000030 |
Previous | 6 of 8 | Next |
|
small (250x250 max)
medium (500x500 max)
Large
Extra Large
large ( > 500x500)
Full Resolution
|
This page
All
|
vtM-- = aitpil k-VlUit£'iU- -&%J'J3 iAJI -- rl2v3pUt%££f _'U— --Jir t — j _ n r'~ #jt nAlł-JSjip fiT-z- -i 3'v'"f1-jŁV't- £ 'iijwł-- --jjr " _ ! £ I j- - (jJ" y f J'TIBKlI '-- --~ ' i #'ZWIĄZKOWIEC" STYCZEŃ (Jłnuiry) wfbrk 14 - 1975 NR 4 Maurice Herzog Annapurna to pierwszy z ośmiotysięcznych szczytów himalajskich zdobytych przez człowieka Dokonali tego alpiniści francuscy w 1950 roku Wyprawa miała niezwykle dramatyczny przebieg o czym świadczy niemal każdy fragment wspomnień jej kierownika — Maurice Herzoga Raz po raz tracę i odzysku-ję przytomność Wydaje mi się że mam szklane oczy: dzi-wne uczucie! Schatz macie-rzyńsko troskliwy wiąże mnie liną podczas gdy pozostali krzyczą z radości Niebo jest błękitne ma głęboki kolor wielkich wysokości tak ciem-ny że można by prawie doj-rzeć gwiazdy Słońce zalewa nas ciepłymi promieniami Schatz mówi do mnie: — Idziemy Maurice! Głos jego jest łagodny nie mogę go nie posłuchać Z je-go pomocą udaje mi się wstać i utrzymać równowagę Mój towarzysz idzie naprzód i przyciąga mnie do siebie Wy-daje mi się że dotykam śnie-gu dziwnymi przedmiotami twardymi i sztywnymi jak szczudła: to moje nogi -- Nie widzę pozostałych i nie śmien odwrócić się gdyż bo-ję się stracić równowagę Odblask słońca oślepia mnie Nagle przeszedłszy za-ledwie dwieście metrów i o-minąw- szy lodową ściankę wpadamy z miejsca na na- - St Catharines BANKIET POLSKO-KANADYJSKIEG- O W sobotę 4 stycznia br odby-ła się doroczna uroczystość w Stowarzyszeniu Polsko-Kanadyj-ski- m bankiet instalacyjny w domu własnym przy 43 Facer St Zebranych powitał prezes Sto-warzyszenia mistrzem ceremo-nii był p Z Porszt Na wstę-pie dokonano zaprzysiężenia za-rządu na bieżącą kadencję któ-re przyjął ks prop S Prokop ' Po smacznej kolacji p Porszt przedstawił przedstawi-cicl- i organizacji którzy byli proszeni do mikrofonu o złoże-nie gratulacji i życzeń Byli m in: prezes KCK Okręg Nia-gar-a — E Dzierżek reprezen-tant Polskiej Placówki RCL Qdd7 418 — J Telega prezes Koła 27 SPK — L Szukis sekre-tarz Grupy Niagara ZPwK — J Chmielak prezes Folk Arts Council — R Townsed prezes Klubu Młodzieży — Piotr ćwiertniewski Dłużs7e przemó-wienia wygłosili: proboszcz pa-rafii i kapelan Stowarzyszenia ks S Prokop i prezes Stowa-rzyszenia A Bednarowski Obe-cny prezes jest 21-szy- m preze-sem w 47-my- m roku istnienia i funkcjonowania Stowarzysze-nia Dom Stowarzyszenia mieści się przy zbiegu ulic Facer i Concord W ciągu kilku ostat-nich lat organizacja ta wykazała wielką prężność i dalszy roz-wój Od ponad 25 lat funkcjonu-je Klub Młodzieżywstąpiło wie-lu imigrantów ostatnich lat z Polski Stowarzyszenie sponso-ruje zespół taneczny „Wawel" i drużyny sportowe młodzików: piłki nożnej i hokeja na lodzie Dlatego właśnie obecna siedzi ba Stowarzyszenia jest za cias na Przed kilku laty zakupiono kilkudziesięcio-akrow- ą farmę na miastem pod nowy dom Jcd- - nak praktyka wykazała że le- - piej będzie pozostać na miejscu ul PODR61Y C Balen kierownik Jiimi St PO 1 ' Ont Kanada WYCIECZKI do aln Spro-Taduni- e rodzlD zaproszenia lzy do zakątka £niata NOTARIALNE akty upoważnienia dary dla domy auta pieniądze l£3S$$£$3$££$' C?j Grzecznie i S C H E N który cv L o miot A biwakowaliśmy jedynie dwieście metrów od obozu! Couzy podnosi się na mój widok Bez ściska mnie i całuje Terray wchodzi szyb-ko do namiotu i zdejmuje bu-ty są tez zagrożo-ne odmrożeniem: rozciera je j biczuje bezlitośnie Wraca mi życia Pró-buję rozważyć sytuację niewiele sil lecz trzeba wykorzystać to co Je-dyną deską ratunku jest Tylko on będzie mógł od-powiednimi zabiegami urato-wać nasze nogi i Przyj-muję z zapałem propozycje Schatza aby natychmiast zejść do dolnego Obozu IV który założony na no-wo przez Szerpów Terray chce zostać w na-miocie Bijąc nogi z rozpaczli-wą energia — Przyjdźcie po mnie ju-tro jeżeli będzie trzeba! być cały umrzeć! Rebuffat też ma odmrożo-ne lecz woli schodzić natychmiast i oddać się w rę-ce Oudota Zaczyna schodzić z Couzy'm i Lachenalem Schatz opiekuje się mną na-dal: jestem mu za to głęboko wdzięczny Bierze linę i popycha mnie przyjacielsko na ślad zaczyna się bardzo strome zbocze Cienka warstwa śniegu z powierzchnią lodu jest na wpół stopiona i nie dodaje a farma pozostała zabez-pieczenie majątku Przy lokacji wykupiono kilka do-mów i przylegającą parcelę na której ma być budowany i nowoczesny dom Należy przy-klasną- ć i życzyć powodzenia Oto zarząd Stowarzyszenia na rok bieżący: A Bednarowski — prezes B Szpilewski — I wice-prezes W — II wice-prezes J Miarecki — tekretarz Natalia — sekretarz fi-nansowy Helena Romanek — skarbnik organizator — B członek zarządu — J Wo-źniak członek zarządu — K Charkowy i przewodniczący Ko-misji Rewizyjnej — W Roma-nek Zarząd Młodzieży: P Ćwiertniewski — prezes E Richter — I wiceprezes Dianę Holomego — II wiceprezes L Holomego — sekretarz Cindv Pawlik — skarbniczka Rużyło — organizatorka Tere-sa Muniak — JTI reporterka i R Stenclik — chorąży J Ch STÓW HAMIL TON J S is£SiS5S®SSSSSSSSS®!CiSi3£SSS5£S5£S£łCXCSC!ffiiCy' Parafia św Trójcy OPŁATEK dźwiękach doborowej parafialnej POLSKA PRACOWNIA PROTETYCZNO-DENTYSTYCZN- A Barton East Denłure 1069 Barton — Ont — Tel: 547-800- 8 (blisko Ottawa w Qucens C 1 piętro) poniedziałku do piątku — 6°dz 9 30 — 6 wlecz Wykonuje protezy całkowite częściowe reperacje Czlcnck of of Ontario POLSKIE BIURO Hamilton Travl Burcau E N Hamilton Tal: 317-J17- 3 MJ-M0- 7 Polski: lndywidu empowe czarterowe pasz- porty Podrożę każdego darowizny PEKAO: bliskich mieszkania tyimokt w W ( więc słowa Jego nogi chęć Ma-my zostało Ou-d- ot ręce został woła: Chcę albo nogi znów Zaraz jako obec-nej duży Marzec Barron Pa-wlik Klubu Joanna BIDAS PNKK budjnku Denturlst Soclety ton E odbędzie się dorocz opłatek parafialny O godzinie 7 wieczorem dana będzie gorąca kolacja której nastąpi zabawa taneczna SIOORKEWICZ-BALO- N General Insuranco Zygmunt W kierownik 175 St N PO tlł Hamilton Kanada Tel: 527-358- 1 Misslssauga 822-414- 7 --wszelkiego ro- dzaju: auta budynki mieszkalne handlowe sklepy od kra-dzieży padkow etc UBEZPIECZAMY rownlez życie J mortgage Solidna obsługa przez fachowy personel naszego biura Służymy Po'onll nieprzerwani od 1919 roku 96-- W i-ftAftMyM-KŁ" Ltd polskim języku obsłuży jest fachowym i radio-tclefo- n 522-460- 1' GDY KUPIĆ SAMOCHÓD Udajcie się ueenston Motors Chev-0l- ds sprzedawcą ZAMIERZACIE 10 Qgeenston Rd — Hamilton Ont — Tel 549-462- 1 DUŻY WYBÓR MODELI MARKI GENERAL MOTORS Dobre warunki przy zmianie starego wozu nowy U2YWANE SAMOCHODY Z PEŁNĄ GWARANCJĄ rzetelnie K Bezpośrednio związana UBEZPIECZENIA $6$$5$Ś5$$661V41 wcale pewności krokom śliz-gam się często Schatz po-wstrzymuje mnie wyprę-żonej linie Niżej zaczyna się ogromny ślad Z pewnością moi towarzysze zjechali zbo-czem pod dolny Obóz IV Strącili jednak przy tym lawi-nę która zabrała cały śnieg ze zbocza Nie ułatwia mi wcale zadania Natychmiast po przyjściu do obozu zbliżają się do mnie Szerpowie Odkopywali właś-nie namioty przysypane przez lawinę ich oczach czytam tyle dobroci i współczucia ze zdaję sobie wreszcie sprawę ze swojego stanu Lachenal usiadł gdzieś w kacie i roz-ciei- a sobie nogi Pansy pocie-sza go od czasu do czasu mó-wiąc ze "Doktor Sahib" go wyleczy Popędzam wszystkich trze-ba schodzić rzecz najważ-niejsza Mniejsza o sprzęt musimy zejść w dół przed następnym atakiem monsunu Dla tych którzy są poodmra-zan- i to kwestia wielu godzin Do konwojowania Rebuffata i mnie wybieram Ailę i Sarkego Usiłuję dać do zrozumienia Szerpom ze mają mnie zabezpieczać z bar-dzo bliska Lachenal i Rebuf-fat nie chcą się wiązać nie wiem dlaczego Podczas gdy schodzimy Schatz wraz z Pansy'm i Ang Tharke wracają po Terraya który został na lodowcu Nikt inny nie jest w stanie podjąc inicjatywy Po ciężkim podejściu Schatz odnajduje Terraya Przygotuj się prędko — mówi mu — Moje nogi zaczynają przychodzić do siebie — od-powiada Terray juz w lep-szym nastroju — Pójdę jeszcze do szczeli-ny Maurice nie znalazł apa-ratu Tam wszystkie zdję-cia ze szczytu! Terray nie odpowiada nie rozumie dobrze Dopiero po upływie kilku dni zdamy so-bie sprawę z bohaterstwa Schatza Długo szuka w śnie-gu na dnie szczeliny Terray zaczyna się niepokoić Wre-szcie widzi Schatza który wraca tryumfalnie niosąc apa- rat fotograficzny za zdjęciami szczytowymi Znalazł też mój czekan i różne inne rzeczy Natomiast nie ma aparatu fil-mowego Ostatnie sceny filmu sięgać będą tylko 7000 me-trów Zaczynamy schodzić Ang Tharke spisuje się znakomi-cie: idzie czele i wyrąbuje wygodne stopnie dla Terraya Schatz zajmuje ostatnią pozy- - Przedstawiciel Handlowy 18 Garfield Ave — HAMILTON Ont — Tel 547-583- 0 W sobotę 18 stycznia br w przy or-sa- li przy 880 Bar- - kicstry Clinie St E HAMILTON Od the 8-- W 177 St ny po- - po Borys James Ont or meble na na aż to W to Lachenala są na PARAFIALNY Wstęp $5 od osoby Bilety do nabycia w kancelarii parafial ncj tel: 549-047- 0 Zapraszamy Polonię z Hamil-ton i okolic Komitet 45 JÓZEF BLONDOWSKI INSURANCE Wszelkiego rodzaju ubezpie-czenia: domy auta na życie chorobowe itp 1184 Barton St E Hamilton Biuro: 549-312- 5 Mieszkanie: 527-494- 3 84 w Ignacy TRUSZKOWSKI Kierownik biura Tonoga Real Estate Limited Po wszelkie informacje kupna or?z sprzedały domów aparta-mentów Interesów Itd zwracać się z pelnjm zaufaniem do na-szego biura: 626 Barton St E Hamilton Ont Tel 5474900 43-- W 'f2f2ffj&f±2'f+' m&o&vs$SQ&(% do IX l 5i w? t" vi ii'-£v- i x 8 Was BOLESŁAW (Ed) doradzi przy kupnie 90-W-- 34 W&4ii6(4$ cję i z uwagą asekuruje cały zespół Pierwsza grupa do której i ja należę idzie naprzód roz-paczliwie wolno śnieg jest miękki i zapadamy się aż po kolana Lachenal pozostaje w tyle: zatrzymuje sie często i skarży na ból nóg chwytając je kolejno obydwiema ręka-mi Rebuffat idzie kilka me-trów za mną Niepokoi mnie nienormal-nie wysoka temperatura Boję się aby niepogoda nie zakoń-czyła historii zdobycia Anna-purny Podobno alpiniści ma-ją szósty zmysł który ostrze-ga ich przed niebezpieczeń-stwem Czuję to niebezpie-czeństwo wszystkimi porami skóry W powietrzu jest ja-kieś drżenie które nie ucho-dzi mojej uwagi Wczoraj spadł obfity śnieg Ciepło roztapia te masy puchu któ-ry tylko czeka by się obsu-nąć W Europie nic nie może dać wyobrażenia o potędze tutejszych lawin Nie dadzą się one porównać z lawinami w Alpach Ich czoła poprze-dzone niszczycielskim podmu-chem rozwijają się na długo-ści c9fych kilometrów Odblask słońca jest tak sil-ny ze bez okularów nie moż-na by otworzyć oczu Nigdy góry nie wydawały mi się tak majestatyczne jak w tych chwilach wielkiego niebezpie-czeństwa Na szczęście jesteś-my dosyć daleko jedni od drugich Ryzyko jest podzie-lone Szerpowie nie pamiętają szczegółów drogi Kilkakrot-nie muszę z trudem przecho-dzić na czoło i dawać spusz-czać się na linie we właściwe miejsce Według mnie zbyt powoli tracimy wysokość Cierpię widząc moich Szer-pów tak powolnych lękli-wych a jednocześnie tak ma-ło pewnych W rzeczywistości idą oni bardzo dobrze lecz jestem zniecierpliwiony i nie zdaję sobie sprawy z ich moż-liwości Lachenal pozostał daleko w tyle: za każdym razem gdy się odwracani widzę go sie-dzącego na naszym śladzie I on dotknięty jest ślepotą śnie-gową lecz nie w tak silnym Echa z Windsor i Kapitan Larry Hillsburg Larry Hillsburg 23 syn państwa T E Hillsburg z Perth Ontario i wnuk pani Władysławy Łatwińskiej z Windsor otrzymał awans do stopnia kapitana w Canadian Armed Forces ubiegłej wios-ny Młodzież Związkowa przy Gr 20 serdecznie zaprasza Polonię na bal „Miss Polonia" który odbędzie się w sobotę 25 stycz-nia br w pięknych salach Ca-bot- o Club (Salon A & B) 213 Parent Avc (blisko Tecumseh Road) Początek o godzinie 8 wieczorem Przygrywać będzie znana or-kiestra „Ed Guea and his Po-lis- h Canadians" z Toronto oraz druga młodzieżowa orkiestra „Clairetones" Każda młoda panienka (po-wyżej lat 16) pochodzenia pol-skiego i mieszkająca w Windsor Ont 8 raniii m Sp stopniu jak Rebuffat 1 Ter-ray Utrzymywanie właściwe-go kierunku sprawia mu jed-nak trudność Rebuffat posu-wa się na chybił trafił twarz ma wykrzywioną bólem Idzie jednak uparcie Przechodzi-my żleb bez przeszkód i gra-tuluję sobie przebycia tego niebezpiecznego miejsca Słońce stoi w zenicie Po-goda jest wspaniała barwy otoczenia cudowne Nagle pod nogami Szerpów otwiera się szczelina i odry-wa się olbrzymi płat śniegu szczelina wydłuża się i roz-szerza Szalona myśl przebie-ga mi przez głowę: biec w górę zbocza by osiągnąć stały teren nadludzka siła chwy-ta mnie unosi Szerpowie zni-kają mi z oczu Koziołkuję w dół nie widzę juz nic Uderzam głową w lód Po-mimo wysiłku nie mogę zła-pać oddechu Gwałtowne u-derze- nie w lewe udo sprawia mi straszliwy ból Kręcę się jak pajac na sznurku Jak błyskawicę dostrzegam ośle-piające światło słońca poprzez śnieg przemykający przed mymi oczyma Lina która mnie łączy z Aiłą i Sarkem owija mi się wokół szyi Szer-powie spadający gdzieś pode mną uduszą mnie Nie mogę znieść dłużej bólu Krztuszę się! Bez przerwy uderzam o lód Jestem odrzucany od jed-nego seraka do drugiego śnieg mnie przygniata Nagle lina która odwinęła mi się wokół szyi naciąga się i unie-ruchamia mnie Nim zdoła-łem przyjść do siebie zaczy-nam oddawać mocz gwałtow-nie niepowstrzymanie Otwieram oczy: wiszę gło-wą w dół Lina przytrzymuje mnie za szyję i owija mi się wokół lewej nogi Wiszę po-nad przepaścią w czymś w ro-dzaju pionowego tunelu utwo-rzonego w lodzie Wystawiam oba łokcie ku ścianom pró-bując zatrzymać w ten sposób nieznośne kołysanie rzucające mną od ściany do ściany Pod sobą dostrzegam ostatnie sto-ki żlebu Oddech uspokaja się Błogosławię linę która wytrzymała upadek Muszę koniecznie spróbo-wać jakoś się stąd wydostać Ręce i nogi mam wprawdzie bez czucia ale mogę posłużyć się małymi zagłębieniami w ścianach Jest w nich dosyć miejsca by postawić brzeg podeszwy Nagłymi i nie sko- - Kapitan Hillsburg urodzo-ny w Windsor Ontario jest absolwentem College Militai-r- e Royal de St Jean Quebeć i The Royal Military College Kingston Ontario Język pol-ski był pierwszym językiem kapitana Hillsburga ZEBRANIE KOŁA POLEK W niedzielę 19 stycznia br o ?odz 2 po poł w sali Domu Pol-skiego (1275 Langlois Avenue) odbędzie się ważne zebranie członkiń Koła Polek Grupy 20 ZPwK Prezeska Aniela Gajda gorą-co apeluje do wszystkich człon-kiń o liczne przybycie Apel ten kieruje specjalnie do młod-szych kobiet ażeby dbały o roz-wój organizacji lub okolicy może ubiegać się o tytuł Miss Polonia Zgłoszenia przyjmują: panna Jane Sokołowska — telefon 948-209- 7 lub panna Krystyna Januszko — telefon 256-446- 6 Komitet zwraca się z prośbą do polskich organizacji kup-ców i osób prywatnych o ofia rowanie nagród dla naszych kandydatek Młodzież to przy-szłość Polonii więc okażmy im serca i zrozumienie Podczas tegorocznego balu dodatkową atrakcją będzie wy-stęp naszego zespołu tańców lu-dowych „Krakowiaki" 346 Z0MMERFELD Awans Wielki Bal "Miss Polonia" Welland Wacław li i ——aM b sierżant 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej uczestnik akcji w Arnhem odznaczony wieloma meda-lami polskimi i zagranicznymi zasnał w Panu 6 stycznia 1975 r w Welland Cześć Jego pamięci! KOLEDZY SPADOCHRONIARZE Spij Kolego w ciemnym grobie Niech się Polska przyśni Tobie ordynowanymi ruchami pró' buję oswobodzić lewą nogę z przytrzymującej ją liny Z wielkim trudem udaje mi się osiągnąć normalną pozycję i wspiąć się kilka metrów Za-trzymuję się po każdym ru-chuprzekon- any że zużyłem już ostatni zapas sił Mozę za sekundę wykończy się Jeszcze jeden rozpaczliwy wysiłek: zyskałem kilka cen-tymetrów! Ciągnę za linę Czuję po drugiej stronie coś miękkiego to zapewne ciała Szerpów Wołam ale tak słabo!' Zapada grobowe milczenie A Gaston? Wokół ściemnia się jak gdyby ponad moją głową przesuwała się chmura In-stynktownie podnoszę oczy Cud! W okrągłym otworze na tle błękitu nieba rysują się czarne przestraszone gło-wy: Aila i Sarke! Są cali i zdrowi Zabierają się do wyciągania mnie Nie jestem w stanie dać im żadnej rady Aila znika Sarke pozo-staje sam na brzegu otworu Zaczynają powoli ciągnąć li-nę by nie sprawić mi bólu Wyciągają mnie z siłą i pew-nością która dodaje mi od-wagi Wynurzam się wreszcie i padam na śnieg Szczęśliwym zbiegiem oko-liczności ciała Szerpów i mo-je stworzyły wzajemną prze-ciwwagę Lina przerzucona została przez lodową grań i zawinęliśmy z obu jej stron Bez tej nieoczekiwanej przeszkody spadlibyśmy jesz-cze pięćset metrów Wszystko wokół jest wymiecione lawi-ną Gdzie Rebuffat? Jestem śmiertelnie zaniepokojony on nie był związany liną Podnoszę cozy i dostrzegam go nie dalej niż sto metrów — Jestem cały! — woła do mnie Odczuwam ulgę lecz nie mam siły by mu odpowie-dzieć Otępiały i na wpół przytomny leżę wyciągnięty i martwym wzrokiem spoglą-dam na otaczający mnie chaos Lawina zniosła nas ponad sto pięćdziesiąt metrów w dół Nie można zostawać tu dłużej gdyby spadła druga lawina! Mówię Szerpom: — Now Doctor Sahib Quick very quick! Prędko bardzo prędko! Próbuję porozumieć się z nimi gestami i wytłumaczyć im że muszą mnie bardzo mocno trzymać Spostrzegam przy tym że moje lewe ramię jest prawie nie do użytku Nie mogę nim poruszać staw łokciowy jest unieruchomio-ny czyżby złamanie? Zoba-czymy później razem z resz-tą Chodźmy do Oudota Rebuffat rusza w dól by przyłączyć się do nas idzie powoli gdyż stawia nogi kie-rując się dotykiem i maca drogę przed sobą Jego widok ściska mi serce musiał ude-rzyć szczęką o lód gdyż krwa-wi kątem warg Zgubił oku-lary tak samo zresztą jak ja Musimy zamknąć oczy Aila ma stare zapasowe okulary Brantford WSPOMNIENIE POŚMIERTNE Dnia 16 stycznia 1975 ro-ku mija siódma rocznica zgo-nu mojego syna Śp JANA JOŃCA W tą bolesną dla nas rocz-nicę wyrażamy nasz głęboki żal i smutek którego czas nigdy nie ukoi Składamy na Twym grobie ukochany synu wiązankę uczuć i wspomnień które pozostaną w sercach naszych na zawsze śpij w pokoju wiecznym Zbolała matka A Joniec żona Helena z dziećmi Brantford Ont OakvilIe ZABAWA KARNAWAŁOWA Grupa 2D ZPwK Koło Polek i Grono Młod serdecznie zaprą sza Polonię z Oakvillc i okolicy na wielką Zabawę Karnawało-wą która odbędzie się w sobotę 25 stycznia br w Oakvillc „Ice Centrc:' (obok Oak Arena przy Itcbecca St) Początek zabawy o godz 8 wieczorem Do tańca przygry-wać będzie popularna orkiestra Bufet z wszelkimi napojami Koło Polek zaopatrzy w smacz-ne zakąski i inne atrakcje Wstęp $3 od osoby młodzież $2- - Za zarząd J Górl prezes które nadają się bardzo do-brze dla mnie Sarke bez wa-hania oddaje swoje R&buffa-tow- i Nie mamy ani sekundy do stracenia Teraz na dół! Szer-powie pomagają mi wstać Idę jak potrafię z niepoko-jąco chwiejną równowagą Szerpowie zrozumieli wresz-cie że muszą mnie asekuro-wać Obchodzimy tor lawiny stare ślady zaczynają się tro-chę dalej Oto pierwsza ściana Jak z niej zejść? Znów każę Szer-pom asekurować się mocno: — Trzymajcie mnie moc-no bo I pokazuję im ręce — Yes Sir — odpowiadają razem jak uważni uczniowie Dochodzę do haka Przywią-zana do niego poręczówka o-pa- da w dól wzdłuż ściany Trzeba ją chwycić nie ma in-nego wyjścia To ciężka pró-ba nogi twarde jak drewno obsuwają się wciąż na lodo-wej ścianie Sztywne dłonie nie mogą uchwycić cienkiej linki Próbuję owinąć sobie nią ręce Lecz ręce mam spu-chnięte a skóra popękała na nich w wielu miejscach Ol-brzymie jej strzępy odrywają się i przyklejają do liny wrzy-nającej się w żywe ciało Mu-szę jednak wytrwać nie bę-dę poddawał się w polowie drogi boję się tylko zęby Szerpowie nie puścili aseku-racji — Aila! Uwaga! Uwaga! Owinąłem linę dokoła zdro-wego przedramienia aby ul-żyć rękom i zsuwani się te-raz skokami Lina obciera mi przedramię i nadgarstki Na samym dole robię skok z wysokości metra Uderzenie jest twarde i czuję je w gór-nej części nóg Jakiś dziwny trzask wskazuje że musiałem sobie coś złamać nie czuję bólu pewnie wskutek odmro-ieni- a Rebuffat i Szerpowie scho-dzą 'kolejno w dół i idziemy dalej Droga dłuży się rozpa-czliwie Plateau Obozu II wy-daje się nieskończenie odle gle Jestem u kresu sił Co chwila mam ochotę dać za wygraną Po co iść dalej? Te-raz wszystko jest dla mnie skończone Mam spokojne su-mienie: wszyscy są uratowa-ni pozostali zejdą kolejno W dole daleko dostrzegamy namioty Zbieram siły Jesz-cze godzinę Postanawiam wy-trwać godzinę a potem gdzie-kolwiek bym był położę się na śniegu Ułożę się spokoj-nie pozbędę się wszystkiego będę spał szczęśliwy To postanowienie dodaje mi odwagi Wciąż się obsu-wam Stok jest stromy i Szer-powie utrzymują mnie z tru-dem: to cud powtarzający się co chwile Ślad urywa się nad przepaścią: to druga najwięk-sza ściana z poręczówką Pró-buję pogodzić się z konieczno-ścią ale nie mam nawet poję-cia w jaki sposób będę scho-dził Zdejmuję rękawice któ-rą mam na jednej ręce i czerwony jedwabny szalik o-słania- jący drugą pokrwawio-ną Tym razem zaczyna się wielka gra Mniejsza o palce Ustawiam Ailę i Szarkego w miejscu z którego zwykle ich asekurowałem Szerpowie trzymają we dwójkę linę ase-kuracyjną opierając się wza-jemnie o siebie Nie litując się nad sobą próbuję chwy-cić poręczówkę Chwytam ją pomiędzy kciuk i palec wska-zujący obydwie ręce krwa-wią Ruszam Natychmiast staje przede mną bolesna al-ternatywa: jeżeli puszczę ru-niemy wszyscy w dól jeżeli utrzymam co zostanie mi z rąk? Będę trzymał Każdy centymetr przynosi ból lecz postanowiłem nie zwracać na to uwagi Widok rąk przyprawia mnie o mdło-ści Czerwone żywe mięso li na umazana krwią Staram się nie odrywać zupełnie strzępów skóry: dawniejsze wypadki nauczyły mnie że trzeba zachowywać takie strzępy aby przyspieszyć go-jenie ran Staram się oszczę-dzać ręce hamując brzuchem plecami każdym punktem oparcia jakim rozporządzam Kiedy skończy się ta męka? Docieram do lodowego wy-stępu który zrąbałem czeka-nem przy wychodzeniu Poru-szam nogami aby namacać grunt wszystko jest twarde Pod nogami nie mam ani czą-steczki śniegu jeszcze nie dojechałem Wołam rozpaczli-wie do Szerpów: — Prędzej! Aila Sarke! Lina asekuracyjna zsuwa się szybciej i tarcie powiększa się Ręce mam w strasznym stanie Wydaje mi się że skó-ra została z nich zupełnie zdarta Wreszcie czuję twar-dy grunt pod nogami: to pól-ka Jestem! Muszę teraz przejść ją wzdłuż wciąż ase-kurowany liną: tylko trzy me-try lecz najtrudniejsze! Już po wszystkim! Zagłębiony w śniegu po nas wyczerpany nie zdaję sobie sprawy z upły-wu czasu Rebuffat i Szerpowie są już przy mnie Otwierając oczy widzę wyraźnie czarne punk-ty poruszające się wokół na-miotów Obozu II Sarke wola mnie by mi pokazać dwóch Szerpów którzy podchodzą nam na spotkanie Są jeszcze daleko ale widok ich dodaje mi odwagi Trzeba wstać otrząsnąć się Marsz staje się coraz bardziej uciążliwy Wydaje mi się ze odmrożenia sięgają do łokci i łydek Sarke wkłada mi z powrotem okulary chociaż niebo zachmurzyło się Wcią-ga mi rękawicę jak się da lewa ręka jest tak poraniona ze nie można znieść jej wido-ku Sarke zawija ją w mój czerwony jedwabny szalik Znów zaczyna się koszmar-ne schodzenie Każdy krok wydaje mi się ostatnim Mgły snują się wokół chwilami do-strzegam poprzez nie sylwet-ki dwóch Szerpów idących w górę Z małej platformy do której właśnie doszliśmy wi-dzę ze zatrzymali się Odbic-ra_m- i to całą odwagę Pada śnieg Robimy wielki trawers w niebezpiecznym te-renie gdzie asekuracja jest' niepewna i dochodzimy do stożka oddalonego o pięćdzie-siąt metrów Rozpoznaję zbliżających się szybko Phu Tharke i Ang Dawę Oczekują smutnych wiadomości Ang Dawa myśli pewnie o swych dwóch bra-ciach Aili i Pansy'ni Aila jest z nami widzi go całego i zdrowego ale gdzie jest Pansy? Zaczynają rozmawiać z da-leka i gdy spotykamy się wiedzą już wszystko Wyrywa mi się głębokie westchnienie ulgi mam wrażenie że po-zbyłem się ogromnego cięża-ru pod którym w każdej chwili groził mi upadek Phu Tharke stoi przede mną U-śmie-cha się do mnie serdecz-nie Kto twierdził że to są prymitywne istoty? że twar-dy tryb życia odbiera im u-czu- cie litości? Szerpowie rzu-cają się ku mnie zdejmują plecaki odkorkowują manier-ki Wypić kilka łyków Nie więcej! To trwa tak dłu-go! Phu Tharke spuszcza oczy na moje ręce i podnosi je prawie ze wstydeni Szepcze z niewypowiedzianym smut-kiem: — Ach biedny Bara Sahib! Po tym poslku wraca mi odwaga Obóz II jest teraz bli-sko Phu Tharke będzie mnie podtrzymywał a Ang Dawa z"aasekuruje nas obydwóch Phu Tharke jest mniejszy ode mnie chwytam go za szy-ję i opieram się na jego ple-cach przyciskając się do nie-go Kontakt z nim przynosi mi ulgę jego ciepło pokrze-pia mnie Idę nierównymi krokami jak"porażony Coraz mocniej opieram się na Phu Tharke Czy będę miał dość sił by dojść nawet przy jego pomocy? Gromadzę z trudem ostatnie zapasy energii Błagam Phu Tharke by pomógł mi jeszcze Zdej-muje mi okulary: widzę te-raz lepiej Jeszcze kilka kro-ków Ostatnie Namioty obozu II są teraz zupełnie blisko Ichac Noyelle Oudot biegną ku nam Pilno mi podzielić się z nimi dobrą wieścią Wołam do nich: — Schodzimy z Annapur-ny Blismy przedwczoraj na szczycie — Lachenal i ja!!! I po chwili: — Mam odmrożone ręce i nogi! Pomagają mi Ichac poda-je mi coś Noyelle mnie pod-trzymuje Oudot juz bada Moje zadanie skończone Powiodło się i wiem że pozo-stali towarzysze wkrótce tu będą Uratowani! Opuszczamy zwyciężoną Annapurnę Moja rola może się skończyć Ini-cjatywę wezmą teraz w ręce towarzysze a przede wszyst-kim Oudot w którym pokła-damy wszelkie nadzieje Po-zwolę im robić wszystko po-wierzam się ich oddaniu Od tej chwili'' liczy się dla mnie tylko jedna rzecz: zwycię-stwo które przynosimy i któ-re zostawi nam w sercach ocromna radość i cudowna nneirrlip 'I
Object Description
Rating | |
Title | Zwilazkowiec Alliancer, January 14, 1975 |
Language | pl |
Subject | Poland -- Newspapers; Newspapers -- Poland; Polish Canadians Newspapers |
Date | 1975-01-14 |
Type | application/pdf |
Format | text |
Rights | Licenced under section 77(1) of the Copyright Act. For detailed information visit: http://www.connectingcanadians.org/en/content/copyright |
Identifier | ZwilaD3000557 |
Description
Title | 000030 |
Rights | Licenced under section 77(1) of the Copyright Act. For detailed information visit: http://www.connectingcanadians.org/en/content/copyright |
OCR text | vtM-- = aitpil k-VlUit£'iU- -&%J'J3 iAJI -- rl2v3pUt%££f _'U— --Jir t — j _ n r'~ #jt nAlł-JSjip fiT-z- -i 3'v'"f1-jŁV't- £ 'iijwł-- --jjr " _ ! £ I j- - (jJ" y f J'TIBKlI '-- --~ ' i #'ZWIĄZKOWIEC" STYCZEŃ (Jłnuiry) wfbrk 14 - 1975 NR 4 Maurice Herzog Annapurna to pierwszy z ośmiotysięcznych szczytów himalajskich zdobytych przez człowieka Dokonali tego alpiniści francuscy w 1950 roku Wyprawa miała niezwykle dramatyczny przebieg o czym świadczy niemal każdy fragment wspomnień jej kierownika — Maurice Herzoga Raz po raz tracę i odzysku-ję przytomność Wydaje mi się że mam szklane oczy: dzi-wne uczucie! Schatz macie-rzyńsko troskliwy wiąże mnie liną podczas gdy pozostali krzyczą z radości Niebo jest błękitne ma głęboki kolor wielkich wysokości tak ciem-ny że można by prawie doj-rzeć gwiazdy Słońce zalewa nas ciepłymi promieniami Schatz mówi do mnie: — Idziemy Maurice! Głos jego jest łagodny nie mogę go nie posłuchać Z je-go pomocą udaje mi się wstać i utrzymać równowagę Mój towarzysz idzie naprzód i przyciąga mnie do siebie Wy-daje mi się że dotykam śnie-gu dziwnymi przedmiotami twardymi i sztywnymi jak szczudła: to moje nogi -- Nie widzę pozostałych i nie śmien odwrócić się gdyż bo-ję się stracić równowagę Odblask słońca oślepia mnie Nagle przeszedłszy za-ledwie dwieście metrów i o-minąw- szy lodową ściankę wpadamy z miejsca na na- - St Catharines BANKIET POLSKO-KANADYJSKIEG- O W sobotę 4 stycznia br odby-ła się doroczna uroczystość w Stowarzyszeniu Polsko-Kanadyj-ski- m bankiet instalacyjny w domu własnym przy 43 Facer St Zebranych powitał prezes Sto-warzyszenia mistrzem ceremo-nii był p Z Porszt Na wstę-pie dokonano zaprzysiężenia za-rządu na bieżącą kadencję któ-re przyjął ks prop S Prokop ' Po smacznej kolacji p Porszt przedstawił przedstawi-cicl- i organizacji którzy byli proszeni do mikrofonu o złoże-nie gratulacji i życzeń Byli m in: prezes KCK Okręg Nia-gar-a — E Dzierżek reprezen-tant Polskiej Placówki RCL Qdd7 418 — J Telega prezes Koła 27 SPK — L Szukis sekre-tarz Grupy Niagara ZPwK — J Chmielak prezes Folk Arts Council — R Townsed prezes Klubu Młodzieży — Piotr ćwiertniewski Dłużs7e przemó-wienia wygłosili: proboszcz pa-rafii i kapelan Stowarzyszenia ks S Prokop i prezes Stowa-rzyszenia A Bednarowski Obe-cny prezes jest 21-szy- m preze-sem w 47-my- m roku istnienia i funkcjonowania Stowarzysze-nia Dom Stowarzyszenia mieści się przy zbiegu ulic Facer i Concord W ciągu kilku ostat-nich lat organizacja ta wykazała wielką prężność i dalszy roz-wój Od ponad 25 lat funkcjonu-je Klub Młodzieżywstąpiło wie-lu imigrantów ostatnich lat z Polski Stowarzyszenie sponso-ruje zespół taneczny „Wawel" i drużyny sportowe młodzików: piłki nożnej i hokeja na lodzie Dlatego właśnie obecna siedzi ba Stowarzyszenia jest za cias na Przed kilku laty zakupiono kilkudziesięcio-akrow- ą farmę na miastem pod nowy dom Jcd- - nak praktyka wykazała że le- - piej będzie pozostać na miejscu ul PODR61Y C Balen kierownik Jiimi St PO 1 ' Ont Kanada WYCIECZKI do aln Spro-Taduni- e rodzlD zaproszenia lzy do zakątka £niata NOTARIALNE akty upoważnienia dary dla domy auta pieniądze l£3S$$£$3$££$' C?j Grzecznie i S C H E N który cv L o miot A biwakowaliśmy jedynie dwieście metrów od obozu! Couzy podnosi się na mój widok Bez ściska mnie i całuje Terray wchodzi szyb-ko do namiotu i zdejmuje bu-ty są tez zagrożo-ne odmrożeniem: rozciera je j biczuje bezlitośnie Wraca mi życia Pró-buję rozważyć sytuację niewiele sil lecz trzeba wykorzystać to co Je-dyną deską ratunku jest Tylko on będzie mógł od-powiednimi zabiegami urato-wać nasze nogi i Przyj-muję z zapałem propozycje Schatza aby natychmiast zejść do dolnego Obozu IV który założony na no-wo przez Szerpów Terray chce zostać w na-miocie Bijąc nogi z rozpaczli-wą energia — Przyjdźcie po mnie ju-tro jeżeli będzie trzeba! być cały umrzeć! Rebuffat też ma odmrożo-ne lecz woli schodzić natychmiast i oddać się w rę-ce Oudota Zaczyna schodzić z Couzy'm i Lachenalem Schatz opiekuje się mną na-dal: jestem mu za to głęboko wdzięczny Bierze linę i popycha mnie przyjacielsko na ślad zaczyna się bardzo strome zbocze Cienka warstwa śniegu z powierzchnią lodu jest na wpół stopiona i nie dodaje a farma pozostała zabez-pieczenie majątku Przy lokacji wykupiono kilka do-mów i przylegającą parcelę na której ma być budowany i nowoczesny dom Należy przy-klasną- ć i życzyć powodzenia Oto zarząd Stowarzyszenia na rok bieżący: A Bednarowski — prezes B Szpilewski — I wice-prezes W — II wice-prezes J Miarecki — tekretarz Natalia — sekretarz fi-nansowy Helena Romanek — skarbnik organizator — B członek zarządu — J Wo-źniak członek zarządu — K Charkowy i przewodniczący Ko-misji Rewizyjnej — W Roma-nek Zarząd Młodzieży: P Ćwiertniewski — prezes E Richter — I wiceprezes Dianę Holomego — II wiceprezes L Holomego — sekretarz Cindv Pawlik — skarbniczka Rużyło — organizatorka Tere-sa Muniak — JTI reporterka i R Stenclik — chorąży J Ch STÓW HAMIL TON J S is£SiS5S®SSSSSSSSS®!CiSi3£SSS5£S5£S£łCXCSC!ffiiCy' Parafia św Trójcy OPŁATEK dźwiękach doborowej parafialnej POLSKA PRACOWNIA PROTETYCZNO-DENTYSTYCZN- A Barton East Denłure 1069 Barton — Ont — Tel: 547-800- 8 (blisko Ottawa w Qucens C 1 piętro) poniedziałku do piątku — 6°dz 9 30 — 6 wlecz Wykonuje protezy całkowite częściowe reperacje Czlcnck of of Ontario POLSKIE BIURO Hamilton Travl Burcau E N Hamilton Tal: 317-J17- 3 MJ-M0- 7 Polski: lndywidu empowe czarterowe pasz- porty Podrożę każdego darowizny PEKAO: bliskich mieszkania tyimokt w W ( więc słowa Jego nogi chęć Ma-my zostało Ou-d- ot ręce został woła: Chcę albo nogi znów Zaraz jako obec-nej duży Marzec Barron Pa-wlik Klubu Joanna BIDAS PNKK budjnku Denturlst Soclety ton E odbędzie się dorocz opłatek parafialny O godzinie 7 wieczorem dana będzie gorąca kolacja której nastąpi zabawa taneczna SIOORKEWICZ-BALO- N General Insuranco Zygmunt W kierownik 175 St N PO tlł Hamilton Kanada Tel: 527-358- 1 Misslssauga 822-414- 7 --wszelkiego ro- dzaju: auta budynki mieszkalne handlowe sklepy od kra-dzieży padkow etc UBEZPIECZAMY rownlez życie J mortgage Solidna obsługa przez fachowy personel naszego biura Służymy Po'onll nieprzerwani od 1919 roku 96-- W i-ftAftMyM-KŁ" Ltd polskim języku obsłuży jest fachowym i radio-tclefo- n 522-460- 1' GDY KUPIĆ SAMOCHÓD Udajcie się ueenston Motors Chev-0l- ds sprzedawcą ZAMIERZACIE 10 Qgeenston Rd — Hamilton Ont — Tel 549-462- 1 DUŻY WYBÓR MODELI MARKI GENERAL MOTORS Dobre warunki przy zmianie starego wozu nowy U2YWANE SAMOCHODY Z PEŁNĄ GWARANCJĄ rzetelnie K Bezpośrednio związana UBEZPIECZENIA $6$$5$Ś5$$661V41 wcale pewności krokom śliz-gam się często Schatz po-wstrzymuje mnie wyprę-żonej linie Niżej zaczyna się ogromny ślad Z pewnością moi towarzysze zjechali zbo-czem pod dolny Obóz IV Strącili jednak przy tym lawi-nę która zabrała cały śnieg ze zbocza Nie ułatwia mi wcale zadania Natychmiast po przyjściu do obozu zbliżają się do mnie Szerpowie Odkopywali właś-nie namioty przysypane przez lawinę ich oczach czytam tyle dobroci i współczucia ze zdaję sobie wreszcie sprawę ze swojego stanu Lachenal usiadł gdzieś w kacie i roz-ciei- a sobie nogi Pansy pocie-sza go od czasu do czasu mó-wiąc ze "Doktor Sahib" go wyleczy Popędzam wszystkich trze-ba schodzić rzecz najważ-niejsza Mniejsza o sprzęt musimy zejść w dół przed następnym atakiem monsunu Dla tych którzy są poodmra-zan- i to kwestia wielu godzin Do konwojowania Rebuffata i mnie wybieram Ailę i Sarkego Usiłuję dać do zrozumienia Szerpom ze mają mnie zabezpieczać z bar-dzo bliska Lachenal i Rebuf-fat nie chcą się wiązać nie wiem dlaczego Podczas gdy schodzimy Schatz wraz z Pansy'm i Ang Tharke wracają po Terraya który został na lodowcu Nikt inny nie jest w stanie podjąc inicjatywy Po ciężkim podejściu Schatz odnajduje Terraya Przygotuj się prędko — mówi mu — Moje nogi zaczynają przychodzić do siebie — od-powiada Terray juz w lep-szym nastroju — Pójdę jeszcze do szczeli-ny Maurice nie znalazł apa-ratu Tam wszystkie zdję-cia ze szczytu! Terray nie odpowiada nie rozumie dobrze Dopiero po upływie kilku dni zdamy so-bie sprawę z bohaterstwa Schatza Długo szuka w śnie-gu na dnie szczeliny Terray zaczyna się niepokoić Wre-szcie widzi Schatza który wraca tryumfalnie niosąc apa- rat fotograficzny za zdjęciami szczytowymi Znalazł też mój czekan i różne inne rzeczy Natomiast nie ma aparatu fil-mowego Ostatnie sceny filmu sięgać będą tylko 7000 me-trów Zaczynamy schodzić Ang Tharke spisuje się znakomi-cie: idzie czele i wyrąbuje wygodne stopnie dla Terraya Schatz zajmuje ostatnią pozy- - Przedstawiciel Handlowy 18 Garfield Ave — HAMILTON Ont — Tel 547-583- 0 W sobotę 18 stycznia br w przy or-sa- li przy 880 Bar- - kicstry Clinie St E HAMILTON Od the 8-- W 177 St ny po- - po Borys James Ont or meble na na aż to W to Lachenala są na PARAFIALNY Wstęp $5 od osoby Bilety do nabycia w kancelarii parafial ncj tel: 549-047- 0 Zapraszamy Polonię z Hamil-ton i okolic Komitet 45 JÓZEF BLONDOWSKI INSURANCE Wszelkiego rodzaju ubezpie-czenia: domy auta na życie chorobowe itp 1184 Barton St E Hamilton Biuro: 549-312- 5 Mieszkanie: 527-494- 3 84 w Ignacy TRUSZKOWSKI Kierownik biura Tonoga Real Estate Limited Po wszelkie informacje kupna or?z sprzedały domów aparta-mentów Interesów Itd zwracać się z pelnjm zaufaniem do na-szego biura: 626 Barton St E Hamilton Ont Tel 5474900 43-- W 'f2f2ffj&f±2'f+' m&o&vs$SQ&(% do IX l 5i w? t" vi ii'-£v- i x 8 Was BOLESŁAW (Ed) doradzi przy kupnie 90-W-- 34 W&4ii6(4$ cję i z uwagą asekuruje cały zespół Pierwsza grupa do której i ja należę idzie naprzód roz-paczliwie wolno śnieg jest miękki i zapadamy się aż po kolana Lachenal pozostaje w tyle: zatrzymuje sie często i skarży na ból nóg chwytając je kolejno obydwiema ręka-mi Rebuffat idzie kilka me-trów za mną Niepokoi mnie nienormal-nie wysoka temperatura Boję się aby niepogoda nie zakoń-czyła historii zdobycia Anna-purny Podobno alpiniści ma-ją szósty zmysł który ostrze-ga ich przed niebezpieczeń-stwem Czuję to niebezpie-czeństwo wszystkimi porami skóry W powietrzu jest ja-kieś drżenie które nie ucho-dzi mojej uwagi Wczoraj spadł obfity śnieg Ciepło roztapia te masy puchu któ-ry tylko czeka by się obsu-nąć W Europie nic nie może dać wyobrażenia o potędze tutejszych lawin Nie dadzą się one porównać z lawinami w Alpach Ich czoła poprze-dzone niszczycielskim podmu-chem rozwijają się na długo-ści c9fych kilometrów Odblask słońca jest tak sil-ny ze bez okularów nie moż-na by otworzyć oczu Nigdy góry nie wydawały mi się tak majestatyczne jak w tych chwilach wielkiego niebezpie-czeństwa Na szczęście jesteś-my dosyć daleko jedni od drugich Ryzyko jest podzie-lone Szerpowie nie pamiętają szczegółów drogi Kilkakrot-nie muszę z trudem przecho-dzić na czoło i dawać spusz-czać się na linie we właściwe miejsce Według mnie zbyt powoli tracimy wysokość Cierpię widząc moich Szer-pów tak powolnych lękli-wych a jednocześnie tak ma-ło pewnych W rzeczywistości idą oni bardzo dobrze lecz jestem zniecierpliwiony i nie zdaję sobie sprawy z ich moż-liwości Lachenal pozostał daleko w tyle: za każdym razem gdy się odwracani widzę go sie-dzącego na naszym śladzie I on dotknięty jest ślepotą śnie-gową lecz nie w tak silnym Echa z Windsor i Kapitan Larry Hillsburg Larry Hillsburg 23 syn państwa T E Hillsburg z Perth Ontario i wnuk pani Władysławy Łatwińskiej z Windsor otrzymał awans do stopnia kapitana w Canadian Armed Forces ubiegłej wios-ny Młodzież Związkowa przy Gr 20 serdecznie zaprasza Polonię na bal „Miss Polonia" który odbędzie się w sobotę 25 stycz-nia br w pięknych salach Ca-bot- o Club (Salon A & B) 213 Parent Avc (blisko Tecumseh Road) Początek o godzinie 8 wieczorem Przygrywać będzie znana or-kiestra „Ed Guea and his Po-lis- h Canadians" z Toronto oraz druga młodzieżowa orkiestra „Clairetones" Każda młoda panienka (po-wyżej lat 16) pochodzenia pol-skiego i mieszkająca w Windsor Ont 8 raniii m Sp stopniu jak Rebuffat 1 Ter-ray Utrzymywanie właściwe-go kierunku sprawia mu jed-nak trudność Rebuffat posu-wa się na chybił trafił twarz ma wykrzywioną bólem Idzie jednak uparcie Przechodzi-my żleb bez przeszkód i gra-tuluję sobie przebycia tego niebezpiecznego miejsca Słońce stoi w zenicie Po-goda jest wspaniała barwy otoczenia cudowne Nagle pod nogami Szerpów otwiera się szczelina i odry-wa się olbrzymi płat śniegu szczelina wydłuża się i roz-szerza Szalona myśl przebie-ga mi przez głowę: biec w górę zbocza by osiągnąć stały teren nadludzka siła chwy-ta mnie unosi Szerpowie zni-kają mi z oczu Koziołkuję w dół nie widzę juz nic Uderzam głową w lód Po-mimo wysiłku nie mogę zła-pać oddechu Gwałtowne u-derze- nie w lewe udo sprawia mi straszliwy ból Kręcę się jak pajac na sznurku Jak błyskawicę dostrzegam ośle-piające światło słońca poprzez śnieg przemykający przed mymi oczyma Lina która mnie łączy z Aiłą i Sarkem owija mi się wokół szyi Szer-powie spadający gdzieś pode mną uduszą mnie Nie mogę znieść dłużej bólu Krztuszę się! Bez przerwy uderzam o lód Jestem odrzucany od jed-nego seraka do drugiego śnieg mnie przygniata Nagle lina która odwinęła mi się wokół szyi naciąga się i unie-ruchamia mnie Nim zdoła-łem przyjść do siebie zaczy-nam oddawać mocz gwałtow-nie niepowstrzymanie Otwieram oczy: wiszę gło-wą w dół Lina przytrzymuje mnie za szyję i owija mi się wokół lewej nogi Wiszę po-nad przepaścią w czymś w ro-dzaju pionowego tunelu utwo-rzonego w lodzie Wystawiam oba łokcie ku ścianom pró-bując zatrzymać w ten sposób nieznośne kołysanie rzucające mną od ściany do ściany Pod sobą dostrzegam ostatnie sto-ki żlebu Oddech uspokaja się Błogosławię linę która wytrzymała upadek Muszę koniecznie spróbo-wać jakoś się stąd wydostać Ręce i nogi mam wprawdzie bez czucia ale mogę posłużyć się małymi zagłębieniami w ścianach Jest w nich dosyć miejsca by postawić brzeg podeszwy Nagłymi i nie sko- - Kapitan Hillsburg urodzo-ny w Windsor Ontario jest absolwentem College Militai-r- e Royal de St Jean Quebeć i The Royal Military College Kingston Ontario Język pol-ski był pierwszym językiem kapitana Hillsburga ZEBRANIE KOŁA POLEK W niedzielę 19 stycznia br o ?odz 2 po poł w sali Domu Pol-skiego (1275 Langlois Avenue) odbędzie się ważne zebranie członkiń Koła Polek Grupy 20 ZPwK Prezeska Aniela Gajda gorą-co apeluje do wszystkich człon-kiń o liczne przybycie Apel ten kieruje specjalnie do młod-szych kobiet ażeby dbały o roz-wój organizacji lub okolicy może ubiegać się o tytuł Miss Polonia Zgłoszenia przyjmują: panna Jane Sokołowska — telefon 948-209- 7 lub panna Krystyna Januszko — telefon 256-446- 6 Komitet zwraca się z prośbą do polskich organizacji kup-ców i osób prywatnych o ofia rowanie nagród dla naszych kandydatek Młodzież to przy-szłość Polonii więc okażmy im serca i zrozumienie Podczas tegorocznego balu dodatkową atrakcją będzie wy-stęp naszego zespołu tańców lu-dowych „Krakowiaki" 346 Z0MMERFELD Awans Wielki Bal "Miss Polonia" Welland Wacław li i ——aM b sierżant 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej uczestnik akcji w Arnhem odznaczony wieloma meda-lami polskimi i zagranicznymi zasnał w Panu 6 stycznia 1975 r w Welland Cześć Jego pamięci! KOLEDZY SPADOCHRONIARZE Spij Kolego w ciemnym grobie Niech się Polska przyśni Tobie ordynowanymi ruchami pró' buję oswobodzić lewą nogę z przytrzymującej ją liny Z wielkim trudem udaje mi się osiągnąć normalną pozycję i wspiąć się kilka metrów Za-trzymuję się po każdym ru-chuprzekon- any że zużyłem już ostatni zapas sił Mozę za sekundę wykończy się Jeszcze jeden rozpaczliwy wysiłek: zyskałem kilka cen-tymetrów! Ciągnę za linę Czuję po drugiej stronie coś miękkiego to zapewne ciała Szerpów Wołam ale tak słabo!' Zapada grobowe milczenie A Gaston? Wokół ściemnia się jak gdyby ponad moją głową przesuwała się chmura In-stynktownie podnoszę oczy Cud! W okrągłym otworze na tle błękitu nieba rysują się czarne przestraszone gło-wy: Aila i Sarke! Są cali i zdrowi Zabierają się do wyciągania mnie Nie jestem w stanie dać im żadnej rady Aila znika Sarke pozo-staje sam na brzegu otworu Zaczynają powoli ciągnąć li-nę by nie sprawić mi bólu Wyciągają mnie z siłą i pew-nością która dodaje mi od-wagi Wynurzam się wreszcie i padam na śnieg Szczęśliwym zbiegiem oko-liczności ciała Szerpów i mo-je stworzyły wzajemną prze-ciwwagę Lina przerzucona została przez lodową grań i zawinęliśmy z obu jej stron Bez tej nieoczekiwanej przeszkody spadlibyśmy jesz-cze pięćset metrów Wszystko wokół jest wymiecione lawi-ną Gdzie Rebuffat? Jestem śmiertelnie zaniepokojony on nie był związany liną Podnoszę cozy i dostrzegam go nie dalej niż sto metrów — Jestem cały! — woła do mnie Odczuwam ulgę lecz nie mam siły by mu odpowie-dzieć Otępiały i na wpół przytomny leżę wyciągnięty i martwym wzrokiem spoglą-dam na otaczający mnie chaos Lawina zniosła nas ponad sto pięćdziesiąt metrów w dół Nie można zostawać tu dłużej gdyby spadła druga lawina! Mówię Szerpom: — Now Doctor Sahib Quick very quick! Prędko bardzo prędko! Próbuję porozumieć się z nimi gestami i wytłumaczyć im że muszą mnie bardzo mocno trzymać Spostrzegam przy tym że moje lewe ramię jest prawie nie do użytku Nie mogę nim poruszać staw łokciowy jest unieruchomio-ny czyżby złamanie? Zoba-czymy później razem z resz-tą Chodźmy do Oudota Rebuffat rusza w dól by przyłączyć się do nas idzie powoli gdyż stawia nogi kie-rując się dotykiem i maca drogę przed sobą Jego widok ściska mi serce musiał ude-rzyć szczęką o lód gdyż krwa-wi kątem warg Zgubił oku-lary tak samo zresztą jak ja Musimy zamknąć oczy Aila ma stare zapasowe okulary Brantford WSPOMNIENIE POŚMIERTNE Dnia 16 stycznia 1975 ro-ku mija siódma rocznica zgo-nu mojego syna Śp JANA JOŃCA W tą bolesną dla nas rocz-nicę wyrażamy nasz głęboki żal i smutek którego czas nigdy nie ukoi Składamy na Twym grobie ukochany synu wiązankę uczuć i wspomnień które pozostaną w sercach naszych na zawsze śpij w pokoju wiecznym Zbolała matka A Joniec żona Helena z dziećmi Brantford Ont OakvilIe ZABAWA KARNAWAŁOWA Grupa 2D ZPwK Koło Polek i Grono Młod serdecznie zaprą sza Polonię z Oakvillc i okolicy na wielką Zabawę Karnawało-wą która odbędzie się w sobotę 25 stycznia br w Oakvillc „Ice Centrc:' (obok Oak Arena przy Itcbecca St) Początek zabawy o godz 8 wieczorem Do tańca przygry-wać będzie popularna orkiestra Bufet z wszelkimi napojami Koło Polek zaopatrzy w smacz-ne zakąski i inne atrakcje Wstęp $3 od osoby młodzież $2- - Za zarząd J Górl prezes które nadają się bardzo do-brze dla mnie Sarke bez wa-hania oddaje swoje R&buffa-tow- i Nie mamy ani sekundy do stracenia Teraz na dół! Szer-powie pomagają mi wstać Idę jak potrafię z niepoko-jąco chwiejną równowagą Szerpowie zrozumieli wresz-cie że muszą mnie asekuro-wać Obchodzimy tor lawiny stare ślady zaczynają się tro-chę dalej Oto pierwsza ściana Jak z niej zejść? Znów każę Szer-pom asekurować się mocno: — Trzymajcie mnie moc-no bo I pokazuję im ręce — Yes Sir — odpowiadają razem jak uważni uczniowie Dochodzę do haka Przywią-zana do niego poręczówka o-pa- da w dól wzdłuż ściany Trzeba ją chwycić nie ma in-nego wyjścia To ciężka pró-ba nogi twarde jak drewno obsuwają się wciąż na lodo-wej ścianie Sztywne dłonie nie mogą uchwycić cienkiej linki Próbuję owinąć sobie nią ręce Lecz ręce mam spu-chnięte a skóra popękała na nich w wielu miejscach Ol-brzymie jej strzępy odrywają się i przyklejają do liny wrzy-nającej się w żywe ciało Mu-szę jednak wytrwać nie bę-dę poddawał się w polowie drogi boję się tylko zęby Szerpowie nie puścili aseku-racji — Aila! Uwaga! Uwaga! Owinąłem linę dokoła zdro-wego przedramienia aby ul-żyć rękom i zsuwani się te-raz skokami Lina obciera mi przedramię i nadgarstki Na samym dole robię skok z wysokości metra Uderzenie jest twarde i czuję je w gór-nej części nóg Jakiś dziwny trzask wskazuje że musiałem sobie coś złamać nie czuję bólu pewnie wskutek odmro-ieni- a Rebuffat i Szerpowie scho-dzą 'kolejno w dół i idziemy dalej Droga dłuży się rozpa-czliwie Plateau Obozu II wy-daje się nieskończenie odle gle Jestem u kresu sił Co chwila mam ochotę dać za wygraną Po co iść dalej? Te-raz wszystko jest dla mnie skończone Mam spokojne su-mienie: wszyscy są uratowa-ni pozostali zejdą kolejno W dole daleko dostrzegamy namioty Zbieram siły Jesz-cze godzinę Postanawiam wy-trwać godzinę a potem gdzie-kolwiek bym był położę się na śniegu Ułożę się spokoj-nie pozbędę się wszystkiego będę spał szczęśliwy To postanowienie dodaje mi odwagi Wciąż się obsu-wam Stok jest stromy i Szer-powie utrzymują mnie z tru-dem: to cud powtarzający się co chwile Ślad urywa się nad przepaścią: to druga najwięk-sza ściana z poręczówką Pró-buję pogodzić się z konieczno-ścią ale nie mam nawet poję-cia w jaki sposób będę scho-dził Zdejmuję rękawice któ-rą mam na jednej ręce i czerwony jedwabny szalik o-słania- jący drugą pokrwawio-ną Tym razem zaczyna się wielka gra Mniejsza o palce Ustawiam Ailę i Szarkego w miejscu z którego zwykle ich asekurowałem Szerpowie trzymają we dwójkę linę ase-kuracyjną opierając się wza-jemnie o siebie Nie litując się nad sobą próbuję chwy-cić poręczówkę Chwytam ją pomiędzy kciuk i palec wska-zujący obydwie ręce krwa-wią Ruszam Natychmiast staje przede mną bolesna al-ternatywa: jeżeli puszczę ru-niemy wszyscy w dól jeżeli utrzymam co zostanie mi z rąk? Będę trzymał Każdy centymetr przynosi ból lecz postanowiłem nie zwracać na to uwagi Widok rąk przyprawia mnie o mdło-ści Czerwone żywe mięso li na umazana krwią Staram się nie odrywać zupełnie strzępów skóry: dawniejsze wypadki nauczyły mnie że trzeba zachowywać takie strzępy aby przyspieszyć go-jenie ran Staram się oszczę-dzać ręce hamując brzuchem plecami każdym punktem oparcia jakim rozporządzam Kiedy skończy się ta męka? Docieram do lodowego wy-stępu który zrąbałem czeka-nem przy wychodzeniu Poru-szam nogami aby namacać grunt wszystko jest twarde Pod nogami nie mam ani czą-steczki śniegu jeszcze nie dojechałem Wołam rozpaczli-wie do Szerpów: — Prędzej! Aila Sarke! Lina asekuracyjna zsuwa się szybciej i tarcie powiększa się Ręce mam w strasznym stanie Wydaje mi się że skó-ra została z nich zupełnie zdarta Wreszcie czuję twar-dy grunt pod nogami: to pól-ka Jestem! Muszę teraz przejść ją wzdłuż wciąż ase-kurowany liną: tylko trzy me-try lecz najtrudniejsze! Już po wszystkim! Zagłębiony w śniegu po nas wyczerpany nie zdaję sobie sprawy z upły-wu czasu Rebuffat i Szerpowie są już przy mnie Otwierając oczy widzę wyraźnie czarne punk-ty poruszające się wokół na-miotów Obozu II Sarke wola mnie by mi pokazać dwóch Szerpów którzy podchodzą nam na spotkanie Są jeszcze daleko ale widok ich dodaje mi odwagi Trzeba wstać otrząsnąć się Marsz staje się coraz bardziej uciążliwy Wydaje mi się ze odmrożenia sięgają do łokci i łydek Sarke wkłada mi z powrotem okulary chociaż niebo zachmurzyło się Wcią-ga mi rękawicę jak się da lewa ręka jest tak poraniona ze nie można znieść jej wido-ku Sarke zawija ją w mój czerwony jedwabny szalik Znów zaczyna się koszmar-ne schodzenie Każdy krok wydaje mi się ostatnim Mgły snują się wokół chwilami do-strzegam poprzez nie sylwet-ki dwóch Szerpów idących w górę Z małej platformy do której właśnie doszliśmy wi-dzę ze zatrzymali się Odbic-ra_m- i to całą odwagę Pada śnieg Robimy wielki trawers w niebezpiecznym te-renie gdzie asekuracja jest' niepewna i dochodzimy do stożka oddalonego o pięćdzie-siąt metrów Rozpoznaję zbliżających się szybko Phu Tharke i Ang Dawę Oczekują smutnych wiadomości Ang Dawa myśli pewnie o swych dwóch bra-ciach Aili i Pansy'ni Aila jest z nami widzi go całego i zdrowego ale gdzie jest Pansy? Zaczynają rozmawiać z da-leka i gdy spotykamy się wiedzą już wszystko Wyrywa mi się głębokie westchnienie ulgi mam wrażenie że po-zbyłem się ogromnego cięża-ru pod którym w każdej chwili groził mi upadek Phu Tharke stoi przede mną U-śmie-cha się do mnie serdecz-nie Kto twierdził że to są prymitywne istoty? że twar-dy tryb życia odbiera im u-czu- cie litości? Szerpowie rzu-cają się ku mnie zdejmują plecaki odkorkowują manier-ki Wypić kilka łyków Nie więcej! To trwa tak dłu-go! Phu Tharke spuszcza oczy na moje ręce i podnosi je prawie ze wstydeni Szepcze z niewypowiedzianym smut-kiem: — Ach biedny Bara Sahib! Po tym poslku wraca mi odwaga Obóz II jest teraz bli-sko Phu Tharke będzie mnie podtrzymywał a Ang Dawa z"aasekuruje nas obydwóch Phu Tharke jest mniejszy ode mnie chwytam go za szy-ję i opieram się na jego ple-cach przyciskając się do nie-go Kontakt z nim przynosi mi ulgę jego ciepło pokrze-pia mnie Idę nierównymi krokami jak"porażony Coraz mocniej opieram się na Phu Tharke Czy będę miał dość sił by dojść nawet przy jego pomocy? Gromadzę z trudem ostatnie zapasy energii Błagam Phu Tharke by pomógł mi jeszcze Zdej-muje mi okulary: widzę te-raz lepiej Jeszcze kilka kro-ków Ostatnie Namioty obozu II są teraz zupełnie blisko Ichac Noyelle Oudot biegną ku nam Pilno mi podzielić się z nimi dobrą wieścią Wołam do nich: — Schodzimy z Annapur-ny Blismy przedwczoraj na szczycie — Lachenal i ja!!! I po chwili: — Mam odmrożone ręce i nogi! Pomagają mi Ichac poda-je mi coś Noyelle mnie pod-trzymuje Oudot juz bada Moje zadanie skończone Powiodło się i wiem że pozo-stali towarzysze wkrótce tu będą Uratowani! Opuszczamy zwyciężoną Annapurnę Moja rola może się skończyć Ini-cjatywę wezmą teraz w ręce towarzysze a przede wszyst-kim Oudot w którym pokła-damy wszelkie nadzieje Po-zwolę im robić wszystko po-wierzam się ich oddaniu Od tej chwili'' liczy się dla mnie tylko jedna rzecz: zwycię-stwo które przynosimy i któ-re zostawi nam w sercach ocromna radość i cudowna nneirrlip 'I |
Tags
Comments
Post a Comment for 000030