000255b |
Previous | 7 of 7 | Next |
|
small (250x250 max)
medium (500x500 max)
Large
Extra Large
large ( > 500x500)
Full Resolution
|
This page
All
|
LBm$&!!otmi rJV'-yi7?j- 7 iUR 55 " " r--- f--Ą -- " _ --~ " "T-"- "" "V~rV _ --„ -- „ --- -1 i --wn w-ir- w —- - V ~ - " iw- - ip-i-tt- " '-?- 3TSe? SEAno tak: Wolność Ogromna baba z mlmienia czy ze śpizu — z pochodnią w f&jednym ręku i z księgą w drugim Stoi gna cokole który jest strażnicą i latarnią llwipośrodku malej wysepki Podobno są tam jaKies uumy i cuirueiiut auiawy — ale w jaskrawym świetle poranka wydaje iię z oddali ze posąg wyrasta z morza STen gest ogromnego ramienia wzniesio-neg- o ku niebu z bezkresu wód ma w llsobie patos zarówno potopu jak zbawić-Jni- a I ludzie — jacyz rozmaici! niektórzy dziwaczni! — wyłażą z zakamarków no-I?v?oczesn- ej Arki i patrzą urzeczeni na {RWolność 30to para prawowiernych żydów — lljeden wygląda na rabina z kresowej mic-ścln- y drugi na ucznia — talmudyste --Nigdy ich nie widziałem w jadalni Cza-Ifśai- ni tylko ten miody stał na półpiętrzu Fmiedzy pokładami obserwując krzątani-tn- c pasażerów ze wzgardą ascety dumne-!wg- o z samotnych osiągnięć Teraz obaj fWgzotyczni w swoich czarnych chałatach liipejśach oderwani od ksiąg sterczą u fVftify lornetując kamienną olbrzymkę -J-akiej swobody dla ducha i ciała spo fdiiewają się po niej pogrobowcy euro-?£pejkieg- o gheta ocaleni przez los albo rpfzez czyjeś miłosierne serce? &J0ho słyszę wartką nadasana mowę Francuzów Para w średnim wieku — on suchy w ciemnym palcie ona pul-$cfin- a dzwoniąca bransoletkami Gadają głośno jak gdyby sami byli na pokładzie 'Najwyraźniej Duch święty na mnie zsta-Ifp- ił bo rozumiem wszystkie języki i prze-f- e tłumaczę państwu pjFrancuz: Jeanette czy dobrze zamknę-ła- ś te walizy które zostały pod opiek? stewarda? Wprawdzie to francuski sta-&!il- k ale przy wjeździe do Nowego Yorku jąfnlkomu nie należy ufać pl Francuzka: Nie bój się ten steward t'nfe jest Francuzem on nas nie okradnie pjttrz na pomnik Liberte! Chwalą się $?jak gdyby to Amerykanie wymyślili wol-fftipś- ć A gdzie by oni teraz byli zęby nie ft3fayette! srfFrancuz: Moja droga po co się&ać do "4Lafayette'a? Ten pomnik jest dziełem francuskiego rzeźbiarza #1 — — — — — — — !MSrogo się rozejrzeli — i wrócili do fwaliz Ciekaw jestem co za jedni ci obok? $Jzfgołymi głowami i łydkami — coś jak 'ffpara starszych harcerzy " #rff Ach to Niemcy! wfjNiemiec: Wspaniale! Kolosalne! Czy ffrwfesz ile metrów ma ramię tej spiżowej ® kobiety od pachy do łokcia? WJiemka: Nie Ale chyba posąg Bawarii l$fePwrzMezonjaecdhnioumz ocjzeust Bbaawradrziiiejkiedkyoślowysglaą-Wln'dałya- m z ciotką Bertą jak przez okno ajf?Niemicc: Naturalnie że budownictwo iliilmieckie wyżej stoi Ale inżynieria (iwy Franciszek Kmielowicz p£m TE! - SjKj £A IR _ _ pS Szulc zszedł powoli na niższe piętra Nieprzespane noce i stałe napięcie wy-ffgrt- y piętno na jego twarzy Przeliczył §lu3zi do walki Było ich zaled-!jvi- ę 108 Niewyspani zarośnięci brudni loaziwnie pałających oczach Wyczuł ze ifnifi zatracili ducha boioweuo Mk— Pociski do działek kończą się! — Jzaineldował artylerzysta "p£t— Wyrwijcie zawias z wiatraku czasu i załadujcie nieprzyjacielski pojedynczymi Prescott która Drzez hegp zapowiedział generał 'jańjl tez natarcie powstańców kanadyt-fśltfc- h na tvłv milicji nie nastąpi do noa nocy z r?śtaowisko na zawsze inwn7ii' 'wiś Dotychczas nie! dizwi gwoź- - iinwazia snecial- - gońca Bierce osłoną AIS ifWĘr~ Opukano nas! Od samego począt-fjmloszukiwan- o nas! — padały narzeka- - fhm ?M$t~ Spokojnie ludzie spokojnie! — Szulc rozbrajał zniechęcenie — Rozpac? tujihic pomoże! Inwazja mogła się jOrjóźnić Zresztą jak powiedziałem je-żelłn- ie nastąpi wieczora wrócimy do Aaomu teraz okien i obserwować jj)PilIe wszystkie ruchy nieprzyjaciela' HllIKirglft uvMViOH rulwnlircniian 510013 z górnego — Nadpły-fjJT?Snow'- v okręt marynarki królewskiej! IffiSzulc szybko pobiegł na najwyższe piętro i spojrzał izekę Pomiędzy liCobourgiem" i Yictoria" ulo- - fkojał się okręt "William IV" a z niego MŚpypywały się łodzi ąaniej piechoty flpDrońcy wiatraka oddali kilka salw yeczjbez skutku "William IV" był sasłęgiem ich ognia jMecnota podpłynęła na łodziach pbrzjeagu ni awzaicązzęałała zzanjmiaowłąacćznosśtaćnowiska pS Przygotowania generalnej fehsywy! llPagle wzrok padł dwa 18-flw-we działa i haubicę które piechota Ł2!3 Przywiozła i ustawiała na brzegu f"trzech stron chwili zaczęła się potężna kano- - rJlSuai 18-funtm-vp i finnhir-- a nhear iW3%derczyógień ile pociski lekkich £"S4OKrętoyych odbijały muru itlir teraz tynk walił się dach 'm'fwmi t 'y£fc #v w m romiwmz r i"'"!! i amerykańska też się na Niemcach opiera Kto Mozę juz niedługo będziesz mo-gła w godnie siedzieć w oku amerykań-skiej Wolności Zadowoleni poszli się fotografować w pasach ratunkowych Tymczasem Nowj York podchodzi coraz bliżej Ph niemy wzdluz doków Na pokładzie gwar ci-chnie Tylko czarnowłosa matka ma kło pot z uciszaniem niemowlęcia więc — niebaczna na ciżbę — podaje pierś Mąz oczami sarny błaga sąsiadów o prze baczenie jednocześnie poskramiając w języku Dantego swoje starsze pociech} Włoch: Pietrino nie pluj tej pani kos7ka' W Amence się nie pluje Gio-van- a' nie wycieraj rąk o swoją piękna suknię W Ameryce policjanci zamykają brudne dziewczynki więzienia Włoszka: Cesarze' Zostaw dzieci w spokoju Wujaszek Beppo jest policjan-tem w Ameryce On im krzywdy zrobić Włoskie amorki zerkają z triumfem na ojca i przystępują zdzierania na-lepek z okolicznych waliz Tymczasem dwoje starszych Anglików z dorosłym synem obserwują sylwety coraz obficiej rzucane na niebo domów większych niz europejskie katedry półgębkiem Angielka (do męża) — Co myślisz Robert o drapaczach nieba? Wulgarne St Anglik: — Myślę ze gdyby nie Churchill leżałyby teraz w gruzach Amerykanie mają pojęcia jak wygry-wać wojny Anglik: — Ojcze ale matka Churchilla była Amerykanką Czy nie mówiłeś mi ze zawsze wygrywa? Zamilkli i cofają się w tłum Ro-zejrzę się Kowalskimi Są' Stoją — dziwne prawo wzajemnego przyciągania bezpaństwowych elementów — w gro-madzie uchodźczej złożonej z dwojga Estończyków Czecha młodego Rosjanina i ukraińskiej rodziny Wszyscy oni patrzą na coraz wynioślejszy masyw Nowego Yorku szeroko otwartymi ocza-mi w których obok podziwu jest nie ufność Tyle masywnych miast juz się — —— iiMMiiniifiiirti fcaMBfcM~ - - -- i _- rt - _ _ _ _ 1 by If H U FBI 1 Wl zdolnych na — 1 — na oddziały 0- - na --v" "' I Wrrł" _ 54 IIMII &5S3S2BSB£ w ścianach pokazały się wyrwy Nieprzyjaciel nie szczędził pocisków Artylerię nabrzezną wsparła okrętowa Cztery okręty ziajały ogniem Wróg bił tłukł niszczył burzył grzmiał Sze-rzył śmierć zgrozę Kanonada przeciągnęła się wieczo-ra Wbrew przewidywaniom brytyjskie-go dowódcy Szulc nie poddawał się Tkwił z swą setką obrońców w podziu- - sdzfe poszukajcie drobnego żelastwa w rawionym Od czasu 'gwjtraku gardzicie dzinł gdy osłabiał się ogień tisimy się bronić zmroku O ile salwami dawał znać ze (fwisczora opuścimy lo Nip ma nie do A do ń%VT&-f-t "~'-"- - lf!nnnT"i1nl nie piętra "Oueen do regu- - poza do do Szulca wiatraka [fłjjp ił7iała O s:e od 'leciał wie? mu ]0 do do nie da do Gadają ty nie Mł kobieta za starego duże panikę do do do żyje 1 nie rezygnuje z walki Dowódca brytyjski nabrał dla niego tak dużego respektu że nie rzucił do ataku ani re-gularnej piechoty ani milicji chociaż ta łatwością mogła zdobyć wiatrak Grzmiał jedynie z swych dnał Groźnie wyglądała zaimprowizowana twierdza hunterów pod wieczór — l dzicje wyspa w iiiurzu miujiiiuiu udwjcum są-siednie zabudowania uspokoiła wroga Kanonada u-sta- ła Des?cz pożary Jedynie dym i swad unoszące się nad pobojowiskiem drażniły nozdrza Szulc zebrał swych ludzi Na ścianie sadzą nakreślił sytuację w okół wiatra-ka Oznaczył pas który na podstawie ca-łodziennej obserwacji wydawał mu się ze nie jest zajęty przez wroga Dziesię-ciu ludzi prześliźnie się do rzeką i zajmie tam stanowiska by osła niać wycofanie się całej Na głos puszczyka druga dziesiątka doskoczy do krzaków a potem następne Poza krzakami są dwie łodzie desan-towe brytyjskiej piechoty Przypuszczal-nie ich dwóch lub trzech żołnie-rzy Z tymi trzeba się krótko załatwić a następnie załadować na łodzie i szyb-ko powiosłować w stronę amerykańskie-go brzegu Noc jest zupełnie ciemna Utrudni — Kto poprowadzi pierwszy oddział? Szulc spojrzał po oficerach lecz c' nie poruszyli się Ochotników nie było — Dobrze! — rzekł — W takim ra zie sam go poprowadzę a dcraództwr nad pozostałą przejmie pułkownik Woodruff ( (Szulc opuścił wiatrak Na czele swej "ZWIĄZKOWIEC" LIPIEC (July) Sobota 12 — 1958 iiiiiiiiiiiitiiiiiiiiiiiiiHiiiiiiiiitiiiiiiithiiiyiJłiiimaiyiinim Maria Kuncewiczowa iii'ii:iiiliilliiilliilii[nimiiilllHllJl'llidLljiLi] 25 luiUiiiililil!ii!iil nijiiiiij spaliło w ich życiu tyle cudów rozpły-nęło się w tym czasie tyle nadziei umar-ło w ze boją się uwierzyć w prawdziwość Rzeczy Nowjch a więc nie pospolitych Ona — Paweł' Czy w tych domach mieszkają ludzie czy aniolv? Bo na trzydziestym bliżej do lstarm Kraju mówiło' "Od przybytku niz do ziemi On — To są przeważnie biura Iren Ona- - — Ach więc anioły biurowo' Ale te wieże Gdm nic e to Nowy York tobm myślała ze ja-kieś święte miasto złożone z samjch kościołów Patrz Jurek patrz1 O ten malutki domek tutaj' Mozc wszystkiego 7 10 pięter Czy on ci nic nie przypo-mina? Jurek — Nie Mamo A bo co? Bo mnie on przypomina spichlerze w Kazimierzu To dziwne' To wszystko ra-zem takie obce a ciągle coś znajomego z tego wyskakuje Czy się to we śnie kiedyś widziało czy co Jureczku? — na pocztówkach i w kinie On: — To miasto zbudowali ludzie tylu Każdy wniósł własne wspomnienia: jeden o gotyckim kościele inny o renesansowym spichrzu Ona: — Jezu! Słyszycie? Maszyny stanęły On: — Tak Kotwica idzie w dół Motorówka z władzami do nas płynie No Jurek teraz ty naprzód! To ma być twój świat Jurek: — 0'key! Chodźmy! Gdzie moja guma do żucia? Kontrola paszpor-tów będzie w pierwszej klasie A potem — na ląd Na szczęście cieniom nikt nie spraw-dza paszportów Zostawię Kowalskich czekających we wsapniałej sali teatral-nej statku na pierwszą ich amerykańską rolę w rozmówce z oficerem emigracyj-nym który zapisze adres uściśnie dłoń i będzie życzył powodzenia w nowym kraju Sam pojadę windą do hali dwor-ca morskiego Tam obejrzę sobie tych co przybyli witać moją rodzinkę O winda staje! To tu będzie odprawa celna i powitania Kufry pasażerów przeno-szone- dźwigami juz napływają Na od-- A - & -- - -- fch cze siedem pięć trzy — Stój! — padł piorunujący głos — Ręce do góry! Z krzaków wyskoczyły dwa plutony regularnej piechoty z najeżonymi bagne-tami Widocznie pod osłoną nocy zam-knęły one pierścień w okół wiatraka — Koniec! — szepnął niefortunny desantu hunterów i podniósł w górę ręce Napróżno obrońcy wiatraka oczeki-wali głosu puszczyka Nie odezwał się Mijały kwadranse godziny a krzaki mil-czały Zrozpaczeni hunterzy sadzili że zawiódł ich sam nawet Szulc do które-go żywili tak wielkie zaufanie Przypusz czali ze razem ze swą dziesiątką zała dował się na łódź desantową i odpłynął do Stanów Zjednoczonych Rankiem pułkownik Woodruff wy-słał parlamentariuszy z białą flagą go-dząc się na bezwarunkową kapitulację Ledwie misja opuściła wiatrak 7ostała ostr7elana przez nieprzyjaciela Szybko wycofała się Obrońców wiatrak? ogarnęła czarna rozpacz Skoro Biytyjczycy nie chcą ich wziąć do niewoli będą musieli 7gmąć a 7aimprowi70anej twierdzy Napcwno ich wróg spali i pogrzebie w gruzach Sulc trzymany pod strażą w dowódz twie piechoty zauważy! incydent — Dlaczego strzelacie do emisariu szy niosących białą flagę9 — zawołał do Czerniejąca wyrwami od pocisków ody- - pochodzącego oficera Czy nie wi-- imujd pusŁdiydiwn urtniviu 3tdrt 3iV 7C nUnterzy chcą się poddać Noc zgasił krzaków mć załogi pilnuje pościg! resztą sercach wiedziała Tylko narodów do-wódca — Po raz pierwszy widzę jeńca któ-ry chce mi rozkazywać! — obur7ył się oficer brytyjski — Kim pan jesP — Jestem dowódcą desantu hunte-rów! — Generał Szulc co? — rzekł z prze-kąsem oficer i odszedł do swej kwatery Po chwili wybiegł z niej goniec Skie rował się do oddziałów w linii — Hunterzy! — odezwał się tubalny glos — Poddajcie się! Wyjdźcie z wia-traka! Nikt nie będ-zi- e do was strzelał! Drzwi się otwarły Wysypała się z nich grupa około 80 ludzi prowadząc lub niosąc na noszach rannych Z dzikim wrzaskiem rzuciła się na nich milicja Bezbronnych i rannych za-częła zakłuwać bagnetami Zauważył to dowódca 83 pułku piechoty Posłał dwie kompanie które odpędziły zdziczała mi-licję i utworzyły szpaler Środkiem jego kroczyli jeńcy Walka o wiatrak skończyła się U końca szpaleru wiązano jeńców pa-rami do długiego powroza dołączając do nich hunterów złapanych w nocy Gdy czyność została skończona na przo-dzi- e ustawiła się orkiestra po obu stro-nach więźniów rzędy piechoty a z tyłu milicja Orkiestra zagrała marsz "Yankee dziesiątki zaczął sie skradać w stronę doodle" i pochód ruszył w stronę Pres krzaków dziesięć skoków jesz--1 cott gdzie z racji zwycięstwa' została hunteiów? cinku zaznaczonym literą K poznaję sfa-tygowany kufer Kowalskich A olóz i grupka osób mówiących po polsku Po dejrzewam ze to właśnie ci o któnch mi chodzi Karolina — Jasiu! Coś ty przyniósł na powitanie rodaczki9 Powiadasz ze ta-ka ładna lo trzeba b%lo coś ładnego nie same tlko kwiatki Ja jej kupiłam sześć par mionów zeby miała na pici -- wsze dni Jasio vel Andrzej- - — Karolcia jak zwykle ciekawska Co przyniosłem to się pokaże A ty Maicinie? nie pchaj mi się tu do pizodu z tą paką1 Chcesz ich przerazić0 W Europie ludzie jedzą czekoladki palą cgara i noszą krawaty na sztuki a nic na lonny1 Kalinowski — No no' Jak lo się w piętrze to nieba glowa nie boli" No nie pani Brożek9 Grunt to seicc nie prawdaz' Waleria Riozek: — Prawda mój do-brod7i-eju prawda' Mnie to J117 mało sjtce me w j skoczy do ty moji cioteczny sicstrzenicy i tego ji synaczka 7 nascj kochanej Warsiawy z naszego kocha-nego Kazimierza' licz to lat? Malko Mi-łosicidz- ia' Tyle lat Aha juz wiem Ta przyjemna Pani z nj łonami to Kaiolina Kalinowska spon-sork- a Kowalskich urodzona w Ameijce coia Polonii Ton pan z chorągiew-ką gwiaździstą i z paką prezentów to Kalinowbki jej mąz i ko-spons- or Jasio to dawny Andrzej z warszawskiego po-dziemia imigrant z przed kilku lat ale juz za pan brat z tubylcami A Pani' Wa-leria Brożek mój Boże' to ta Waler-ci- a z Kazimierza cioteczna siostra ojca Ireny Kowalskiej stolarza — opiekunka sierot która tu kiedyś przybyła w wieku lat szesnaście Ale cicho sza! Ważniejszy czar się czaruje w tej chwili niz moja wścibska wszechwiedza! Pawcl Irena i Jerzy Kowalscy stawiają pieiwszy krok na ziemi obiecanej Ona: — Pawełku Jerzy trzymajcie się mnie! Czy kapelusz mam nie zanadto na bakier? Więc to jest Ameryka! Gdzie nasz kufer?! Trzeba szukać na K Mamo!- - Jakiś gość z bukietem wali do ciebie A za nim drugi — z paką i cho-rągwią Kobiety tez są Oj to gorzej' Jedna nawet niczego Ale druga Polską Książkę na wakacje możesz nabyć w największej księgarni polskiej "Związ-kowca" Cenne premie w przedwakacyjnej sprzedaży AAA-ti- i - - przygotowana libacja Powiązani jeńcy mieli cieszyć oczy miejskiej gawiedzi i zołdactwa Kolumna posuwała się powoli pozo-stawiając poza sobą oczernione i po- szczerbione pociskami mury wiatraka Sarze przyglądającej się pochodowi z drugiej stiony rzeki ścisnęło się serce z bólu Na przedzie kolumny jeńców przywiązany do długiego powroza kro-czył Szulc Była sobota 17 listopada 1838 r Rozdział XLIV Wtorek 26 listopada 1838 r Sala sądu wojennego w Fort Henry w Kingston Przy długim stole zasiedli oficero-wie angielscy w galowych mundurach Błyszczeli zlotem srebrem orderami W skupieniu spoglądali na jedyną osobę w cywilnym ubraniu jaka w sali zajęła miejsce dla oskarżonych Był tn S7ulr Zaczęło się żmudne badanie — Imię 1 iidiWiimo osKarzonego' — Gustaw Mikołaj von Szulc Szul-czewsk- i! — Jak nazwisko? Szobtewsky? Szol-tewsky- ? — Szulczewski' — Bardzo trudne nazwisko do wy-mówienia' — Dlatego amerykańscy przyjacie le nazywali mnie krótko "Nils von Szulc" l — wyjaśnił oskarżony — Narodowość? — Polska! — O ile można przypuszczać to na-zwisko "von Szulc" wskazuje na nie-mieckie pochodzenie — Przodkowie moi — tłumaczy! oskarżony — wywędrowali z Szwecji i osiedlili się w Polsce stąd mam na imię "Gustaw" "Von Szulc" to dawne nazwi sko W nowej ojczyźnie przodkowie moi uzyskali szlachectwo dlatego do dawne-go nazwiska dodali spolszczone "Szul-czewski" — Wiek? — Trzydzieści jeden lat! — Czy oskarżony służył kiedykolwiek w wojsku? — Tak! W wojsku polskim! — Czy brał udział w jakiejkolwiek bitwie? — Tak! W walkach pod Jabłonną Wawrem i obronie Warszawy w 1831 r — W jakim stopniu ukończył służbę wojskową w Polsce? — W stopniu majora! — Obecny zawód? — Chemik zatrudniony w kopalniach soli w Salina — Kiedy oskarżony przybył do Sta-nów Zjednoczonych? — W 1834 roku! Jeszcze starej W jaki sposób dostał się do ruchu riiiiiiiin n L eafe yW J 9 W54Ł' Jf r T %"&: tfre JWtJWHKaeUftWWIfiPttntkfrCJ ""fiK TCT fPI ADWOKACI J 5 WILLIAMS Q G (J Grocholski) Royal Bank Bullding 8 KING STRCET EAST J'okoj 508 Telefon EM 4-85- 94 P waMM Stephen Zahumeny BA A3WOKAT I NOTARIUSZ I0OE) Iuinsdcn Btulding 6 Adelaide St R Toronto Ont Tcl biurowy EM 4 6217 domowy: PL 7-06- 12 p Ml JAREMKO ADWOKAT Q C A A I A W Tempie Bldg &1 Richmond St W Toronto Onf (rÓK Hnj) Tel biurowy: EM 3 1994 Domowy WA 1-7- 158 !' A C Finkelsiein BA ADWOKAT — NOTARIUS2 296 Spndino Avo (róc l)undns Tel EM 6-11- 08 MÓWIMY TO POLSKU William McCulla BA ADWOKAT SARRISTER SOMGITOR W polskiej dzielnicy mówtącj po polsku 352 Bothorst St Toronto Ont Tel EM 6-96- 51 tur 59-- P GE0RGE BEN BA ADWOKAT I NOTARIUSZ Mówi po polsku 1147 Dundas St W - Toronto Tcl LE 4 8431 i LE 4-84- 32 L Z GÓRA ADWOKAT — OBROŃCA NOTARIUSZ 1437 Qucon St W — Toronto Tcl Biura: LE 3-12- 11 Micszk: Oakvillo VI 5-12- 15 56S LOUIS J ZUKER Adwoknt — Notariusz 514 Dundas W Toronto Ont (rog Spadina) Biur EM 8-174- 6-7 Roz RE 3296 BOLESŁAW I B STANISZEWSKI BA ADWOKAT NOTARIUSZ OBROŃCA Wspólnik firmy prawniczej Bagweli Stcvcns i Staniszewski 372 Bay St Pokó 506 Toronto Telefon: 3-0427- -8-9 wieczorami od 7— 9 w gabinecie 220 Ronccsvalles Ave LE 2-08- 46 V B A LLB polski adwokat CON'COUKSE BLDG 100 Adclaido St W Room 107 Tel 6-41- 82 Ancfrcw E McKague Adwokat — Obrońca Załatwia -- prawy wieczorami i na zamówienie Room 201 Northern Ontario Building Office: EM 4-13- 94 WA 1-3- 924 n wity PWłłW- - Ł 11 Goreualo Ave BRACIA Specjaliści w leczeniu stawów oraz PI EM EM r LEKARZE STF ? RSBKS9-3tB- Nt Dr Stefan KUCZFilEHDh CHOROBY OGÓLNE ' DZIECIĘCE I SKÓRNE ' 312 Dathurtt St — Toronta Tel EM 0-3'J- 04 l-- r POWRoCi DR f1 KOSOWSKI Choroby kobieca I poloSnlctwo (Lncienle nleplorlnotci) Przyjmuje ?a uprzednim tclcf porozumieniem LE 5-74- 34 lub LE 6-14- 70 611 Bloor Streot W (rog 1'Alincrstonl 9J DENTYŚCI i DR W IV SYD0RUK DENTYSTA Prxymue po upriednim talufonlct nym porozumieniu 80 Roncesvallos Avo„ Toronto Tel LE 5-36- 89 WMmwmBmmmmmmmmmimwmBmmwmmmĘmmmimimi i - " Dr H KRAMER LEKARZ DENTYSTA 219 Van Duson Blvd Tol BE 1-2- 052 45 T59 DR T L GRAN0WSKI DENTYSTA CHIRURG Mówi po polsku 514 Dundas St W — Toronto Tol EM 8-90- 33 87-- I Dr H SGHWABE DENTYSTA 71 Howard Ave (róR Itnnccsvnllcs) Godz przyjęć za zam telefon LE 1-2- 005 49-- S Dr N N0V0SIGKIS LEKARZ DENTYSTA Dyplom w Niemczech 1 Kanadzie Przyjmuje w dleń I wieczorami tyl-ko za telefonicznym poi ogumieniom 459 Bloor St W Stnrkman Chcmlsts & Mcdlcal Dulldlng Tel WA 3-20- 03 Mówi po polsku (S) Dr Władysława SADAUSKAS LEKARZ 129 Grenadier Rd Idrucl dom od tluncosyallcs) Przyjmuje za uprzednim telefo-nicznym porozumieniem Tolefon LE 1-4- 250 S 0 D Dadanle oczu dorosłych I dzieci Spor7i(laiile icccpl l)rpi-ovyuinl- o okularów 420 Ronccsvallcs Ave (blisko Howard Park) Tol gabinet LE 1-4- 251 Mioszk CL 9-C0- 29 P Br R O Vikloria Bukowska O D prcuniln nowoczesny cablnut pry 274 Roncewallcs Avenuo obok nfoffiev si Tel LE 2-54- 93 i'Jliiv i7JvC cudlennie od 10 wino ilu !l wW-cził- r W soboty od III inno (lo II ulrczór 37S - ' mnm tnnymrmimimBi-mm- u niil" ti ' 479 St Oczy badamy okulary do wszystkich dete-- k lów wzroku na nerwowość na ból głowy Mówimy po polsku MIM okulista OKULIŚCI OKULISTA BR0G0WSKI OKULISTKI BukowskA-Boina- r fJ Okulista College dostosowujemy Badanie oczu — Dopasowywanie okularów wypełnianie recept godziny przyjęć 930—6 Enn ni - a u T- - i oyy Diuur oi r hhuiiiu 'irciiilfcpo=lieJi£ii'ł'l (Blisko Palmcrston obok Bloor MedicaJ Center) Wieczorami przyjmuje po uprzednim umówieniu ie ST 8-62- 4B WWJWIWiPHiŁWŁJIJJIIiUm HU — IlUlWimiiJUJIIIU LJJX-UI- W DR TEODOR TKACZ (Tickett) Oficjalny Lekarz Związku Polaków w Kanadzie Grupa 1 Lisek Oiilroprastie %m jftSEl ŁUKOVSCY polio lumbaco syjatyki i zasilania DENTYSTA uliullhlcny if 'ł""!"f' 1 Tel EM 8-37- 54 ifpw" DOKTORZY CHIROPRAKTYKI feJsU M ' ł artretyzmu reumatyzmu 'łt dolegliwości muskuJów Wm$#f?lf i normowania" całego' '('ifUjJit"' '§$ pniaiizrnu — X-Ra- V orześwietienia ~ Wr'-''-łr'- ) 1A 1848 BLOOR ST W TORONTO ONT4l— TFLRpl?2259 — — " ' '- -lv r :' iu ' ii mi -- łj i-- it mmus i m a :r'l iBm imiu ffl t3ł Ą Sia 1 m ii i hm a } 1 W m1 mn f iki i rM m m 3i yi i ii km tli mi II! JAJ Lfr 1 li Wffi ii jlfgłS mmm MŁ mmmm im wWmmmi ii mi IStlsJ mm Kflt r-e-a mu fi t ilvń mm J iv jf Łl mv 'VW m ii ilm I4ft rmiDru CT ct rATUAnlMrr reiStjf tf hł%L#%T ffikił WKm TtP Kii? #f JmiUAiAl ILLLB i mm i imi s ijamK3MS0tv - ttstsmaawuwŁ" Ęisljiyiw-jlmgBMiMMMMmM- iBn 'i - --„ fllllfflMB WiE9iiVVlLKPilliMiŁLniiMBHPPlBEijaM
Object Description
Rating | |
Title | Zwilazkowiec Alliancer, July 12, 1958 |
Language | pl |
Subject | Poland -- Newspapers; Newspapers -- Poland; Polish Canadians Newspapers |
Date | 1958-07-12 |
Type | application/pdf |
Format | text |
Identifier | ZwilaD2000221 |
Description
Title | 000255b |
OCR text | LBm$&!!otmi rJV'-yi7?j- 7 iUR 55 " " r--- f--Ą -- " _ --~ " "T-"- "" "V~rV _ --„ -- „ --- -1 i --wn w-ir- w —- - V ~ - " iw- - ip-i-tt- " '-?- 3TSe? SEAno tak: Wolność Ogromna baba z mlmienia czy ze śpizu — z pochodnią w f&jednym ręku i z księgą w drugim Stoi gna cokole który jest strażnicą i latarnią llwipośrodku malej wysepki Podobno są tam jaKies uumy i cuirueiiut auiawy — ale w jaskrawym świetle poranka wydaje iię z oddali ze posąg wyrasta z morza STen gest ogromnego ramienia wzniesio-neg- o ku niebu z bezkresu wód ma w llsobie patos zarówno potopu jak zbawić-Jni- a I ludzie — jacyz rozmaici! niektórzy dziwaczni! — wyłażą z zakamarków no-I?v?oczesn- ej Arki i patrzą urzeczeni na {RWolność 30to para prawowiernych żydów — lljeden wygląda na rabina z kresowej mic-ścln- y drugi na ucznia — talmudyste --Nigdy ich nie widziałem w jadalni Cza-Ifśai- ni tylko ten miody stał na półpiętrzu Fmiedzy pokładami obserwując krzątani-tn- c pasażerów ze wzgardą ascety dumne-!wg- o z samotnych osiągnięć Teraz obaj fWgzotyczni w swoich czarnych chałatach liipejśach oderwani od ksiąg sterczą u fVftify lornetując kamienną olbrzymkę -J-akiej swobody dla ducha i ciała spo fdiiewają się po niej pogrobowcy euro-?£pejkieg- o gheta ocaleni przez los albo rpfzez czyjeś miłosierne serce? &J0ho słyszę wartką nadasana mowę Francuzów Para w średnim wieku — on suchy w ciemnym palcie ona pul-$cfin- a dzwoniąca bransoletkami Gadają głośno jak gdyby sami byli na pokładzie 'Najwyraźniej Duch święty na mnie zsta-Ifp- ił bo rozumiem wszystkie języki i prze-f- e tłumaczę państwu pjFrancuz: Jeanette czy dobrze zamknę-ła- ś te walizy które zostały pod opiek? stewarda? Wprawdzie to francuski sta-&!il- k ale przy wjeździe do Nowego Yorku jąfnlkomu nie należy ufać pl Francuzka: Nie bój się ten steward t'nfe jest Francuzem on nas nie okradnie pjttrz na pomnik Liberte! Chwalą się $?jak gdyby to Amerykanie wymyślili wol-fftipś- ć A gdzie by oni teraz byli zęby nie ft3fayette! srfFrancuz: Moja droga po co się&ać do "4Lafayette'a? Ten pomnik jest dziełem francuskiego rzeźbiarza #1 — — — — — — — !MSrogo się rozejrzeli — i wrócili do fwaliz Ciekaw jestem co za jedni ci obok? $Jzfgołymi głowami i łydkami — coś jak 'ffpara starszych harcerzy " #rff Ach to Niemcy! wfjNiemiec: Wspaniale! Kolosalne! Czy ffrwfesz ile metrów ma ramię tej spiżowej ® kobiety od pachy do łokcia? WJiemka: Nie Ale chyba posąg Bawarii l$fePwrzMezonjaecdhnioumz ocjzeust Bbaawradrziiiejkiedkyoślowysglaą-Wln'dałya- m z ciotką Bertą jak przez okno ajf?Niemicc: Naturalnie że budownictwo iliilmieckie wyżej stoi Ale inżynieria (iwy Franciszek Kmielowicz p£m TE! - SjKj £A IR _ _ pS Szulc zszedł powoli na niższe piętra Nieprzespane noce i stałe napięcie wy-ffgrt- y piętno na jego twarzy Przeliczył §lu3zi do walki Było ich zaled-!jvi- ę 108 Niewyspani zarośnięci brudni loaziwnie pałających oczach Wyczuł ze ifnifi zatracili ducha boioweuo Mk— Pociski do działek kończą się! — Jzaineldował artylerzysta "p£t— Wyrwijcie zawias z wiatraku czasu i załadujcie nieprzyjacielski pojedynczymi Prescott która Drzez hegp zapowiedział generał 'jańjl tez natarcie powstańców kanadyt-fśltfc- h na tvłv milicji nie nastąpi do noa nocy z r?śtaowisko na zawsze inwn7ii' 'wiś Dotychczas nie! dizwi gwoź- - iinwazia snecial- - gońca Bierce osłoną AIS ifWĘr~ Opukano nas! Od samego począt-fjmloszukiwan- o nas! — padały narzeka- - fhm ?M$t~ Spokojnie ludzie spokojnie! — Szulc rozbrajał zniechęcenie — Rozpac? tujihic pomoże! Inwazja mogła się jOrjóźnić Zresztą jak powiedziałem je-żelłn- ie nastąpi wieczora wrócimy do Aaomu teraz okien i obserwować jj)PilIe wszystkie ruchy nieprzyjaciela' HllIKirglft uvMViOH rulwnlircniian 510013 z górnego — Nadpły-fjJT?Snow'- v okręt marynarki królewskiej! IffiSzulc szybko pobiegł na najwyższe piętro i spojrzał izekę Pomiędzy liCobourgiem" i Yictoria" ulo- - fkojał się okręt "William IV" a z niego MŚpypywały się łodzi ąaniej piechoty flpDrońcy wiatraka oddali kilka salw yeczjbez skutku "William IV" był sasłęgiem ich ognia jMecnota podpłynęła na łodziach pbrzjeagu ni awzaicązzęałała zzanjmiaowłąacćznosśtaćnowiska pS Przygotowania generalnej fehsywy! llPagle wzrok padł dwa 18-flw-we działa i haubicę które piechota Ł2!3 Przywiozła i ustawiała na brzegu f"trzech stron chwili zaczęła się potężna kano- - rJlSuai 18-funtm-vp i finnhir-- a nhear iW3%derczyógień ile pociski lekkich £"S4OKrętoyych odbijały muru itlir teraz tynk walił się dach 'm'fwmi t 'y£fc #v w m romiwmz r i"'"!! i amerykańska też się na Niemcach opiera Kto Mozę juz niedługo będziesz mo-gła w godnie siedzieć w oku amerykań-skiej Wolności Zadowoleni poszli się fotografować w pasach ratunkowych Tymczasem Nowj York podchodzi coraz bliżej Ph niemy wzdluz doków Na pokładzie gwar ci-chnie Tylko czarnowłosa matka ma kło pot z uciszaniem niemowlęcia więc — niebaczna na ciżbę — podaje pierś Mąz oczami sarny błaga sąsiadów o prze baczenie jednocześnie poskramiając w języku Dantego swoje starsze pociech} Włoch: Pietrino nie pluj tej pani kos7ka' W Amence się nie pluje Gio-van- a' nie wycieraj rąk o swoją piękna suknię W Ameryce policjanci zamykają brudne dziewczynki więzienia Włoszka: Cesarze' Zostaw dzieci w spokoju Wujaszek Beppo jest policjan-tem w Ameryce On im krzywdy zrobić Włoskie amorki zerkają z triumfem na ojca i przystępują zdzierania na-lepek z okolicznych waliz Tymczasem dwoje starszych Anglików z dorosłym synem obserwują sylwety coraz obficiej rzucane na niebo domów większych niz europejskie katedry półgębkiem Angielka (do męża) — Co myślisz Robert o drapaczach nieba? Wulgarne St Anglik: — Myślę ze gdyby nie Churchill leżałyby teraz w gruzach Amerykanie mają pojęcia jak wygry-wać wojny Anglik: — Ojcze ale matka Churchilla była Amerykanką Czy nie mówiłeś mi ze zawsze wygrywa? Zamilkli i cofają się w tłum Ro-zejrzę się Kowalskimi Są' Stoją — dziwne prawo wzajemnego przyciągania bezpaństwowych elementów — w gro-madzie uchodźczej złożonej z dwojga Estończyków Czecha młodego Rosjanina i ukraińskiej rodziny Wszyscy oni patrzą na coraz wynioślejszy masyw Nowego Yorku szeroko otwartymi ocza-mi w których obok podziwu jest nie ufność Tyle masywnych miast juz się — —— iiMMiiniifiiirti fcaMBfcM~ - - -- i _- rt - _ _ _ _ 1 by If H U FBI 1 Wl zdolnych na — 1 — na oddziały 0- - na --v" "' I Wrrł" _ 54 IIMII &5S3S2BSB£ w ścianach pokazały się wyrwy Nieprzyjaciel nie szczędził pocisków Artylerię nabrzezną wsparła okrętowa Cztery okręty ziajały ogniem Wróg bił tłukł niszczył burzył grzmiał Sze-rzył śmierć zgrozę Kanonada przeciągnęła się wieczo-ra Wbrew przewidywaniom brytyjskie-go dowódcy Szulc nie poddawał się Tkwił z swą setką obrońców w podziu- - sdzfe poszukajcie drobnego żelastwa w rawionym Od czasu 'gwjtraku gardzicie dzinł gdy osłabiał się ogień tisimy się bronić zmroku O ile salwami dawał znać ze (fwisczora opuścimy lo Nip ma nie do A do ń%VT&-f-t "~'-"- - lf!nnnT"i1nl nie piętra "Oueen do regu- - poza do do Szulca wiatraka [fłjjp ił7iała O s:e od 'leciał wie? mu ]0 do do nie da do Gadają ty nie Mł kobieta za starego duże panikę do do do żyje 1 nie rezygnuje z walki Dowódca brytyjski nabrał dla niego tak dużego respektu że nie rzucił do ataku ani re-gularnej piechoty ani milicji chociaż ta łatwością mogła zdobyć wiatrak Grzmiał jedynie z swych dnał Groźnie wyglądała zaimprowizowana twierdza hunterów pod wieczór — l dzicje wyspa w iiiurzu miujiiiuiu udwjcum są-siednie zabudowania uspokoiła wroga Kanonada u-sta- ła Des?cz pożary Jedynie dym i swad unoszące się nad pobojowiskiem drażniły nozdrza Szulc zebrał swych ludzi Na ścianie sadzą nakreślił sytuację w okół wiatra-ka Oznaczył pas który na podstawie ca-łodziennej obserwacji wydawał mu się ze nie jest zajęty przez wroga Dziesię-ciu ludzi prześliźnie się do rzeką i zajmie tam stanowiska by osła niać wycofanie się całej Na głos puszczyka druga dziesiątka doskoczy do krzaków a potem następne Poza krzakami są dwie łodzie desan-towe brytyjskiej piechoty Przypuszczal-nie ich dwóch lub trzech żołnie-rzy Z tymi trzeba się krótko załatwić a następnie załadować na łodzie i szyb-ko powiosłować w stronę amerykańskie-go brzegu Noc jest zupełnie ciemna Utrudni — Kto poprowadzi pierwszy oddział? Szulc spojrzał po oficerach lecz c' nie poruszyli się Ochotników nie było — Dobrze! — rzekł — W takim ra zie sam go poprowadzę a dcraództwr nad pozostałą przejmie pułkownik Woodruff ( (Szulc opuścił wiatrak Na czele swej "ZWIĄZKOWIEC" LIPIEC (July) Sobota 12 — 1958 iiiiiiiiiiiitiiiiiiiiiiiiiHiiiiiiiiitiiiiiiithiiiyiJłiiimaiyiinim Maria Kuncewiczowa iii'ii:iiiliilliiilliilii[nimiiilllHllJl'llidLljiLi] 25 luiUiiiililil!ii!iil nijiiiiij spaliło w ich życiu tyle cudów rozpły-nęło się w tym czasie tyle nadziei umar-ło w ze boją się uwierzyć w prawdziwość Rzeczy Nowjch a więc nie pospolitych Ona — Paweł' Czy w tych domach mieszkają ludzie czy aniolv? Bo na trzydziestym bliżej do lstarm Kraju mówiło' "Od przybytku niz do ziemi On — To są przeważnie biura Iren Ona- - — Ach więc anioły biurowo' Ale te wieże Gdm nic e to Nowy York tobm myślała ze ja-kieś święte miasto złożone z samjch kościołów Patrz Jurek patrz1 O ten malutki domek tutaj' Mozc wszystkiego 7 10 pięter Czy on ci nic nie przypo-mina? Jurek — Nie Mamo A bo co? Bo mnie on przypomina spichlerze w Kazimierzu To dziwne' To wszystko ra-zem takie obce a ciągle coś znajomego z tego wyskakuje Czy się to we śnie kiedyś widziało czy co Jureczku? — na pocztówkach i w kinie On: — To miasto zbudowali ludzie tylu Każdy wniósł własne wspomnienia: jeden o gotyckim kościele inny o renesansowym spichrzu Ona: — Jezu! Słyszycie? Maszyny stanęły On: — Tak Kotwica idzie w dół Motorówka z władzami do nas płynie No Jurek teraz ty naprzód! To ma być twój świat Jurek: — 0'key! Chodźmy! Gdzie moja guma do żucia? Kontrola paszpor-tów będzie w pierwszej klasie A potem — na ląd Na szczęście cieniom nikt nie spraw-dza paszportów Zostawię Kowalskich czekających we wsapniałej sali teatral-nej statku na pierwszą ich amerykańską rolę w rozmówce z oficerem emigracyj-nym który zapisze adres uściśnie dłoń i będzie życzył powodzenia w nowym kraju Sam pojadę windą do hali dwor-ca morskiego Tam obejrzę sobie tych co przybyli witać moją rodzinkę O winda staje! To tu będzie odprawa celna i powitania Kufry pasażerów przeno-szone- dźwigami juz napływają Na od-- A - & -- - -- fch cze siedem pięć trzy — Stój! — padł piorunujący głos — Ręce do góry! Z krzaków wyskoczyły dwa plutony regularnej piechoty z najeżonymi bagne-tami Widocznie pod osłoną nocy zam-knęły one pierścień w okół wiatraka — Koniec! — szepnął niefortunny desantu hunterów i podniósł w górę ręce Napróżno obrońcy wiatraka oczeki-wali głosu puszczyka Nie odezwał się Mijały kwadranse godziny a krzaki mil-czały Zrozpaczeni hunterzy sadzili że zawiódł ich sam nawet Szulc do które-go żywili tak wielkie zaufanie Przypusz czali ze razem ze swą dziesiątką zała dował się na łódź desantową i odpłynął do Stanów Zjednoczonych Rankiem pułkownik Woodruff wy-słał parlamentariuszy z białą flagą go-dząc się na bezwarunkową kapitulację Ledwie misja opuściła wiatrak 7ostała ostr7elana przez nieprzyjaciela Szybko wycofała się Obrońców wiatrak? ogarnęła czarna rozpacz Skoro Biytyjczycy nie chcą ich wziąć do niewoli będą musieli 7gmąć a 7aimprowi70anej twierdzy Napcwno ich wróg spali i pogrzebie w gruzach Sulc trzymany pod strażą w dowódz twie piechoty zauważy! incydent — Dlaczego strzelacie do emisariu szy niosących białą flagę9 — zawołał do Czerniejąca wyrwami od pocisków ody- - pochodzącego oficera Czy nie wi-- imujd pusŁdiydiwn urtniviu 3tdrt 3iV 7C nUnterzy chcą się poddać Noc zgasił krzaków mć załogi pilnuje pościg! resztą sercach wiedziała Tylko narodów do-wódca — Po raz pierwszy widzę jeńca któ-ry chce mi rozkazywać! — obur7ył się oficer brytyjski — Kim pan jesP — Jestem dowódcą desantu hunte-rów! — Generał Szulc co? — rzekł z prze-kąsem oficer i odszedł do swej kwatery Po chwili wybiegł z niej goniec Skie rował się do oddziałów w linii — Hunterzy! — odezwał się tubalny glos — Poddajcie się! Wyjdźcie z wia-traka! Nikt nie będ-zi- e do was strzelał! Drzwi się otwarły Wysypała się z nich grupa około 80 ludzi prowadząc lub niosąc na noszach rannych Z dzikim wrzaskiem rzuciła się na nich milicja Bezbronnych i rannych za-częła zakłuwać bagnetami Zauważył to dowódca 83 pułku piechoty Posłał dwie kompanie które odpędziły zdziczała mi-licję i utworzyły szpaler Środkiem jego kroczyli jeńcy Walka o wiatrak skończyła się U końca szpaleru wiązano jeńców pa-rami do długiego powroza dołączając do nich hunterów złapanych w nocy Gdy czyność została skończona na przo-dzi- e ustawiła się orkiestra po obu stro-nach więźniów rzędy piechoty a z tyłu milicja Orkiestra zagrała marsz "Yankee dziesiątki zaczął sie skradać w stronę doodle" i pochód ruszył w stronę Pres krzaków dziesięć skoków jesz--1 cott gdzie z racji zwycięstwa' została hunteiów? cinku zaznaczonym literą K poznaję sfa-tygowany kufer Kowalskich A olóz i grupka osób mówiących po polsku Po dejrzewam ze to właśnie ci o któnch mi chodzi Karolina — Jasiu! Coś ty przyniósł na powitanie rodaczki9 Powiadasz ze ta-ka ładna lo trzeba b%lo coś ładnego nie same tlko kwiatki Ja jej kupiłam sześć par mionów zeby miała na pici -- wsze dni Jasio vel Andrzej- - — Karolcia jak zwykle ciekawska Co przyniosłem to się pokaże A ty Maicinie? nie pchaj mi się tu do pizodu z tą paką1 Chcesz ich przerazić0 W Europie ludzie jedzą czekoladki palą cgara i noszą krawaty na sztuki a nic na lonny1 Kalinowski — No no' Jak lo się w piętrze to nieba glowa nie boli" No nie pani Brożek9 Grunt to seicc nie prawdaz' Waleria Riozek: — Prawda mój do-brod7i-eju prawda' Mnie to J117 mało sjtce me w j skoczy do ty moji cioteczny sicstrzenicy i tego ji synaczka 7 nascj kochanej Warsiawy z naszego kocha-nego Kazimierza' licz to lat? Malko Mi-łosicidz- ia' Tyle lat Aha juz wiem Ta przyjemna Pani z nj łonami to Kaiolina Kalinowska spon-sork- a Kowalskich urodzona w Ameijce coia Polonii Ton pan z chorągiew-ką gwiaździstą i z paką prezentów to Kalinowbki jej mąz i ko-spons- or Jasio to dawny Andrzej z warszawskiego po-dziemia imigrant z przed kilku lat ale juz za pan brat z tubylcami A Pani' Wa-leria Brożek mój Boże' to ta Waler-ci- a z Kazimierza cioteczna siostra ojca Ireny Kowalskiej stolarza — opiekunka sierot która tu kiedyś przybyła w wieku lat szesnaście Ale cicho sza! Ważniejszy czar się czaruje w tej chwili niz moja wścibska wszechwiedza! Pawcl Irena i Jerzy Kowalscy stawiają pieiwszy krok na ziemi obiecanej Ona: — Pawełku Jerzy trzymajcie się mnie! Czy kapelusz mam nie zanadto na bakier? Więc to jest Ameryka! Gdzie nasz kufer?! Trzeba szukać na K Mamo!- - Jakiś gość z bukietem wali do ciebie A za nim drugi — z paką i cho-rągwią Kobiety tez są Oj to gorzej' Jedna nawet niczego Ale druga Polską Książkę na wakacje możesz nabyć w największej księgarni polskiej "Związ-kowca" Cenne premie w przedwakacyjnej sprzedaży AAA-ti- i - - przygotowana libacja Powiązani jeńcy mieli cieszyć oczy miejskiej gawiedzi i zołdactwa Kolumna posuwała się powoli pozo-stawiając poza sobą oczernione i po- szczerbione pociskami mury wiatraka Sarze przyglądającej się pochodowi z drugiej stiony rzeki ścisnęło się serce z bólu Na przedzie kolumny jeńców przywiązany do długiego powroza kro-czył Szulc Była sobota 17 listopada 1838 r Rozdział XLIV Wtorek 26 listopada 1838 r Sala sądu wojennego w Fort Henry w Kingston Przy długim stole zasiedli oficero-wie angielscy w galowych mundurach Błyszczeli zlotem srebrem orderami W skupieniu spoglądali na jedyną osobę w cywilnym ubraniu jaka w sali zajęła miejsce dla oskarżonych Był tn S7ulr Zaczęło się żmudne badanie — Imię 1 iidiWiimo osKarzonego' — Gustaw Mikołaj von Szulc Szul-czewsk- i! — Jak nazwisko? Szobtewsky? Szol-tewsky- ? — Szulczewski' — Bardzo trudne nazwisko do wy-mówienia' — Dlatego amerykańscy przyjacie le nazywali mnie krótko "Nils von Szulc" l — wyjaśnił oskarżony — Narodowość? — Polska! — O ile można przypuszczać to na-zwisko "von Szulc" wskazuje na nie-mieckie pochodzenie — Przodkowie moi — tłumaczy! oskarżony — wywędrowali z Szwecji i osiedlili się w Polsce stąd mam na imię "Gustaw" "Von Szulc" to dawne nazwi sko W nowej ojczyźnie przodkowie moi uzyskali szlachectwo dlatego do dawne-go nazwiska dodali spolszczone "Szul-czewski" — Wiek? — Trzydzieści jeden lat! — Czy oskarżony służył kiedykolwiek w wojsku? — Tak! W wojsku polskim! — Czy brał udział w jakiejkolwiek bitwie? — Tak! W walkach pod Jabłonną Wawrem i obronie Warszawy w 1831 r — W jakim stopniu ukończył służbę wojskową w Polsce? — W stopniu majora! — Obecny zawód? — Chemik zatrudniony w kopalniach soli w Salina — Kiedy oskarżony przybył do Sta-nów Zjednoczonych? — W 1834 roku! Jeszcze starej W jaki sposób dostał się do ruchu riiiiiiiin n L eafe yW J 9 W54Ł' Jf r T %"&: tfre JWtJWHKaeUftWWIfiPttntkfrCJ ""fiK TCT fPI ADWOKACI J 5 WILLIAMS Q G (J Grocholski) Royal Bank Bullding 8 KING STRCET EAST J'okoj 508 Telefon EM 4-85- 94 P waMM Stephen Zahumeny BA A3WOKAT I NOTARIUSZ I0OE) Iuinsdcn Btulding 6 Adelaide St R Toronto Ont Tcl biurowy EM 4 6217 domowy: PL 7-06- 12 p Ml JAREMKO ADWOKAT Q C A A I A W Tempie Bldg &1 Richmond St W Toronto Onf (rÓK Hnj) Tel biurowy: EM 3 1994 Domowy WA 1-7- 158 !' A C Finkelsiein BA ADWOKAT — NOTARIUS2 296 Spndino Avo (róc l)undns Tel EM 6-11- 08 MÓWIMY TO POLSKU William McCulla BA ADWOKAT SARRISTER SOMGITOR W polskiej dzielnicy mówtącj po polsku 352 Bothorst St Toronto Ont Tel EM 6-96- 51 tur 59-- P GE0RGE BEN BA ADWOKAT I NOTARIUSZ Mówi po polsku 1147 Dundas St W - Toronto Tcl LE 4 8431 i LE 4-84- 32 L Z GÓRA ADWOKAT — OBROŃCA NOTARIUSZ 1437 Qucon St W — Toronto Tcl Biura: LE 3-12- 11 Micszk: Oakvillo VI 5-12- 15 56S LOUIS J ZUKER Adwoknt — Notariusz 514 Dundas W Toronto Ont (rog Spadina) Biur EM 8-174- 6-7 Roz RE 3296 BOLESŁAW I B STANISZEWSKI BA ADWOKAT NOTARIUSZ OBROŃCA Wspólnik firmy prawniczej Bagweli Stcvcns i Staniszewski 372 Bay St Pokó 506 Toronto Telefon: 3-0427- -8-9 wieczorami od 7— 9 w gabinecie 220 Ronccsvalles Ave LE 2-08- 46 V B A LLB polski adwokat CON'COUKSE BLDG 100 Adclaido St W Room 107 Tel 6-41- 82 Ancfrcw E McKague Adwokat — Obrońca Załatwia -- prawy wieczorami i na zamówienie Room 201 Northern Ontario Building Office: EM 4-13- 94 WA 1-3- 924 n wity PWłłW- - Ł 11 Goreualo Ave BRACIA Specjaliści w leczeniu stawów oraz PI EM EM r LEKARZE STF ? RSBKS9-3tB- Nt Dr Stefan KUCZFilEHDh CHOROBY OGÓLNE ' DZIECIĘCE I SKÓRNE ' 312 Dathurtt St — Toronta Tel EM 0-3'J- 04 l-- r POWRoCi DR f1 KOSOWSKI Choroby kobieca I poloSnlctwo (Lncienle nleplorlnotci) Przyjmuje ?a uprzednim tclcf porozumieniem LE 5-74- 34 lub LE 6-14- 70 611 Bloor Streot W (rog 1'Alincrstonl 9J DENTYŚCI i DR W IV SYD0RUK DENTYSTA Prxymue po upriednim talufonlct nym porozumieniu 80 Roncesvallos Avo„ Toronto Tel LE 5-36- 89 WMmwmBmmmmmmmmmimwmBmmwmmmĘmmmimimi i - " Dr H KRAMER LEKARZ DENTYSTA 219 Van Duson Blvd Tol BE 1-2- 052 45 T59 DR T L GRAN0WSKI DENTYSTA CHIRURG Mówi po polsku 514 Dundas St W — Toronto Tol EM 8-90- 33 87-- I Dr H SGHWABE DENTYSTA 71 Howard Ave (róR Itnnccsvnllcs) Godz przyjęć za zam telefon LE 1-2- 005 49-- S Dr N N0V0SIGKIS LEKARZ DENTYSTA Dyplom w Niemczech 1 Kanadzie Przyjmuje w dleń I wieczorami tyl-ko za telefonicznym poi ogumieniom 459 Bloor St W Stnrkman Chcmlsts & Mcdlcal Dulldlng Tel WA 3-20- 03 Mówi po polsku (S) Dr Władysława SADAUSKAS LEKARZ 129 Grenadier Rd Idrucl dom od tluncosyallcs) Przyjmuje za uprzednim telefo-nicznym porozumieniem Tolefon LE 1-4- 250 S 0 D Dadanle oczu dorosłych I dzieci Spor7i(laiile icccpl l)rpi-ovyuinl- o okularów 420 Ronccsvallcs Ave (blisko Howard Park) Tol gabinet LE 1-4- 251 Mioszk CL 9-C0- 29 P Br R O Vikloria Bukowska O D prcuniln nowoczesny cablnut pry 274 Roncewallcs Avenuo obok nfoffiev si Tel LE 2-54- 93 i'Jliiv i7JvC cudlennie od 10 wino ilu !l wW-cził- r W soboty od III inno (lo II ulrczór 37S - ' mnm tnnymrmimimBi-mm- u niil" ti ' 479 St Oczy badamy okulary do wszystkich dete-- k lów wzroku na nerwowość na ból głowy Mówimy po polsku MIM okulista OKULIŚCI OKULISTA BR0G0WSKI OKULISTKI BukowskA-Boina- r fJ Okulista College dostosowujemy Badanie oczu — Dopasowywanie okularów wypełnianie recept godziny przyjęć 930—6 Enn ni - a u T- - i oyy Diuur oi r hhuiiiu 'irciiilfcpo=lieJi£ii'ł'l (Blisko Palmcrston obok Bloor MedicaJ Center) Wieczorami przyjmuje po uprzednim umówieniu ie ST 8-62- 4B WWJWIWiPHiŁWŁJIJJIIiUm HU — IlUlWimiiJUJIIIU LJJX-UI- W DR TEODOR TKACZ (Tickett) Oficjalny Lekarz Związku Polaków w Kanadzie Grupa 1 Lisek Oiilroprastie %m jftSEl ŁUKOVSCY polio lumbaco syjatyki i zasilania DENTYSTA uliullhlcny if 'ł""!"f' 1 Tel EM 8-37- 54 ifpw" DOKTORZY CHIROPRAKTYKI feJsU M ' ł artretyzmu reumatyzmu 'łt dolegliwości muskuJów Wm$#f?lf i normowania" całego' '('ifUjJit"' '§$ pniaiizrnu — X-Ra- V orześwietienia ~ Wr'-''-łr'- ) 1A 1848 BLOOR ST W TORONTO ONT4l— TFLRpl?2259 — — " ' '- -lv r :' iu ' ii mi -- łj i-- it mmus i m a :r'l iBm imiu ffl t3ł Ą Sia 1 m ii i hm a } 1 W m1 mn f iki i rM m m 3i yi i ii km tli mi II! JAJ Lfr 1 li Wffi ii jlfgłS mmm MŁ mmmm im wWmmmi ii mi IStlsJ mm Kflt r-e-a mu fi t ilvń mm J iv jf Łl mv 'VW m ii ilm I4ft rmiDru CT ct rATUAnlMrr reiStjf tf hł%L#%T ffikił WKm TtP Kii? #f JmiUAiAl ILLLB i mm i imi s ijamK3MS0tv - ttstsmaawuwŁ" Ęisljiyiw-jlmgBMiMMMMmM- iBn 'i - --„ fllllfflMB WiE9iiVVlLKPilliMiŁLniiMBHPPlBEijaM |
Tags
Comments
Post a Comment for 000255b