000225b |
Previous | 7 of 8 | Next |
|
small (250x250 max)
medium (500x500 max)
Large
Extra Large
large ( > 500x500)
Full Resolution
|
This page
All
|
Iu
xvn
_:„ ninv iak naństwu wiadomo
fi-fen-i
sie rozszczepić (to bardzo bo-W- T
nneracia) i jedną połową wiotkiej
7 przebywać z Ireną a drugą z
Im Wrogowi nie życzę takiego
rfobylstwa Odetchnąłem kiedy Ko- -
?1 nnum złączyli się w stadło: teraz
HRi--J _ nnnwślałem — no tvlu ° " — aninacn —"7"
-- - rfnia zaiechała taksówka Ko- -
!v wynieśli z domu Smithów swoje
!i cornniete zębem historii I
ladransie jazdy londyńskimi ulica-rttadowa- h
"u siebie" W domu tzw
u v- - " ivm czyn Bupiuiji1
' (Ktoś stuka do drzwi)
r5 Come in Proszę
rwchodzi Bill)
ono Ajrini! Zostawiłaś parę rękawi- -
u nas na siouku puu lusucu j i- -
im pi 1P
0 dziękuję Bill! Napewno lada mo- -
lt zaczęła Dym ICH Siunat uu wmsuie
:Chodzi kolej na porząaKi w szuna- -
U J_!„=_
no juz PrzesZ10 awa iyźuuilie11"vlu
przeprowadzKi jas się czujesz na
rym miejscu?
[Dziękuję doskonale uczywiscie nie
KYgodnie jaK U wab aie ddft iuuie
tu podoba?
bardzo laanie wszysiwj wiur
rgmalne Skąd wzięłaś takie maty?
e dziwne meuie!
waihardziei interesujące są ceny Te
Wykupiłam po kilka szylingów od zna- -
marynarza pucnuuzą l miym
AminiPi A takie oryginalne menie
iesz nabyć za grosze w hali licytacyj- -
Ten twój stół te krzesła są takie
rip Ani mahoniowe ani dębowe tyl- -
iWp5 szaro-biał- e błękitne: jakieś
vba staro-francuski- e?
5tarn-francuski-e!
H'a-ha-! Jeżeli chcesz
e wasze kolosalne mahonie zamienić
takie same biało-błękitn- e zjawiska
(zdumiony) Jakim sposobem?
nomowvm sDOSobem Przv nomocv
belka farby i pędzla To naprawdę
ilzwyczajne jak Kolor jasny odDiera
ar masywnym przedmiotom!
Airini skąd ty takie rzeczy wiesz?
iiriłaś że w Warszawie pracowałaś w
igazynie
0 w maeazvnie mód można sie nau- -
odbierać ciężar masywnym przed- -
otom! (Oboje się śmieją) Ale to nie
szystko Pochodzę z takiego miastecz- -
gdzie na wakacje przyjeżdżało wielu
lYStÓff
Polska jest chyba bardzo piękna! Ko
rola lekka nieprzewidziana Inna
wszysuue Kraje
Tak myślisz? Dlaczego?
Czy mam ci to powiedzieć?
Franciszek Kmieiowicz
j- -A więc wracajmy do swoich szku-- i
sum: — zaproponował ozuic — £go- -
e z planem trzema kolumnami poma- -
Nemy na Prescott Ja uderzę na mia--
pkoa pułkownicy Woodruff i Abbey
piać mnie będą z obydwóch skrzydeł
znów generale Birge poprowadzi
ugi rzut
~ Ja? — wykrzyknął ze strachem do- -
mi Korpusu inwazyjnego — Ja nie p objąć dowództwa nad żadnym od-ple- m
liniowym! Jestem głównodowo-py- m
korpusu! Moja kwatera będzie w
pensburgu! - W Stanach Zjednoczonych? — zdzi- -
s ic puiKownik Woodruff
~ A gdzie ma być — zawołał rozpa- -
wm głosem generał — Jeśli nóide
pierwszą linią to mogę zginąć! A kto
sply będzie dowodził komusem inwa- -
pym? Poza tym musze "przygotować
iOficer
tey
w ugaensburgu!
owie spojrzeli po sobie i opuścili
- Nie może być inaczej ! — tłumaczył
generał Birge — Wódz nie może
0?c! Któż będzie dnwnririł komusem
Edycyjnym?
Mownik Johnson słysząc to chciał
"j uwić oci dowództwa nad szkune--
tnarlotte od Oswego""
Birge krzy- -
W le?n ctrnn„ l:cł„— „w
~- - Rozkaz wykonać albo kula w łeb!
oZUlc przerzucił ir?v armatki nmn
18 I ZYWnnć no iAi „I! rl_ feml -- L
""- - " UJ ""unci u- -
Janson zrobił to samo
i
° wykonaniu zadania oficerowie
I-£" SC do kabiny kapitana statku na
-
j
na naradę Z zdziwieniem zauwa- -
oierzy
spod pokładu wyszło około 200
__ ~'cue zaiaoować się na szkune--
-- widi icn bzuic
ZaładOWaó cio no nViinowił
i??1' Z uśmiechem — Nie bierzemy
ffibii w "V-Ufaw-iei
sicoro generał mr- -
py umierać? ' ua"C5U jr
EH - WlaHnm„A„: U-- J L _ "'uai uamzo szyDKO Kursu- -
-- ""wyt Szulc — Zaledwie dwie
y UDłvnpłv „A „„♦-_:- — jjt -- vv "u uaidiiuej naszeji u_uj-- V a WS7VCm :„J J-- 1
faliśmy! J nłCU£H ° tzJm wysKu- -
Rołał gsrozkźnuineerpvułkaolbwonikkuWla owodrłuefbf!
WMIIMMIIIIIIIIllllllllllllllllilWliiitiiiiiiiiw
!ni Powszednie
"mu'
Nie nie! Napewno powiesz jakieś
uprzejme głupstwo o Polakach Cóz tam
kobiety! Polska jest
(przerywa) wiem wiem: krajem
tragicznym bohaterskim zdradzonym
przez Zachód napastowanym przez
Wschód Błagam cię Ajrini pozwól mi
wierzyć w moją własną Polskę!
(przerywa) która krzyczy po no-cach
ale w niedzielę rano wychodzi do
ogrodu uśmiechnięta w białej bluzce i
w tym jakimś śmiesznym żakieciku bez
rękawów takim kolorowym który nazy
wa się
serdak Ładne masz pojęcie o Pol-sce!
No ale teraz nareszcie macie spo-kój
odkąd ta kolorowa Polska przestała
was budzić swoimi rykami Wyobrażam
sobie jaka Betty jest szczęśliwa
Betty zawsze jest szczęśliwa z zasa-dy
Ale Vivi bardzo tęskni do 'Yoo-re- k'
Zapomni Dzieci prędko zapominają
Zdaje się że pod tym względem
Ajrini ty jesteś jak dziecko
A ty?
Oh ja! Nie myślę żeby cię to na-prawdę
interesowało (pauza) Przepra-szam
Zdaje się ktoś stuka
Come in! (Wchodzi Wanda spostrze-ga
Billa) O przepraszam Nie widziałam
ze masz gościa Sorry przyjdę później
Nie Wanda zostań! To jest Bill
Mr Smith A to jest Wanda nasza przy-jaciółka
i wspólniczka Właśnie tłuma-czyłam
Billowi jak można tanio się ume-blować
A po co mu to (do Billa) Ja myślę
że Anglicy są bogaci i nie potrzebują ta-nich
rzeczy
Oh Anglicy są różni Madam Kiedy
moja siostra wyszła za mąż zrobiła so-bie
meble ze skrzynek od pomarańcz
Ba! Anglicy miewają ekscentryczne
zachcianki
Anglicy nie miewają pieniędzy Ma-dam
Ale moja siostra nie miała też ta-kiego
gustu jak Ajrini Niestety muszę
uciekać Dowidzenia Ajrini! Dowidze-nia
Madam!
Ot i wypłoszyłam ci gościa
Dowidzenia Bill Pozdrów Betty i
Vivi Niedługo do was wpadniemy
Niczego sobie facetr Ale-ja- k go widy- -'
wałam z waszego okna kiedy pracował
w ogrodzie wydawał się sympatyczniej-szy
Co to jest z tymi Anglikami że jak
Copyright reserved
'Z&
by Pollsh AlUance Press Ltd IW
47
Dezerterzy roześmiali się
— Nas jest około dwustu ludzi z ka-rabinami
a was oficerów zaledwie kil-kunastu!
— rzekł jeden z nich — Chce-cie
się z nami bić?
Oficerowie spojrzeli po sobie
— To nie jest regularne wojsko! —
zauważył Szulc — Lepiej niech sobie
idą niż mieliby nam demoralizować od-działy
w szkunerach! Słuchajcie ludzie!
— zwrócił się do dezerterów — Ten
statek popłynie prosto do Ogdensburga
Jeżeli nie macie ochoty do walki pozo-stańcie
na nim! Za kilka godzin wylądu-jecie
na ziemi amerykańskiej! W mię-dzyczasie
nic się wam nie 'stanie! Oswo-bodzimy
Górną Kanadę przy pomocy 0-chotni- ków!
Nie trzeba nam niewolników
którzy pod przymusem walczą
Butni dotychczas dezerterzy spokor-niel- i
Niewyraźnym wzrokiem spoglądali
w około Słowa Szulca chłostały ich
mocno
— Nic podejmujcie żadnej akcji! —
dodał Polak — Nic wam nie grozi na
tym statku! Spokojnie dojedziecie do Og-densburga
i pójdziecie sobie do domów!
Oficerowie udali się do kajuty kapi
tana statku W drodze dowiedzieli się żr
Birge leży w łóżku Skarży się że dostał
nagłego ataku serca
— Od strachu! — syknął Woodruff
Kajuta była zamknięta Napróżn'
oficerowie stukali Nikt nie otwiera!
drzwi
— Generale! — zawołał donośni
Szulc — Wiemy ze pan jest w środku'
Jeżeli nie chce pan poprowadzić oddziały
na Prescott to kto ma przejąć naczelne
dowództwo? _ Oh! — doleciał jęk zza drzwi —
Umieram! Moje serce! Pułkowniku
Szulc! Niech pan przejmie naczelne do-wództwo
nad korpusem inwazyjnym!
Mianuję pana generałem!
Oficerowie słysząc to wzruszyli ra
mionami
— Co za podły tchórz ten Birge!
krzyknął pułkownik Woodruff — Chodź-my
stąd! Tu śmierdzi! Niech pan obej-mie
dowództwo generale Szulc! Ma pan
lepsze od nas doświadczenie bojowe i
większy mir u żołnierzy!
— W tym wypadku — Szulc spoj-rzał
po oficerach — jeżeli panowie ufa
"ZWIĄZKOWIEC" CZERWIEC (June) środa 18 — 1958 STR 7
Maria Kuncewiczowa
18 i
j"" iiiiiiiiiniMiiLiiiaiiiuiiiiiiiihiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiHiiiiiiiiiiiiii
że
Tflpnntfl
się ich pozna to nie można z nimi wy-trzymać?
Ooo1 Nie wiedziałam Wandziu że
miałaś takie przykre doświadczenia z
Anglikami
Ja żadnych doświadzeń z Anglikami
nie miałam To ty miałaś
Ja? Kto ci powiedział?
Cóż ty? Kpisz czy o drogę pytasz?
A kto tu u mnie płakał na tego samego
Billa że nie ma wyobraźni a jak sobie
coś wyobrazi to kulą w płot? I że od Po-laków
wszystko byście przyjęli a łaska
angielska kością w gardle stoi?
Prawda Przepraszam cię Wanda
ale mnie się od tych ciągłych zmian zu-pełnie
w głowie kręci Ta sama rzecz jed-nego
dnia wydaje mi się okropna a dru-giego
przyjemna (wzdycha) Za dużo no-wości
Poco się szarpiesz Irena? Myśmy się
juz wszyscy dosyć naszarpali po obozach
wojskach powstaniach My z Witkiem
tośmy sobie teraz powiedzieli tak: ży-jemy
dla siebie Na ulicy czy w intere-sie
mogą sobie być Anglicy Oni mają
nam płacić za pracę i mają nam towar
sprzedawać My możemy chodzić czy
jeździć po tej Anglii i nam się może na-wet
coś spodobać — domy czy jakieś
urządzenia Ale ludzie? Oni nas nie ob-chodzą
O Jezu (wzdycha) To jakoś nie po
ludzku
Jałta była po ludzku?
No tak Ale to nie ludzie zrobili to
rządy
A w rządach kto siedzi? Diabli?
Może diabli Bo ludzie w Anglii nie
są źli
Ja tam nie jestem ciekawa jacy są
ludzie w Anglii Jednego im owszem
nie zapieram to że się do cudzych garn-ków
nie wtrącają Na tym naszym daw-nym
mieszkaniu siedzieliśmy kilka lat
i ani razu tego nie było żeby mi kto nos
wścibiał w nie swój interes Ja toż samo
Good morning! Good byel — Resztę mam
w poważaniu
Ojej Wanda! To przykre takie ży-cie
bez życia ł
A kto ci każe "bez życia"? Nie masz
męża? A jak chcesz to się baw Mało tu
polskich facetów? Sami kawalerowie) do
wyboru do koloru kto im tam w pasz-port
będzie zaglądał! Przedstawienia ba-le
odczyty Szkółki polskie i gazetki
ją mi przejmę dowództwo! Zajmę sta-nowisko
na "Charlotte ofjToronto" Puł-kownik
Johnson obejmie dowództwo
szkunera "Charlotte of Oswego" Z chwi-lą
kiedy statek "United States" znajdzie
się na wysokości Prescott odetniemy li
nie Oba szkunery podpłyną do mia-steczka
— A co z generałem Birge?
— Razem z dezerterami popłynie so-bie
na statku do Ogdensburga!
Była późna noc Czarna mazista
nieprzyjazna Bez gwiazd księżyca po-światy
Zimny wiatr wiał przenikał ką-sał
Statek "United States" holując dwa
szkunery załadowane wojskiem amuni-cją
i żywnością zbliżał się do Prescott
Parę mil przed miasteczkiem Szulc wy-dał
rozkaz Liny zostały przecięte Oby-dwa
szkunery poniósł w dół prąd rzeki
— Nie wiem czy mi się zdaje czy
też tak jest w rzeczywistości ale "Char-lotte
of Oswego" dziwnie zbacza w stronę-Stanó- w
Zjednoczonych! — zauważył puł-- Ł
kownik Woodruff
Szulc skierował oczy w stronę świa-teł
szkunera Patrzył spokojnie długo
badawczo
— Ma pan rację pułkowniku Wood
ruff ! — rzekł — "Charlotte of Oswego"
wziął wyraźny kurs w stronę Stanów
Zjednoczonych Czyżby jego nawigator
stracił orientację?
— To dziwne! — zauważył Wood
ruff — Nie jesteśmy na oceanie! Rzeka
tu nie jest szersza niż półtorej mili Tru-dno
zgubić kierunek!
— Niech pan patrzy! "Charlotte of
Oswego nie rusza się Widocznie stoi
na mieliźnie!
— Nie dziwiłbym się gdyby John-son
sam sprowadził szkuner na mieliznę'
— rzekł Woodruff — Podobnie jak Bir-ge
trząsł się od strachu kiedy dyskuto
valiśmy o inwazji!
— To dziwne! — odparł Szulc —
Przecież niedawno zniszczył parowiec ar
gielski "Sir Robert Peel"!
— Nie wiadomo jak tam było!
— Obojętnie jak się zachowuje Bir
ge czy Johnson — oświadczył Szulc —
lądujemy i rozpoczynamy inwazję Gór
nej Kanady Oczywiście wypadki ostatni'
zmuszają do zmiany planów Po przycu
mowaniu "Charlotte of Toronto1' w prz'
stani McPhersona w Prescott uderzynr
bezpośrednio na miasteczko --Nie mam?
na tyle sił aby się ubezpieczyć z oby
dwóch skrzydeł Ja poprowadzę piechotr
przez środek Prescott a pan pułkowni-ku
Woodruff będzie zamykał nasz po-chód
armatkami
— Działa powinny pójść przodem!
— rzekł pułkownik Woodruff — Zrobią
duże wrażenie na mieszkańcach
W razie nagłego ataku od czoła mo
polskie Jeżeli ci smaku ie szastać się mie-w- ct
całą forsę na głupstwa wyrzucić I
nawet ci nikt nosem nie kiwnie na po-dziękowanie!
Dlaczego nie? Użyj sobie!
Wanda ty Polaków także nie lu-bisz
Z taką złością w sercu to i Witol-da
od siebie odstręczysz
Niech cię twoje czułe serduszko nie
boli: Witold jest taki sam jak ja A na
te szkółki polskie się płaci I gazetki pol-skie
się prenumeruje I Witold tu kie-dyś
był za chrzestnego u takich jednych
z Grodziska co groszem nie śmierdzą
ale na angielskich wyścigach grają to
nawet bachorowi złoty krzyżyk kupił i
jeszcze wódę się postawiło Ale co praw-da
to prawda: życie jest świński inte-res
tyle że Polacy są mniejsze świnie
bo im się świństwo gorzej opłaca Ot co!
No wiesz! Z taką filozofią to ja ci
tylko mogę powinszować że dzieci nie
masz
A nie mam! I teraz właśnie tu przy-szłam
z powodu twego dziecka żeby ci
powiedzieć jakie to on ma czułe serdusz-ko
Bo chociaż ja taka jędza jestem
ale — wiesz — czasem lubię się cudzym
bękartem zainteresować Więc tv sobie
tutaj z Anglikiem ciu-ci- u a ja patrzę
gdzie ten Jurek bo juz pora żeby ze
szkoły wrócił Tymczasem w korytarzu
nie zabłocone to się znaczy że Jurka
niema Tak mnie coś tknęło i wychodzę
na podwórko A tam drzwi od tej szopy
na narzędzia co dawniej był garaż ro-zwalone
na roścież Myślę: Witold za
pomniał zamknąć Wchodzę coś się w
kącie rusza I ten sznur od bielizny cze-goś
chodzi jak żywy Patrzę: a tu Jurek
coś na tym sznurze wiesza "Co ty tu ro-bisz
Jureczku? Chodź matka czeka" A
on oszust! Schował się pod Witolda war-sztat
Podchodzę bliżej patrzę co na
sznurze wisi a to ptaki drozdy Jeden
jeszcze żywy z łebkiem skręconym dru-tem
za nóżki głowa w dół przytwierdzo-ny
do sznura Szarpie się ale ostatnie
podrygi — za chwilę nieruchomy — już
po nim! A tu koło niego rządkiem: jeden
drugi trzeci — chyba ze sześć — jedne
jeszcze świeże inne ze zmechraconemi
piórkami zdaleka je czuć widać parę
dobrych dni mają Ja do Jurka! "Hyclu
jeden coś ty zrobił? Co ci ptaki zawini-ły?"
On — jakby go nie było ale słyszę
oddycha siedzi pod stołem Więc ja za
kij "Wyłaź mi zaraz i gadaj jak na świę-tej
spowiedzi! Jak nie to policję zawo-łam"
Wyłazi Trzęsie się "Ja nic takie-go
nie zrobiłem co policja nie lubi Ja
właśnie bawiłem się w sądy ludowe"
"Co? — powiadam — sądy ludowe nad
ptakami?" To on mówi: "To nie ptaki
to są wrogowie ludu Mnie jeszcze w
Krakowie u babci jeden nauczył sidła w
ogródku zastawiać I myśmy się tak z
tym Alioszą bawili że ptaki są wrogowie'
ludu a my jesteśmy lud Mnie się teraz
strasznie nudzi bez Vivi więc ja znowu
się tak bawię W ten sąd"
żerny je utracić już po pierwszych strza-łach
v
— Żadnego ataku nie będzie! —zau-ważył
pułkownik Woodruff — Ludność
i wojsko staną po naszej stronie! Prze-cież
niesiemy im wolność! W Prescott
iedynie odbędziemy paradę wojskową!
— Bądźmy przygotowani na najgor-sze!
— ostrzegł Szulc
Podczas dyskusji dowódców nawiga-tor
doprowadził szkuner do przystani
McPhersona w Prescott Przycumował
go żołnierze oczekiwali na rozkazy lą-dowania
Zapanowała denerwująca
chwila
— Płyniemy w dół rzeki! — ktoś
wykrzyknął — Lina zerwała się!
Dowódcy przerwali dyskusję Z
przerażeniem stwierdzili że prąd rzeki
unosi w dół "Charlotte of Toronto" Co
gorzej angielski okręt wojenny "Expe-riment- "
zjawił się w pobliżu
— Szybko sterować do brzegu! —
zakomenderował Szulc — Przy najbliż-szej'"
okazji przycumować szkuner do ka-nadyjskiego
brzegu
Robił się listopadowy brzask Pierw-sze
promienie leniwie pełzały po szczy-tach
pagórków barwiąc okolicę na nie-biesko
Około półtorej mili poniżej Pres-cott
nawigator zauważył małą przystań
koło wiatraka Skierował do niej szku-ner
Przycumował Szulc wydał rozkaz
wyładowania ludzi amunicji działek i
żywności Po raz pierwszy stopy hunte-rów
oparły się o wymarzoną ziemię ka-nadyjską
Szulc rozglądnął się dookoła Obok
potężnego wiatraka było kilka masyw-nych
zabudowań
— Zajmiemy tu stanowiska! — ob-jaśnił
oficerom i żołnierzom — Wiatrak
daje nam wcale dobry punkt oparcia
Będzie to punkt obronny z kanadyjskie
go przyczółka mostowego
— To nie pomaszerujemy dalej? --
zdziwił się Woodruff
— Z kim mamy pomaszerować? —
wzruszył ramionami Szulc — Jest nas
zaledwie 180 ludzi Każdy średni oddzW
milicji gubernatora może nas rozpędzić'
To co możemy zrobić to utrzymać przy-czółek
mostowy Z chwilą kiedy wylą-dują
tu większe nasze oddziały poma-szerujemy
dalej!
— Hm! — kiwnął głową Woodruff
Plan zupełnie realny Czy jednak ogra-niczymy
się do zamknięcia się w tym re-jonie?
— Nie! — odparł Szulc — Wyślę
głębokie patrole w stronę Prescott Po-za
tym wysunę posterunki obserwacyjne
naprzód 0 poza te ogrodzenia kamien-ne
Niech bacznie śledzą wszystkie ru-chy
w terenie
— Dziwne że nie nadchodzą ocho-tnicy
kanadyjscy! „ _ _
OKULIŚCI
OKULISTKI
Br Bukowska-Bejna- r R O
Wiktoria Bukowska O D
prowadzą nowoczesny gabinet
okulistyczny przy
274 Roncesvalles Avenue
obok Geoffrey St
Tel LE 2-54-
93
Godziny przyjęć codziennie od 10
rano do 9 wieczór W soboty od
10 rano do 6 wieczór 37S
ADWOKACI
GEORGE BEN BA
ADWOKAT I NOTARIUSZ
Mówi po polsku
1147 Dundas St W Toronto
Tel LE 4-84-
31 i LE 4-84-
32
JAEl L Z GÓRA
ADWOKAT — OBROŃCA
NOTARIUSZ
1437 Queen St W — Toronto
Tel Biura: LE 3-12-
11 Mieszk: Oakvllle VI 5-12-
15 50S
wc-rc"TC3rTf'S:trK-nrrj
j DOLEGLIWOŚCI
j ŻÓŁCIOWE
1 OBSTRUKCJA?
yniivictjjy [I
Zażywaj Musującej w
LIVER SALT i
NA BÓL GŁOWY
I ŻOŁĄDKOWA
NIEDYSPOZYCJE
PRZYJMĘ BROMO
ABY MIEĆ SZYBKĄ
ULGĘ
i i i — i- - -- — - i iii—
ZAŻYWAJCIE
PRZYJEMNY
W SMAKU W BROMO- -
iS?l SELTZER
NAPOJE NAJBARDZIEJ ZBLIŻONE
TYCH KTÓRE TAK WAM SMA-KOWAŁY
KRAJU RODZINNYM
BEZPŁATNA DOSTAWA
bankiety i inne okazje
W TORONTO
TELEFONUJCIE
NiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiM
NA ZATWARDZENIE
ZAŻYJ
OF
środek
również
zatwar-dzeniu
nadkwasocie
4 uncje
n
U
48
DO
W
na
nie tylko dniała jako
ale
ulgę przy
oraz
12 unc{l
LEKARZE
Dr H ZELGER
LEKARZ
500 College St (róg Palmerston)
Tol WA 1-3-
560 Godziny
od 130—4 po poł i 6—8 wiecz
X-RA- Y 70--W
POWRÓCIŁ
DR H KOSOWSKI
Choroby kobieca I
(Leczenie nleplodnoicl)
Przyjmuje za uprzednim telef"
porozumieniem
LE 5-74-
34 lub LE 6-14-
70
611 Bloor Street W
(róg Palmerston) SS
Dr W J ZIHCEIESIN
BA MD L M CC
LEKARZ I
Godziny przyjęć:
od 11—12 przed poł 2-- -4 30 po pol
I od 7—9 wieczorem
606 Bathurst St — Toronto
Tel LE 3-34-
23
34W
DENTYŚCI
Dr S D BRIGEL
LEKARZ CHIRURG
DENTYSTA
& Siirgcons' Duildlng
Kancelaria No 215
86 Bloor St W — Toronto
Tel WAInut 2-00-
56
21-- W
Dr U LUCYK
DENTYSTA
2092 Dundas St W Toronto
Tel RO 9-46-
82
W
Dr E WACHNA
DENTYSTA
Godziny: 10—12 i 2—8
386 Bathurst St — EM 4-65-
15
W
Dr Tadeusz Więckowski
DENTYSTA
Tel WA 2:0844
310 Bloor St W — Toronto
Przyjmuje po uprzednim poro-zumieniu
telefonicznym W
Dr N N0V0SICKIS
LEKARZ DENTYSTA
Dyplom w Nlcmccch 1 Kanadzie
Przyjmuje w ditcn t vleczoraml tyli
ko za telefonicznym ponzumlcnltim
459 bloor St W
Starkman Chcmhts & Mcdical
Bulldlna
Tel WA 3-20- 03 MAwl po polsku (S)
Dr Władysława
SADAUSKAS
LEKARZ DENTYSTA
129 Grenadier Rd
(drunl dom od Roncesynlles)
Przyjmuje za uprzednim telefo--'
nicznym porozumieniem
Telefon LE 1-4-
250
S
Czerwone jabłuszko przekro-jone
na krzyż że nie masz
Związkowca" to krzywo się pai
trzysi
Cola - Ginger Ale - Orange - Cream Soda
przeczyszczający
Minut
215
w dnie powszednie
do godz 7 wiecz
Nie dostarczamy towaru do prywatnych domów
20 w
MILK
przynosi
30c 60c
przyjęć:
polotnlctwo
CHIRURG
Physiclans"
LEKARZ
PHILLIPS!
H1LK0F
MAGNESIA
tM0-WXAriV- T
imiiNOuna
Cwa MU KIM Witt)
'Ri m
!ii--
Ki
Li"i' 'ii
-- LI 'VI
i
1
'48
1
9
- i
i u
i
Bi
{
!
W
ii
i1
ł
Si
m
'WMM ft
ji s-iAi-afi
mmmammmli
Object Description
| Rating | |
| Title | Zwilazkowiec Alliancer, June 18, 1958 |
| Language | pl |
| Subject | Poland -- Newspapers; Newspapers -- Poland; Polish Canadians Newspapers |
| Date | 1958-06-18 |
| Type | application/pdf |
| Format | text |
| Identifier | ZwilaD2000214 |
Description
| Title | 000225b |
| OCR text | Iu xvn _:„ ninv iak naństwu wiadomo fi-fen-i sie rozszczepić (to bardzo bo-W- T nneracia) i jedną połową wiotkiej 7 przebywać z Ireną a drugą z Im Wrogowi nie życzę takiego rfobylstwa Odetchnąłem kiedy Ko- - ?1 nnum złączyli się w stadło: teraz HRi--J _ nnnwślałem — no tvlu ° " — aninacn —"7" -- - rfnia zaiechała taksówka Ko- - !v wynieśli z domu Smithów swoje !i cornniete zębem historii I ladransie jazdy londyńskimi ulica-rttadowa- h "u siebie" W domu tzw u v- - " ivm czyn Bupiuiji1 ' (Ktoś stuka do drzwi) r5 Come in Proszę rwchodzi Bill) ono Ajrini! Zostawiłaś parę rękawi- - u nas na siouku puu lusucu j i- - im pi 1P 0 dziękuję Bill! Napewno lada mo- - lt zaczęła Dym ICH Siunat uu wmsuie :Chodzi kolej na porząaKi w szuna- - U J_!„=_ no juz PrzesZ10 awa iyźuuilie11"vlu przeprowadzKi jas się czujesz na rym miejscu? [Dziękuję doskonale uczywiscie nie KYgodnie jaK U wab aie ddft iuuie tu podoba? bardzo laanie wszysiwj wiur rgmalne Skąd wzięłaś takie maty? e dziwne meuie! waihardziei interesujące są ceny Te Wykupiłam po kilka szylingów od zna- - marynarza pucnuuzą l miym AminiPi A takie oryginalne menie iesz nabyć za grosze w hali licytacyj- - Ten twój stół te krzesła są takie rip Ani mahoniowe ani dębowe tyl- - iWp5 szaro-biał- e błękitne: jakieś vba staro-francuski- e? 5tarn-francuski-e! H'a-ha-! Jeżeli chcesz e wasze kolosalne mahonie zamienić takie same biało-błękitn- e zjawiska (zdumiony) Jakim sposobem? nomowvm sDOSobem Przv nomocv belka farby i pędzla To naprawdę ilzwyczajne jak Kolor jasny odDiera ar masywnym przedmiotom! Airini skąd ty takie rzeczy wiesz? iiriłaś że w Warszawie pracowałaś w igazynie 0 w maeazvnie mód można sie nau- - odbierać ciężar masywnym przed- - otom! (Oboje się śmieją) Ale to nie szystko Pochodzę z takiego miastecz- - gdzie na wakacje przyjeżdżało wielu lYStÓff Polska jest chyba bardzo piękna! Ko rola lekka nieprzewidziana Inna wszysuue Kraje Tak myślisz? Dlaczego? Czy mam ci to powiedzieć? Franciszek Kmieiowicz j- -A więc wracajmy do swoich szku-- i sum: — zaproponował ozuic — £go- - e z planem trzema kolumnami poma- - Nemy na Prescott Ja uderzę na mia-- pkoa pułkownicy Woodruff i Abbey piać mnie będą z obydwóch skrzydeł znów generale Birge poprowadzi ugi rzut ~ Ja? — wykrzyknął ze strachem do- - mi Korpusu inwazyjnego — Ja nie p objąć dowództwa nad żadnym od-ple- m liniowym! Jestem głównodowo-py- m korpusu! Moja kwatera będzie w pensburgu! - W Stanach Zjednoczonych? — zdzi- - s ic puiKownik Woodruff ~ A gdzie ma być — zawołał rozpa- - wm głosem generał — Jeśli nóide pierwszą linią to mogę zginąć! A kto sply będzie dowodził komusem inwa- - pym? Poza tym musze "przygotować iOficer tey w ugaensburgu! owie spojrzeli po sobie i opuścili - Nie może być inaczej ! — tłumaczył generał Birge — Wódz nie może 0?c! Któż będzie dnwnririł komusem Edycyjnym? Mownik Johnson słysząc to chciał "j uwić oci dowództwa nad szkune-- tnarlotte od Oswego"" Birge krzy- - W le?n ctrnn„ l:cł„— „w ~- - Rozkaz wykonać albo kula w łeb! oZUlc przerzucił ir?v armatki nmn 18 I ZYWnnć no iAi „I! rl_ feml -- L ""- - " UJ ""unci u- - Janson zrobił to samo i ° wykonaniu zadania oficerowie I-£" SC do kabiny kapitana statku na - j na naradę Z zdziwieniem zauwa- - oierzy spod pokładu wyszło około 200 __ ~'cue zaiaoować się na szkune-- -- widi icn bzuic ZaładOWaó cio no nViinowił i??1' Z uśmiechem — Nie bierzemy ffibii w "V-Ufaw-iei sicoro generał mr- - py umierać? ' ua"C5U jr EH - WlaHnm„A„: U-- J L _ "'uai uamzo szyDKO Kursu- - -- ""wyt Szulc — Zaledwie dwie y UDłvnpłv „A „„♦-_:- — jjt -- vv "u uaidiiuej naszeji u_uj-- V a WS7VCm :„J J-- 1 faliśmy! J nłCU£H ° tzJm wysKu- - Rołał gsrozkźnuineerpvułkaolbwonikkuWla owodrłuefbf! WMIIMMIIIIIIIIllllllllllllllllilWliiitiiiiiiiiw !ni Powszednie "mu' Nie nie! Napewno powiesz jakieś uprzejme głupstwo o Polakach Cóz tam kobiety! Polska jest (przerywa) wiem wiem: krajem tragicznym bohaterskim zdradzonym przez Zachód napastowanym przez Wschód Błagam cię Ajrini pozwól mi wierzyć w moją własną Polskę! (przerywa) która krzyczy po no-cach ale w niedzielę rano wychodzi do ogrodu uśmiechnięta w białej bluzce i w tym jakimś śmiesznym żakieciku bez rękawów takim kolorowym który nazy wa się serdak Ładne masz pojęcie o Pol-sce! No ale teraz nareszcie macie spo-kój odkąd ta kolorowa Polska przestała was budzić swoimi rykami Wyobrażam sobie jaka Betty jest szczęśliwa Betty zawsze jest szczęśliwa z zasa-dy Ale Vivi bardzo tęskni do 'Yoo-re- k' Zapomni Dzieci prędko zapominają Zdaje się że pod tym względem Ajrini ty jesteś jak dziecko A ty? Oh ja! Nie myślę żeby cię to na-prawdę interesowało (pauza) Przepra-szam Zdaje się ktoś stuka Come in! (Wchodzi Wanda spostrze-ga Billa) O przepraszam Nie widziałam ze masz gościa Sorry przyjdę później Nie Wanda zostań! To jest Bill Mr Smith A to jest Wanda nasza przy-jaciółka i wspólniczka Właśnie tłuma-czyłam Billowi jak można tanio się ume-blować A po co mu to (do Billa) Ja myślę że Anglicy są bogaci i nie potrzebują ta-nich rzeczy Oh Anglicy są różni Madam Kiedy moja siostra wyszła za mąż zrobiła so-bie meble ze skrzynek od pomarańcz Ba! Anglicy miewają ekscentryczne zachcianki Anglicy nie miewają pieniędzy Ma-dam Ale moja siostra nie miała też ta-kiego gustu jak Ajrini Niestety muszę uciekać Dowidzenia Ajrini! Dowidze-nia Madam! Ot i wypłoszyłam ci gościa Dowidzenia Bill Pozdrów Betty i Vivi Niedługo do was wpadniemy Niczego sobie facetr Ale-ja- k go widy- -' wałam z waszego okna kiedy pracował w ogrodzie wydawał się sympatyczniej-szy Co to jest z tymi Anglikami że jak Copyright reserved 'Z& by Pollsh AlUance Press Ltd IW 47 Dezerterzy roześmiali się — Nas jest około dwustu ludzi z ka-rabinami a was oficerów zaledwie kil-kunastu! — rzekł jeden z nich — Chce-cie się z nami bić? Oficerowie spojrzeli po sobie — To nie jest regularne wojsko! — zauważył Szulc — Lepiej niech sobie idą niż mieliby nam demoralizować od-działy w szkunerach! Słuchajcie ludzie! — zwrócił się do dezerterów — Ten statek popłynie prosto do Ogdensburga Jeżeli nie macie ochoty do walki pozo-stańcie na nim! Za kilka godzin wylądu-jecie na ziemi amerykańskiej! W mię-dzyczasie nic się wam nie 'stanie! Oswo-bodzimy Górną Kanadę przy pomocy 0-chotni- ków! Nie trzeba nam niewolników którzy pod przymusem walczą Butni dotychczas dezerterzy spokor-niel- i Niewyraźnym wzrokiem spoglądali w około Słowa Szulca chłostały ich mocno — Nic podejmujcie żadnej akcji! — dodał Polak — Nic wam nie grozi na tym statku! Spokojnie dojedziecie do Og-densburga i pójdziecie sobie do domów! Oficerowie udali się do kajuty kapi tana statku W drodze dowiedzieli się żr Birge leży w łóżku Skarży się że dostał nagłego ataku serca — Od strachu! — syknął Woodruff Kajuta była zamknięta Napróżn' oficerowie stukali Nikt nie otwiera! drzwi — Generale! — zawołał donośni Szulc — Wiemy ze pan jest w środku' Jeżeli nie chce pan poprowadzić oddziały na Prescott to kto ma przejąć naczelne dowództwo? _ Oh! — doleciał jęk zza drzwi — Umieram! Moje serce! Pułkowniku Szulc! Niech pan przejmie naczelne do-wództwo nad korpusem inwazyjnym! Mianuję pana generałem! Oficerowie słysząc to wzruszyli ra mionami — Co za podły tchórz ten Birge! krzyknął pułkownik Woodruff — Chodź-my stąd! Tu śmierdzi! Niech pan obej-mie dowództwo generale Szulc! Ma pan lepsze od nas doświadczenie bojowe i większy mir u żołnierzy! — W tym wypadku — Szulc spoj-rzał po oficerach — jeżeli panowie ufa "ZWIĄZKOWIEC" CZERWIEC (June) środa 18 — 1958 STR 7 Maria Kuncewiczowa 18 i j"" iiiiiiiiiniMiiLiiiaiiiuiiiiiiiihiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiHiiiiiiiiiiiiii że Tflpnntfl się ich pozna to nie można z nimi wy-trzymać? Ooo1 Nie wiedziałam Wandziu że miałaś takie przykre doświadczenia z Anglikami Ja żadnych doświadzeń z Anglikami nie miałam To ty miałaś Ja? Kto ci powiedział? Cóż ty? Kpisz czy o drogę pytasz? A kto tu u mnie płakał na tego samego Billa że nie ma wyobraźni a jak sobie coś wyobrazi to kulą w płot? I że od Po-laków wszystko byście przyjęli a łaska angielska kością w gardle stoi? Prawda Przepraszam cię Wanda ale mnie się od tych ciągłych zmian zu-pełnie w głowie kręci Ta sama rzecz jed-nego dnia wydaje mi się okropna a dru-giego przyjemna (wzdycha) Za dużo no-wości Poco się szarpiesz Irena? Myśmy się juz wszyscy dosyć naszarpali po obozach wojskach powstaniach My z Witkiem tośmy sobie teraz powiedzieli tak: ży-jemy dla siebie Na ulicy czy w intere-sie mogą sobie być Anglicy Oni mają nam płacić za pracę i mają nam towar sprzedawać My możemy chodzić czy jeździć po tej Anglii i nam się może na-wet coś spodobać — domy czy jakieś urządzenia Ale ludzie? Oni nas nie ob-chodzą O Jezu (wzdycha) To jakoś nie po ludzku Jałta była po ludzku? No tak Ale to nie ludzie zrobili to rządy A w rządach kto siedzi? Diabli? Może diabli Bo ludzie w Anglii nie są źli Ja tam nie jestem ciekawa jacy są ludzie w Anglii Jednego im owszem nie zapieram to że się do cudzych garn-ków nie wtrącają Na tym naszym daw-nym mieszkaniu siedzieliśmy kilka lat i ani razu tego nie było żeby mi kto nos wścibiał w nie swój interes Ja toż samo Good morning! Good byel — Resztę mam w poważaniu Ojej Wanda! To przykre takie ży-cie bez życia ł A kto ci każe "bez życia"? Nie masz męża? A jak chcesz to się baw Mało tu polskich facetów? Sami kawalerowie) do wyboru do koloru kto im tam w pasz-port będzie zaglądał! Przedstawienia ba-le odczyty Szkółki polskie i gazetki ją mi przejmę dowództwo! Zajmę sta-nowisko na "Charlotte ofjToronto" Puł-kownik Johnson obejmie dowództwo szkunera "Charlotte of Oswego" Z chwi-lą kiedy statek "United States" znajdzie się na wysokości Prescott odetniemy li nie Oba szkunery podpłyną do mia-steczka — A co z generałem Birge? — Razem z dezerterami popłynie so-bie na statku do Ogdensburga! Była późna noc Czarna mazista nieprzyjazna Bez gwiazd księżyca po-światy Zimny wiatr wiał przenikał ką-sał Statek "United States" holując dwa szkunery załadowane wojskiem amuni-cją i żywnością zbliżał się do Prescott Parę mil przed miasteczkiem Szulc wy-dał rozkaz Liny zostały przecięte Oby-dwa szkunery poniósł w dół prąd rzeki — Nie wiem czy mi się zdaje czy też tak jest w rzeczywistości ale "Char-lotte of Oswego" dziwnie zbacza w stronę-Stanó- w Zjednoczonych! — zauważył puł-- Ł kownik Woodruff Szulc skierował oczy w stronę świa-teł szkunera Patrzył spokojnie długo badawczo — Ma pan rację pułkowniku Wood ruff ! — rzekł — "Charlotte of Oswego" wziął wyraźny kurs w stronę Stanów Zjednoczonych Czyżby jego nawigator stracił orientację? — To dziwne! — zauważył Wood ruff — Nie jesteśmy na oceanie! Rzeka tu nie jest szersza niż półtorej mili Tru-dno zgubić kierunek! — Niech pan patrzy! "Charlotte of Oswego nie rusza się Widocznie stoi na mieliźnie! — Nie dziwiłbym się gdyby John-son sam sprowadził szkuner na mieliznę' — rzekł Woodruff — Podobnie jak Bir-ge trząsł się od strachu kiedy dyskuto valiśmy o inwazji! — To dziwne! — odparł Szulc — Przecież niedawno zniszczył parowiec ar gielski "Sir Robert Peel"! — Nie wiadomo jak tam było! — Obojętnie jak się zachowuje Bir ge czy Johnson — oświadczył Szulc — lądujemy i rozpoczynamy inwazję Gór nej Kanady Oczywiście wypadki ostatni' zmuszają do zmiany planów Po przycu mowaniu "Charlotte of Toronto1' w prz' stani McPhersona w Prescott uderzynr bezpośrednio na miasteczko --Nie mam? na tyle sił aby się ubezpieczyć z oby dwóch skrzydeł Ja poprowadzę piechotr przez środek Prescott a pan pułkowni-ku Woodruff będzie zamykał nasz po-chód armatkami — Działa powinny pójść przodem! — rzekł pułkownik Woodruff — Zrobią duże wrażenie na mieszkańcach W razie nagłego ataku od czoła mo polskie Jeżeli ci smaku ie szastać się mie-w- ct całą forsę na głupstwa wyrzucić I nawet ci nikt nosem nie kiwnie na po-dziękowanie! Dlaczego nie? Użyj sobie! Wanda ty Polaków także nie lu-bisz Z taką złością w sercu to i Witol-da od siebie odstręczysz Niech cię twoje czułe serduszko nie boli: Witold jest taki sam jak ja A na te szkółki polskie się płaci I gazetki pol-skie się prenumeruje I Witold tu kie-dyś był za chrzestnego u takich jednych z Grodziska co groszem nie śmierdzą ale na angielskich wyścigach grają to nawet bachorowi złoty krzyżyk kupił i jeszcze wódę się postawiło Ale co praw-da to prawda: życie jest świński inte-res tyle że Polacy są mniejsze świnie bo im się świństwo gorzej opłaca Ot co! No wiesz! Z taką filozofią to ja ci tylko mogę powinszować że dzieci nie masz A nie mam! I teraz właśnie tu przy-szłam z powodu twego dziecka żeby ci powiedzieć jakie to on ma czułe serdusz-ko Bo chociaż ja taka jędza jestem ale — wiesz — czasem lubię się cudzym bękartem zainteresować Więc tv sobie tutaj z Anglikiem ciu-ci- u a ja patrzę gdzie ten Jurek bo juz pora żeby ze szkoły wrócił Tymczasem w korytarzu nie zabłocone to się znaczy że Jurka niema Tak mnie coś tknęło i wychodzę na podwórko A tam drzwi od tej szopy na narzędzia co dawniej był garaż ro-zwalone na roścież Myślę: Witold za pomniał zamknąć Wchodzę coś się w kącie rusza I ten sznur od bielizny cze-goś chodzi jak żywy Patrzę: a tu Jurek coś na tym sznurze wiesza "Co ty tu ro-bisz Jureczku? Chodź matka czeka" A on oszust! Schował się pod Witolda war-sztat Podchodzę bliżej patrzę co na sznurze wisi a to ptaki drozdy Jeden jeszcze żywy z łebkiem skręconym dru-tem za nóżki głowa w dół przytwierdzo-ny do sznura Szarpie się ale ostatnie podrygi — za chwilę nieruchomy — już po nim! A tu koło niego rządkiem: jeden drugi trzeci — chyba ze sześć — jedne jeszcze świeże inne ze zmechraconemi piórkami zdaleka je czuć widać parę dobrych dni mają Ja do Jurka! "Hyclu jeden coś ty zrobił? Co ci ptaki zawini-ły?" On — jakby go nie było ale słyszę oddycha siedzi pod stołem Więc ja za kij "Wyłaź mi zaraz i gadaj jak na świę-tej spowiedzi! Jak nie to policję zawo-łam" Wyłazi Trzęsie się "Ja nic takie-go nie zrobiłem co policja nie lubi Ja właśnie bawiłem się w sądy ludowe" "Co? — powiadam — sądy ludowe nad ptakami?" To on mówi: "To nie ptaki to są wrogowie ludu Mnie jeszcze w Krakowie u babci jeden nauczył sidła w ogródku zastawiać I myśmy się tak z tym Alioszą bawili że ptaki są wrogowie' ludu a my jesteśmy lud Mnie się teraz strasznie nudzi bez Vivi więc ja znowu się tak bawię W ten sąd" żerny je utracić już po pierwszych strza-łach v — Żadnego ataku nie będzie! —zau-ważył pułkownik Woodruff — Ludność i wojsko staną po naszej stronie! Prze-cież niesiemy im wolność! W Prescott iedynie odbędziemy paradę wojskową! — Bądźmy przygotowani na najgor-sze! — ostrzegł Szulc Podczas dyskusji dowódców nawiga-tor doprowadził szkuner do przystani McPhersona w Prescott Przycumował go żołnierze oczekiwali na rozkazy lą-dowania Zapanowała denerwująca chwila — Płyniemy w dół rzeki! — ktoś wykrzyknął — Lina zerwała się! Dowódcy przerwali dyskusję Z przerażeniem stwierdzili że prąd rzeki unosi w dół "Charlotte of Toronto" Co gorzej angielski okręt wojenny "Expe-riment- " zjawił się w pobliżu — Szybko sterować do brzegu! — zakomenderował Szulc — Przy najbliż-szej'" okazji przycumować szkuner do ka-nadyjskiego brzegu Robił się listopadowy brzask Pierw-sze promienie leniwie pełzały po szczy-tach pagórków barwiąc okolicę na nie-biesko Około półtorej mili poniżej Pres-cott nawigator zauważył małą przystań koło wiatraka Skierował do niej szku-ner Przycumował Szulc wydał rozkaz wyładowania ludzi amunicji działek i żywności Po raz pierwszy stopy hunte-rów oparły się o wymarzoną ziemię ka-nadyjską Szulc rozglądnął się dookoła Obok potężnego wiatraka było kilka masyw-nych zabudowań — Zajmiemy tu stanowiska! — ob-jaśnił oficerom i żołnierzom — Wiatrak daje nam wcale dobry punkt oparcia Będzie to punkt obronny z kanadyjskie go przyczółka mostowego — To nie pomaszerujemy dalej? -- zdziwił się Woodruff — Z kim mamy pomaszerować? — wzruszył ramionami Szulc — Jest nas zaledwie 180 ludzi Każdy średni oddzW milicji gubernatora może nas rozpędzić' To co możemy zrobić to utrzymać przy-czółek mostowy Z chwilą kiedy wylą-dują tu większe nasze oddziały poma-szerujemy dalej! — Hm! — kiwnął głową Woodruff Plan zupełnie realny Czy jednak ogra-niczymy się do zamknięcia się w tym re-jonie? — Nie! — odparł Szulc — Wyślę głębokie patrole w stronę Prescott Po-za tym wysunę posterunki obserwacyjne naprzód 0 poza te ogrodzenia kamien-ne Niech bacznie śledzą wszystkie ru-chy w terenie — Dziwne że nie nadchodzą ocho-tnicy kanadyjscy! „ _ _ OKULIŚCI OKULISTKI Br Bukowska-Bejna- r R O Wiktoria Bukowska O D prowadzą nowoczesny gabinet okulistyczny przy 274 Roncesvalles Avenue obok Geoffrey St Tel LE 2-54- 93 Godziny przyjęć codziennie od 10 rano do 9 wieczór W soboty od 10 rano do 6 wieczór 37S ADWOKACI GEORGE BEN BA ADWOKAT I NOTARIUSZ Mówi po polsku 1147 Dundas St W Toronto Tel LE 4-84- 31 i LE 4-84- 32 JAEl L Z GÓRA ADWOKAT — OBROŃCA NOTARIUSZ 1437 Queen St W — Toronto Tel Biura: LE 3-12- 11 Mieszk: Oakvllle VI 5-12- 15 50S wc-rc"TC3rTf'S:trK-nrrj j DOLEGLIWOŚCI j ŻÓŁCIOWE 1 OBSTRUKCJA? yniivictjjy [I Zażywaj Musującej w LIVER SALT i NA BÓL GŁOWY I ŻOŁĄDKOWA NIEDYSPOZYCJE PRZYJMĘ BROMO ABY MIEĆ SZYBKĄ ULGĘ i i i — i- - -- — - i iii— ZAŻYWAJCIE PRZYJEMNY W SMAKU W BROMO- - iS?l SELTZER NAPOJE NAJBARDZIEJ ZBLIŻONE TYCH KTÓRE TAK WAM SMA-KOWAŁY KRAJU RODZINNYM BEZPŁATNA DOSTAWA bankiety i inne okazje W TORONTO TELEFONUJCIE NiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiM NA ZATWARDZENIE ZAŻYJ OF środek również zatwar-dzeniu nadkwasocie 4 uncje n U 48 DO W na nie tylko dniała jako ale ulgę przy oraz 12 unc{l LEKARZE Dr H ZELGER LEKARZ 500 College St (róg Palmerston) Tol WA 1-3- 560 Godziny od 130—4 po poł i 6—8 wiecz X-RA- Y 70--W POWRÓCIŁ DR H KOSOWSKI Choroby kobieca I (Leczenie nleplodnoicl) Przyjmuje za uprzednim telef" porozumieniem LE 5-74- 34 lub LE 6-14- 70 611 Bloor Street W (róg Palmerston) SS Dr W J ZIHCEIESIN BA MD L M CC LEKARZ I Godziny przyjęć: od 11—12 przed poł 2-- -4 30 po pol I od 7—9 wieczorem 606 Bathurst St — Toronto Tel LE 3-34- 23 34W DENTYŚCI Dr S D BRIGEL LEKARZ CHIRURG DENTYSTA & Siirgcons' Duildlng Kancelaria No 215 86 Bloor St W — Toronto Tel WAInut 2-00- 56 21-- W Dr U LUCYK DENTYSTA 2092 Dundas St W Toronto Tel RO 9-46- 82 W Dr E WACHNA DENTYSTA Godziny: 10—12 i 2—8 386 Bathurst St — EM 4-65- 15 W Dr Tadeusz Więckowski DENTYSTA Tel WA 2:0844 310 Bloor St W — Toronto Przyjmuje po uprzednim poro-zumieniu telefonicznym W Dr N N0V0SICKIS LEKARZ DENTYSTA Dyplom w Nlcmccch 1 Kanadzie Przyjmuje w ditcn t vleczoraml tyli ko za telefonicznym ponzumlcnltim 459 bloor St W Starkman Chcmhts & Mcdical Bulldlna Tel WA 3-20- 03 MAwl po polsku (S) Dr Władysława SADAUSKAS LEKARZ DENTYSTA 129 Grenadier Rd (drunl dom od Roncesynlles) Przyjmuje za uprzednim telefo--' nicznym porozumieniem Telefon LE 1-4- 250 S Czerwone jabłuszko przekro-jone na krzyż że nie masz Związkowca" to krzywo się pai trzysi Cola - Ginger Ale - Orange - Cream Soda przeczyszczający Minut 215 w dnie powszednie do godz 7 wiecz Nie dostarczamy towaru do prywatnych domów 20 w MILK przynosi 30c 60c przyjęć: polotnlctwo CHIRURG Physiclans" LEKARZ PHILLIPS! H1LK0F MAGNESIA tM0-WXAriV- T imiiNOuna Cwa MU KIM Witt) 'Ri m !ii-- Ki Li"i' 'ii -- LI 'VI i 1 '48 1 9 - i i u i Bi { ! W ii i1 ł Si m 'WMM ft ji s-iAi-afi mmmammmli |
Tags
Comments
Post a Comment for 000225b
