spędzimy Wigi-lię ale Anielka jak gdyby miała przeczucie że będą go-ście Gość w dom — Bóg w dom Szczęśliwie żeście po drodze nie natknęli się na ko-zaków — Kręci się ich tutaj dużo po okolicy ale od potyczki pod Chodnowem przenieśli się w stronę Nowego Miasta Chociaż w Białej stoi ich peł-na sotnia a podobno i tutaj w Wilkowie też kwaterują Trochę niebezpieczna droga ale partii brak ładunków i gwałtownie o proch się dopo-minają Trudno — Wojna — Trzeba niekiedy karku nad-stawić — odparł komisarz — No to proszę prędko do stołu — zawołała pani Ame-lia — Gutek pewno zaraz przyjdzie to podzielimy się opłatkiem a tymczasem Wa-lenty- podaj zupę zwróciła się do służącego który wła śnie stawiał na stole półmisek z faszerowanym szczupakiem Tylko jedna ryba na wigilię i to prezent od Moska nasze-go pachciaża Przyniósł też trochę cukru do upieczenia "babki" — wskazała na pacz-kę leżącą na stole "Jakoże ryba lubi pływać a zatem dodał i buteleczkę pejsachówki" rzekł pan Piotr wyciągając z zakamarka du-żego gdańskiego kredensu małą buteleczkę "Nawet o wódkę w tych czasach tru-dno" — dodał markotnie "No na zdrowie panie kom-isarzu" i obaj stuknąwszy 6ię kieliszkami wychylili jednym haustem Po chwili usłyszeli szybkie kroki na ganku Drzwi otwo-rzyły się gwałtownie i na pro-gu ukazał się zadyszany Gu-staw — Kozacy — krzyknął gwałtownie — chyba cała so-tnia idzie aleją od wsi Szczę-śliwie jak wychodziłem ze stajni promienie zachodzące-go słońca odbiły się na ostrzach pik Zauważyłem jak tylko wychylili się ze wsi Co robić? — zwrócił się z pyta-niem do szwagra — Prędko broń pistolety zs okno — zawołał pan Piotr otwierając lufcik Tam w śniegu szukać nie będą Ty nie masz się co ukrywać bo jesteś bratem dziedziczki — Dla pana — zwrócił się do komisarza na ucieczkę za póź-no Będzie pan udawał stan-greta Antoniego Walenty zrozumiałeś? — zwrócił się do lokaja stojącego z tacą w ręku na co ten kilka razy po-takująco kiwnął głową — A co z prochem? równo cześnie zapytali Gustaw i Ce-liński Gdzie schować? Będą przecież robić rewizję — To pozostawcie mnie ja schowam — odezwała się pani Amelia przysłuchująca się do-tąd w milczeniu podnieconej rozmowie mężczyzn — Pani? zawołał niedowie rzająco pan Celiński — A dlaczego nio ja? Chy ba pan nie wątpi że mnie tak s?mo jak wam zależy na ukry-ciu tego worka Ale teraz nie ma czasu na dyskusje Niech pań prędko ucieka do stajni i ciągnąc za sobą cięzKi worek skierowała się do są siedniego pokoju Przed dworem dał się sły-szeć tupot wielu koni oraz li-czne głosy i po chwili odez-wało się mocne walenie pię-ścią we drzwi wejściowe Os-try rozkazujący głos wołał: Otkrywajtie — Obysk Walenty na znak pana Pio-tra ruszył otworzyć drzwi i zo-stał szorstko odepchnięty przez oficera żandarmerii za którym ukazało się paru ko-zaków z karabinami i nahaj-kam- i w ręku Dońcy — mruk-ną- ł do siebie pan Piotr z pew-ną ulga Jako wojsko regular ne wołano ich zasadniczo od kubańców i terców czyli tzw "czerkiesów" uchodzących za bardziej dzikich i nieokiełzna-nych — Gdzie pamieszczyk? — zapytał ostro żandarm a zwra-cając się do stojącego obok podesauła zawołał: Spędzić tu wszystkich mężczyzn z fol warku "na prowierkę" Kozacy ruszyli wykonać rozkaz żandarma który naj-widoczniej był dowódcą całe-go najazdu Zaczął on z uwa-ga rozglądać się po jadalni i zastawionym stole Ironiczny uśmiech skrzywił mu twarz gdy zwrócił się do pani Ame-lii: No cóż wielmożna pani przygotowała przyjęcie dla powstańców? U was dziś praż-dni- k a tu jak na złość kozaki zawitali Zaśmiał się na cały głos "Wot i szczuka po jewrejski" dodał z zainteresowaniem "izwolitic barinia?" i zdej-mując z ręki białą zamszową rękawiczkę wziął na widelec kawałek ryby "Prelestno" mruknął mlasnąwszy języ-kiem — To nie przyjęcie dla pow-stańców a święta wieczerza w w ieczór wigilijny — odpar-ła zimno pani Amelia — Konieczno — konieczno — A eto kto? zwrócił się na-gle ostro w stronę Gustawa stojącego na uboczu — To mój brat — odrzekła pani Amelia — Przyjechał na święta z Warszawy Żandarm patrzył podejrzli-wie na młodzieńca — Takoj mołodoj i nie w powstaniu? He? — Za młody — odparła pa-ni Amelia — Za młody? — oUruszył się Moskal — Ńotak janiłod-szyc-h od niego wieszał Ro zejrzał się groźnie po pokoju i znów sięgnął po szczupaka W przedpokoju dały się słyszeć liczne kroki przy akompania-mencie rosyjskich prze-kleństw Do pokoju wleciał nagle popchnięty z tjłu pan Celiński — Był w stajni wasze bła-gorod- ie — raportował bro-daty kozacki podoficer — Mó-wi że "stangriet" nie znaju czto eto takoje — Kto eto? — zwTÓcił sie żandarm do lokaja stojącego na boku Chwycił go jedną re-f- o za surdut a drugą uderzł mocno w twarz tak że krew zaraz mu z nosa pociekła To stangret Antoni panie ofice-rze — odparł lokaj ocierając krew rękawem — Gowonj prawdu a to ubiju — wrzesz-cza- ł żandarm Walenty się przeżegnał: Wola wasza i siła ale ja nie kłamię To Antoni stangret — Wriot? — zwrócił się Mo-skal do pana Piotra "A czto eto "stangriet"? Czyn pow-stańczy?" — Stangret to po waszemu izwoszczyk 'woźnica — tłu-maczył ten — A czemu nie poszedł do powstania? Widno szpion — zaraz każe powiesić — Za głupi aby być szpie-giem A do powstania nie po-szedł bo kulawy Rzeczywiś-cie pan Celiński powłóczył jedną nogą — A gdzie ci dwaj co tu niedawno przyjechali — inda-gował dalej podejrzliwie żan-darm — Nikt nie przyjeżdżał — odparł p Piotr Mój szwagier ze stangretem jeździli do Błę-dow- a po świąteczne zakupy Wrócili niedawno Ot jeszcze jedna nierozpakowana paczka leży na stole — Tu wskazał na paczkę z cukrem Do pokoju wszedł podesauł i raportował z ręką przy da-szku czapki: Na folwarku ni-kogo więcej nie ma — Tak gdzie się podzieli ci dwaj co tu mieli przyjechać? — zaperzył się znów żandarm — Dawaj tutaj tego muzyka co doniósł o tym Kozacy wepchnęli do poko-ju niskiego chłopa w wytar-tym kożuchu i barankowej czapie w ręku Patrzył woko-ło' zezem z podełba i pokłonił się nisko pani Amelii która na to nie zareagowała Uj-rzawszy go pan Piotr mruk-nął pod nosem do siebie: Tak należało 'przypuszczać iż ze wsi ktoś doniósł A tylko ten Barszcz złodziej i szpieg mógł to zrobić żandarm tknął chłopa w piersi trzymaną w ręku szpic-rutą i zapytał: Ty widziałeś jak tu do dworu przyjechały sanki z dwoma ludźmi? Ga-wo- ri sukin syn — Tak jest wasza wielmoż-noś- ć — widziałem — mówił chłop nie podnosząc głowy — Powiedziałem panu pa-nie rotmistrzu że mój szwa-gier ze stangretem Antonim jeździli do Błędowa po zaku-py A ten chłop to Barszcz znany złodziej i szubrawiec Donosi różne kłamstwa do po-licji aby dostać za to rubla albo często i baty za fałszywy donos Cała wieś go zna i nie-nawidzi Już kilka razy chcieli mu spalić obejście a jego sa-mego zatłuc kijami Tu spoj-rzał znacząco na chłopa który wodząc zezem wokoło jeszcze bardziej się skurczył w sobie kręcąc baranią czapę w rę-kach Skrycie kombinował z kim lepiej trzymać Z władzą od której ewentualnie za fał-szywy donos groziły mu naha ff :h je czy też z dziedzicem za któ-rego Dlecami stała cała wieś i zemsta za zdradę Po chwili namysłu zdecydował się na to drugie To też gdy żandarm zaindagował go znowu — czy nie widział twarzy tjch co je-chali na sankach spojrzał z ukosa na pana Piotra i_ odparł wzruszając ramionami: Nie wasza wielmożność Nie wi-działem — A eto kto? — rotmistrz wskazał na Gustawa — To brat dziedziczki — A on w powstaniu? — Nie wasza wielmożność On w Warszawie w szkołach — A ten? — rotmistrz tknął szpicrutą pana Celiń-skiego Chłop zaciął się na chwilę ponieważ jednak słyszał po-przednio oświadczenie pana Piotra mruknął pod nosem-T- o stangret Antoni On trochę durny — Tak ty swołocz nic me wiesz i po próżności ludzi na mróz prowadzasz' Poszli won z nim — zwTÓcił się do koza-ków — i na pożegnanie dać mu parę dobrych nahai żeby fałszywych donosów nie robił No tak chłop zełgał Powstań-ców tu u was nie ma Ale może jest broń gdzie scho-wana? Posmotnm Rebiata zdiełajtie obysk Kozacy natychmiast ocho-czo jak zgraja głodnych psów rozlecieli się po całym dwo-rze zarówno w poszukiwaniu jakoby ukrytej broni jak i przedmiotów godnych rabun-ku Żandarm też ruszył w ślad za nimi podejrzliwym zwro-kiem świdrując podłogi i ścia-ny w poszukiwaniu jakichś tejnych kryjówek Z powodu braku innego oświetlenia ca-ła rewizja odbywała się przy świecach którymi kozacy świecili sobie zaglądając do wszystkich kątów — A to co za pokój? — za-pytał Moskal — To nasza sypialnia — odparła pani Amelia — A to wasz rebionok? Chłopiec czy dziewczyna? — zapytał wskazując na kołyskę stojącą przy łóżku nakrytym długą kapą zwisającą aż do podłogi Z kołyski dochodziło ciche kwilenie dziecka rozbu-dzonego nagłą głośną intru-zj- ą wielu ludzi do spokojnej dotąd sypialni — To moja córka Jadwinia Pół roku — odparła pani A-me- lia z pewnym niepokojem w głosie — Nu tak choroszo — za-śmiał się żandarm Dobrze że (Dokończenie na str 31j §f&@@@g@g4@ rTr-g-?nr?n!- Tr ra r-rermTO-yrg-- gremr L ' mm " s# vv '$ i V V S '"V }1 ? ttHSit MF Z - - „2f JM' l i — & J £_- - 1 X ii & [fczenm SZCZĘŚCIA I RADOŚCI Z OKAZJI ŚWIĄT BOŻEGO fg NARODZENIA f& 1 NOWEGO ROKU ŻYCZY CAŁEJ POLONII MAYOIt MIASTA LONDON Ont FG tronach eeiAicistii że po nas V A r SM & u PMMWbs Xłl Jr-- ! 3CvWJ rrl jŁ?ti& JslSf cC- - 5358 Mi&Mź M 2i3a32&2l22i2ła2iSia2i&Sl2i2)2i2Si2i3iJi2i5a M3MSfii3rvry7gy Wesołych Świąt Bożego Narodzenia i Szcześliiuego Nowego Roku życzy FOIIEIGN CO 3y 463 Richmond St London Ont § Tel 439-653- 1 I %2)2i3l3i2i2i33iZ?i3i2i2i22l2i2l2i3i2iZriSlSi3iS3Z3i3i3i3cS)}i3l9iri ffi WIĄZANKĘ NAJLEPSZYCH ZYCZEN 9 W RADOSNYM DNIU BOŻEGO NARODZENIA ł SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU składa swej Klienteli i Polonii y 'OXFORD HOUSE jj Właściciele: A Zientara i W Zurawiński ft 769 Adelaidc St — London pi Tel 439-824- 1 Serdeczne życzenia Webohjch Świqt Bożego Narodzenia i dużo szczęścia w Nowym Roku zanjłają Klienteli i Polonii Aijhner London i okolicy ki Talkowski i fi Tarkowski właściciele Dostarczamy różne mięsa świeże i Pierwszorzędne wyroby masarskie robione na 8 krajowy Grzeczna obsługa i szvbka § PO B0X 907 ayl&IER g ©©©©©©©©©©łgjjgjgS Ą całej Najserdeczniejsze Życzenia Świąteczne w szczególności dla przy-- S ?2ych i ślicznKh Panien Młodych druhen ich ślubnych eonlraesszgaadknoócswktaireiczsioctrhnoejme antaekprzketsóptrrrzyzece-zh ni minionych lat Składając nasze najserdecz-niejsze życzenia z okazji świat bożego Narodzenia pragniemy zPaapneiweniMe łodweszystki"eTheprzGysozwłen Skohioćppek'ażjdeest w stanie zaspo- "tt-yniaga-nia z scumewnzaigkeluędinisetnyileum prozsyobstięstpengeoj Niespotykana nigdzie tego mKliieejnstceoelębmsłucgzwayniiLtornodsoknajeodynvna™yszma VSZVSCV 7aintoT-c-N- „ : __ ?- - if:A ' Wweseelniy?ch Stryobjóówr modnych fą-w-ry- u visiAitAtyrtiniiKjtfujMm z j J FiŁrSłiftlffy!! ! j&ff' iEJarrSra v s5 : Ont § ~iJFiwji~rcif-- "iSlBM mw Sf?t£f TRADE swej całej mrożone sposób dostawa OMT zostały dzaju ro-jjS i MRS ROULA STRONSKI Bridal Consulfant Proprietor BRIDAL SALON Richmond st at york nwnamuwg ngS r S3vyi =sfT %~ u 1 w '''r w 3 & l
Object Description
Rating | |
Title | Zwilazkowiec Alliancer, December 16, 1967 |
Language | pl |
Subject | Poland -- Newspapers; Newspapers -- Poland; Polish Canadians Newspapers |
Date | 1967-12-16 |
Type | application/pdf |
Format | text |
Rights | Licenced under section 77(1) of the Copyright Act. For detailed information visit: http://www.connectingcanadians.org/en/content/copyright |
Identifier | ZwilaD3000455 |
Description
Title | 000440a |
Rights | Licenced under section 77(1) of the Copyright Act. For detailed information visit: http://www.connectingcanadians.org/en/content/copyright |
OCR text | iFK'iaa'KffSsiAwilrsir)fia4żWfasria'-¥„=- --t R-:w?Sj ti£a r tŁ t1 fi p-l- j f (i - Ul i i - II pwz-Ł-TtYTrlin—ifi- lm ai"v t ih j- - g płyt z muzy rr :ą wysyłane są- - Jerzy Grobicki 0fepM@M z 1863 r Pod wieczór mróz stężał i ciemniejące niebo poczynało sic iskrzyć milionami gwiazd Sypki śnieg skrzypiał pod I łozami szybko śmigających sań zaprzężonych w parę rą-czych koni Ludzie siedzący na saniach zabijali zmarznięte ręce odziane w grube jedno-palcow- e rękawice domowej roboty Młodszy powożący saniami oderwał się do towarzysza: Zdążymy na -- wigilię Jak do-tąd mieliśmy szczęście i nikt nas nic zauważył Mam na-dzieję że Anielka dobrą kola-cję zgotowała Fi&iSsH&XictC&i):i-a-i 8 Afczema % dvxv v"rf u łr S jp?M Prawdziwe zdarzenie Co tam kolacja Chwała Pogu że nie spotkaliśmy żad-nego kozaka po drodze A można było bo przecież na końcu Wilkowa od strony Za-lesia podobno kwaterują — odparł starszy Powożący -- kiwnął głową i pognał konie do szybszego biegu Słońce jak wielka chińska kmpa zawisło nad "chłopskim lasem" i w dolinie prowadzą-cej do Trębarzewa ukazał się dwór stojący na uboczu od długiej wsi wilkowskiej oto-czony dużą kępą starych drzew okrytych teraz gęstym szronem który pod wieczór przybrał błękitnawy kolor Za ZlZ'CVZ'i''i'VS''Z'-ZKK'Z'VZX'i'Z'Ci'i'Z'''- ii Przyjemnych i Wesołych Świąt Bożego Narodzenia i Szczęśliwego Nowego Roku składa MUMIA Śf wypieka' chleb żytni prawdziwy krajowy biały j z kminkiem żytni razowy francuski włoski U biały krajowy rogaliki i prawdziwy żytni bałtycki ? 16 Earl St Hamilton Ont 'i Tel LI 9-97- 14 f2i22i%:i2i2i:i3i2t:i2i2i2)Si%2Si2i3iSl3)2iSS)3i2i:iSii2i3i%2i2i3i2A jf PRZYJEMNYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA ) I NOWEGO ROKU u życzy swym Klientom i całej Polonii BARTON BUTCEERS 625 Barton St E Hamilton Ont Tel LI 9-64- 72 ictętscisisisicatsictcsiijcicisicssssijiiisicietsisieisiststeistsisicieiciiist Wesołych Świąt Bożego Narodzenia i Pomyślnego Nowego Roku życzy MIKE'S BILLIARDS Właściciel Michał Sawa z Rodziną POLSKA D1LARDOWNIA ł FRYZJERNIA 470 Barton St E Hamilton Ont Tcl JA 7-97- 22 1 s SZyczenia z Burlington £ f U)3i3l2lSlSl2:3lS]%3)2lSi3lSlS)Sl2'2i3iS)Sl%Sa?)S:3)2)3d3)3l3l3)M ] I lIHillitllllSP Serdeczne Życzenia Wesołych świąt Bożego Naunlzcnia i wiele pomyślności 10 Nowym Roku dla wszystkich naszych Klientów Przyjaciół i Polonii składają Bracia Mieczysław i Jan Biskup oraz S Balon WŁAŚCICIELE ARO iOTORS (Burlington) LTD 2397 Fairvicw Avc Burlington Ont Tcl 637-583- 4 11 SNMHB 1§ SERDECZNE ŻYCZENIA WESOŁYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA I DUŻO SZCZĘŚCIA I POMYŚLNOŚCI W NOWYM ROKU zasyła wszystkim czytelnikom "Związkowca" wszystkim ogłaszającym się w "Ziciązkowcu" Przyjaciołom oraz całej Polonii Stanisław Krasuski PRZEDSTAWICIEL "ZWIĄZKOWCA" NA HAMILTON I OKOLICE 95 South Bcnd Rd W — Hamilton Tcl 383-797- 3 it{ ł=c ____--►- - r~ s 8 i fIf f f M i i § §S WsIQsBslffSsnffiQ dworem który ze wsią łączyła długa aleja wysmukłych nad-wiślańskich topoli znajdowały się obszerne bagna porosłe leszczyną kończące się pod Lisem topielą zwaną "piekieł-kiem" Dalej ciągnęła się cie-mna linia "pańskiego lasu" aż do horyzontu w kierunku Chodnowa i Trębaczewa Obaj powstańcy na saniach rozglądali się bacznie wokoło obserwując szczególnie do-jazd do wsi na której odle-głym końcu mieli kwatero-wać kozacy — Jak dotąd nie zauważy-łem nikogo — odezwał się znów starszy — Zimno okrutne Widocz-nie pochowali się na kwate-rach Poganiaj konie Gutek Do dworu już niedaleko — Wio-wi- o stare na to dictum pokrzyknął młodszy kręcąc biczem nad końskimi łbami Przez obmurowane wokoło podwórze wpadli całym pę-dem przed dwór i młodszy wyskoczywszy z sań zaczął ko-łatać w mocne drzwi dębowe które po chwili uchyliły się trochę i wyjrzała z nich gło-wa starego człowieka o si-wych włosach i takichż siwych długich bokobrodach Ujrzaw-szy młodego człowieka odwró-cił się do wnętrza i zawołał donośnie: — Proszę jaśnie państwa — panicz przyjechił — i otworzył na oścież drzwi w których ukazała się młoda kobieta z zarzuconą na szyję chustką wełnianą domowej roboty Zaczęła się witać serdecznie z przyjezdnym: — Tak dawno cię nie wi-działam Zdrów jesteś i ca-ły? Po tej potyczce pod Cho-dnowe- m takem się o ciebie bała! Nawet pojechałam oglą-dać zabitych dodała wzdry-gają- c się — A teraz co robisz? Dokąd jedziesz i kto to jest razem z tobą? tu spojrzała pytającym wzrokiem na starszego pow-stańca który stał na boku trzymając w ręku cugle od sań — To pan Celiński nowy komisarz Rządu Narodowego na powiat Rawski Proszę pa-nie komisarzu przedstawię pana mojej siostrze a gdy ten zdejmując czapkę futrzaną u- - całował pa'nią domu w rękę mówił dalej: — Jedziemy z Grójca do Spały Mamy z sobą worek prochu i duży zapas kapiszo-nów dla partii w lasach spal-skic- h Daj nam prędko coś ciepłego do zjedzenia i jak się bardziej ściemni ruszymy dalej aby się przemknąć ko-ło Białej Weźcie proch do domu aby trochę odmarzł a ja tymczasem oddam konie Antoniemu aby je nakarmił przed dalszą drogą — Nie ma Antoniego — od-parła pani Amelia — Tydzień temu też poszedł do partii Piotr sam musi konie obrzą-dzać' No ale po co my tutaj na ganka stoimy? Zaprowadź konie do stajni a potem przy-chodź na wczesną wigilię Piotr trochę niedomaga ale do Wicilii to wstał z łóżka Pan Celiński wyciągnął z sań ciężki worek z prochem i wniósł go do wnętrza dworu zaś brat pani Amelii zapro-wadził konie do stajni W ob-szernej jadalni znajdowała się w kącie sporej wielkości choinka ozdobiona różnymi świecidełkami i papierowymi girlandami własnej roboty Gbok niej stał średniego wie-ku mężczyzna opierając się na lasce Obrzucił badawczym zwrokiem nieznajomego przy-bysza i podając mu rękę rzekł: — W samą porę przybyli panowie do nas Myśleliśmy że samotnio spędzimy Wigi-lię ale Anielka jak gdyby miała przeczucie że będą go-ście Gość w dom — Bóg w dom Szczęśliwie żeście po drodze nie natknęli się na ko-zaków — Kręci się ich tutaj dużo po okolicy ale od potyczki pod Chodnowem przenieśli się w stronę Nowego Miasta Chociaż w Białej stoi ich peł-na sotnia a podobno i tutaj w Wilkowie też kwaterują Trochę niebezpieczna droga ale partii brak ładunków i gwałtownie o proch się dopo-minają Trudno — Wojna — Trzeba niekiedy karku nad-stawić — odparł komisarz — No to proszę prędko do stołu — zawołała pani Ame-lia — Gutek pewno zaraz przyjdzie to podzielimy się opłatkiem a tymczasem Wa-lenty- podaj zupę zwróciła się do służącego który wła śnie stawiał na stole półmisek z faszerowanym szczupakiem Tylko jedna ryba na wigilię i to prezent od Moska nasze-go pachciaża Przyniósł też trochę cukru do upieczenia "babki" — wskazała na pacz-kę leżącą na stole "Jakoże ryba lubi pływać a zatem dodał i buteleczkę pejsachówki" rzekł pan Piotr wyciągając z zakamarka du-żego gdańskiego kredensu małą buteleczkę "Nawet o wódkę w tych czasach tru-dno" — dodał markotnie "No na zdrowie panie kom-isarzu" i obaj stuknąwszy 6ię kieliszkami wychylili jednym haustem Po chwili usłyszeli szybkie kroki na ganku Drzwi otwo-rzyły się gwałtownie i na pro-gu ukazał się zadyszany Gu-staw — Kozacy — krzyknął gwałtownie — chyba cała so-tnia idzie aleją od wsi Szczę-śliwie jak wychodziłem ze stajni promienie zachodzące-go słońca odbiły się na ostrzach pik Zauważyłem jak tylko wychylili się ze wsi Co robić? — zwrócił się z pyta-niem do szwagra — Prędko broń pistolety zs okno — zawołał pan Piotr otwierając lufcik Tam w śniegu szukać nie będą Ty nie masz się co ukrywać bo jesteś bratem dziedziczki — Dla pana — zwrócił się do komisarza na ucieczkę za póź-no Będzie pan udawał stan-greta Antoniego Walenty zrozumiałeś? — zwrócił się do lokaja stojącego z tacą w ręku na co ten kilka razy po-takująco kiwnął głową — A co z prochem? równo cześnie zapytali Gustaw i Ce-liński Gdzie schować? Będą przecież robić rewizję — To pozostawcie mnie ja schowam — odezwała się pani Amelia przysłuchująca się do-tąd w milczeniu podnieconej rozmowie mężczyzn — Pani? zawołał niedowie rzająco pan Celiński — A dlaczego nio ja? Chy ba pan nie wątpi że mnie tak s?mo jak wam zależy na ukry-ciu tego worka Ale teraz nie ma czasu na dyskusje Niech pań prędko ucieka do stajni i ciągnąc za sobą cięzKi worek skierowała się do są siedniego pokoju Przed dworem dał się sły-szeć tupot wielu koni oraz li-czne głosy i po chwili odez-wało się mocne walenie pię-ścią we drzwi wejściowe Os-try rozkazujący głos wołał: Otkrywajtie — Obysk Walenty na znak pana Pio-tra ruszył otworzyć drzwi i zo-stał szorstko odepchnięty przez oficera żandarmerii za którym ukazało się paru ko-zaków z karabinami i nahaj-kam- i w ręku Dońcy — mruk-ną- ł do siebie pan Piotr z pew-ną ulga Jako wojsko regular ne wołano ich zasadniczo od kubańców i terców czyli tzw "czerkiesów" uchodzących za bardziej dzikich i nieokiełzna-nych — Gdzie pamieszczyk? — zapytał ostro żandarm a zwra-cając się do stojącego obok podesauła zawołał: Spędzić tu wszystkich mężczyzn z fol warku "na prowierkę" Kozacy ruszyli wykonać rozkaz żandarma który naj-widoczniej był dowódcą całe-go najazdu Zaczął on z uwa-ga rozglądać się po jadalni i zastawionym stole Ironiczny uśmiech skrzywił mu twarz gdy zwrócił się do pani Ame-lii: No cóż wielmożna pani przygotowała przyjęcie dla powstańców? U was dziś praż-dni- k a tu jak na złość kozaki zawitali Zaśmiał się na cały głos "Wot i szczuka po jewrejski" dodał z zainteresowaniem "izwolitic barinia?" i zdej-mując z ręki białą zamszową rękawiczkę wziął na widelec kawałek ryby "Prelestno" mruknął mlasnąwszy języ-kiem — To nie przyjęcie dla pow-stańców a święta wieczerza w w ieczór wigilijny — odpar-ła zimno pani Amelia — Konieczno — konieczno — A eto kto? zwrócił się na-gle ostro w stronę Gustawa stojącego na uboczu — To mój brat — odrzekła pani Amelia — Przyjechał na święta z Warszawy Żandarm patrzył podejrzli-wie na młodzieńca — Takoj mołodoj i nie w powstaniu? He? — Za młody — odparła pa-ni Amelia — Za młody? — oUruszył się Moskal — Ńotak janiłod-szyc-h od niego wieszał Ro zejrzał się groźnie po pokoju i znów sięgnął po szczupaka W przedpokoju dały się słyszeć liczne kroki przy akompania-mencie rosyjskich prze-kleństw Do pokoju wleciał nagle popchnięty z tjłu pan Celiński — Był w stajni wasze bła-gorod- ie — raportował bro-daty kozacki podoficer — Mó-wi że "stangriet" nie znaju czto eto takoje — Kto eto? — zwTÓcił sie żandarm do lokaja stojącego na boku Chwycił go jedną re-f- o za surdut a drugą uderzł mocno w twarz tak że krew zaraz mu z nosa pociekła To stangret Antoni panie ofice-rze — odparł lokaj ocierając krew rękawem — Gowonj prawdu a to ubiju — wrzesz-cza- ł żandarm Walenty się przeżegnał: Wola wasza i siła ale ja nie kłamię To Antoni stangret — Wriot? — zwrócił się Mo-skal do pana Piotra "A czto eto "stangriet"? Czyn pow-stańczy?" — Stangret to po waszemu izwoszczyk 'woźnica — tłu-maczył ten — A czemu nie poszedł do powstania? Widno szpion — zaraz każe powiesić — Za głupi aby być szpie-giem A do powstania nie po-szedł bo kulawy Rzeczywiś-cie pan Celiński powłóczył jedną nogą — A gdzie ci dwaj co tu niedawno przyjechali — inda-gował dalej podejrzliwie żan-darm — Nikt nie przyjeżdżał — odparł p Piotr Mój szwagier ze stangretem jeździli do Błę-dow- a po świąteczne zakupy Wrócili niedawno Ot jeszcze jedna nierozpakowana paczka leży na stole — Tu wskazał na paczkę z cukrem Do pokoju wszedł podesauł i raportował z ręką przy da-szku czapki: Na folwarku ni-kogo więcej nie ma — Tak gdzie się podzieli ci dwaj co tu mieli przyjechać? — zaperzył się znów żandarm — Dawaj tutaj tego muzyka co doniósł o tym Kozacy wepchnęli do poko-ju niskiego chłopa w wytar-tym kożuchu i barankowej czapie w ręku Patrzył woko-ło' zezem z podełba i pokłonił się nisko pani Amelii która na to nie zareagowała Uj-rzawszy go pan Piotr mruk-nął pod nosem do siebie: Tak należało 'przypuszczać iż ze wsi ktoś doniósł A tylko ten Barszcz złodziej i szpieg mógł to zrobić żandarm tknął chłopa w piersi trzymaną w ręku szpic-rutą i zapytał: Ty widziałeś jak tu do dworu przyjechały sanki z dwoma ludźmi? Ga-wo- ri sukin syn — Tak jest wasza wielmoż-noś- ć — widziałem — mówił chłop nie podnosząc głowy — Powiedziałem panu pa-nie rotmistrzu że mój szwa-gier ze stangretem Antonim jeździli do Błędowa po zaku-py A ten chłop to Barszcz znany złodziej i szubrawiec Donosi różne kłamstwa do po-licji aby dostać za to rubla albo często i baty za fałszywy donos Cała wieś go zna i nie-nawidzi Już kilka razy chcieli mu spalić obejście a jego sa-mego zatłuc kijami Tu spoj-rzał znacząco na chłopa który wodząc zezem wokoło jeszcze bardziej się skurczył w sobie kręcąc baranią czapę w rę-kach Skrycie kombinował z kim lepiej trzymać Z władzą od której ewentualnie za fał-szywy donos groziły mu naha ff :h je czy też z dziedzicem za któ-rego Dlecami stała cała wieś i zemsta za zdradę Po chwili namysłu zdecydował się na to drugie To też gdy żandarm zaindagował go znowu — czy nie widział twarzy tjch co je-chali na sankach spojrzał z ukosa na pana Piotra i_ odparł wzruszając ramionami: Nie wasza wielmożność Nie wi-działem — A eto kto? — rotmistrz wskazał na Gustawa — To brat dziedziczki — A on w powstaniu? — Nie wasza wielmożność On w Warszawie w szkołach — A ten? — rotmistrz tknął szpicrutą pana Celiń-skiego Chłop zaciął się na chwilę ponieważ jednak słyszał po-przednio oświadczenie pana Piotra mruknął pod nosem-T- o stangret Antoni On trochę durny — Tak ty swołocz nic me wiesz i po próżności ludzi na mróz prowadzasz' Poszli won z nim — zwTÓcił się do koza-ków — i na pożegnanie dać mu parę dobrych nahai żeby fałszywych donosów nie robił No tak chłop zełgał Powstań-ców tu u was nie ma Ale może jest broń gdzie scho-wana? Posmotnm Rebiata zdiełajtie obysk Kozacy natychmiast ocho-czo jak zgraja głodnych psów rozlecieli się po całym dwo-rze zarówno w poszukiwaniu jakoby ukrytej broni jak i przedmiotów godnych rabun-ku Żandarm też ruszył w ślad za nimi podejrzliwym zwro-kiem świdrując podłogi i ścia-ny w poszukiwaniu jakichś tejnych kryjówek Z powodu braku innego oświetlenia ca-ła rewizja odbywała się przy świecach którymi kozacy świecili sobie zaglądając do wszystkich kątów — A to co za pokój? — za-pytał Moskal — To nasza sypialnia — odparła pani Amelia — A to wasz rebionok? Chłopiec czy dziewczyna? — zapytał wskazując na kołyskę stojącą przy łóżku nakrytym długą kapą zwisającą aż do podłogi Z kołyski dochodziło ciche kwilenie dziecka rozbu-dzonego nagłą głośną intru-zj- ą wielu ludzi do spokojnej dotąd sypialni — To moja córka Jadwinia Pół roku — odparła pani A-me- lia z pewnym niepokojem w głosie — Nu tak choroszo — za-śmiał się żandarm Dobrze że (Dokończenie na str 31j §f&@@@g@g4@ rTr-g-?nr?n!- Tr ra r-rermTO-yrg-- gremr L ' mm " s# vv '$ i V V S '"V }1 ? ttHSit MF Z - - „2f JM' l i — & J £_- - 1 X ii & [fczenm SZCZĘŚCIA I RADOŚCI Z OKAZJI ŚWIĄT BOŻEGO fg NARODZENIA f& 1 NOWEGO ROKU ŻYCZY CAŁEJ POLONII MAYOIt MIASTA LONDON Ont FG tronach eeiAicistii że po nas V A r SM & u PMMWbs Xłl Jr-- ! 3CvWJ rrl jŁ?ti& JslSf cC- - 5358 Mi&Mź M 2i3a32&2l22i2ła2iSia2i&Sl2i2)2i2Si2i3iJi2i5a M3MSfii3rvry7gy Wesołych Świąt Bożego Narodzenia i Szcześliiuego Nowego Roku życzy FOIIEIGN CO 3y 463 Richmond St London Ont § Tel 439-653- 1 I %2)2i3l3i2i2i33iZ?i3i2i2i22l2i2l2i3i2iZriSlSi3iS3Z3i3i3i3cS)}i3l9iri ffi WIĄZANKĘ NAJLEPSZYCH ZYCZEN 9 W RADOSNYM DNIU BOŻEGO NARODZENIA ł SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU składa swej Klienteli i Polonii y 'OXFORD HOUSE jj Właściciele: A Zientara i W Zurawiński ft 769 Adelaidc St — London pi Tel 439-824- 1 Serdeczne życzenia Webohjch Świqt Bożego Narodzenia i dużo szczęścia w Nowym Roku zanjłają Klienteli i Polonii Aijhner London i okolicy ki Talkowski i fi Tarkowski właściciele Dostarczamy różne mięsa świeże i Pierwszorzędne wyroby masarskie robione na 8 krajowy Grzeczna obsługa i szvbka § PO B0X 907 ayl&IER g ©©©©©©©©©©łgjjgjgS Ą całej Najserdeczniejsze Życzenia Świąteczne w szczególności dla przy-- S ?2ych i ślicznKh Panien Młodych druhen ich ślubnych eonlraesszgaadknoócswktaireiczsioctrhnoejme antaekprzketsóptrrrzyzece-zh ni minionych lat Składając nasze najserdecz-niejsze życzenia z okazji świat bożego Narodzenia pragniemy zPaapneiweniMe łodweszystki"eTheprzGysozwłen Skohioćppek'ażjdeest w stanie zaspo- "tt-yniaga-nia z scumewnzaigkeluędinisetnyileum prozsyobstięstpengeoj Niespotykana nigdzie tego mKliieejnstceoelębmsłucgzwayniiLtornodsoknajeodynvna™yszma VSZVSCV 7aintoT-c-N- „ : __ ?- - if:A ' Wweseelniy?ch Stryobjóówr modnych fą-w-ry- u visiAitAtyrtiniiKjtfujMm z j J FiŁrSłiftlffy!! ! j&ff' iEJarrSra v s5 : Ont § ~iJFiwji~rcif-- "iSlBM mw Sf?t£f TRADE swej całej mrożone sposób dostawa OMT zostały dzaju ro-jjS i MRS ROULA STRONSKI Bridal Consulfant Proprietor BRIDAL SALON Richmond st at york nwnamuwg ngS r S3vyi =sfT %~ u 1 w '''r w 3 & l |
Tags
Comments
Post a Comment for 000440a